18 XI 2015 r. we Wrocławiu podczas pikiety organizowanej
przez Brygadę Dolnośląską Obozu Narodowo-Radykalnego W obronie chrześcijańskiej
Europy – przeciwko fundamentalizmowi islamskiemu, doszło do
nie będącego zaplanowanym elementem owej manifestacji spalenia kukły Żyda
trzymającego w ręku flagę Unii Bruxelskiej-Nierządnicy Europejskiej, co miało
symbolizować sprzeciw wobec narzucanego Polsce unijnego dyktatu, a także obłędnej
polityki Stanów Zjednoczonych Ameryki, dążących do zaprowadzenia demokracji,
praw człowieka i liberalizmu, wszędzie, gdzie tylko się da, na całej kuli
ziemskiej[1]. Nie warto
byłoby w ogóle zawracać sobie głowy tym epizodem[2], gdyby nie
trwożliwy i hucpiarski zarazem apel zatroskanych
przedstawicieli najrozmaitszych gremiów intelektualnych koncesjonowanej przez
demoliberalną hydrę centroprawicy,
natychmiast odcinających się od tego,
niesłychanego dla nich, wydarzenia.
Mowa oczywiście o niesławnym „Liście do patriotów” skleconym naprędce 27 XI
2015 r. i opublikowanym na stronie internetowej chcącej uchodzić za
konserwatywny think-thank „Teologii Politycznej”[3]. Każde,
ale to dosłownie każde zdanie tego textu poraża swoją złą wolą, głupotą i
ignorancją, zawierając jednocześnie osobliwą mieszaninę półprawd, manipulacji,
niedomówień, insynuacji oraz jawnych przeinaczeń.
Palenie wizerunku człowieka
musi być rozumiane jako symboliczny akt agresji wobec bliźniego, przez co jest
radykalnym zerwaniem zarówno z konstytucyjną zasadą ochrony godności człowieka,
jak i chrześcijańskim etosem naszego narodu – już na wstępie
autorzy listu, którzy przynajmniej deklaratywnie, wielokrotnie przyznawali się
do konserwatyzmu i szeroko rozumianej
prawicowości, wyłożyli się aż miło.
Od kiedy to zapisy bezbożnej, laickiej, demokratycznej konstytucji
Mazowieckiego, zawierającej w sobie wszystkie zatrute demoliberalne pryncypia[4],
mają być papierkiem lakmusowym dla ludzi Prawicy? Jak można w ogóle argumentować
w ten sposób?! Pozostanie to już chyba na zawsze zagadką tych, którzy potrafili
wydusić z siebie takie słowa… Nie jest też prawdą, że palenie wizerunku człowieka
jest w jakikolwiek sposób sprzeczne z chrześcijańskim
etosem, w przeciwnym wypadku należałoby bowiem potępić praktyki Świętej
Inkwizycji, która, gdy nie było możliwe doprowadzenie winowajcy w ręce karzącej
Sprawiedliwości, dokonywała jego spalenia in
effigie, tzn. w płomienie trafiał materialny wizerunek skazańca – obraz,
czasem rzeźba, bądź najczęściej właśnie kukła.
Palenie kukły ludzkiej
przebranej za Żyda, musi się kojarzyć z rasistowskimi zbrodniami niemieckimi
dokonanymi na Żydach na okupowanym terytorium Polski w okresie II wojny światowej –
to zdanie zawiera w sobie fundamentalny błąd poznawczy, kukły Żydów[5]
palono na długo przed wybuchem drugiej wojny światowej i powstaniem
usystematyzowanej doktryny rasistowskiej, pali się je, jak widać i dzisiaj. Nie
ma to więc nic wspólnego z afirmacją w którymkolwiek aspekcie rządów, czy
doktryny niemieckich narodowych socjalistów, okupujących terytorium Polski w
latach 1939-1945.
Nie mamy najmniejszych wątpliwości,
że zachowania antysemickie trzeba całkowicie wyrugować z polskiego życia społecznego –
tak, też nie mam co do tego żadnych wątpliwości! Rzeczywisty antysemityzm –
rasowy, biologiczny i materialistyczny, właściwie pojmowany[6],
antysemityzm sensu stricto,
antysemityzm Maara, Chamberlaina i Rosenberga, istotnie nie powinien mieć prawa
do publicznej expresji w prawdziwej Polsce, katolickiej i monarchicznej[7],
gdyż wprost uderzałby w jej chrześcijańskie fundamenty, negując fundamentalne
prawdy Wiary o Wcieleniu, Boskości Chrystusa Pana, Niepokalanym Poczęciu Najświętszej
Maryi Panny, stworzeniu każdego człowieka na Boży obraz i podobieństwo[8],
tylko po co wypisywać takie truizmy? Czemu ma to służyć? Czy dzisiaj, dwadzieścia
jeden stuleci od Wcielenia Słowa Przedwiecznego, katolickiej ortodoxji naprawdę
najbardziej zagrażają jakieś nieprzeliczone tabuny antysemitów i legiony
rasistów? A może tego typu odezwy są wodą na młyn dla tych, którzy prowadząc z
urzędu tzw. dialog z judaizmem, pragną
za pomocą obucha antysemityzmu doszczętnie
już obezwładnić opór tej nielicznej garstki katolików, która wytrwale
przeciwstawia się nieustającej od ostatniego Soboru kapitulacji Chrystusowej
Oblubienicy, Kościoła Świętego, względem przeklętej synagogi i wiarołomności żydowskiej?
Odpowiedź na te pytania wydaje nasuwa
się sama…
Notabene, byłoby z korzyścią dla nas wszystkich, gdyby domorośli
centroprawicowi intelektualiści, wzięli
się wreszcie do porządnej roboty i zaczęli tak samo ochoczo rugować z polskiego życia społecznego,
analogicznie błędne względem wyżej opisywanego[9],
zjawisko filosemityzmu,
judeoidealizmu, które rzeczywiście, a nie tylko w czyjejś wybujałej imaginacji,
zatruwa obecnie w sposób wręcz niewiarygodny nasze życie społeczne i umysłowe
oraz stanowi autentyczne, śmiertelne zagrożenie tak dla duchowej substancji Kościoła
Rzymskiego, jak i niepodległości polskiego bytu państwowego, przeżerając dusze
i obezwładniając rozum niemal wszystkich rodaków, także[10]
tych, którzy przyznają się do najszerzej pojmowanej prawicy.
Jak uczył św. Jan Paweł II
„Antysemityzm, jak również wszelkie inne formy rasizmu, są ‘grzechem Przeciwko
Bogu i ludzkości’ i jako takie muszą być odrzucone i potępione” –
pomijając już okoliczność, że świętość Jana Pawła II jest, mówiąc oględnie, co
najmniej mocno problematyczna[11],
to wypada zwrócić uwagę na fakt, że Papież-niepoprawny filosemita, Papież korzący
się przed żydami pod tzw. Ścianą Płaczu, Papież który rozdął wspomniany dialog z judaizmem do niebotycznych wręcz
rozmiarów, Papież uwłaczającego katolickiej dumie meaculpizmu, zwyczajnie nie może być miarodajnym autorytetem w tej
materii, gdyż jego ogląd był naznaczony hiperoptymistycznym, nie znajdującym żadnego
potwierdzenia w rzeczywistości, jak i tradycyjnej nauce Kościoła,
sentymentalnym podejściem i tym samym kompletnie wypaczony[12].
Niedopuszczalna jest także, zastosowana przez Jana Pawła II[13],
dziwaczna i zwodnicza konstrukcja myślowa grzechu
przeciwko Bogu i ludzkości, gdyż zrównuje ona i stawia na jednym poziomie,
Boga i ludzkość, Stworzyciela i stworzenie, Absolut nieskończenie doskonały i
byty skończone, ułomne, skalane przez grzech pierworodny. Stoi ona również w
absolutnej sprzeczności z tradycyjną, katechizmową definicją grzechu, będącego
w jej świetle wyłącznie straszliwą obrazą nieskończonego Majestatu Bożego,
odrzuceniem miłości Stwórcy, zerwaniem więzi z Bogiem, wzgardzeniem zbawienną łaską
nadprzyrodzoną – nie ma w Katechizmie żadnej wzmianki o jakiejś ludzkości i rzekomych grzechach przeciw niej! Grzech przeciw ludzkości, to wyjątkowo
paskudny potworek teologiczny, żywcem wyjęty z czeluści rozmaitych personalizmów, martitainowskiego humanistycznego chrześcijaństwa itp.
Antysemityzm i rasizm są
sprzeniewierzeniem się nauczaniu Kościoła, który współtworzy oblicze moralne
narodu polskiego od blisko 1050 lat, zaprzeczeniem tradycjom polskiej
tolerancji oraz tradycji ruchu solidarnościowego –
do pierwszego członu tego zdania nie sposób się przyczepić, brane w swej dosłowności
jest w całej pełni prawdziwe, powtórzę jednak raz wtóry, czy dziś, w drugiej
dekadzie XXI wieku, doszukiwanie się największego
sprzeniewierzenia względem nauki Kościoła, jak również poważnego
niebezpieczeństwa dla moralnego oblicza
narodu polskiego w doktrynach antysemickich i rasistowskich, zaś pomijanie
wymownym milczeniem błędów liberalizmu, demokratyzmu i modernizmu, może posiadać
jakikolwiek walor poza humorystycznym? Znacznie ciekawiej robi się, gdy
sygnatariusze powołują się na dwie darzone przez nich jak widać nabożnym
pietyzmem tradycje, polskiej tolerancji
oraz ruchu solidarnościowego. Co do
pierwszej, to nie ma sensu za wiele się rozpisywać – zachwalanie
zmitologizowanego, szesnastowiecznego państwa
bez stosów, tej wielonarodowej i wielokulturowej Rzeczypospolitej, w
której żyli zgodnie obok siebie, w duchu
wzajemnego poszanowania, tolerancji i akceptacji odmienności wyznaniowych
przedstawiciele różnych religii i światopoglądów[14],
przy deklarowanej katolickości, zahacza o jakąś pomroczność i schizofrenię,
wszak owa idea państwa bez stosów
posiada, tak w ujęciu doktrynalnym, jak i historycznym, korzenie protestancko-ariańsko-deistyczno-oświeceniowo-liberalno-masońskie,
w żadnym razie ortodoxyjne. Jak więc naprawdę wyglądała
historia z tą osławioną polską tolerancją?
Z pewnością nie tak, jak w swych ckliwych opowiastkach starają się to
przedstawić nasi drodzy sygnatariusze. W XVI w. nastąpiła rzecz niemająca
precedensu w dotychczasowych dziejach Polski – cuchnący ściek heretyckiej
nieczystości wlał się do ziem koronnych[15]
szerokim strumieniem, plugawiąc i profanując wolne dotąd od błędów kacerstwa łono
Ojczyzny[16].
Czynienie z tej autentycznej dziejowej tragedii modelu do naśladowania i
jakiegoś ponadczasowego wzorca, do którego można by się odwoływać także
obecnie, nie dość że nie da się pogodzić z autentycznym umiłowaniem Kościoła,
to jeszcze jest działaniem otwarcie antypolskim. Z kolei czerpanie całymi garściami
ze spuścizny szeroko pojętego ruchu
solidarnościowego, nie definiując dokładnie co się ma na myśli, stanowi
postępek co najmniej nieroztropny i lekkomyślny. W „Solidarność”, w szczytowym
okresie jej działalności, zaangażowanych było dziesięć milionów ludzi,
prezentujących zróżnicowany wachlarz poglądów, od prawa do lewa, „od Sasa do
Lasa”, których łączył i spajał jedynie wspólny na pewnym etapie cel – walka
przeciwko czerwonej komunie, prowadzona, co należy z
całą mocą zaznaczyć, z różnych pozycji i w różnoraki sposób[17]
motywowana. Niestety, trzeba też mieć pełną świadomość nadzwyczaj bolesnego
faktu, iż czołowi decydenci „Solidarności”, wywodzący się z KOR-u i tzw. lewicy
laickiej, którzy przechwycili, niestety trwale i skutecznie, stery związku z rąk
bardziej tradycyjnie nastawionych działaczy, nie wypracowali programu
autentycznie kontrrewolucyjnego i esencjalnie katolickiego[18],
zakładającego restaurację Królestwa Polskiego jako Regnum Orthodoxum, lecz w sposób mimetyczny, wręcz niewolniczy,
kopiowali szkodliwe w każdej epoce i niszczycielskie dla wszelkiej
zorganizowanej wspólnoty politycznej rozwiązania anglosaskiego liberalizmu, w
postaci takich monstrualnych pomysłów, jak na przykład wolne, demokratyczne wybory, zniesienie cenzury, rządy
parlamentarne etc[19].
Innymi słowy, to co dobre, słuszne i godne pochwały w mainstreamie „Solidarności”[20],
posiadało wymiar wyłącznie negatywny, w postaci walki z komuną. Biorąc pod uwagę te wszystkie okoliczności, nawiązywanie
przez ludzi podających się za konserwatystów do głównego nurtu(!) ruchu
solidarnościowego, nurtu w całości demoliberalnego, należy uznać za wysoce
szkodliwe, wręcz niedopuszczalne.
Ten, kto pali kukły albo
niszczy mury antysemickimi napisami, nie może być uważany za patriotę –
rzeczywiście „wybitna” konkluzja, jak na tak wysubtelnionych intelektualistów… O tym, jak palenie
kukieł ma rzekomo stać w sprzeczności i z katolicyzmem i z patriotyzmem, była
już mowa wyżej, warto jednak zwrócić uwagę na inny aspekt zawarty w tej jakże
„głębokiej” frazie. Mianowicie ci sami ludzie, którzy chwilę wcześniej wynosili
pod niebiosa walory polskiej tolerancji,
nagle stali się mocno exkluzywni i w sposób arbitralny wyrokują, kto może, a
kto nie, być godnym miana patrioty. Nie nowa to rzecz w tym środowisku, które
rości sobie prawo do wyłącznego monopolu na miłość Ojczyzny, przywłaszcza
bezwstydnie szacowne symbole narodowe, zaś wszelkie odchylenia prawicowe od oficjalnie zadekretowanej przez Nieomylnego
Prezesa i Wiecznie Czuwającego Brata, niewzruszonej żoliborsko-smoleńskiej
linii politycznej[21],
choćby nie wiadomo jak mocno uargumentowane, zbywa, mającymi poniżyć oponenta
oraz już w zarodku zdusić wszelką dyskusję, oskarżeniami o zaprzaństwo i
agenturalność, ale Panowie, bądźcie przynajmniej konsekwentni i nie wymachujcie
przy tym frazesami o miłości, tolerancji, dialogu, przebaczeniu i
Bóg raczy wiedzieć czym jeszcze. Jeżeli tak ma wyglądać bezpośrednie zaplecze
intelektualne dla dobrej zmiany, to aż
strach pomyśleć, jak mogliby objawi
się nam
koryfeusze jakiejś lepszej zmiany…
Najsmutniejsze w tym operetkowym „Liście do
patriotów” jest jednak fakt, iż jego autorzy uchodzą powszechnie[22]
za teoretycznych protagonistów prawicy
i konserwatyzmu (sic!), odgrywają po słusznej stronie rolę autorytetów moralnych, piastują liczne
exponowane funkcje publiczne i zarazem zwodzą bezczelnie, wykorzystując swoją
wysoką pozycję społeczną oraz dojścia w mediach, rzeszę szczerych wprawdzie,
acz niewyrobionych ideowo, niedostatecznie wyedukowanych, patriotów, aplikując
im rozmaite duchowe trucizny[23],
w tym konkretnym przypadku bezmyślny, prostacki, podszyty tchórzostwem,
serwilizmem i pospolitym, najzwyklejszym w świecie koniunkturalizmem,
filosemityzm[24].
Jedyne pocieszenie w tej niewesołej sytuacji stanowi to, że my, reprezentanci
prawdziwej, nie malowanej, Prawicy, kiedy idziemy ulicą i mijamy najróżniejszych
przechodniów, wiemy chociaż, jakim ludziom nie podawać ręki… Oto oni:
– Dr hab. Dariusz Gawin,
Muzeum Powstania Warszawskiego, Instytut Filozofii i Socjolologii PAN
– Dr Dariusz Karłowicz,
Teologia Polityczna
– Dr Jacek Kloczkowski, Ośrodek
Myśli Politycznej
– Robert Kostro, Muzeum
Historii Polski
– Dr Paweł Kowal, Instytut
Studiów Politycznych PAN
– Prof. dr hab. Miłowit Kuniński,
Ośrodek Myśli Politycznej
– Dr Paweł Milcarek, Christianitas
– Dr hab. Filip Musiał, Akademia Ignatianum w Krakowie
– Prof. dr hab. Andrzej Nowak,
IH Uniwersytetu Jagiellońskiego, IH PAN
– Prof. dr hab. Wojciech
Roszkowski, Instytut Studiów Politycznych PAN
– Dr hab. Arkady Rzegocki,
profesor UJ
– Piotr Semka, publicysta „Do
Rzeczy”
– Dr hab. Zbigniew Stawrowski,
Instytut Myśli Józefa Tischnera
– Tomasz Terlikowski,
publicysta, Telewizja Republika
– Prof. dr hab. Tadeusz
Wolsza, Instytut Historii PAN Warszawa
– Piotr Zaremba, publicysta,
redaktor „W Sieci”
– Prof. dr hab. Jan Żaryn, Senator RP
– Andrzej Horubała,
publicysta, redaktor „Do Rzeczy”.
PS Krytyka zdumiewającego
„Listu do patriotów” jest zasadna i konieczna bez względu na to, czy, akt który dał asumpt do jego wystosowania,
posiadał znamiona prowokacji, czy był tylko spontanicznym, nieplanowanym
elementem antyimigranckiej demonstracji – po prostu treść apelu „Teologii
Politycznej” zawiera tyle szokujących sformułowań, że zwyczajnie domaga się
jakiejś, choćby tylko publicystycznej, reakcji.
Gladius Ferreus
1 Oświadczenie Brygady Dolnośląskiej Obozu Narodowo-Radykalnego, https://kierunki.info.pl/2015/11/oswiadczenie-brygady-dolnoslaskiej-obozu-narodowo-radykalnego/ [dostęp w dniu 30.05.2016 r.].
2 Jakich wiele podczas przeróżnych demonstracji.
3 List do patriotów,
http://wpolityce.pl/polityka/273202-list-do-patriotow-ten-kto-pali-kukly-albo-niszczy-mury-antysemickimi-napisami-nie-moze-byc-uwazany-za-patriote
[dostęp w dniu 30.05.2016 r.].
4
M.in. wolność słowa, wolność sumienia, wolność wyznania, wolność kultu,
wolność zrzeszania się, prawa człowieka, suwerenność narodu,
trójpodział władz, równość wobec prawa, system
demokratyczno-republikański, podział społeczeństwa na rozdzierające go
partie, rozdział Kościoła od państwa, odpowiedzialność rządu przed
parlamentem, zasadę świeckości państwa, równe, powszechne, demokratyczne
wybory etc., etc., etc.
5 I nie tylko zresztą ich.
6
A więc nie tak, jak wykłada go np. GWiazda Śmierci z ul. Czerskiej,
przylepiająca łatkę żydożercy każdemu swojemu wyimaginowanemu, bądź
rzeczywistemu oponentowi.
7 Daj Bóg, by taka powstała, gdyż już odbijemy naszą Ojczyznę z rąk okupujących ją liberałów i demokratów.
8
A także kilka innych, nie mniej ważnych dogmatów naszej Świętej
Religii. Nt. realnego, nie wykoncypowanego, antysemityzmu, zob.: x. D.
Fahey, Czym naprawdę jest antysemityzm?, „Zawsze Wierni Prawdzie Katolickiej – Prawdzie Jedynej”, nr 118 (3/2009), s. 24-25.
9 Tj. rasowego antysemityzmu.
10 A może przede wszystkim?
11 x. K. Stehlin FSSPX, O beatyfikacjach i kanonizacjach, „Zawsze Wierni Prawdzie Katolickiej – Prawdzie Jedynej”, nr 142 (3\2011), s. 2-3; Zastrzeżenia wobec zapowiedzianej beatyfikacji Jana Pawła II. Oświadczenie opublikowane 21 marca 2011 r. na stronie internetowej dwutygodnika „The Remnant”, „Zawsze Wierni Prawdzie Katolickiej – Prawdzie Jedynej”, nr 143 (4\2011), s. 5-15; x. J.M. Gleize FSSPX, Problem z kanonizacją Jana Pawła II, „Zawsze Wierni Prawdzie Katolickiej – Prawdzie Jedynej”, nr 173 (4\2014), s. 83-85; L. Maziakowski, Santo subito? – pytania o rzetelność procesu rogatoryjnego, http://www.bibula.com/?p=2422 [dostęp w dniu 30.05.2016 r.].
12 Co nie oznacza rzecz jasna jakiegokolwiek poparcia z mej strony dla antysemityzmu, jak również wszelkich innych form rasizmu, wszystko na ten temat zostało już dobitnie wyjaśnione w poprzednim akapicie.
13 I jak widać, bezkrytycznie aprobowana przez twórców listu.
14 Bo tak mniej więcej zawsze brzmi ten bełkot…
15 Do Wielkiego Xięstwa Litewskiego zresztą w nie mniejszym stopniu.
16 Na szczęście w późniejszych dziesięcioleciach udało się je naszym czcigodnym przodkom z trudem i tylko częściowo, oczyścić.
17 Bynajmniej niekoniecznie tradycjonalistyczny!
18 Nigdy zresztą nie wykazywali takich aspiracji, choćby ze względu na swoje polityczne biografie i ideowe afiliacje.
19 Nie zamierzam w tym miejscu negować tej oczywistości, że za komuny wybory nie były wolne
oraz że w PRL-u istniała cenzura, ale na Boga, czy dla konserwatysty
akurat te rzeczy mają stanowić, same w sobie, względem czasów
szczęśliwie już minionych, jakiekolwiek zarzuty? Czy może raczej
cyniczne użycie przez komunistów dobrych środków (jak wspomniane cenzurowanie xiążek i prasy) do złych celów,
tj. ateizacji, egalitaryzacji, demokratyzacji i w konsekwencji
sowietyzacji (do czego w ostatecznym rozrachunku na szczęście nie
doszło), polskiego społeczeństwa?
20 W jej dojrzałej, zdemokratyzowanej i zliberalizowanej, postaci.
21 Polegającej, jakżeby inaczej, na bezreflexyjnym przyjmowaniu poleceń zza Oceanu.
22 Jak się jednak okazuje, w stu procentach błędnie.
23 Przede wszystkim liberalizm, demokratyzm, prawoczłowieczyzm i tolerancjonizm.
24 Vel judeoidealizm, by posłużyć się celnym określeniem ukutym przez Grzegorza Brauna.
Tekst opublikowany za pisemną zgodą Autora.
Gladius Ferreus – legitymista, kontrrewolucjonista i tradycjonalista katolicki, bezlitosny wróg rewolucji, demokracji, tolerancji, praw człowieka, masonerii, rozdziału Kościoła od państwa, wolności słowa, liberalizmu, modernizmu, egalitaryzmu, protestantyzmu, pacyfizmu, humanitaryzmu, socjalizmu, komunizmu, syjonizmu oraz wszelkich innych heretyckich i wywrotowych idei w każdej formie i pod każdą postacią, miłośnik dziejów wypraw krzyżowych, późnego Cesarstwa Rzymskiego, epoki kontrreformacji, konkwisty Nowego Świata, a także sztuki barokowej, antycznych i rycerskich eposów, tragedii szekspirowskich i heroicznej poezji religijnej, w wolnych chwilach zapalony fan piłki nożnej, wycieczek rowerowych i gier komputerowych, jego dewizą są słowa brazylijskiego karlisty, Arlinda Veigi dos Santosa, „Wszelka polityka, która nie jest Tradycją, jest z pewnością zdradą” oraz francuskiego tradycjonalisty, Ludwika de Bonalda: „Kompromis jest kompromitacją”.
Gladius Ferreus – legitymista, kontrrewolucjonista i tradycjonalista katolicki, bezlitosny wróg rewolucji, demokracji, tolerancji, praw człowieka, masonerii, rozdziału Kościoła od państwa, wolności słowa, liberalizmu, modernizmu, egalitaryzmu, protestantyzmu, pacyfizmu, humanitaryzmu, socjalizmu, komunizmu, syjonizmu oraz wszelkich innych heretyckich i wywrotowych idei w każdej formie i pod każdą postacią, miłośnik dziejów wypraw krzyżowych, późnego Cesarstwa Rzymskiego, epoki kontrreformacji, konkwisty Nowego Świata, a także sztuki barokowej, antycznych i rycerskich eposów, tragedii szekspirowskich i heroicznej poezji religijnej, w wolnych chwilach zapalony fan piłki nożnej, wycieczek rowerowych i gier komputerowych, jego dewizą są słowa brazylijskiego karlisty, Arlinda Veigi dos Santosa, „Wszelka polityka, która nie jest Tradycją, jest z pewnością zdradą” oraz francuskiego tradycjonalisty, Ludwika de Bonalda: „Kompromis jest kompromitacją”.