wrzućcie go w ciemności zewnętrzne,
tam będzie płacz i zgrzytanie zębów.
Mt. 22,13
Jeżeli każdy grzech śmiertelny może nas wtrącić do piekła, to co dopiero
mówić o haniebnym grzechu nieczystości. Czy już sama nazwa tego
występku nie powinna przerazić każdego człowieka, a tym bardziej
chrześcijanina? Ach, gdybym mógł przedstawić wam dokładnie, jak czarnym i
wstrętnym występkiem jest ten grzech, to może staranniej byście go
unikali i większy czulibyście do niego wstręt!
Mój Boże! Jak chrześcijanin może oddawać się namiętności,
która tak strasznie go poniża, która hańbi go i upadla jak bezrozumne
zwierzę!
Jak może oddawać się tej — mówiąc po prostu — zbrodni, która szerzy w duszy ludzkiej tak straszne zniszczenie?
A przecież on, chrześcijanin, jest świątynią Boga i żywym
członkiem tego Mistycznego Ciała, którego Głową jest Jezus Chrystus!
I czemu człowiek tarza się w błocie bezwstydnej
rozwiązłości, która skraca mu życie, pozbawia go dobrego imienia i
naraża na nieszczęśliwą wieczność?
Żebyście wystrzegali się tego grzechu, najpierw przedstawię
wam całe jego obrzydlistwo; po drugie, powiem, w jaki sposób możemy się
go ustrzec; po trzecie, wskażę wam przyczyny tego grzechu, a wreszcie
pouczę was, jakich środków należy używać, żeby się przed nim obronić.
Chcąc wam właściwie przedstawić ciężkość tego przeklętego
grzechu - grzechu, który tyle dusz prowadzi na zatracenie - trzeba by
otworzyć przed waszymi oczyma piekło wraz z całą jego grozą i pokazać
wam, jak strasznie Boża wszechmoc chłoszcze nieszczęsne ofiary tego
występku.
Przyznacie, że człowiek nie zdoła do końca zrozumieć ani
obrzydliwości tego grzechu, ani też surowości Bożej, która nieczystych
karze na wieki. Powiem tylko tyle, że kto popełnia grzech nieczysty, ten
dopuszcza się swego rodzaju świętokradztwa, bo znieważa członki
Chrystusowe i świątynię Ducha Świętego, jaką jest nasze ciało. Z tego
choć w niewielkim stopniu można wywnioskować, jak wielką obrazę Bożą
stanowi ten grzech i na jak wielkie zasługuje on kary.
Trzeba by, bracia moi, postawić tu teraz przed wami
bezwstydną królową Jezebel, która przez swój nierząd zgubiła tyle dusz;
ona sama powinna wam odmalować straszny, ponury i rozpaczliwy obraz mąk,
jakie teraz ponosi w piekle i będzie ponosić na wieki. Usłyszelibyście,
jak wśród pożerających ją płomieni jęczy ona: „Biada mi! Jak strasznie
cierpię! Żegnaj wspaniałe niebo, nigdy cię nie zobaczę - dla mnie
wszystko się już skończyło. Przeklęty grzechu nieczysty, to za ciebie
nagrodą są te płomienie, które teraz mnie pożerają. O, jak drogo muszę
płacić za brudną, przelotną przyjemność! Gdybym mogła jeszcze raz wrócić
na ziemię, potrafiłabym docenić cnotę czystości!".
Pójdźmy jeszcze dalej, żebyście mogli dokładniej poznać
obrzydliwość tego grzechu. I nie mówię przecież o poganach, którzy nie
mieli szczęścia poznać dobrego Boga; mam na myśli chrześcijanina, który
powinien wiedzieć, że ten grzech pozbawia go niebieskiego dziedzictwa,
że zmienia on synów Boga w synów gniewu i odrzucenia. Jeszcze raz
powtarzam, że mówię o chrześcijanach, których Jezus Chrystus odkupił
Swoją Przenajświętszą Krwią i uczynił mieszkaniem i przybytkiem Boga.
Trudno mi zrozumieć, jak może chrześcijanin oddawać się temu
obrzydlistwu. Już sama myśl o tym powinna człowieka śmiertelnie
przerazić. Duch Święty mówi, że nędznik, który oddaje się rozwiązłości,
zasługuje na to, żeby duch piekielny deptał po nim tak, jak stopy
ludzkie depczą po śmieciach. „Każda niewiasta, która jest nierządna,
jako gnój na drodze podeptana będzie."
Świętej Brygidzie objawił kiedyś Chrystus, że przygotował
dla rozpustników straszne męczarnie i że prawie wszyscy ludzie padli
ofiarą tego haniebnego występku.
Weźmy do ręki Pismo Święte, a zobaczymy, jak surowo ściga
Bóg ludzi nieczystych już od początku świata. Popatrzcie, jak ludzie już
przed potopem oddają się temu potwornemu nierządowi. Miłosierny Bóg nie
może znieść tego widoku - żałuje, że stworzył człowieka i postanawia go
surowo ukarać. Otwierają się więc niebieskie katarakty, wody potopu
zalewają cały świat i oczyszczają zbrukaną ziemię.
Idźmy dalej. Mieszkańcy Sodomy, Gomory i sąsiednich miast
oddają się obrzydliwym występkom. Bóg, uniesiony słusznym gniewem,
spuszcza na te przeklęte miejsca deszcz ognia i spala wszystkie żyjące
tam istoty. Ogień i siarka zabiły wszystko: ludzi, zwierzęta, drzewa;
nawet ziemia i kamienie stały się ofiarą gniewu Bożego. Tam, gdzie
przedtem były urodzajne pola i piękne skaliste wzgórza, teraz oglądamy
Morze Martwe, w którym nie może przeżyć żadna ryba. Czasem spotkasz na
jego brzegach coś, co przypomina owoce, są to jednak tylko łudzące
ludzkie oko grudki popiołu.
W jeszcze innym miejscu czytamy, że Pan Bóg rozkazał ukarać
śmiercią dwadzieścia cztery tysiące ludzi za to, że oddawali się
rozpuście.
Śmiało możemy powiedzieć, że ten przeklęty grzech prawie
zawsze był przyczyną wszystkich nieszczęść ludu wybranego. Popatrzcie na
królów Dawida i Salomona, na inne postacie biblijne. Co było powodem
chłosty, jaka spadła na nich i na ich poddanych - czy nie ten przeklęty
występek?
Mój Boże, ile dusz odbiera Ci ten grzech!
A ile ofiar przynosi piekłu!
W Nowym Testamencie kary za rozpustę również nie są
mniejsze. Święty Jan w Apokalipsie widzi grzech nieczysty przedstawiony
pod postacią niewiasty, która siedzi na potwornym zwierzęciu mającym
siedem głów i siedem rogów. Chce on nam przez to pokazać, że grzech
cielesny rzuca się na wszystkie przykazania Boże, że jest powodem ich
łamania - że mieści w sobie wszystkie grzechy główne.
Jeżeli się chcecie przekonać, czy tak jest naprawdę,
przyjrzyjcie się występkom człowieka nieczystego. Zobaczycie na własne
oczy, że idąc za pożądliwością ciała, łamie on wszystkie przykazania i
staje się winny wszystkich grzechów głównych.
Nie muszę tu wchodzić we wszystkie szczegóły - sami
widujecie to na własne oczy. Dodam tylko, że żaden inny grzech nie bywa
powodem tylu świętokradztw. Wielu ludzi tego nie dostrzega; inni - choć
dobrze zdają sobie z tego sprawę, nie chcą spowiadać się ze
świętokradztw, nieodrodnych córek rozwiązłości.
Dopiero na Sądzie Ostatecznym zobaczymy, ilu ludzi nieczystość wtrąciła w wieczne potępienie.
Tak, bracia, ten grzech jest wyjątkowo obrzydliwy i dlatego ludzie popełniają go w tajemnicy.
Chcą go ukryć nawet we własnych oczach, bo dobrze wiedzą, jak bardzo ich on upadla.
GRZESZY SIĘ MYŚLAMI
Wielu nie potrafi odróżnić myśli od pragnienia - stąd tak
łatwo o świętokradzkie spowiedzi. Zła myśl jest grzeszna wtedy, gdy nad
jakąś nieskromną rzeczą, odnoszącą się do was lub do innych dobrowolnie
się zastanawiacie: choć nie macie jeszcze ochoty zrealizować tej myśli,
to jednak pełzacie nią po tych brudnych i nieprzyzwoitych tematach. Przy
spowiedzi trzeba zawsze mówić, jak długo myśleliście o jakiejś
niemoralnej rzeczy; trzeba też wyznać, czy wracaliście myślą do jakiejś
nieprzyzwoitej rozmowy, grzesznej poufności lub czegoś, coście widzieli.
Zły duch stawia wam przed oczy rozmaite nieskromne rzeczy, bo liczy, że
nakłoni was do grzechu, przynajmniej myślą.
GRZESZY SIĘ PRAGNIENIAMI
Różnica pomiędzy myślą a pragnieniem polega na tym, że
pragnienie dąży do wykonania tego, o czym się myśli. Pragnieniem grzeszy
ten, kto grzech nieczysty chce popełnić, kto szuka do tego okazji.
Oczywiście przy spowiedzi trzeba wyznać, czy takie pragnienie było
jeszcze ukryte w głębi duszy, czy też użyliście już jakichś środków do
jego spełnienia, czy molestowaliście kogoś, mając złą intencje. Potem:
kogo chcieliście nakłonić do złego - czy brata, czy siostrę, czy
dziecko, czy matkę, czy siostrzenicę, czy bratanicę, czy kuzyna. Gdyby
ktoś z własnej winy nie wyznał takich okoliczności, to jego spowiedź nie
miałaby żadnej wartości. Rzecz jasna, nie trzeba nikogo wymieniać z
nazwiska. Ale gdyby ktoś nie wyznał, że dopuścił się czegoś nieuczciwego
z bratem czy siostrą, a tylko oskarżałby się ogólnikowo, że "zgrzeszył
przeciw cnocie czystości" - to takie wyznanie na pewno nie byłoby
wystarczające.
GRZESZY SIĘ SPOJRZENIEM
Grzeszy również ten, kto rzuca spojrzenia na przedmioty
nieczyste i na wszelkie w ogóle rzeczy, które łatwo mogą człowieka
doprowadzić do upadku. Bo wzrok jest bramą, przez którą bardzo często
wchodzi do duszy grzech. Dlatego sprawiedliwy Hiob powiedział:
"Uczyniłem przymierze z oczyma swymi, abym ani pomyślał o pannie".
GRZESZY SIĘ SŁOWAMI
Przez mowę wyrażamy na zewnątrz to, co myślimy, co dzieje
się w naszym sercu. Trzeba więc spowiadać się ze wszystkich nieczystych
słów i dodawać, jak długo trwała taka brudna rozmowa, jakie pobudki was
do niej skłoniły, w obecności ilu i jakich osób mówiliście o rzeczach
nieczystych.
Ach, drodzy bracia, dla ilu dzieci lepiej by było wpaść w
łapy tygrysa czy lwa, niż dostać się w towarzystwo wyuzdanych ludzi!
Z obfitości serca mówią usta. Wiedząc to, łatwo zrozumiecie,
jak bardzo muszą być zepsute serca tych niegodziwców, którzy brudzą się
i tarzają w błocie nieczystości.
O, Boże, Ty sam powiedziałeś, że po owocu poznaje się
drzewo! Po wstrętnych rozmowach poznaje się więc duchową zgniliznę
człowieka.
GRZESZY SIĘ UCZYNKAMI
Do uczynków takich należą między innymi niedozwolone
dotykania siebie lub innych czy nieskromne pocałunki. Nie chcę o tym
bliżej mówić, bo dobrze rozumiecie, o co chodzi.
Ale, niestety - gdzie są ci, co by się z takich rzeczy
spowiadali! Nic dziwnego - jeszcze raz to powtarzam - że grzech
nieczysty staje się powodem wielu świętokradztw. Dowiemy się o tym
dokładnie w straszny dzień pomsty Bożej!
Ileż to dziewcząt spędza po dwie albo trzy godziny sam na sam z ludźmi niemoralnymi?
Jakie ohydne rozmowy się tam odbywają, jak naprawdę usta
stają się wtedy piekielnymi czeluściami! O, Boże, jak wśród tak
gwałtownego ognia nie ma się rozpalić żądza?
GRZESZY SIĘ, KIEDY STWARZA SIĘ OKAZJĘ
Grzeszy się wreszcie wtedy, kiedy się komuś stwarza okazję
do grzechu nieczystego lub takiej okazji się ulega. Odnosi się to przede
wszystkim do kobiet, które przesadnie się stroją i przez to powodują
zgorszenie u innych. Dopiero na sądzie Bożym dowiedzą się, ile upadków
przez to spowodowały. Wielka wina ciąży też na tych osobach, które
dopuszczają się rozmaitych flirtów i kokieterii.
Nie można także usprawiedliwić człowieka, który z takimi
osobami wdaje się w rozmowę. Być może, nie znajduje on w niej
przyjemności, ale postępuje źle, bo dobrowolnie naraża się na
niebezpieczeństwo. Niech więc bardzo uważają ci, którzy pod pozorem
umówionego już małżeństwa widują się zbyt często, spędzając nieraz ze
sobą mnóstwo czasu, nawet w nocy. Te wszystkie uściski, jakie się wtedy
zdarzają, tchną zmysłowością i prawie zawsze są grzechami śmiertelnymi.
Dlatego zaręczeni powinni postępować bardzo ostrożnie, żeby Bóg nie
pokarał ich kiedyś ciężko za grzechy popełnione przed zawarciem
małżeństwa. Także i rodzeństwa powinny uważać, żeby się im nie trafiały
żadne poufałości. Ciężka odpowiedzialność spada na rodziców, którzy nie
czuwają nad postępkami swoich dzieci.
Przeciw świętej cnocie czystości grzeszy też ten, kto w nocy
pokazuje się ludziom bez stosownego okrycia - na przykład, kiedy idzie
otwierać drzwi albo pomóc choremu. Także i matka powinna uważać, żeby
nie spoglądać nieskromnie na dzieci i nie pozwalać sobie na niepotrzebne
dotknięcia. Ojcowie i matki oraz przełożeni ciężko odpowiedzą za to
przed Bogiem, jeśli się okaże, że z ich winy między dziećmi czy
podwładnymi pojawiały się grzeszne poufałości.
Dopuszcza się grzechu ten, kto czyta złe książki lub je
innym pożycza, a także ten, kto rozpowszechnia lekkomyślne piosenki. Złe
są też czułostkowe listy i korespondencje. Dalej - w grzechu cudzym
uczestniczy ten, kto ułatwia młodym spotkanie pod pretekstem swatania
małżeństwa.
Jeżeli chcecie, żeby wasze spowiedzi były dobre, musicie wyznać wszystkie okoliczności obciążające.
Jeśli dopuszczacie się grzechu z osobą oddającą się
rozpuście, to stajecie się sługami i niewolnikami czarta i narażacie się
na wieczne potępienie.
Ale jeślibyście kogoś młodego przywiedli do grzechu po raz
pierwszy, jeślibyście pozbawili go niewinności i kwiatu dziewictwa,
jeślibyście otworzyli czartu bramę do serca takiej osoby - jeśli tej
duszy, która była przedmiotem miłości Przenajświętszej Trójcy,
zamknęlibyście niebo, czyniąc z niej przedmiot godny przekleństwa na
ziemi i w niebie - to popełnilibyście grzech dużo cięższy i jako z
takiego musielibyście się z niego spowiadać.
Zgrzeszyć z osobą wolnego stanu, niezamężną, niespokrewnioną, jest według nauki Świętego Pawła ciężkim przestępstwem -
jest grzechem, który zamyka niebo, a rozwiera wieczne przepaści. Dużo
cięższą jest jednak zbrodnią, jeżeli ktoś grzeszy z osobą zamężną. Jest
to bowiem straszna niewierność, która profanuje i unicestwia wszystkie
łaski Sakramentu Małżeństwa; to straszne wiarołomstwo i podeptanie
przysiąg złożonych przy ołtarzu nie tylko w obecności Aniołów, lecz
także wobec Jezusa Chrystusa!
Taka zbrodnia sprowadza przekleństwo na cały dom i na całą parafię!
Grzech z osobą niespokrewnioną i niezamężną jest śmiertelny
i gubi na wieki. Kto jednak grzeszy mimo węzłów małżeńskich czy
pokrewieństwa popełnia zbrodnię tak ciężką, że większej nie można już
sobie wyobrazić. Bo taki człowiek drwi sobie z najbardziej świętych
reguł wstydliwości, poniewiera i depce wszelkie prawa religii i natury.
I wreszcie grzech z osobą poświęconą Bogu, który jest szczytem zła, bo jest straszliwym świętokradztwem.
Jak chrześcijanie mogą oddawać się takim bezwstydom! Gdyby
przynajmniej po tych okropnych upadkach uciekali się do Boga, prosili Go
o przebaczenie, żeby raczył ich wyrwać z tej głębokiej przepaści!
A co myśleć, kiedy wielka część ludzi, mimo popełniania
grzechu nieczystości, żyje sobie spokojnie i bez zmrużenia oka pędzi na
wieczne potępienie?
O KONIECZNOŚCI UMARTWIANIA CIAŁA
Zapytacie mnie może teraz, co zazwyczaj prowadzi tu do upadku.
Każde dziecko, które uczy się katechizmu, z łatwością
odpowie, że powodem tego bywają tańce, bale, częste i poufałe kontakty z
osobami płci przeciwnej; muzyka, zbyt swobodne słowa, nieskromne
stroje, nieumiarkowany stosunek do jedzenia i picia.
Dlaczego niekontrolowanie się przy piciu i jedzeniu prowadzi do złego?
Otóż dlatego, że ciało pożąda przeciw duchowi, dąży do jego
zguby. Koniecznie zatem trzeba je umartwiać - inaczej prędzej czy
później wtrąci ono duszę do piekła. Osoba, której zależy na zbawieniu
duszy, każdego dnia umartwia się - choćby w małej rzeczy, jak w
pokarmie, napoju czy w odpoczynku.
Święty Augustyn twierdzi, że pijaństwo bardzo łatwo prowadzi
do nieczystości. Wejdźcie na chwilę do jakiejś spelunki albo pobądźcie
chwilę w towarzystwie pijaka, to przekonacie się, że z ust osób
nietrzeźwych prawie zawsze wydobywają się słowa wstrętne i brudne;
przekonacie się też, że haniebne jest także zachowanie takich ludzi -
robią oni rzeczy, których na trzeźwo nigdy by się nie dopuścili.
Jeśli więc, bracia drodzy, chcecie zachowywać czystość
duszy, to koniecznie musicie odmawiać czegoś swojemu ciału — inaczej
poprowadzi was ono na potępienie.
ZŁY WPŁYW BALÓW I TAŃCÓW
Także bale i tańce są pod tym względem bardzo niebezpieczne!
Co najmniej trzy czwarte młodych ludzi dostaje się z ich
powodu w ręce nieczystego ducha. Nie muszę wam tego dowodzić, bo już to,
niestety, bardzo dobrze wiecie z własnego doświadczenia.
Ile złych myśli, ile brudnych pragnień i niemoralnych postępków powodują tańce!
Wcale się nie dziwię, że aż osiem synodów francuskich pod ciężkimi karami zabraniało swawolnych zabaw.
Ale powiecie mi: „Dlaczego niektórzy księża nie traktują tego jako grzech?".
Powiem tylko tyle, że każdy za siebie zda rachunek przed Bogiem.
Dlaczego tylu młodych ludzi się gubi?
Dlaczego nie przystępują do Sakramentów Świętych?
Dlaczego opuszczają modlitwę?
Powodem tego są zabawy i tańce, które przeciągają się do
późna w noc. Ile dziewcząt straciło z tego powodu dobre imię - więcej:
swoją biedną duszę, niebo i Boga!
Święty Augustyn twierdzi, że mniejszym złem byłoby całą niedzielę pracować, niż spędzić ją na tańcach!
Tak! Dopiero na Sądzie Ostatecznym przekonamy się, że przez
te tańce dziewczęta, które tak lubią na nich bywać, popełniły więcej
grzechów, niż mają włosów na głowie.
Ile się wtedy zdarza nieczystych spojrzeń, ile pragnień, ile
nieskromnych dotknięć, brudnych słów, roznamiętnionych uścisków, ile
zazdrości i kłótni!
Dobrze powiedział cierpiący Hiob: „Trzymają bęben i harfę i
weselą się przy głosie muzyki. Prowadzą w dobrach dni swoje, a we
mgnieniu oka do piekła zstępują". Prorok Ezechiel z rozkazu Boga mówi do
Żydów, że za tańce spadnie na nich surowa kara, żeby cały lud Izraela
zaczął się tego bać. Święty Jan Chryzostom twierdzi, że patriarchowie
Abraham, Izaak i Jakub nie pozwalali na swoich weselach wyprawiać
pląsów, bojąc się kary niebios.
Zresztą nie potrzebuję na to wyszukiwać długich dowodów.
Spytam was tylko: powiedzcie szczerze - czy chcielibyście umrzeć zaraz
po powrocie z tańców?
Na pewno nie. Sami jakoś tam przyznacie, że bezsensowne
oddawanie się zabawom jest rzeczą złą i że trzeba się z tego spowiadać.
Za czasów Świętego Karola Boromeusza osoby, które prowadziły
hulaszczy tryb życia, skazywano na surową pokutę, a niekiedy nawet je
ekskomunikowano.
W godzinie śmierci przekonacie się o prawdziwości tego, co
mówię, ale dla wielu nie będzie już czasu na poprawę. Tylko ślepi mogą
dowodzić, że przy tańcach nie grozi im żadne niebezpieczeństwo. Gdyby
tak miało być, to czemu ludzie, którzy chcieli zdobyć niebo, tak
starannie unikali zabaw i tańców, dlaczego tak żałowali za wszystkie
szaleństwa młodości?
Teraz możemy się łudzić, kiedyś jednak przyjdzie dzień, w
którym spadną nam z oczu łuski - dzień, w którym na nic się zdadzą
wszelkie wymówki.
Tego dnia innymi oczyma będziemy patrzyli na świat.
ZŁY WPŁYW UBIORU
Nieskromność i przesada w ubieraniu się też prowadzi do tego wstrętnego występku.
Próżność, która wyraża się w sposobie ubierania, bardzo
często staje się z kolei przyczyną lubieżnych spojrzeń, nieczystych
myśli i dwuznacznych, nieprzyzwoitych rozmów. Jeślibyś chciał choć
trochę tylko zrozumieć zło, jakie z tego wynika, to musisz przynajmniej
na chwilę upaść na kolana przed krzyżem - upaść tak, jakbyś właśnie w
tej chwili miał być osądzany na wieki.
Osoby „światowe" są źródłem nieczystości i zabójczą trucizną
dla tych, którzy nie mają dostatecznej siły do walki z nasuwającymi się
im okazjami. Gorszyciele mają często bardzo wyzywającą minę i śmiałe
spojrzenie. Z ich zachowania od razu można poznać, że są zatruci
nieczystością i próbują zarazić śmiertelną chorobą tych, którzy patrzą
na nich bez należytej ostrożności.
Pomyślcie, ile zgniłych serc błąka się po świecie - serc palonych żądzą, serc, które są jak płonąca wiązka słomy?!
A jeżeli zrozumieliście, jak wielkim złem jest nieczystość i
na ile sposobów można dopuścić się tego grzechu, to proście dobrego
Boga, żeby was napełnił świętą bojaźnią i żeby was ustrzegł od tych
obrzydliwych upadków.
JAK SIĘ BRONIĆ?
Zastanówmy się teraz, co trzeba robić, żeby bronić się przed
tym okropnym grzechem - grzechem, który tyle biednych dusz wlecze na
potępienie.
Środki do tego pokazuje nam już nauka katechizmu; i dlatego
umiałoby je wam wyliczyć niejedno dziecko. Podstawowe z nich to życie
skupione, modlitwa, uczęszczanie do Sakramentów Świętych, gorące
nabożeństwo do Matki Najświętszej, unikanie niebezpiecznych okazji,
szybkie odrzucanie nieczystych myśli, które nam podsuwa zły duch.
Powiedziałem, że trzeba kochać życie skupione. Nie każę wam
tu wcale, żebyście się pochowali w samotnych lasach albo po klasztorach -
co skądinąd byłoby dla was wielkim szczęściem. Chcę was tylko zachęcić,
żebyście unikali osób, które chętnie mówią o rzeczach śliskich,
mogących splamić wyobraźnię, a także osób, które zajmują się tylko
sprawami doczesnymi, a wcale nie myślą o Bogu.
Zwłaszcza w niedzielę, zamiast chodzić z wizytami, weźcie do
ręki książkę — na przykład O naśladowaniu Chrystusa albo Żywoty
Świętych i poczytajcie ją uważnie. Dzięki takiej lekturze nauczycie się,
ile pokus zwalczyli wybrani Pańscy, ile ponieśli ofiar, żeby podobać
się Bogu i zbawić swoją duszę. Lektura duchowa doda wam zapału do cnoty i
bogobojnego życia. Czytając Żywoty Świętych, powiecie może do siebie
tak, jak kiedyś powiedział ciężko ranny Ignacy Loyola: „Czemu nie
miałbym robić tego, co robili ci Święci? Czy dobry Bóg nie pomoże mi
zwyciężyć, jak pomógł tamtym? Czy nie dla mnie przeznaczone jest to samo
niebo, które oni już zdobyli? Czy nie mam się bać tego samego piekła,
którego oni się bali?".
Tak, moi bracia, trzeba unikać ludzi, którzy nie mają w
sercu miłości Bożej. Tylko z konieczności, kiedy wzywa nas do tego
obowiązek, obcujmy ze światem.
Za: http://in-humility.blog.onet.pl/O-nieczystosci-Sw-Jan-Maria-Vi,2,ID420257775,n