wtorek, 17 stycznia 2017

Jak dawna Rzeczpospolita zadziwiała świat


Polskie poselstwo w Rzymie w 1633 r. Rycina autorstwa włoskiego rytownika Stefano della Belli
       Już pierwsze kontakty cudzoziemców z dawną Polską pokazywały, że w wielu dziedzinach kultury i prawa przewyższała europejskie królestwa. 
Kiedy w 1574 r. nowo wybrany król Henryk Walezy przybył do naszego kraju, pierwszym, co wzbudziło jego ciekawość, był Poznań – królewskie miasto na szlaku do Krakowa. Władca zwiedzał go do godz. 2, choć panowała prawdziwa zima z mrozami. Kolejny raz zdziwił się w stolicy – zamek na Wawelu był obszerniejszy i o wiele lepiej wyposażony niż paryski. Miał toalety, podczas gdy w Luwrze służba załatwiała potrzeby na schodach lub do kominków, oddawała mocz z balkonów lub brudziła obijane tkaninami ściany. 

Także sam Paryż liczący ponad 100 tys. mieszkańców był miastem, gdzie w morzu błota zawierającego gnijące odpadki i odchody wylewane na ulice wznosiły się średniowieczne katedry i pałace arystokracji. Pod względem czystości Kraków i Poznań wypadały o wiele lepiej, gdyż miały już pierwsze kanały i rowy ściekowe. 

Władza Walezego w Rzeczypospolitej była o wiele większa niż w ojczystym kraju. W Polsce autorytet monarchy był ogromny, podczas gdy – jak podaje Stanisław Grzybowski – we Francji prawie nie istniał aparat wykonawczy władzy królewskiej. Monarcha uzależniony był od decyzji lokalnych parlamentów, mogących odmówić odmówić zarejestrowania edyktu i poddanych wpływom arystokracji. 

Aż do końca XVII w. Polacy imponowali Zachodowi wykształceniem i znajomością języków, zwłaszcza łaciny. Zdumienie wywołali członkowie poselstwa przybyłego po króla Walezego w 1573 r. „Nie było i jednego pomiędzy nimi, który by płynnie po łacinie nie mówił, wielu tłumaczyło się po włosku i po niemiecku; niektórzy mówili językiem naszym, tak czysto i pięknie, iż rzekłbyś, że się raczej na brzegach Sekwany niż nad Wisłą lub Dnieprem rodzili; niemało to zawstydziło dworaków naszych” – pisał Jacques Auguste de Thou. Zapewne te słowa zainspirowały francuskiego pisarza Aleksandra Dumasa, który 300 lat później napisał w „Królowej Margot”: „Cudzoziemcy, których Francuzi zwali barbarzyńcami, zaćmiewali ich pod każdym względem”.