Konserwatyzm jako filozofia i doktryna
polityczna chce kultywować wartości ponadczasowe, a zarazem chronić
czynniki ciągłości społecznej. Poszczególni autorzy konserwatywni kładą
nacisk bądź na pierwszy, bądź na drugi cel. Dlatego wyróżnić można dwa
typy konserwatyzmu – transcendentny i immanentny1.
Konserwatyzm transcendentny uznaje istnienie prawdy określającej
ponadczasowy typ społeczeństwa niezależnej od wiedzy zbiorowej
konkretnej wspólnoty. Empiryczna rzeczywistość społeczna nie ma w
konserwatyzmie transcendentnym znaczenia normatywnego. Jest pozytywnie
wartościowana o tyle, o ile spełnia ponadczasowy ideał. Możliwe jest jej
całkowite odrzucenie.
Doktryna konserwatyzmu immanentnego za
podstawowy cel aktywności politycznej uznaje zachowanie społecznej
ciągłości, a nie dostosowania sfery politycznej do ponadczasowej idei.
Fundamentalne znaczenie ma tradycja, pojęta nie jako doktryna, lecz
czynność, przekazująca heterogeniczne treści. Podstawowym kryterium
zachowania ciągłości społecznej jest zbiorowa świadomość. Nie jest ona
ani jedynym, ani najważniejszym czynnikiem normatywnym, ale też nie może
być odrzucona.
Bycie konserwatystą immanentnym było
szczególnie trudne we Francji, kraju, w którym ciągłość społeczna –
zarówno w wymiarze instytucjonalnym, jak i świadomościowym, została, jak
się wydawało, zerwana. Francuski konserwatyzm ma tendencję do
„transcendentyzacji” swej doktryny. Tym niemniej, już pierwsi francuscy
myśliciele konserwatywni zauważali problem uprawomocnienia
ponadczasowego wzorca politycznego i niebezpieczeństwo wynikające z
totalnego odrzucenia społecznej teraźniejszości. Pojawił się francuski
konserwatyzm immanentny. Miał on ogromny problem z aksjologiczną
asymilacją instytucjonalnego i ideowego dziedzictwa Rewolucji, której
był naocznym świadkiem. Szczególnie trudne było, w tym aspekcie,
zachowanie wierności podstawowym założeniom, decydującym o tożsamości
konserwatywnej (takim jak idea społeczności i religijności natury
ludzkiej, normatywnego charakteru przeszłości, hierarchiczności
społeczeństwa itd.). Dylematy te są w pełni widoczne w pismach Josepha
de Maistre’a. W analizach jego myśli często kładzie się nacisk na jej
aspekt prawnonaturalny i decyzjonistyczny2. Filozofia i doktryna autora Wieczorów Petersburskich posiada
jednak wiele wątków. Rozważaniom na temat „naturalnego” porządku rzeczy
towarzyszy koncepcja tradycji jako praktyki społecznej, a podkreślaniu
roli państwowej dyscypliny – rozważania o społecznych ograniczeniach
władzy. Celem niniejszego artykułu jest analiza występującej u de
Maistre’a tendencji do konserwatyzmu immanentnego oraz rekonstrukcja
metody, za pomocą której próbował on, w zmienionym przez Rewolucję
społeczeństwie, godzić go z wiernością prawu naturalnemu.
Immanentny charakter konserwatyzmu de
Maistre’a przejawia się w jego koncepcji poznania, a także rozważaniach
na temat ustroju politycznego. Paradoksalność sytuacji francuskiego
konserwatysty immanentnego wyraża się natomiast w idei
ontologiczno-antropologicznej oraz stosunku do Rewolucji. Każdemu z tych
zagadnień poświęcona jest osobna część artykułu.
I. Wiedza jako praktyka społeczna
De Maistre uznaje człowieka za istotę
znikomą zarówno wobec bożej woli, jak i bożej wiedzy. Tym niemniej
zakłada, że Bóg nie objawia swej woli wprost. W doczesności należy zatem
oprzeć się na zbiorowej doxa. „Prawa pochodzą więc od Boga w
tym sensie, że to On chciał społeczeństwa, chciał także suwerenności
praw, bez których społeczeństwo nie istnieje. Prawa pochodzą więc od
Boga w tym sensie, że to On chce, aby były prawa i aby być im
posłusznym, mimo że prawa te pochodzą od ludzi, skoro są przez nich
stworzone”3.
U de Maistre’a prawda o społeczeństwie i państwie ma charakter
metafizyczny, ale objawia się poprzez konwencje. W dyskursie autora Wieczorów Petersburskich można
wyróżnić kilka rodzajów argumentacji usprawiedliwiających instytucje,
wszystkie one jednak opierają się na idei Opatrzności ukrytej za
społeczną doxa. Do konkluzji o boskim pochodzeniu prawa de
Maistre dochodzi, opierając się na fakcie jego uznawania przez ludzi.
Wskazuje, że gdyby prawo obowiązywało, ponieważ zostało spisane, to ten,
kto je spisał, mógłby je odwołać. Nakazy praw, choć skierowane do
człowieka, nie pochodzą z jego woli ani zgody, w przeciwnym wypadku nie
mogłoby obowiązywać tych, którzy w aktach tych nie brali udziału4.
Istotniejsze jest jednak swego rodzaju „wnioskowanie z istnienia”:
stabilność i powszechne uznanie danej instytucji, a zarazem jej
nieuzasadnialność w indywidualnym horyzoncie poznawczym lub nawet
sprzeczność z wynikami jednostkowego osądu etycznego stanowić ma dowód
jej nadludzkiego pochodzenia. De Maistre w słynnym fragmencie Wieczorów Petersburskich wskazuje,
że to na mocy wyroków Opatrzności powszechne mniemanie nie uważa kata
za zwykłego mordercę. Dzięki temu są ludzie, którzy z czystym sumieniem
potrafią ten zawód wykonywać5. Królowie, chociaż prowadzą krwawe wojny, potrafią zapewnić sobie posłuszeństwo, a ich żołnierze nie są uznawani za zbrodniarzy6.
Dla uzasadnienia zjawisk, budzących w indywidualnej perspektywie
szczególny sprzeciw, uprawniona jest też argumentacja
„utylitarystyczna”. Człowiek nie może w pełni poznać bożego planu. Z
tego też względu powinien zaakceptować istniejące, a przez tradycję
uprawomocnione instytucje ze względu na pozytywne skutki, jakie
przynoszą. Dlatego, według de Maistre’a, trzeba założyć nieomylność
papieża, również jako instytucji politycznej, niezależnie, do jakiego
wyznania chrześcijańskiego się należy, ponieważ tylko w ten sposób można
zjednoczyć Kościół Chrystusowy, a zarazem zachować porządek społeczny:
„Jeżeli dogmaty są bajkami, to trzeba przynajmniej, aby była jedność bajek, co nigdy nie będzie miało miejsca bez jedności doktryny i autorytetu”7.
„Teokrata” de Maistre okazuje się być konwencjonalistą: „Jeśli nasze
domysły… nie są prawdziwe, są (jednak) dobre, lub raczej, jeśli są
dobre, czyż nie są prawdziwe?”8.
Wolę bożą rozpoznaje się nie tylko
poprzez analizę społecznych mniemań, ale przede wszystkim, dzięki życiu
we wspólnocie, która je wytworzyła. De Maistre wskazuje, że
chrześcijaństwo opiera się nie tylko na literze Biblii, jak uważają
protestanci, ale i na tradycji, wspólnym życiu i emocjach. Pismo należy
przeżywać sercem. „Jeśli słowo wiecznie żywe nie ożywi pisma, nigdy nie stanie się ono słowem, to znaczy życiem”. W procesie interpretacji Pisma trzeba być posłusznym kapłańskiemu autorytetowi: „nie jest (ono) niczym innym jak portretem Słowa (Verbe), które, chociaż pod tym względem nieskończenie godne szacunku, czyż nie musi zachować boskiego milczenia, gdyby komuś przyszła ochota je wypytywać?”9. Oparcie się na obyczajach nie jest możliwe bez praktycznej roztropności.
De Maistre nie potępia oczywiście wszelkich rozumowych dociekań. Rozróżnia „prawdziwego filozofa” od wyznawcy „filozofizmu”10.
Rola wiedzy pochodzącej z poznania indywidualnego jest jednak w
kwestiach moralnych i politycznych drugorzędna. Głównym jej zadaniem
jest uzasadnianie prawd objawionych. W tym zakresie pełni ona istotną
funkcję — spisanie zasad chrześcijańskich staje się konieczne ze względu
na ich zagrożenie11.
Werbalizacja prawdy chroni ją, ale też, w pewien sposób, umniejsza,
odbierając jej wymiar uczuciowy i społeczny. „Stan wojny wzniósł wokół
prawdy (nauczania Kościoła katolickiego) mury, które niewątpliwie jej
bronią, ale zarazem skrywają (…) ach, to nie to, czego potrzebuje
(Kościół), który chciałby uściskać w swych ramionach cały rodzaj ludzki”12.
U de Maistre’a również koncepcja
autorytetu zakłada akontemplacyjny i społeczny charakter wiedzy,
głoszonej przez jego piastuna. Jak stwierdza de Maistre, nawet gdy z
woli Opatrzności „w początkach istnienia narodów” pojawiali się ludzie
„przybrani w moc trudną do pojęcia”13,
również oni musieli być posłuszni woli bożej wyrażonej w
społeczeństwie. Dlatego byli to głównie królowie i arystokraci, do
prawodawstwa przeznaczeni przez swą rolę społeczną. Ci „prawdziwi
prawodawcy” nie byli teoretykami, działali „bardziej przez instynkt i
intuicję” i „jedynie gromadzili elementy wcześniej istniejące w
zwyczajach i charakterze ludów”14.
Dlatego sposób, w jaki dokonali dzieła ustrojowego, jest trudny do
zrozumienia: chociaż „każdy lud dominującą cechę i wyróżniający go
charakter zawsze zawdzięcza jednemu człowiekowi”, to jednak „w jaki
sposób jeden człowiek może dosłownie spłodzić naród (…) jest, tak jak wiele innych rzeczy, tajemnicą”, nad którą można snuć jedynie „dostojne spekulacje”15.
We współczesnym, dojrzałym społeczeństwie, opartym na wielowiekowej
tradycji, Bóg wyznacza daną osobę na autorytet nie poprzez nadzwyczajne
okoliczności, lecz szczególną pozycję społeczną — stąd też krytyka
obejmowania urzędów przez osoby niezamożne, niecieszące się powszechnym
prestiżem16.
Istotny i być może najbardziej znany
element doktryny de Maistre’a – idea papieża jako cenzora władców tego
świata, ostatecznej instancji odwoławczej w sporach o interpretację
prawa bożego, wydaje się zakładać inną koncepcję autorytetu. Papież nie
sprawuje władzy politycznej, a jego urząd czerpie uzasadnienie ze
szczególnego kontaktu z prawdą ponadczasową. Tym niemniej wskazać
należy, że, według de Maistre’a, zarówno papież, jak i wierni pozostają
częścią tej samej praktyki moralnej. Autorytet następcy św. Piotra,
będąc czynnikiem pozapolitycznym, nie opiera się na kontemplacyjnym
oddaleniu od spraw tego świata, ani tym bardziej na wiedzy eksperckiej17. Choć jest nierozerwalnie związany z konkretną osobą18,
nie wynika z osobistej charyzmy tego, kto go piastuje. De Maistre nie
wyklucza, że w szczególnych okolicznościach papież może popełnić błąd
tak rażący (np. koronując rewolucyjnego uzurpatora), że dyskwalifikujący
go w danej sytuacji jako autorytet19.
Funkcję interpretatora prawdy wiecznej sprawuje w rzeczywistości
doczesnej. Jego urząd jest fundamentalną, lecz nie jedyną instytucją
chrześcijańskiej wspólnoty.
Powyższe założenia prowadzą de Maistre’a
do niededukcyjnej koncepcji poznania. Plan boży wyraża się, jego
zdaniem, zawsze w konkrecie. Bóg działa wprawdzie poprzez prawa
uniwersalne, powszechność ta widoczna jest jednak na poziomie boskiej
inteligencji, a nie ludzkiego rozumu, który plan boski może pojąć tylko
cząstkowo. O ile dana praktyka społeczna nie jest zagrożona i nie
zachodzi konieczność werbalizacji jej podstawowych wartości, poszukiwać
należy nie tyle ogólnych praw, ile okazji do zrozumienia konkretnych ich
przejawów.
Powyższe założenia przejawiają się w
poglądach na sposób interpretacji Biblii. Dla sabaudzkiego „teokraty”
Nowy Testament nie ma charakteru dogmatycznej rozprawy: przedstawia
„opowieści, przestrogi, moralne prawidła, napomnienia, polecenia,
groźby, lecz w żadnym wypadku zbiór dogmatów wyrażonych w stanowczy
sposób” – jest więc narracją mającą ukierunkować myślenie, a nie
dostarczyć pojęć ogólnych, możliwych do automatycznego zastosowania w
każdych okolicznościach. Dlatego wspólnota wiary nie może się opierać na
abstrakcyjnych, w pełni skonceptualizowanych prawach: „dogmat jest
znany przed pismem”20.
Mit i rytuał są jej emocjonalnym spoiwem. Symbole katolickie to nie
abstrakcyjne pojęcia, lecz „wyznania wiary służące do rozpoznawania się
(…), śpiewamy je w świątyniach na lirze i organach jak prawdziwe modlitwy. Bardzo chciałbym usłyszeć muzyczne wykonanie Wyznania Augsburskiego lub Trzydziestu Dziewięciu Artykułów, ależ byłoby to zabawne”21.
Nie da się zaprzeczyć, że de Maistre,
szukając argumentów w walce z przeciwnikami ideologicznymi, sięga do
koncepcji prawa naturalnego, a także, swoiście pojętych, badań
historycznych i socjologicznych – metod stosowanych przez konserwatyzm
transcendentny. Na gruncie jego filozofii powyższe źródła poznania tracą
jednak, w znacznym stopniu, swój „indywidualistyczny” charakter. De
Maistre jest przekonany, że ich analiza nie może dać wyników sprzecznych
z nauką tradycji, pojętej jako żywa praktyka społeczna.
W koncepcji de Maistre’a da się odnaleźć ideę prawa naturalnego, pojętego jako system sądów niezależnych od społecznej wiedzy22. Maistre wprowadza pojęcie metapolityki i formułuje jej prawidła23.
Naturalne zasady, przez niego wskazane, są jednak raczej ideami
regulatywnymi niż sztywnymi normami określającymi idealny system
ustrojowy. „W żadnym wypadku nie pomylmy istoty rzeczy z różnorodnością
jej przejawów, ta pierwsza jest niezmienna i ciągle o sobie przypomina,
druga w pewnym stopniu zmienia się”, „polityka to być może najbardziej
ciernista z nauk, ze względu na ciągle odradzającą się trudność
odróżnienia elementów stałych i przejściowych”24.
Istnienie tych pierwszych nie eliminuje wciąż podkreślanej powinności
opierania się na aktualnej tradycji. Według de Maistre’a są pewne ogólne
reguły zachowania człowieka i rządzenia nim. Wskazują one jednak przede
wszystkim na jego społeczną naturę i konieczność pokory wobec planów
Stwórcy, objawionych w historii25.
Społecznego charakteru epistemologii nie przełamuje też koncepcja idei
wrodzonych. „Musimy, wraz z największymi ludźmi założyć, że posiadamy
idee intelektualne, które nie przeszły wcale przez zmysły i że przeciwna
opinia obraża zarówno zdrowy rozsądek, jak i religię”26.
Nie znaczy to, by drogą anamnezy można było odnaleźć metody
rozwiązywania konkretnych problemów moralnych i politycznych. Obrona
idei wrodzonych, prowadzona przez de Maistre’a w kontekście krytyki
koncepcji Locke’a i Condillaca, ma przede wszystkim charakter
polemiczny. Ugruntowując konserwatywny aprioryzm – oparcie się na
„przesądach”, zwalczać ma aposterioryzm sensualizmu i empiryzmu. W tym
aspekcie służy ono obaleniu indywidualizmu epistemologicznego27.
W podobny sposób de Maistre wykorzystuje historię i socjologię.
W konserwatyzmie transcendentnym historia służy do formułowania praw quasi-naturalnych. Również u de Maistre’a jednym z podstawowych sposobów
argumentacji jest odwoływanie się do doświadczeń historycznych oraz
faktów społecznych. „Historia to polityka eksperymentalna, czyli jedynie
dobra. Tak jak w fizyce sto tomów spekulatywnych teorii niknie wobec
jednego doświadczenia, tak samo w polityce nie można przyjąć żadnego
systemu, jeśli nie jest on mniej lub bardziej prawdopodobnym wnioskiem z
dobrze poświadczonych faktów”28. Autor Rozważań o Francji zestawia „naturę i historię”, „teorię” i „doświadczenie”29.
Jest pod tym względem kontynuatorem tego nurtu w myśli Oświecenia,
który najpełniejszy wyraz znalazł u Monteskiusza. Metoda
historyczno-socjologiczna, uznająca istniejące instytucje i społeczne
mniemania za tylko jedną z przesłanek w ocenie porządku ustrojowego,
służyć może jego krytyce. Jednak na gruncie doktryny de Maistre’a, używa
się jej zasadniczo w celach apologetycznych. Chociaż de Maistre w
oparciu o materiał faktograficzny formułuje uogólnienia30, to jednak zawsze traktuje historię jako konstatację tego, co jest – trwałej rzeczywistości społecznej31.
Doświadczenie nie jest pojęte jako zbiór danych, z których w drodze
indukcji można wyciągać wnioski nieoparte na wiedzy zbiorowej32. „Empiryzm” de Maistre’owski różni się od empiryzmu oświeceniowego33.
Nie opiera się na myśleniu „liniowym” – de Maistre zwraca uwagę, że
trzeba się wystrzegać ujmowania rzeczy bez kontekstu historycznego,
zjawiska społeczne nigdy nie są bowiem takie same: „Każda epoka i każdy
naród mają specyficzne cechy, przejawy, które trzeba skrupulatnie badać”34. W tym aspekcie uznać należy, że odwołanie się do metod „naukowych” ma przede wszystkim funkcję polemiczną. Autor Wieczorów Petersburskich ma
jednak świadomość, że „nieuprzedzone” przesądami badanie historii i
społeczeństwa doprowadzić może do zanegowania naturalnego porządku,
wyrażonego w tradycji35.
Sama analiza dziejów, niepoparta pokorą wobec bożej woli, nie
wystarczy. „Gdy (…) zbadaliśmy historię, przedyskutowaliśmy wszystkie
zagadnienia i wątpliwości, wciąż zamiast prawdy odnajdujemy mgłę ułudy”36.
Niemożność szczegółowego odkrycia ponadczasowego porządku
moralno-politycznego wynika z faktu, że jest on dziełem Opatrzności.
Człowiek, akceptując boże rządy nad światem, musi uznać niepoznawalność
planów jego Suwerena.
II. Kontekstualizacja projektu politycznego i ustrojowego
„Decyzjonista” de Maistre głosi więc uzależnienie polityki od warunków społecznych. Według autora Wieczorów Petersburskich
wiedzę społeczną, określającą sposoby działań politycznych, asymiluje
się w procesie działania praktycznego. Jego zasady, w odróżnieniu od
prawd odkrywanych przez nauki przyrodnicze, są z istoty niedostępne
indywidualnemu, krytycznemu poznaniu. „Między teoretyczną polityką a
twórczym prawodawstwem jest taka sama różnica jak między poetyką a
poezją”, „gdy ma się do czynienia ze zwykłym człowiekiem, obdarzonym
zdrowym rozsądkiem, to, chociażby w żadnej dziedzinie nie wykazał on
jakiejkolwiek zewnętrznej oznaki wyższości, nie można jednak być pewnym,
że nie może być on prawodawcą. Nie ma żadnego powodu, by powiedzieć tak lub nie, lecz jeśli chodzi o Bacona, Locke’a, Monteskiusza, powiedzcie bez wahania nie”37.
Krytykując projekty reformy szkolnictwa w Rosji zmierzające do
upowszechnienia wiedzy naukowej, de Maistre zwraca uwagę na
niebezpieczeństwo mające polegać na kształtowaniu jednostek krytycznych,
niesubordynowanych, pozbawionych ducha publicznego i nieumiejących
działać praktycznie. Tymczasem „najwięksi monarchowie (…) byli znani ze
swego wybornego zdrowego rozsądku, obcego wszelkiemu rodzajowi
naukowości”38. Pozytywne przykłady jego zastosowania przynosi, jak uważa autor Wieczorów Petersbuskich,
tradycja klasyczna: w republice rzymskiej, stanowiącej wzór politycznej
roztropności, władza ludu i senatu nawzajem się równoważyły. Dzięki
braku kodyfikacji wykształciła się praktyka, która mogła być, z
korzyścią dla republiki, zastosowana w nieoczekiwanych, konkretnych
sytuacjach. Również w Wielkiej Brytanii równowagę między trzema władzami
zapewnia „angielski zdrowy rozsądek”, który „bez przerwy, choć w różnym
stopniu, podporządkowuje teorię: to, co nazywa się zasadami, lekcjom doświadczenia i rozwagi. Byłoby to niemożliwe, gdyby zasady te były spisane”39.
Prawodawca nie jest w stanie przewidzieć wszystkich przypadków, w
których prawo znajdzie stosowanie. Dlatego ustawy, mające ambicje pełnej
regulacji życia społecznego i politycznego, „zawsze wystawione na
niebezpieczeństwo przez nieoczekiwane sytuacje i osłabione przez
wymuszone okolicznościami wyjątki, nie trwałyby dużej niż sześć miesięcy40. O kryzysie społeczeństwa, a w każdym razie jego początkach, świadczy nie tylko obfitość ustaw, ale samo ich spisanie41.
Podziwiana przez świat angielska konstytucja „opiera się wyłącznie na
wyjątkach od reguły”. Będąc sposobem dynamicznej interpretacji
zwyczajów, jest, jak stwierdza, cytując Davida Hume’a, „cały czas
chwiejna i niesforna (turbulante)”. Próby jej ustabilizowania poprzez kodyfikację oznaczałyby jej koniec42.
Polityk powinien więc szanować wszelkie
czynniki kształtujące więź społeczną, w tym również te, które wydawać
się mogą irracjonalne. Rządzący muszą respektować okoliczności i
charakter narodowy, o ile nie chcą się narazić na zarzut, jak to
określił autor Rozważań o Francji, „solecyzmu władzy”43.
Chociaż lud jest dla de Maistre’a jedynie przedmiotem polityki, to
jednak jego świadomość stanowi istotną okoliczność, którą prawowity
władca winien brać pod uwagę: „najpotężniejszy suweren (…) jest mocny na
miarę środków, których używa i na których używanie zezwala mu opinia”44.
Zagorzały przeciwnik Rewolucji, która kształtowała współczesne mu
społeczeństwo, wskazywał więc na potrzebę dostosowania projektu
ustrojowego do warunków czasu i miejsca.
De Maistre nie odnajduje w przeszłości
ponadczasowego modelu państwa. Uznaje wprawdzie, że instytucje
polityczne przedrewolucyjnego społeczeństwa stanowią dalekie od
doskonałości, ale jednak udane, w porównaniu z czasami mu
współczesnymi, wcielenie wartości wiecznych. Tym niemniej, choć w
obliczu doświadczenia Rewolucji kładzie nacisk na konieczność opierania
się na „właściwym” wzorze, to jednak nie dedukuje go, we wszystkich
szczegółach, z zasad ogólnych. U de Maistre’a punktem wyjścia dla
rozważań na ten temat jest idea porządku politycznego pojętego jak
wytwór historycznej ewolucji społeczeństwa, produkt nieskończenie dużej
liczby czynników. „Żadna konstytucja nie wynika z przemyślanej decyzji”.
Konstytucje „bądź kiełkowały, jeśli tak można rzec, w sposób
niezauważalny, dzięki nagromadzeniu niezliczonych okoliczności, które
nazywamy przypadkowymi, niekiedy zaś mają one jednego autora, który
pojawia się w sposób nadzwyczajny i zapewnia sobie posłuszeństwo”45.
W obu przypadkach ustroju nie można zaprojektować poprzez namysł
teoretyczny. De Maistre krytykuje próby kształtowania społeczeństwa
poprzez program polityczno-ustrojowy sformułowany w oderwaniu od jego
struktury i samoświadomości. Wiedza o sposobach współżycia społecznego,
której nie da się ująć w reguły ogólne, nie jest możliwa do pełnej
indywidualnej konceptualizacji. Stabilny ustrój musi być brać pod
obiektywne cechy danego społeczeństwa i jego „rozum” zbiorowy – sposoby,
w jaki Opatrzność wyznaczyła jego charakter. „Podstawowy zdrowy
rozsądek” nakazuje szukać uzasadnienia praw bądź w uznaniu, że
„suwerenność pochodzi od Boga, bądź, że opiera się na pewnych
niepisanych prawach od niego pochodzących”46.
„Co to jest konstytucja? Czy nie stanowi ona rozwiązania następującego
problemu: jak, biorąc pod uwagę zaludnienie, obyczaje, religię, sytuację
geograficzną, stosunki polityczne, zasoby, zalety i wady określonego
narodu, znaleźć prawa, które są dla niego właściwe?”47 Społeczeństwo
może jedynie sprecyzować w ustawie te instytucje, które już posiada:
„prawa ludów (…) są zawsze urzędowymi poświadczeniami wcześniej
istniejących praw”, a prawdziwa konstytucja, tak jak niegdyś prawo
salickie, „jest zapisana w sercach Francuzów”48.
Logiczny jest więc wniosek, że nie ma ustroju właściwego dla każdego
czasu i miejsca. Nawet oparty na zwyczaju i zadawnieniu ustrój angielski
służyć może tylko Anglikom49.
„Konstytucja stworzona dla wszystkich narodów nie nadaje się dla
żadnego”, w każdym ustroju „jest coś, (…) co należy pozostawić w
czcigodnej niejasności”50.
III. Prowidencjalizm aktywistyczny
Jak jednak pogodzić koncepcję wiedzy jako
praktyki społecznej i ideę ewolucyjnej zmiany społeczno-politycznej z
wypowiedziami, które, przynajmniej pozornie, wzywają do całkowitego
wymazania dziedzictwa Rewolucji z ustaw i umysłów? Co więcej, jak
rozumieć pojawiające się równocześnie stwierdzenia, które ów program
„niezłomności” zdają się poddawać w wątpliwość? By to wyjaśnić, należy
sięgnąć do ontologicznych i antropologicznych założeń de Maistre’a.
W filozofii i doktrynie autora Rozważań o Francji wartości
fundamentalne są oczywiste. Niewątpliwe jest też, że ich źródłem jest
Bóg. Jednak sposób, w jaki Jego wola kształtuje ten świat, oczywisty już
nie jest. Podmiot de Maistre’owski nie korzysta z pewności
aksjologicznej. Wartości musi szukać w świecie, który, jak mogłoby się
wydawać, został przez Boga opuszczony. Paradoksalność wyrazu woli bożej
nie może jednak przesłaniać paradoksalności ludzkiej egzystencji,
nieskończenie znikomej wobec Boga i jego planów. Człowiek nie powinien
więc pochopnie wydawać sądów na temat rzeczywistości. Dla politycznych
rozważań de Maistre’a punktem wyjścia jest wywyższenie Boga i poniżenie
człowieka.
Zdaniem autora Rozważań o Francji,
świat nie istnieje dla ludzkiej wygody. Boże plany wymagają
dopuszczenia zła – skutku wolności człowieka: „wszechświat wypełniony
jest tylko przemocą, nas jednak rozpieściła nowoczesna filozofia
twierdząc że wszystko jest dobre, podczas gdy zło skaziło wszystko”51.
Niekorzystne skutki, jakie ontologiczne zło wywołuje dla jednostek, nie
mają jednak większego znaczenia. W oczach Boga ludzie występują raczej
jako reprezentanci gatunku niż jednostki, a grzech pierworodny ciąży na
całym rodzaju ludzkim. W tym sensie nikt nie jest dobry52. Koncepcja ta prowadzi de Maistre’a do dialektycznego poglądu na doczesność. Według autora Wieczorów Petersburskich człowiek
nie powinien arbitralnie odrzucać jakiegokolwiek społecznego fenomenu:
nic nie jest, w świecie stworzonym, absolutnie dobre lub złe: „nie ma
dobra, którego zło nie plamiłoby i nie osłabiało, nie ma zła, którego
dobro nie tłumi i nie zwalcza, popychając nieustannie wszystko, co
istnieje ku doskonalszemu stanowi”53.
Absolutnie dobra jest tylko harmonia miedzy przeciwstawnymi zasadami,
którą wprowadza Stwórca: „w dziełach boskich (…) ogólny porządek tworzą
nieregularności wytworzone przez swobodnie działające czynniki”54. Z tego punktu widzenia tradycja stanowi dialektyczne i względnie dynamiczne „znoszenie” przeciwieństw55.
Człowiek musi zaakceptować heterogeniczności wyrazu woli bożej. Według
de Maistre’a ustrój Francji stworzyły: „prawa rzymskie, kościelne,
feudalne, zwyczaje saksońskie, normańskie i duńskie, przywileje,
przesądy i pretensje wszystkich stanów, wojny, rewolty, rewolucje,
podbój, wyprawy krzyżowe, wszystkie cnoty, wszystkie wady, wszelka
zdobyta wiedza, wszystkie błędy, wszystkie namiętności, wszystkie te
działające razem elementy”56.
Prawda ujawnia się w historii stopniowo. Choć de Maistre podkreśla, że
jedyny właściwy sposób oddawania czci Najwyższemu wskazuje
chrześcijaństwo, identyfikowane z katolicyzmem, to jednak stwierdza
zarazem, że również inne postacie religijności są wyrazem zwrócenia się
ku Bogu i pełnią funkcję społeczną: „w każdej fałszywej religii zawsze
jest domieszka prawdy”57.
Fundament Europy — chrześcijaństwo rozwija objawienie ukryte w
dawniejszej religii, dlatego francuscy biskupi stali się kontynuatorami
celtyckich druidów58. Tradycja tworzy się więc poprzez „znoszenie” przeszłości.
W ten sposób de Maistre odrzuca pokusę
statycznego pojmowania kontekstu instytucjonalnego. Historia, wcielając
plan boży, nie jest jego statycznym odbiciem. Każda instytucja objawia
swoje właściwe znaczenie poprzez trwanie59.
Historia nie potrafi zmienić istoty świata, określonej przez Byt
przekraczający przypadkowość ludzkiego istnienia. Świat zachowuje swoją
tożsamość. Naiwnością byłoby jednak sądzić, że boski wzór kiedykolwiek
został w pełni wcielony. Dlatego de Maistre widział wady „starego
porządku” i nie zamierzał automatycznie do niego powracać. Wskazywał
wprawdzie, iż ze względu na słabość ludzkiej natury reform należy
dokonywać z najwyższą ostrożnością: „zawsze będę twierdził, że narody
mają wszystko do stracenia burząc swe odwieczne instytucje, zamiast je
doskonalić i poprawiać”60.
Zmian, które dojrzały do ich dokonania, nie da się jednak zatrzymać.
Władcy nie mogą zmienić wyroków Opatrzności, kształt ich legislacji
określać musi boża wola wyrażona w kształcie społeczeństw. Czas jako
czynnik społecznej legitymizacji jest zarazem jej przejawem. W
indywidualnej perspektywie treść bożego ustawodawstwa jest równie
paradoksalna, jak zbiorowe mniemanie. Należy więc odnajdywać sens każdej
instytucji w społecznym kontekście, miast traktować ją jako wyizolowany
obiekt i z tego punktu widzenia poddawać krytyce61. Sam Bóg „przygotowuje rasy królewskie”, a „czas śpieszy uświęcić prawowitą uzurpację”62.
De Maistre’owska Opatrzność, bezpośrednio kierując dziejami, pozostaje jednak transcendentna. Dawne, udane coup d’états dają
się, zdaniem Maistre’a, postrzegać jako elementy boskiego planu,
ponieważ dały one początek zorganizowanemu, harmonijnemu stanowi
społeczeństwa63. Inaczej jest z Rewolucją współczesną. U autora Rozważań o Francji uprawomocnienie przez historię ma swoje granice64.
Doktryna de Maistre’a nie dochodzi do punktu, w którym stałaby się
historycyzmem. Oprócz szacunku dla bożej woli, wyrażonej w
społeczeństwie, człowiek musi też baczyć, by warunki życia zbiorowego
nie odwiodły go od jej wypełniania. Przesądy nie oznaczają dla de
Maistre’a zwykłych mniemań tłumu65. Wyraźnie rozróżnia on między wolą powszechną (géneral) a pospolitą (vulgaire)66.
Nie wszystko może być asymilowane w pole tradycji. U de Maistre’a
akceptacja jej dynamiki odnosi się, w zasadzie, do dzieła już
skończonego. Dlatego otwartość na nowe jej przejawy nie polega na
zawieszeniu sądu moralnego co do zjawisk takich jak Rewolucja, których
przebieg w oczywisty sposób świadczy o szatańskiej proweniencji. Są one
przez Boga dopuszczane i jako takie wymagają pokory, ich społeczne ślady
muszą jednak zostać, w miarę możliwości, wymazane. Bóg nie jest
historią, a jedynie się w niej objawia.
Wychodząc z założeń de Maistre’owskiej
epistemologii, nie da się wskazać jednoznacznego kryterium,
pozwalającego odróżnić wytwór Rozumu zbiorowego, odbicie zamysłu
Opatrzności, od produktu grupowej ignorancji. Tym niemniej, autor Wieczorów Petersburskich uważa,
że człowiek nie może zajmować postawy kwietystycznej, nawet jeśli
stwierdzi, że w świecie wygrywa zło. Wskazuje, iż niemożność
dostrzeżenia dobra w doczesności winna skłaniać nie do permisywizmu,
lecz, paradoksalnie, do rygoryzmu moralnego. Tworzy koncepcję, którą
można określić jako prowidencjalizm aktywistyczny. Usiłuje ona godzić
postawę obrony wartości uznawanych za fundamentalne z akceptacją zmian
wartości kontekstualnych w sytuacji, gdy, jak się wydawało, zniszczeniu
uległy obie te sfery. Opiera się na idei podmiotu konstytuującego się
poprzez uznanie się za byt podporządkowany Bogu, ukrytemu w historycznej
przypadkowości, a zarazem żądającemu posłuszeństwa tak, jakby Jego wola
została w pełni objawiona. Konserwatysta miał być bezkompromisowy w
obronie wartości fundamentalnych – bezrefleksyjne oparcie się na
empirycznej woli ogółu nie wchodziło w grę. Zarazem jednak powinien
poszukiwać bożych znaków, wyrażonych w dziejach i stosownie do
rozpoznanej woli Opatrzności kształtować strategię walki67.
Człowiek ponosi pełną odpowiedzialność za swoje czyny i w tym sensie
jest wszystkim. Zarazem jednak winien być pokorny wobec niezasłużonych
klęsk swej opcji politycznej – w tym sensie jest niczym. Wszystkie
moralne, społeczne i polityczne idee, również te, za którymi przemawia
tradycja, mają tylko względną wartość. Ich zestawienie prowadzi do
paradoksu, którego nie może uniknąć ten, kto chce chronić czynniki
ciągłości w społeczeństwie, usiłującym z nimi zerwać. Niezwykle istotne
jest założenie praktyczne, stąd wynikające – nie znając w pełni w
wartości, należy jednak je realizować, wątpiąc w ich doczesny wyraz,
należy go szanować68.
Człowiek, pełen niepokoju, ale i nadziei, powinien poszukiwać dobra.
Nawet w obliczu najpotworniejszych zbrodni należy zachować polityczny
rozsądek i nie tracić wiary w Opatrzność: „nasi potomkowie, którzy
tańczyć będą na naszych grobach, bardzo mało dbając o nasze
nieszczęścia, śmiać się będą z naszej obecnej niewiedzy”69.
Ten, kto jest przepełniony wiarą i ufnością może, na podstawie
bieżących wydarzeń, odczytać cząstkę bożego planu. Oczywiste jest, że
ogrom nieszczęść, które Rewolucja przyniosła, stanowi karę za bezmiar
win wcześniej popełnionych. Rewolucja dzieje się po to, by zmyć w krwi
winy ludzkości i przywrócić bożą chwałę70. Człowiek staje w obliczu zła absolutnego, które zarazem wykazuje boskie pochodzenie.
IV. Rewolucja a czynniki społecznej ciągłości
Prowidencjalizm aktywistyczny de
Maistre’a decyduje o jego stosunku do Rewolucji. Prowadzi go do
poszukiwania kompromisu z przeciwnikami politycznymi i zmienioną przez
Rewolucję świadomość społeczną. Zdaniem autora Wieczorów petersburskich,
negatywna jej ocena nie może uzasadniać nieustępliwości, sprzecznej z
duchem chrześcijańskiej pokory. Uzurpatorów należy zwalczać rozważnie,
tak, aby nie potęgować nieszczęść i nie odwlekać aktu odkupienia.
Rewolucja nie zniweczyła bożego planu, wyrażonego w historii ludów.
Zarówno nieprawości ancien régime, jak i uzurpacje
rewolucjonistów dzieją się tylko na „powierzchni” świata ludzkiego.
Istota rzeczywistości, medium bożego objawienia, pozostaje nieskażona.
Dlatego po zakończeniu Rewolucji możliwy jest powrót do właściwego
porządku politycznego, w którym przywrócona zostanie cześć dla
monarchii, a religia, uwolniona od libertyńskich ataków, znajdzie swe
właściwe miejsce. De Maistre potępia więc tych, którzy, sprzeciwiając
się restauracji, twierdzą, że przyniesie ona tyle samo nieszczęść co
Rewolucja71.
Prowidencjalizm aktywistyczny nie wyklucza programu radykalnego. Tym
niemniej, założenie „esencjonalnej” ciągłości prawdziwego ładu ma
konsekwencje, które radykalizm ten osłabiają.
De Maistre, tworzący swą doktrynę w
czasach największego triumfu Rewolucji, konstatował, że tak we Francji,
jak i w całej Europie wciąż istnieją podstawy porządku społecznego. W
zdarzeniach rewolucyjnych widać nie tylko chaos, lecz i czynniki
przyszłego ładu72.
Rewolucja, mordując „bardzo katolickiego” monarchę, nie zamordowała
Francji. Wskazuje więc, że należy tak walczyć z Rewolucją, by
historycznej ciągłości do reszty nie zerwać. Przede wszystkim jednak w
walce o słuszny ideał nie wolno kierować się swymi osobistymi, choćby
nawet usprawiedliwionymi urazami.
Oznacza to, po pierwsze, nakaz zachowania
politycznego rozsądku i nie popadania w sekciarskie zaślepienie. Po
drugie, prowadzi do uznania reprezentantów nowej rzeczywistości za
partnerów politycznych, a nawet więcej – za zabłąkanych członków
wspólnoty narodowej. Wydarzenia rewolucyjne stworzyły nowe okoliczności,
które należy wziąć pod uwagę, planując program kontrrewolucji.
Republika nie musi być postrzegana jako element społecznej i ustrojowej
ciągłości, lecz ludzie i ich działania – tak. De Maistre stwierdza, że w
okresie po r. 1814 przed konserwatystami stanęło zadanie ucywilizowania
nowych barbarzyńców: „Rewolucja nie może skończyć się przez powrót do
starego stanu rzeczy, ale poprzez uszlachetnienie stanu, w którym
jesteśmy”73.
Ma nadzieję, że jej ideowe i instytucjonalne dziedzictwo da się wymazać
z ludzkiej świadomości i przy udziale nowych ludzi, których dziejowy
kataklizm wyniósł, można będzie przywrócić monarchię. Nawet w
zbrodniarzach dostrzega de Maistre przejaw wielkości francuskiego ducha.
Komitet ocalenia publicznego „był cudem, którego duch wciąż wygrywa
bitwy”, a „sprzysiężoną Europę” mógł pokonać tylko „piekielny” geniusz
Robespierre’a74.
„Blask zwycięstw wymusił powszechny podziw i otoczył imię francuskie
chwałą, której nawet zbrodnie rewolucji nie mogły go do końca pozbawić”75.
U de Maistre’a zawsze istotny jest boży plan, który nie ujmuje ludzi
według ich indywidualnych wad lub pozornych zalet. „Ludzie mogą sądzić
tylko po zewnętrznym pozorze, lecz niejeden szlachcic w Koblencji mógł
mieć sobie więcej do zarzucenia niż niejeden szlachcic z lewego skrzydła
konstytuanty”76.
Ludzkie losy, a tym bardziej indywidualne roszczenia, nawet słuszne,
mają dla nakreślenia projektu politycznego drugorzędne znaczenie. U de
Maistre’a zasada ta dotyczy nie tylko garstki złoczyńców – królobójców,
którzy zostaną słusznie ukarani po restauracji i których losem żaden
uczciwy człowiek nie powinien się przejmować77,
ale bardziej jeszcze rojalistycznych emigrantów. Muszą oni swój los
przyjąć z pokorą, a wszelką zemstę pozostawić królowi, który działać
będzie łagodnością właściwą prawowitemu władcy. Napomnienie to odnosi
się w szczególności do szlachty, której wady doprowadzić miały do
katastrofy. Opatrzność, chcąc pokarać naród francuski, nie pozwala jej
wygrać, skazując wszelkie jej przedsięwzięcia na klęskę. Noblesse powinna poddać się okolicznościom, które niechybnie doprowadzą do restauracji, nie czyniąc już „zewnętrznych wysiłków”78.
W oczach Boga, który uznał za słuszne zesłać na ludzkość straszliwą
karę, nikt nie jest bez winy – jeśli ktoś ośmieliłby się arbitralnie
wyznaczyć granice królewskiego przebaczenia to, jak ironicznie pisze
cytowany przez de Maistre’a kontrrewolucjonista, tylko człowiek „rzadki i
niezwykły, o ile taki istnieje, który sam nigdy nie upadł w trakcie tej
okropnej rewolucji, którego serce, tak samo czyste jak postępowanie,
nigdy nie potrzebowało łaski”79.
Z drugiej strony Francuzi, którzy w Rewolucji uczestniczyli, a nie
popełnili najstraszliwszych zbrodni, znajdą godne miejsce w odbudowanej
monarchii, szczególnie wtedy, gdy przyczynią się restauracji. De Maistre
dopuszcza więc możliwość przyjęcia w poczet szlachty osób nowych, a
przed członkami władz republikańskich roztacza obraz zaszczytów, których
dostąpią, jeśli pomogą w powrocie monarchy. Król będzie „dumny z
waleczności” republikańskich żołnierzy i „w sercu swym będzie uważał ich
za obrońców całości swego królestwa”80.
Już w czasie Rewolucji między Francuzami obu frakcji wytwarza się więź
wynikająca ze wspólnego nieszczęścia. Emigrantom daleko już do pychy i
nienawiści, „a co do bardziej nieprzejednanych odczuć małej grupy ludzi,
nie trzeba o nie dbać”81.
De Maistre wyraźnie stwierdza, że interesy narodowe muszą brać górę nad
interesem partii i klasy społecznej. Jak wskazuje, ojczyzna świętego
Ludwika wciąż istnieje, a jej potrzeby należy przedkładać nad roszczenia
partii rojalistycznej: republika francuska „nie ma żadnych
sprzymierzeńców”, lecz „ma ich Francja”, której integralność
terytorialną obroniła republikańska armia82.
Emigranci nie powinni się łudzić, że państwa koalicji walczą
bezinteresownie. Dla restauracji nie wolno poświęcać całości
terytorialnej ojczyzny.
De Maistre nie głosi więc programu wypalenia Rewolucji ogniem i żelazem83.
Jej absolutne zło nieodwracalnie obaliło stary system, daleki od ideału,
ale jako „nicość” nie mogło zapuścić korzeni. Kontrrewolucja
przebiegnie w sposób niezwykle łagodny, oznacza bowiem powrót do
właściwego porządku rzeczy, któremu sprzyjał będzie sam Bóg: „Gdy
człowiek pracuje nad przywróceniem ładu, łączy się ze twórcą ładu,
sprzyja mu natura, (…) jego działanie ma w sobie coś boskiego, jest
zarazem łagodne i nie znoszące sprzeciwu, do niczego nie zmusza i nic mu
nie stawia oporu”84.
Konserwatywny augustynizm Maistre’a zakłada ponadto ideę samopoświęcenia. Autor Rozważań o Francji chwali
rojalistów, którzy pozostali w kraju. Zauważa, że również w reżimie
termidoriańskim szlachta mogłaby zdominować stanowiska dowódcze w armii,
gdyby nie jej „delikatność, być może nieszczęsna”85.
Wskazuje na nieużyteczność kontestowania Republiki „na odległość” w
bezpiecznej, lecz gorzkiej sytuacji wygnańca, który przychodzi „prosić o
chleb bezczelnych cudzoziemców”86.
W napisanym na przełomie 1811 i 1812 r. liście do hr. de Blacas,
stwierdza, iż „nikt, kto podążył za królami, nie może przywrócić ich
władzy”. Większość emigrantów nie powinna była opuszczać kraju.
Należało, jak stwierdza, „zostać na ziemi pogrążonej w konwulsjach,
czynić w miarę możliwości dobro, w miarę możliwości zapobiegać złu i
zachowywać nadzieję aż do momentu, gdy stanie się to absurdem. Taki
sposób widzenia sprawy czynił mnie zawsze (…) bardzo tolerancyjnym dla
każdego czynu dokonanego w kraju, chyba że chodziło o zbrodnię: pod tym
względem reguła nie zna wyjątków. Należy odmówić uzurpatorowi tego, co odmówiłoby się legalnemu suwerenowi. Wszystko inne jest dozwolone i nie ma w nim niczego niemoralnego”87.
Idylliczny obraz kontrrewolucji przedstawiony w wydanych w 1796 r. Rozważaniach o Francji miał
niewątpliwie spełniać funkcję perswazyjną. Wypowiedzi de Maistre’a z
okresu restauracji dalekie są już od ducha powszechnego przebaczenia i
narodowego braterstwa88. Autora Wieczorów Petersburskich zniecierpliwiło
zbyt długie oczekiwanie na przywrócenie przez Opatrzność naturalnego
porządku rzeczy. Po r. 1814 uznał, że z nowym czasami nie da się jednak
iść na ugodę. Tym niemniej, wciąż zalecał ostrożność w realizacji
kontrrewolucyjnego programu. Wskazywał, że ideologię rewolucyjną należy z
powszechnej świadomości wymazywać stopniowo: „zdusić, delikatnie ją ściskając”89.
Choć z Rewolucją należy się rozprawić zdecydowanie, trzeba jednak to
uczynić uwzględniając okoliczności: „znaleźć środki zdruzgotania
rewolucjonistów i ich praw, na ile to możliwe, bez narażania prawowitych
suwerenów”90.
Również więc po r. 1814 można w wypowiedziach de Maistre’a zauważyć pewną
skłonność do miarkowania ideologicznego radykalizmu. Tym niemniej, jego
nadzieje na samoistny i pełny powrót „naturalnego” ładu nie sprawdziły
się. Restauracja 1814 r. zachowała, jego zdaniem, nową, zdegenerowaną
rzeczywistość, przybierając jedynie, w niektórych przypadkach, starą
formę. Umarł, wieszcząc rychłe nadejście nowego, o wiele straszniejszego
przewrotu91.
***
De Maistre pojmował tradycję bardziej
jako społeczną praktykę, niezwerbalizowaną i względnie dynamiczną, niż
medium prawa naturalnego. Chcąc być wierny ponadczasowym wartościom,
deklarował zarazem pokorę wobec woli bożej, przejawiającej się we
współczesnych mu wydarzeniach, które zdawały się je unicestwiać. Program
etycznej niezłomności, a zarazem praktycznej rozwagi nie dał de
Maistre’owi odpowiedzi na konkretne zagadnienia związane z ideowym i
instytucjonalnym dziedzictwem Rewolucji92.
Filozofia i doktryna de Maistre’a ujawnia wszystkie ograniczenia
konserwatyzmu immanentnego, który chce oprzeć się na tradycji i
powszechnym mniemaniu w sytuacji, gdy stają się one, stopniowo, coraz
bardziej mu obce. Jeśli jednak potraktować wskazania de Maistre’a przede
wszystkim na płaszczyźnie praktyczno-moralnej, mogą one jawić się jako
zrozumiała i racjonalna próba odniesienia się do sytuacji, w której w
XIX w. znaleźli się francuscy konserwatyści immanentni. Afirmacja
zarówno dobrego Boga, jak i Jego Woli, która kształtuje przeniknięte
złem społeczeństwo, uniemożliwia przedstawienie w pełni spójnej i raz na
zawsze ustalonej doktryny politycznej. Rozwiązaniem staje się etyczny i
polityczny paradoks.
Dr Arkadiusz Barut
za: legitymizm.org
Bibliografia
1. Źródła:
Joseph de Maistre et Blacas: leur correspondance inédite et l'histoire de leur amitié: 1804-1820, Paris 1908.
Maistre J. de, Considérations sur la France, Essais sur le principe générateur des constitutions politiques, Bruxelles 1988.
Maistre J. de, Étude sur la souveraineté, Lyon 1884.
Maistre J. de, Examen de la philosophie de Bacon, t. I-II, Lyon 1864.
Maistre J. de, Les Soirées de Saint-Pétersbourg, ou Entretiens sur
le gouvernement temporel de la providence, suivis d’un Traité sur les
sacrifices, Paris 1821.
Maistre J. de, Lettres d’un gentilhomme russe sur l’inqisition espagnole, [w:] Essais sur les délais dla la Justice Divine de la punitions des coupables suivi de Traité de Plutarque, Tours 1833.
Maistre J. de, O papieżu, przeł. J. Miłkowski, Kraków 1853.
Maistre J. de, Quatre chapitres sur la Russie, [w:] Oeuvres complètes, t. 8, Lyon 1884.
2. Literatura:
Bartyzel J., Konserwatyzm bez kompromisu. Studium z dziejów zachowawczej myśli politycznej w Polsce XX w., Toruń 2001.
Cogordan G., Joseph de Maistre, Paris 1922.
Gniazdowski A., Filozofia i gilotyna. Tradycjonalizm Josepha de Maistre’a jako hermeneutyka polityczna, Warszawa 1996.
Goldmann L., Recherches dialectiques, Paris 1959.
Longhaye R.P.G., Dix-neuvième siecle, Ésquisses littéraires et morales, t. I-V, Paris 1900-1908.
Matyaszewski P., La Philosophie de la société ou l’ideé de l’unité humaine selon Joseph de Maistre, Lublin 2002.
Trybusiewicz J., De Maistre, Warszawa 1968.
Wielomski A., Filozofia polityczna francuskiego tradycjonalizmu 1789-1830, Kraków 2003.
Wielomski A., Od grzechu do apokatastasis. Historiozofia Josepha de Maistre’a, Lublin 1999.
Pierwodruk: „Wrocławskie Studia Politologiczne”, nr 9/2008.
1 Dychotomiczny
podział konserwatyzmu wprowadza np. Adam Wielomski, który wyróżnia
tradycjonalizm – oparcie się Tradycji jako medium prawa naturalnego oraz
ewolucjonizm, zakładający koncepcję tradycji jako procesu społecznej
transmisji (a także typy pośrednie, w tym konserwatyzm niemiecki epoki
romantyzmu, por. A. Wielomski, Filozofia polityczna francuskiego tradycjonalizmu 1789-1830,
Kraków 2003, ss. 22-44) i Jacek Bartyzel, piszący o konserwatyzmie
kładącym nacisk na metodę i konserwatyzmie kładącym nacisk na doktrynę (Konserwatyzm bez kompromisu. Studium z dziejów zachowawczej myśli politycznej w Polsce XX w., Toruń 2001, ss. 28-29).
2 Jak wskazał już Jerzy Szacki (Kontrrewolucyjne paradoksy,
Warszawa 1965, ss. 150-151), istnieją rozbieżności zarówno co do
rozumienia epistemologii de Maistre’a (uznaje się go bądź za
przedstawiciela historycznej metody interpretacji społeczeństwa, bądź
zwolennika orientacji na prawo naturalne), jak i jego koncepcji
ontologicznej (próbuje się oddzielić, tak jak czynił to Charles Maurras,
aspekt religijny i polityczny jego filozofii). Według Szackiego de
Maistre głosił tradycjonalizm umocowany w transcendencji, zakładający
poszukiwanie Boga w przekazie kulturowym konkretnych społeczeństw
(tamże, ss. 150-152). Część komentatorów doktrynę de Maistre’a określa
jako konserwatyzm liberalny, zbliżony do Burke’owskiego (Por. P.
Matyaszewski, La Philosophie de la société ou l’ideé de l’unité humaine selon Joseph de Maistre, Lublin 2002, ss. 195-197).
3 J. de Maistre, Étude sur la souverainété, Lyon 1884, ss. 314-315.
4 Tenże, Considérations sur la France, Essais sur le principe générateur des constitutions politiques, Bruxelles 1988, ss. 211-212.
5 Tenże, Les Soirées de Saint-Pétersbourg, ou Entretiens sur le gouvernement temporel, Paris 1821, t. I, ss. 42-44.
6 Tamże, t. II, ss. 2 i n.
7 Cyt. A. Wielomski, Od grzechu do apokatastasis. Historiozofia Josepha de Maistre’a, Lublin 1999, s. 367, podkr. w tekście.
8 J. de Maistre, Considérations…, Essais…, dz. cyt., s. 54.
9 Tenże, Considérations…, Essais…, dz. cyt., ss. 233, 232.
10 Tenże, Considérations…, Essais…, dz. cyt., ss. 254-255.
11 Tenże, Considérations…, Essais…, dz. cyt., ss. 232, 226.
12 Tamże,
s. 227. W doktrynie de Maistre’a społeczny charakter ma nie tylko
wiedza, ale również język, niemożliwy do sztucznego zaprojektowania. Bóg
mówi poprzez niego do człowieka. Zawarta jest w nim zarówno historia
ludzkości, jak i dzieje poszczególnych narodów. Degradacja indywidualna i
grupowa przejawia się w degradacji ludzkiej mowy (Considérations…, Essais…, dz. cyt., ss. 257-270), dlatego „nigdy prawdziwy filozof nie może tracić z pola widzenia języka” (tamże, s. 270).
13 J. de Maistre, Considérations…, Essais…, dz. cyt., s. 83.
14 Tenże, Considérations…, Essais…, dz. cyt., ss. 83-85.
15 Tenże, Étude…, dz. cyt., ss. 342-343, podkr. w tekście.
16 Tenże, Considérations…, Essais…, dz. cyt., s. 255.
17 Por. szczegółowo A. Gniazdowski, Filozofia i gilotyna. Tradycjonalizm Josepha de Maistre'a jako hermeneutyka polityczna, Warszawa 1996, ss. 199-231.
18 J. de Maistre, O Papieżu, przeł. J. Miłkowski, Kraków 1853, s. 60.
19 Por. R.P.G. Longhaye, Dix-neuvième siecle, Ésquisses littéraires et morales, t. I-V, Paris 1900-1908, t. I, s. 177.
20 J. de Maistre, Considérations…, Essais…, dz. cyt., s. 223.
21 Tenże, Considérations…, Essais…, dz. cyt., s. s. 224.
22 Zdaniem
Matyaszewskiego, Maistre rezygnuje ze stosowania kategorii prawa
naturalnego, sprzeciwiając się w ten sposób oświeceniowemu jego
rozumieniu. Występuje jednak u niego idea prawa naturalnego jako
wewnętrznego przekazu woli bożej, wrodzonemu wszystkim ludziom
(Matyaszewski, dz. cyt., ss. 287-288).
23 Przedmowa do Essais sur le principe générateur des constitutions politiques [w:] J. de Maistre, Considérations…, Essais…, dz. cyt.
24 J. de Maistre, Considérations…, Essais…, dz. cyt., ss. 56-57, 197.
25 J.
Trybusiewicz, odnosząc się do tego zagadnienia, wskazuje na bardzo
ogólny charakter ponadczasowego projektu ustrojowego, wskazanego przez
de Maistre’a (J. Trybusiewicz, De Maistre, Warszawa 1968, s.
82). Według Szackiego de Maistre odróżnia wieczne zasady – boży plan,
który w obliczu współczesnych nieszczęść, mogących podważyć wiarę w
boską sprawiedliwość, uznać należy za, w zasadzie, niepoznawalny, i jako
taki mogący być jedynie przedmiotem wiary, od „prawd praktycznych”,
którymi należy kierować się w poznaniu społeczeństwa i polityki.
(Szacki, Kontrrewolucyjne paradoksy…, dz. cyt., ss. 112-117.).
26 J. de Maistre, Les Soirées…, dz. cyt., t. I, ss. 503-504.
27 Por.
A. Gniazdowski, dz. cyt., ss. 142-144. Jak uważa Matyaszewski,
koncepcja idei wrodzonych jest argumentem za duchową i mistyczną
jednością ludzkości. W tym znaczeniu stanowi kolejny dowód złudności
prób poznania indywidualnego i uzasadnia koncepcję powszechnego rozumu
ludzkości, ucieleśnionego w tradycji (P. Matyaszewski, dz. cyt., ss.
228-229).
28 J. de Maistre, Étude…, dz. cyt., s. 426.
29 Tenże, Considérations…, Essais…, dz. cyt., s. 55.
30 Np.
zasadę, że „wszystkie wolne narody zostały stworzone przez królów. To
powszechna reguła, a wyjątki, które mogłyby być wskazane, podpadłyby pod
nią, gdyby je przedyskutować” (tamże, s. 84).
31 „Mogę na poparcie moich refleksji zacytować wszelkie fakty historyczne”, tamże, s. 98.
32 Jedyną
krytyczną funkcją badania historycznego może być, zdaniem de Maistre’a,
ustalenie, czy dana instytucja wykazuje stabilność. Dlatego stwierdza,
że prawa Solona, który działał nie do końca w zgodzie z wolą bożą,
wyznaczającą na fundatorów społeczności monarchów i arystokratów, były
„najbardziej kruchymi (prawami) w starożytności” (Maistre, Considérations…, Essais…, dz. cyt., s. 83).
33 „Libertyńską” koncepcję doświadczenia de Maistre poddał zaciekłej krytyce w Analizie filozofii Bacona.
34 J. de Maistre, Considérations…, Essais…, dz. cyt., ss. 271-272.
35 W
taką pułapkę mieli wpadać historycy badający początki chrześcijaństwa,
którzy doszli do wniosku, że papież nie był wtedy uznawany za
nieomylnego. Według de Maistre’a jest to wnioskowanie o znaczeniu danej
instytucji na podstawie jej temporalnych początków, w których jeszcze
nie objawiała się jej istota (tamże, ss. 233-234).
36 Tamże, s. 121.
37 J. de Maistre, Considérations…, Essais…,
dz. cyt., ss. 85-86, podkr. w tekście. „W dziełach człowieka”
stworzonych wbrew woli bożej, wyrażonej w historii „wszystko jest równie
liche jak ich autor, horyzont jest ciasny, metody sztywne, mechanizmy
nieelastyczne, ruchy ociężałe, rezultaty monotonne” (Maistre, Considérations…, dz. cyt., s. 16).
38 Tenże, Quatre chapitres sur la Russie, [w:] Oeuvres complètes, t. 8, Lyon 1884, ss. 297-298, 302.
39 Tenże, Considérations…, Essais…, dz. cyt., ss. 214-215, 222 przypis, podkr. w tekście.
40 Tenże, Considérations…, Essais…, dz. cyt., s. 215.
41 Tamże, s. 82. Prawo (loi) nie jest prawem w pełnym tego słowa znaczeniu …o ile nie uznaje się go za wyraz najwyższej woli” (Considérations…, dz. cyt., s. 213).
42 Tamże, ss. 215-217.
43 J. de Maistre, Oeuvres…, dz. cyt., s. 306.
44 Tenże, Considérations…, Essais…, dz. cyt., s. 154.
45 Tamże, ss. 81, 80, podkr. w tekście.
46 Tamże, s. 213.
47 Tamże, s. 87.
48 Tamże, ss. 81-82, 211.
49 Tamże, s. 218.
50 Tamże,
ss. 87, 82. Problemy interpretacyjne stwarza jednak występująca u de
Maistre’a pochwała monarchii dziedzicznej jako jedynego ustroju w pełni
zgodnego z bożym zamysłem. Niewątpliwie de Maistre daleki jest w tej
kwestii od skrajności. Monarchia dziedziczna ma być właściwa dla
większości państw o dużej liczbie ludności, jednak w małych wspólnotach
może istnieć system republikański: „rzeczą niemożliwą” jest tylko
republika „wielka i niepodzielna” (tamże, s. 55). Ustrój republikański
był odpowiedni dla starożytnych Hellenów. W greckich republikach
rozkwitły nauki i sztuki, bowiem „każdy naród rozwija wszystkie swe
talenty jedynie w ustroju, który mu odpowiada” (Étude…, dz.
cyt., s. 532). „Niektóre narody są przeznaczone, może skazane na
monarchię elekcyjną” i nie potrafią zaprowadzić u siebie optymalnej
formy rządu, jaką jest dziedziczne królestwo. Tak było w przypadku
Polski, której dzieło Konstytucji 3 Maja, mimo wysiłków, poświęcenia i
dobrej woli tak narodu, jak i rządzących, udać się nie mogło (tamże,
ss. 428-429). Tym niemniej, co zauważa Wielomski, de Maistre uznaje
monarchę dziedziczną za ustrój właściwy nie tylko dla narodów, które
uświęciły ją w swej tradycji (A. Wielomski, Od grzechu…, dz. cyt., s. 154). Autor Rozważań o Francji stwierdza,
że chociaż „spoglądanoby jak na nierozumnego” na tego, kto opowiadałby
się za monarchią dziedziczną przeciw elekcyjnej, to „jednak historia,
która jest doświadczalną polityką, wskazuje że jest ona ustrojem
najstabilniejszym, najszczęśliwszym, najbardziej naturalnym dla
człowieka” (Considérations…, Essais…, dz. cyt., ss.
197-198). W tym elemencie doktryny wydaje się więc pojawiać sprzeczność.
Kwestia ta jest w literaturze różnie wyjaśniana. Zdaniem Wielomskiego,
de Maistre uniwersalizował ideę monarchii dziedzicznej, ponieważ ustrój
ten najlepiej, jego zdaniem, odzwierciedlał jednolitość bożej
suwerenności (A. Wielomski, Od grzechu…, dz. cyt., ss.
155-156). Według Matyaszewskiego pochwała monarchii dziedzicznej wynika
z założeń metodologicznych – arystotelesowskiego trójpodziału ustrojów,
do imperatywnej mocy którego de Maistre nie przywiązywał zbyt dużego
znaczenia. Autor ten wskazuje też, że de Maistre akceptuje różne formy
monarchii (P. Matyaszewski, dz. cyt., ss. 319-320). Moim zdaniem,
pochwała monarchii dziedzicznej jako formy najbardziej naturalnej nie
przełamuje zasady monteskiuszowskiej, lecz świadczy o tym, że Maistre
uważał ją za ustrój najbardziej uprawomocniony przez czas, okoliczności i
społeczne mniemania — w jego czasach większość państw europejskich
posiadała taką „konstytucję”. Rewolucja stworzyła nową formę,
wprowadzając ustrój republikański w licznym i potężnym narodzie. Jako
boży dopust, jest to jednak wciąż wyjątek.
51 J. de Maistre, Les Soirées…, dz. cyt., t. I, s. 53, podkr. w tekście.
52 Ludzkie
dusze tworzą tajemniczą, mistyczną jedność. Dlatego na dzieciach ciążą
grzechy rodziców, a niewinny odkupuje winy przestępcy (Les Soirées…,
dz. cyt., t. II, dialog dziesiąty). Bóg, realizując swoje plany,
traktuje zarówno ludzkość, jak i poszczególne narody jako osoby, do
których skierowane są napomnienia, przestrogi, a także surowe kary.
Działanie praw ogólnych nie jest zawieszone ze względu na istnienie w
grzesznym narodzie ludzi rzekomo sprawiedliwych (tamże, t. I, s. 35).
53 J. de Maistre, Considérations…, Essais…, dz. cyt., s. 249.
54 Tamże, s. 16.
55 W
ten sposób kwestię tę u de Maistre’a postrzegają m.in. Gniazdowski (dz.
cyt., s. 123) i Matyaszewski (dz. cyt., ss. 206-207). Jak zauważa
Cogordan, de Maistre lubuje się w tajemnicy, wynajdując paradoksy w
rzeczach na pozór prostych (G. Cogordan, Joseph de Maistre, Paris 1922, s. 135).
56 J. de Maistre, Considérations…, Essais…, dz. cyt., ss. 221-222.
57 Tamże, s. 271.
58 Tamże, s. 101, tenże, O Papieżu…, dz. cyt., s. 8.
59 Dlatego sens angielskiego prawa Habeas Corpus wyznacza fakt, że było ono cały czas zawieszone (Considérations…, Essais…,
dz. cyt., s. 215). Formy ustrojowe zmieniały się – przed monarchią
dziedziczną dominowała elekcyjna, która porzucono, ponieważ nie była
systemem dość stabilnym (Étude…, dz. cyt., s. 428).
Teraźniejszość nie jest końcem historii, stanem spełnienia. Nawet
religia chrześcijańska nie kończy całkowicie Objawienia, a ludzkość
czeka na apokatastazę (A. Wielomski, Od grzechu…, dz. cyt., ss. 371-389).
60 J. de Maistre, Lettres d’un gentilhomme russe sur l’inqisition espagnole [w:] Essais sur les délais dla la Justice Divine de la punitions des coupables suivi de Traité de Plutarque, Tours 1833, s. 353.
61 J. de Maistre zaleca np. handel stanowiskami sędziowskimi jako metodę zapewnienia niezależności jej piastunów: „lekarstwo na nadużycie pochodzi z nadużycia” (Considérations…, Essais…, dz. cyt., ss. 252-255, podkr. w tekście).
62 Przedmowa do Essais sur le principe générateur des constitutions politiques, [w:] J. de Maistre, Considérations…, Essais…, dz. cyt., podkr. w tekście.
63 Podobnie
jak u Burke’a, aprioryczne przypisanie prawomocności oddziałuje
zwrotnie na rządzących: samowolę władców hamuje „nade wszystko opinia,
ta królowa świata” (O Papieżu…, dz. cyt., s. 100).
64 „De
Maistre, pisze Wielomski, jako tradycjonalista akceptuje wszystko, co
przyniosła historia, nawet jeśli instytucje stworzone przez czas mają
charakter republikański” (Od grzechu…, dz. cyt., s. 154). Stwierdzenie takie, choć słusznie wskazuje na immanentny charakter doktryny autora Rozważań o Francji, jest jednak zbyt daleko idące.
65 Dlatego ludzkie pojęcia winy i niewinności, choć powszechnie uznawane, nie mają przed Bogiem znaczenia. (J. de Maistre,Considérations…, Essais…, dz. cyt., ss. 23 i n.).
66 A. Wielomski, Filozofia…, dz. cyt., ss. 246-247.
67 „Z
tronem Najwyższego Bytu wiąże nas giętki łańcuch, który nas
powstrzymuje nie zniewalając (…) ludzie rzeczywiście robią, co chcą, nie
mogąc jednak psuć powszechnego planu” (J. de Maistre, Considérations…, Essais…, dz. cyt., s. 15).
68 Dla
zrozumienia francuskiego konserwatyzmu immanentnego na początku XIX w.
pomocne mogą być analizy Luciena Goldmanna. Przedstawia on związki
pomiędzy ideą Deus absconditus w myśli Pascala, wyrażającą,
jego zdaniem, „światopogląd tragiczny”, a dialektyką. Wskazuje, że
podmiot Pascalowski stoi w obliczu najwyższej pewności – świadomości
istnienia prawdy bożej i najwyższej niepewności – swej niewiedzy co do
jej treści. Rodzi to esencjonalną sprzeczność ludzkiej egzystencji we
wszystkich jej aspektach. Prowadzi zarazem do dialektycznego ujmowania
świata (L. Goldmann, Recherches dialectiques, Paris 1959, s.
170). Żadna jego część nie może być bowiem zdefiniowana w sposób pełny,
skoro niepewność jest istotą ludzkiej rzeczywistości. Zarazem żadna
część nie jest, w tej perspektywie, ważniejsza niż inne. Wszystkie muszą
być wzajemnie do siebie odnoszone w procesie uświadamiania sobie
nikłości prawdy doczesnej w obliczu prawdy wiecznej. Najpełniejszym
wyrazem ontologicznej paradoksalności jest podporządkowanie skończoności
nieskończoności, która przecież, jako niepoznawalna, nie istnieje dla
człowieka. Interpretacja Goldmanna przedstawia sposób, w jaki założenie o
istnieniu prawdy absolutnej i wewnętrznie niesprzecznej może prowadzić
do uznania sprzeczności wszelkiej wiedzy. Wskazuje też drogę, którą
myślenie dialektyczne zmierza, poprzez wpisywanie poszczególnych
elementów w szersze struktury, do wiedzy pewnej, nie osiągając jednak
ani tej pewności (skoro prawda wieczna jest niepoznawalna), ani nawet
przyrostu pełności (skoro istotą wiedzy jest paradoks). Idea taka może
być podporą konserwatyzmu immanentnego. Chcąc zachować swą tożsamość,
musi on zakładać sferę wartości ponadczasowych i potępiać te zjawiska,
które, w sposób oczywisty, są z nimi sprzeczne. Zarazem jednak, nie chcąc
zrywać społecznej ciągłości, zaprzecza tezie, że wartości ponadczasowe w
pełni wyraziły się w określonym momencie historii.
69 J. de Maistre, Considérations…, Essais…, dz. cyt., s. 32.
70 Nieprawości,
za które jest ekspiacją, dopuścił się świat zachodni w „wieku świateł”.
Francja w nich celowała, sprawiedliwie więc została ukarana najsurowiej
(J. de Maistre, Considérations…, Essais…, dz. cyt.,
ss. 25, 38). Rewolucja nie jest szczególnym przypadkiem zwykłych praw
rządzących społeczeństwem, lecz ma charakter cudowny (De Maistre’owi
udało się więc uchwycić wyjątkowość wydarzeń, które miały miejsce pod
koniec XVIII w.).
71 J. de Maistre, Considérations…, Essais…, dz. cyt., ss. 163-164.
72 Już
w 1796 r. zauważał, że Rewolucja być może przygotowuje odrodzenie
religijne. Próbował wskazać jego oznaki. Wygnanie księży przyczyniło
się, jego zdaniem, do upowszechnienia się katolicyzmu w Europie i
zmniejszenia wśród innowierców antyrzymskich przesądów. Wywłaszczenia i
prześladowania kleru wzmacniają go moralnie i chronią przed napływem
karierowiczów (tamże, ss. 36-38).
73 Cyt. za: A. Wielomski, Od grzechu…, dz. cyt., s. 350.
74 J. de Maistre, Considérations…, Essais…, dz. cyt., ss. 40, 31.
75 Tamże, s. 33.
76 Tamże, s. 160.
77 De
Maistre stwierdza zarazem, że duża cześć zgromadzenia, które Ludwika
XVI skazało, działała w stanie częściowej demencji, spowodowanej
potwornością chwili (tamże, s. 153).
78 Tamże, s. 160.
79 Tamże, s. 151.
80 Tamże, ss. 146-147, 139-140.
81 Tamże, s. 161.
82 J. de Maistre, Considérations…, Essais…, dz. cyt., ss. 144, 30-31. Longhaye zwraca uwagę na podobne poglądy w tej kwestii, wyrażone w Rozważaniach… i w korespondencji Maistre’a (Longhaye, dz. cyt., s. 172).
83 Tenże, Considérations…, ss. 123-124, 127, 150-151, 153-156, 163.
84 Tenże, Considérations…, Essais…, dz. cyt., s. 133.
85 Tenże, Considérations…, Essais…, dz. cyt., s. 143.
86 Joseph de Maistre et Blacas: leur correspondance inédite et l'histoire de leur amitié: 1804-1820, Paris 1908, s. 151.
87 Tamże, s. 150, podkr. w tekście.
88 A. Wielomski, Od grzechu…, dz. cyt., ss. 348-370.
89 Tamże, Od grzechu…, dz. cyt., ss. 350, 352, cyt. za: tamże, s. 353.
90 Cyt. za: tamże, s. 357.
91 Tamże, Od grzechu…, dz. cyt., s. 364.
92 Znamienny
jest stosunek de Maistre’a do kwestii zwrotu dóbr skonfiskowanych przez
państwo, a następnie nabytych przez osoby prywatne. W Rozważaniach… próbuje
tę kwestię minimalizować. Wskazuje, że rewolucyjna anarchia i tak nie
pozwala korzystać z nich w spokoju, ponieważ władza może je w każdej
chwili odebrać za przyzwoleniem społeczeństwa (Considérations…, Essais…,
dz. cyt., ss. 147-149). Ci, co są w ich posiadaniu, winni zaufać
królowi: „potęga uzurpatorska poświęcała niewinnych, król przebaczy
winnym, ta pierwsza unicestwiała własność prawowitą, ten drugi rozważy,
co uczynić z własnością nieprawowitą” (tamże, s. 138). Jak konkretnie
problem ten będzie rozwiązany, tego, przed przywróceniem władzy
suwerennej, nie można jednoznacznie stwierdzić. Prawna forma decyzji w
tej sprawie będzie „wyczynem legislacyjnym” (tamże, s. 149). Po r. 1814
Maistre już bez zastrzeżeń opowiedział się za restytucją dóbr (A.
Wielomski, Od grzechu…, dz. cyt., s. 360).