niedziela, 3 lipca 2016

Teresa Sutowicz: Praca jako źródło doskonałości człowieka oraz narodu


13516475_154095328341917_8414535269864869044_n 
      Jak twierdzi filozofia norwidowska, praca może być środkiem do osiągnięcia doskonałości, którą ludzie stracili przez popełnienie grzechu pierworodnego. Jako że jest w Biblii powiedziane, iż człowiek za to, co zrobił, będzie pracował w pocie czoła, tak więc dokonując tego obowiązku, może się zbliżyć do ideału i w dalszej konsekwencji wyzwolić się od zła, co zresztą głosiła stara mądrość klasztorna – ora et labora. Jadwiga Zamoyska wyróżnia w swojej książce „O pracy” trzy typy pracy:
ręczną, umysłową i duchową, przy czym za wyraźnie niedocenianą, a zarazem piękną stawia tę pierwszą, dlatego pozwolę sobie od niej zacząć. 

W naszym środowisku często dostrzegamy ludzi, którzy pracują dużo, ale ma to małą użyteczność społeczną, lub też takich, których efekty pracy widzimy od razu, choć zarabiają mniej. Jan Mosdorf w swojej książce „Wczoraj i jutro”, będącej zarysem przemian społecznych i politycznych w dziejach Europy i Polski, wyjaśnia, rzecz jasna nie na tym konkretnym przykładzie, gdyż jest on problemem jednak współczesnym dla nas, iż jest to skutek upadku zależności między pracą a płacą. Zatem odnosi się do początku kapitalizmu oraz wielkich zakładów, gdzie nikt tak naprawdę nie widzi wartości swojego wysiłku, gdyż płace są dostosowane do wysokości stanowiska. Społeczeństwo przekształca się w ten sposób w zbiór osobnych jednostek przejmujących się tylko swoim bytem i interesem, a nie poprawą życia całego narodu, a już na pewno nie dążeniem do jego rozwoju i podtrzymywania dziedzictwa.

Praca umysłowa również jest potrzebna każdemu społeczeństwu do przetrwania i przekazywania spadku intelektualnego oraz dziedzictwa narodowego kolejnym pokoleniom. Również do pokonania pewnych przeciwności konieczne jest rozpatrywanie ich przyczyn i różnych sposobów zapobiegania im w przyszłości. Gdyby nie ten wysiłek, którego podjęli się nasi przodkowie, nie czytalibyśmy po polsku nawet Biblii. Nie mielibyśmy szansy stworzyć odrębnej kultury i nie przyjęlibyśmy cywilizacji łacińskiej, co również chroniło społeczeństwo polskie przed pogaństwem oraz innymi naleciałościami wprowadzającymi zamęt. Tak, jak stało się to w społecznościach, które zostały na tym etapie na tyle długo, że nie były w stanie posunąć się w rozwoju. Tak więc w Polsce, jako że społeczeństwo dobrze funkcjonuje, musi ono pozostawiać po sobie odrębne dziedzictwo, większe niż to, które już otrzymało, biorące się głównie z pracy umysłowej.

Najbardziej wartościowa praca to ta dająca najwięcej owoców na płaszczyźnie, gdzie odnajdujemy nasze wartości, gdyż nie wystarczy je tylko biernie wyznawać, ale swoimi czynami pokazywać, iż zależy nam na nich i wkładać wysiłek w ich podtrzymywanie. Oczywiście w pierwszej kolejności znajduje się w naszej cywilizacji łacińskiej Kościół oraz rodzina. Kościół dlatego, że jest on pożądany i miły Bogu, będącemu najważniejszym na świecie bytem w ogóle, bez którego Naród Polski by nie przetrwał tylu wieków, rodzina zaś dlatego, że dał nam ją Stworzyciel po to, aby w niej się przejawiała Jego miłość. To w niej zwykle zakorzeniają się tradycyjne, polskie wartości i katolicyzm. Gdy już się poczuje ten obowiązek wobec przedstawionych wartości, powinno się go przemienić w czyn, angażując się w pomoc. Nie jest prawdą, że do kościoła wystarczy chodzić. Argumentem obalającym ten pogląd jest fakt, że gdyby każdy kapłan tylko uczestniczył we Mszy świętej, nigdy by się ona nie odbyła. Każdy kościół wymaga sprzątania, remontów, ale i wspólnota potrzebuje wsparcia duchowego, np. angażowania się w ruchy liturgiczne, duszpasterstwa oraz zwykłej codziennej modlitwy za nią i za kapłanów. Praca duchowa jest wymieniana w książce Jadwigi Zamoyskiej, o której już wspomniałam, jako ta, bez której nie można osiągnąć właściwych celów oraz wewnętrznej doskonałości. Obowiązek jest w każdym z nas, tylko u niektórych jego poczucie się zagubiło, ponieważ często myślimy schematem, iż ktoś zrobi coś za nas, może nawet lepiej. W rodzinie zaś jest trochę na odwrót. Chcąc pracować na jej utrzymanie, łatwo jest zapomnieć o innych wartościach dla niej ważnych, takich jak miłość. Zarabiając, myśli się o dzieciach czy o rodzicach i ten fakt nas motywuje do pracy, jednak nie wolno się zatracić w myśli o pieniądzach, które, choć są ważne, nie zwalniają z innych obowiązków, jakże ważnych, a zarazem również niedocenianych.

Z obowiązku wobec bliskich wywodzi się bezpośrednio również praca na rzecz narodu, z tego powodu, że jest on poszerzonym pojęciem rodziny. W książce „Polska dla Polaków”, w której opisano historię Idei Narodowej od korzeni (dzieło zbiorowe: prof. Marek J. Chodakiewicz, Jolanta Mysiakowska-Muszyńska, Wojciech J. Muszyński), wyjaśnia się, że im większy etyczny związek z ojczyzną czujemy, tym wyższy typ człowieka reprezentujemy. Pozwolę sobie tutaj wrócić do myśli Mosdorfa, który to wypowiada się o ludzkiej bierności. Trzeba się jej aktywnie sprzeciwiać, pracując nad dobrem, ponieważ nieczynienie krzywdy jeszcze nim nie jest. Aby pojawiło się takowe, trzeba bez przerwy pracować w jego kierunku. Należy dbać o wspólne dziedzictwo, ale nie tylko. Również działanie rozwijające gospodarkę czy nawet sumienne wykonywanie swojego zawodu w sposób uczciwy powinno dawać nam świadomość użyteczności dla narodu, ponieważ nie żyje on samym duchem, ale i ma potrzeby materialne, jak każda zbiorowość ludzka.

Dopiero gdy zrobiliśmy już wszystko, co mogliśmy uczynić dla najbliższych, możemy zacząć myśleć o dalszym otoczeniu, o innych narodach, w których panuje zło. Nie jest zabronione im pomagać, a nawet uważa się to za słuszne, ale właśnie pod warunkiem bezpieczeństwa i szczęścia naszej rodziny, ojczyzny i narodu. Gdy ten warunek zostanie spełniony, wolno, a nawet trzeba pracować na rzecz innych (jednakże tylko tych słusznych) idei. Wykluczam stąd te, które choć trochę sprzeczne są z tymi wymienionymi. Z czasem sposób ich realizowania się zmienia wraz ze światem, ale system wartości zawsze zostaje ten sam w cywilizacji łacińskiej, ponieważ on jest niezależny od czasów. Jest on raczej silnie związany z pojęciem prawdy, wobec której możemy tu użyć tych samych epitetów.