piątek, 13 stycznia 2017

Paweł Luberacki: Dla Boga i Narodu – życiorys Adama Doboszyńskiego


       Adam Władysław Doboszyński urodził się 11 stycznia 1904 roku w Krakowie, w rodzinie ziemiańskiej Adama i Natalii Doboszyńskich. Wychowany w duchu miłości Boga i Ojczyzny nie wahał się bronić ledwie odzyskanej niepodległości przed nawałą bezbożnego bolszewizmu w 1920 roku. Zgłosił się do wojska jako ochotnik i został przyjęty, mimo niepełnoletności. Było to powszechną praktyką, brak wieku młodzi chłopcy nadrabiali odwagą i wolą walki i zwycięstwa.

W okresie powojennym kontynuował naukę, następnie  po zdanej maturze rozpoczął studia na Uniwersytecie Warszawskim na Wydziale Prawa. W krótkim czasie przeniósł się do Wyższej Szkoły Technicznej w Gdańsku, gdzie brał czynny udział w życiu polskich organizacji narodowych. Był współzałożycielem Bratniej Pomocy Zrzeszenia Studentów Polskich oraz prezesem Związku Akademików Gdańskich „Wisła”. Otrzymał także godność członka honorowego Związku Polskiej Młodzieży Akademickiej i Związku Polskich Korporacji Akademickich. Był aktywnym działaczem społecznym i akademickim, trzykrotnie wziął udział w kongresach Międzynarodowej Konferencji Studentów, przewodnicząc polskiej delegacji. W 1925 roku uzyskał dyplom inżyniera budowlanego i tym samym zakończył naukę w Gdańsku. W latach 1925–1927 studiował w paryskiej Szkole Nauk Politycznych, lecz musiał przerwać studia i wrócić do ojczyzny ze względu na sytuację finansową rodziny. Nie oznaczało to jednak definitywnego końca nauki. Po powrocie ukończył Szkołę Podchorążych Rezerwy Saperów w Modlinie. Należy zaznaczyć, że był jednym z dwóch prymusów rocznika 1928, co świadczy o Nim jak najlepiej. Już jako podporucznik rezerwy zajął się majątkiem rodzinnym w Chorowicach pod Krakowem. To tam na dobre rozpoczęła się Jego twórczość publicystyczna oraz piastowanie stanowiska sekretarza krakowskiego oddziału Związku Ziemian w latach 1929–1931.

Dla nacjonalistów Jego najciekawszy okres życia rozpoczyna się w 1931 roku, w którym to roku wstąpił do Obozu Wielkiej Polski i od tamtej pory Jego życie było nierozerwalnie związane z polskim ruchem narodowym. Po rozwiązaniu OWP przez piłsudczykowską sanację w 1933 roku wyjechał do Anglii, gdzie nawiązał znajomość z Gilbertem Keithem Chestertonem, którego myśl odcisnęła wielkie piętno w Doboszyńskim. Koncepcje dystrybucjonizmu wywarły tak przemożny wpływ na Jego poglądy, że znalazły odbicie w największym dziele, które wyszło spod Jego pióra – w „Gospodarce narodowej”. Książka ta zasługuje na osobny artykuł. Tutaj w mocnym skrócie można powiedzieć, że uważana jest za element głęboko zespajający polską myśl narodową, ideę nacjonalizmu polskiego z katolicyzmem i Magisterium Kościoła pouczającym o zagadnieniach życia społecznego i gospodarczego. W tym dziele znajdujemy nie tylko moralną i rozumową podbudowę przyszłego ustroju, lecz więcej nawet, znajdujemy w niej kompletną wizję możliwie najlepszego ustroju, która jest spójna i co najważniejsze uwzględniająca prawdziwą naturę człowieka, nie zaś preparowanego na potrzeby prostych schematów ekonomii liberalnej „homo oeconomicus” czy tworzonego na pokaz skuteczności komunizmu „homo sovieticus”. Cała koncepcja nowego ustroju oparta była na katolickim korporacjonizmie, zakładał w niej przebudowę społeczną w celu uzyskania silnego państwa narodowego, funkcjonującego na zasadzie organizmu stanowo-zawodowego. Przez swoją działalność wyrósł na prawdziwy autorytet, zwłaszcza w dziedzinie życia społeczno-gospodarczego. Swoje koncepcje zamieszczał w licznych artykułach i publikacjach, wygłaszał je w wielu prelekcjach i wykładach dla wielkiej liczby działaczy, w mowach do robotników, o których ręce i dusze walczył z propagatorami socjalizmu.

Od 1934 był związany ze Stronnictwem Narodowym, w którym działał jako referent prasy i propagandy okręgu krakowskiego. Jednak nie zamykał się na kontakty i współpracę z działaczami innych organizacji, zwłaszcza Obozu Narodowo-Radykalnego, Tadeuszem Gluzińskim, Aleksandrem Heinrichem, Wojciechem Zaleskim (redaktorem dziennika „ABC”) oraz działaczem RNR Falanga Wojciechem Wasiutyńskim.

Adam Doboszyński był nie tylko myślicielem, lecz także można by rzec bojówkarzem, czego dowód dał organizując „wyprawę myślenicką”. Była to odpowiedź na zamordowanie przez policję Wawrzyńca Sielskiego. W nocy z 22 na 23 czerwca 1936 zorganizowane przez Doboszyńskiego bojówki opanowały zbrojnie na kilka godzin miasteczko Myślenice. Rozbrojono posterunek Policji i zerwano kable telefoniczne. W znajdujących się na rynku sklepach żydowskich stłuczono szyby wystawowe, a znajdujące się w nich towary zostały zniesione na rynek i podpalone. Ten temat został już opisany w artykule „Marsz na Myślenice”. Doboszyński stanął przed sądem 14. czerwca 1937 r. Proces należał do najsłynniejszych rozpraw politycznych II RP. Podczas procesu sprawców uwolniono od większości zarzutów, mimo nagonki w lewicowej i żydowskiej prasie. Ława przysięgłych zdecydowała, iż działał w stanie wyższej konieczności. Jednak ostatecznie Doboszyński przypłacił swój protest 3,5-letnim pobytem w areszcie za napad na posterunek Policji. Na skutek wyprawy Doboszyński nie otrzymał powołania do wojska po wybuchu II wojny światowej – został bowiem pozbawiony praw publicznych. Po latach nie żałował jednak tego wydarzenia, przeciwnie, mówił: „Policja tak szykanowała naszych, że gdybym nie zareagował, położyłaby się robota w powiecie”.

Po wybuchu wojny wstąpił ochotniczo do wojska, w którym jako podporucznik dowodził oddziałem saperów. Ranny w bitwie pod Lwowem dostał się do niewoli niemieckiej, lecz zdołał z niej zbiec. Po klęsce wrześniowej przedostał się przez Węgry i Mediolan do wojska polskiego we Francji, a następnie w Wielkiej Brytanii. Za zasługi wojenne został odznaczony Krzyżem Walecznych i francuskim Croix de Guerre.

Na emigracji pozostał w wojsku, osiągając rangę porucznika. Prócz służby wojskowy prowadził działalność polityczną, opozycyjną wobec linii politycznej władz SN. Krytykował prezesa SN za zbyt spolegliwą wobec rządu gen. Władysława Sikorskiego politykę. Wystąpił z szeregów Stronnictwa Narodowego i rozpoczął tworzenie Komitetu Zagranicznego Obozu Narodowego. Celem komitetu było wypracowanie wspólnego stanowiska politycznego i zbliżenia Stronnictwa Narodowego, Obozu Narodowo-Radykalnego „ABC” i falangistów Bolesława Piaseckiego.

W tamtym czasie wiele publikował, propagując katolickie koncepcje gospodarcze i społeczne. W latach 1940–1941 wraz z księdzem Stanisławem Bełchem wydawał pismo „Jestem Polakiem”. Było to forum dla środowisk narodowych, niezadowolonych z polityki Sikorskiego. To na jego łamach Doboszyński krytykował rząd za jego dążenie do podpisania układu z ZSRR. Premiera gen. Sikorskiego uważał za człowieka słabego, którego kariera oparta była o kontakty z przedstawicielami z mocarstwami zachodnimi, zwłaszcza z Francją i Anglią.

Został zesłany na wyspę Bute do miejsca odosobnienia, w którym przebywał od kwietnia 1941 do stycznia 1942. Po wyjściu na wolność dalej niezłomnie prowadził działalność opozycyjną, bezkompromisowo nawołując do obalenia gen. Sikorskiego, m.in. przez list otwarty skierowany do prezydenta Władysława Raczkiewicza i gen. Kazimierza Sosnkowskiego. List ten opublikowany w piśmie „Walka” spotkał się z dobrym przyjęciem w wielu emigracyjnych środowiskach politycznych, jednak sam autor został wydalony z wojska i czasowo aresztowany, a wydawca „Walki”, Zygmunt Przetakiewicz, został skazany na siedem miesięcy pozbawienia wolności.

Po ujawnieniu zbrodni katyńskiej brał czynny udział w propagowaniu prawdy o jej sprawcach, wbrew rządowi na uchodźctwie i rządowi Wielkiej Brytanii, którym to rządom zależało na jak najlepszych stosunkach ze Związkiem Sowieckim. Widząc przesłanki o możliwym powstaniu w kraju dał wyraz swojej trosce o polską krew w dziele pt. „Ekonomia krwi” w którym dowodził, że z powstań korzyści wynoszą jedynie wrogowie Polski. Wybuch i przebieg powstania warszawskiego był niezbitym dowodem na Jego słuszność , dlatego robił wszystko , by udaremnić wybuch kolejnego powstania, tym razem antykomunistycznego. Według Doboszyńskiego doprowadziłoby ono do całkowitej likwidacji Polski. Wybuch kolejnej wojny, wojny Zachodu z Sowietami, był dla Niego pewnikiem. Dlatego był orędownikiem ewakuacji kadry wojskowej z kraju i tym samym likwidacji podziemia oraz pozostawienia części działaczy politycznych i społecznych, którzy na miejscu mieli czekać na zmianę warunków geopolitycznych na bardziej sprzyjające.

W grudniu 1946 roku przedostał się do kraju, by zrealizować dwa zasadnicze cele. Pierwszym z nich było nakłonienie władz podziemia niepodległościowego do swoje koncepcji. Drugim, nie mniej ważnym była chęć zapoznania się z sytuacją w kraju. Odbył wiele spotkań z działaczami narodowymi i katolickimi w całym kraju. Miał nadzieję na powstanie wspólnego forum, które miało wypracowywać program dostosowany do bieżącej sytuacji. W Jego planach, te środowisko po klęsce Sowietów miało stać się narodowo–katolickim frontem, który zbudowałby nową, silną Polskę. Plany te jednak nie ziściły się. Większość rozmówców Doboszyńskiego w kraju została aresztowana przez Urząd Bezpieczeństwa.

W czasie pobytu w kraju Adam Doboszyński napisał „W pół drogi”, w którym to dziele zawarł swoją ocenę ówczesnej sytuacji Polski, a także swoją syntezę myśli politycznej oraz prognozy na przyszłość i wynikające z niej wskazania dla ruchu narodowego. Książka ta, razem z „Gospodarką narodową”, jest swego rodzaju testamentem Doboszyńskiego. Nie zdążył jednak dokonać ostatecznej redakcji, ponieważ został aresztowany przez UB 3 lipca 1947 roku w Poznaniu. Został oskarżony o kolaborację z wywiadem hitlerowskich Niemiec i Stanów Zjednoczonych. Śledztwo w Jego sprawie prowadził osobiście płk. Józef Różański, a właściwie to Józef Goldberg. Przy zastosowaniu tortur i przemocy wymusił na Adamie Doboszyńskim zeznania, w których przyznał się do stawianych Mu zarzutów. 18 czerwca 1947 roku rozpoczął się pokazowy proces. Na sali sądowej jednak Doboszyński odwołał swoje zeznania złożone w śledztwie i publicznie opowiedział o metodach wymuszania zeznań, stosowanych wobec Niego przez UB. W mowie końcowej podczas procesu Doboszyński wypowiedział słynne słowa – „Mogłem w życiu popełnić wiele błędów, ale zamiary moje były uczciwe i byłem człowiekiem czystych rąk”. Sąd wydał wyrok 11 lipca 1947 roku, skazując Go na karę śmierci. Po apelacji wyrok został utrzymany przez Najwyższy Sąd Wojskowy, a prezydent Bolesław Bierut nie skorzystał z prawa łaski. 29 sierpnia 1949 roku w więzieniu mokotowskim Adam Doboszyński został zamordowany przez strzał w tył głowy. Jego symboliczny grób znajduje się na powązkowskiej Łączce. Po śmierci Jego postać była obiektem nienawistnych ataków, także ze strony „opozycji” PRL-owskiej, tzw. lewicy laickiej. Po wieloletnich staraniach zarówno rodziny, jak i przyjaciół, 29 kwietnia 1989 Sąd Najwyższy ostatecznie oczyścił ze wszystkich powojennych zarzutów i pośmiertnie zrehabilitował Adama Doboszyńskiego.

Człowieka można oceniać przez pryzmat jego działań i decyzji podejmowanych, jedynie gdy jest on jedynym ich źródłem, gdy nie są stosowane wobec niego żadne formy nacisku i jest po prostu wolnym człowiekiem. Jeśli miałbym dokonać oceny Adama Doboszyńskiego, to na początku muszę przyznać, że był to człowiek wolny. Zobaczmy, że za cenę prawdy głoszonej dla dobra Narodu był więziony przez rząd na uchodźctwie, a przez krajowy rząd komunistyczny został zamordowany. W swoich decyzjach kierował się jedynie wiarą i moralnością katolicką, a wszelkie działania, jakie podejmował, podejmował dla Boga i Narodu.