sobota, 8 października 2016

Obietnice zamiast działań. Cyniczna postawa PiS wobec wartości ludzkiego życia.

Obietnice zamiast działań. Cyniczna postawa PiS wobec wartości ludzkiego życia
fot. Tomasz Adamowicz/FORUM
     Jestem za życiem, ale… Taka deklaracja premier Beaty Szydło doskonale opisuje postawę partii dziś mającej większość w polskim parlamencie, a zatem i moc, by wprowadzić takie zmiany pro-life, co do których nie będzie już żadnego „ale”. PiS z tego prawa nie skorzystało i opowiedziała się „pro-choice”, umywając ręce mglistą obietnicą zwiększenia obrony życia. Czy partię, która w całej swej historii nie zrobiła nic, by zmienić krwawy „kompromis aborcyjny”, stać dziś na działanie na rzecz życia?

Odrzucenie przez Sejm obywatelskiego projektu „Stop Aborcji” – do którego rękę przyłożyli gremialnie posłowie PiS – było jasnym krokiem tej formacji w kierunku, od którego partia ta odżegnywała się w czasie kampanii wyborczej. I nie tylko. Bo PiS będąc przez osiem lat w opozycji, mając świadomość, że jego głos nie ma najmniejszego znaczenia, ochronę życia chętnie wystawiało na swe sztandary.

Czy można zatem dziwić się, że politycy partii odwołującej się tak chętnie do tradycji chrześcijańskiej, teraz zagłosowali przeciwko życiu? Niestety nie. Wystarczy spojrzeć nieco wstecz, by… nie znaleźć tam właściwie żadnej aktywności PiS w zakresie obrony życia poczętego. Partia Jarosława Kaczyńskiego, ani jako opozycja, ani też po wzięciu w 2005 roku odpowiedzialności za Polskę, nie złożyła projektu, który choć trochę przesuwałby granice „kompromisu aborcyjnego”. PiS – mimo wielu zapewnień – nie wybrał życia także i teraz, gdy zdobył pełną kontrolę nad kształtowaniem ustawodawstwa w Polsce.

Zastanawia też, co stało się przez dwa tygodnie, że posłowie, którzy tak entuzjastycznie głosowali za projektem „Stop Aborcji”, popierali go i chcieli dyskutować o budzącej ich wątpliwość rzekomej karalności kobiet na forum sejmowej komisji, stracili swe zainteresowanie projektem. Do tego stopnia, by bezrefleksyjnie wyrzucić go do kosza. To kiedy działali z czysto politycznych pobudek, a kiedy głosowali wedle własnego sumienia?

- Głosowałam za tym, żeby obywatelski projekt trafił pod obrady, bo jestem za ochroną życia, ale jako premier czuję się odpowiedzialna za ochronę życia, za to, żeby życie ludzkie było szanowane i godnie traktowane i żeby dyskusja o ochronie życia była pełna szacunku i godności. Szanujmy różne poglądy i różne głosy – wyjaśniła premier Szydło.

Taka metamorfoza większości posłów PiS nakazuje zastanowić się nad tym, na ile obietnice „pro-life” złożone teraz przez premier Beatę Szydło z mównicy sejmowej, które zresztą brzmią jak oferta marnego zadośćuczynienia dla swoich wyborców, mają szansę być wypełnione. Przekonamy się już niebawem. Co obiecała Beata Szydło?

- Po pierwsze, do końca roku przygotujemy program, który zostanie przedstawiony Wysokiej Izbie. To program wsparcia dla rodzin i dla matek, które zdecydują się na wsparcia dla matek i dzieci z tzw. trudnych ciąż. Program wsparcia dla rodzin, które wychowują dzieci niepełnosprawne Program wsparcia dla kobiet, które zdecydują się donosić ciążę i urodzić dziecko nawet w najtrudniejszych dla siebie sytuacjach, łącznie z opieką prenatalną, zdrowotną i opieką nad narodzonym dzieckiem - mówiła.

Projekty mają być gotowe już niebawem, bo do końca października. Premier obiecała też, że w pracach budżetowych „rząd zgłosi poprawkę zakładające środki na realizację tego programu”. Zostanie też przeprowadzona „kompleksowa, szeroko zakrojona akcja społeczna wspierająca ochronę życia”.

A co z obroną życia? - Uważam, że odpowiedzialnością Wysokiej Izby i całej klasy politycznej przed Polkami i Polakami jest dzisiaj studzić emocje i mówić z szacunkiem o ochronie ludzkiego życia. Rząd Rzeczypospolitej zrobi wszystko, żeby życie chronić - dodała.

Co w ustach pani premier znaczy taka deklaracja? Doświadczenie każe sceptycznie podchodzić do takich obietnic PiS. Bo propozycje antyaborcyjne – nawet jeśli padną – będą ocenzurowane przez zwolenników „prawa wyboru”, którym premier już zaprosiła do wspólnej pracy.
Marcin Austyn