niedziela, 26 lutego 2017

Tropem legalizmu powojennych władz II RP


       Utrzymanie ciągłości władzy państwowej II RP na obczyźnie - Francja (1939-1940), Wielka Brytania (1940-1990) - było fundamentalnym zadaniem i obowiązkiem każdego polityka, który opuścił kraj wskutek militarnej agresji Wehrmachtu i Armii Czerwonej we wrześniu 1939 roku. Naród Polski nigdy bowiem nie zaakceptował okupacji Rzeszy Niemieckiej i ZSRR, jak również nigdy nie przyjął późniejszego, narzuconego siłą sowieckiego porządku prawnego istniejącego w PRL [1]. Polacy przebywający na emigracji politycznej nie mieli łatwego życia [2], a występujące spory w "polskim Londynie" jeszcze bardziej komplikowały pracę niepodległościową. Mimo wielu zawirowań i nieporozumień, organy władzy państwowej rezydujące na uchodźstwie przetrwały i były gotowe do przejęcia władzy w kraju w każdym czasie. Ostatecznie, władze te zakończyły swą działalność, gdy Naród Polski wybrał prezydentem Lecha Wałęsę [3] .

Zagadnienia związane z legalizmem funkcjonowania polskich władz na uchodźstwie były i są przedmiotem różnych rozważań. Wszechobecna "poprawność polityczna" sprawia, że z niezrozumiałych powodów większość badaczy zbyt pochopnie przesądza jakoby zasady legalizmu na urzędzie Prezydenta RP na Uchodźstwie po śmierci Augusta Zaleskiego dochowała linia prezydencka reprezentowana przez Stanisława Ostrowskiego (1972-1979), Edwarda Raczyńskiego (1979-1986), Kazimierza Sabbata (1986-1989) i Ryszarda Kaczorowskiego (1989-1990), natomiast odmawia się atrybutu legalności prezydentowi Juliuszowi Nowinie-Sokolnickiemu (1972-1990). W aktualnym stanie wiedzy takie podejście jest nieuprawnione.

Jak powszechnie wiadomo, kontrowersje wokół następców prezydenta Augusta Zaleskiego rozgorzały już w 1972 roku i utrzymywały się przez cały okres podwójnej (alternatywnej) prezydentury, aż do 1990 roku. Niezależnie od poglądów na kwestię kto był prawdziwym a kto fałszywym prezydentem II RP na obczyźnie - stwierdzić należy, że legalizm prawnopaństwowy został utrzymany. Zarówno Stanisław Ostrowski jak i Juliusz Sokolnicki [4] w 1972 roku objęli urzędy prezydenta poza krajem, zgodnie z obowiązującą Konstytucją z 1935 roku oraz na podstawie nominacji na następcę prezydenta wystawionej (dla każdego z nich osobno) z podpisem prezydenta Augusta Zaleskiego. Pomimo występującego rozbicia, wszystkie współpracujące z nimi ugrupowania i ośrodki polityczne na emigracji działały w obronie i na rzecz polskiej racji stanu w sytuacji okupacji kraju. Kontynuacja prawowitej władzy państwowej RP poza granicami kraju nie budzi wątpliwości. Istniejąca natomiast rozbieżność ocen i sądów - do dzisiaj jednak nie rozstrzygniętych - dotyczy zasadniczo działalności osób, które objęły sprawowanie urzędu prezydenckiego w 1972 roku oraz zachowań ich środowisk politycznych w tym czasie. Prowadzona dyskusja wokół władz emigracyjnych jest konsekwencją tych wydarzeń, a także wcześniejszych z lat 1947-1954 [5].

Podstawowym zarzutem stawianym wobec Sokolnickiego jest podejrzenie o sfałszowaniu jego nominacji na następcę prezydenta wystawionej z datą 22 września 1971 roku, na którą się powoływał. Ten dokument - jeśli był autentyczny - anulował wcześniejszą nominację z dnia 24 lutego 1971 roku wystawioną dla Stanisława Ostrowskiego. Innymi słowy, jeśli nominacja Sokolnickiego pochodziła od Zaleskiego, legalnym prezydentem RP na Uchodźstwie od 1972 roku był Juliusz Nowina-Sokolnicki, zaś Stanisław Ostrowski był prezydentem-uzurpatorem. Jeśli zaś nominacja dla Sokolnickiego została sfabrykowana, to on był prezydentem-samozwańcem. Należy jednocześnie nadmienić, że unieważnienie nominacji dla Ostrowskiego skutkuje tym, że cała zapoczątkowana przez niego linia prezydencka - z Ryszardem Kaczorowskim włącznie - ma charakter uzurpatorski. Rozpowszechniane informacje o dokonaniu fałszerstwa nominacji Sokolnickiego mają formę przypuszczeń i spekulacji, albowiem nikt tego dotychczas nie udowodnił. Do sprawy nic nie wnoszą także stanowiska zaprezentowane w tym zakresie przez prezydenta Lecha Wałęsę (1993) oraz Kancelarie Prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego (2000) i Bronisława Komorowskiego (2013) [6] - mają one jedynie charakter uznaniowy, a nie formalno-prawny.

Dwa dni po śmierci prezydenta Augusta Zaleskiego, bo już 9 kwietnia 1972 roku w Londynie rozpoczęły się potyczki następców o fotel prezydenta RP; Stanisław Ostrowski pospiesznie złożył przewidzianą w Konstytucji przysięgę, w sytuacji gdy Juliusz Sokolnicki przedstawiając kopię swej nominacji [7] zgłosił roszczenia do objęcia tego urzędu i równocześnie rozpoczął szerokie działania informacyjne [8]. Wobec powzięcia wiadomości o dwóch kandydatach na prezydenta, w dniu zaprzysiężenia Ostrowskiego, minister sprawiedliwości Rządu RP na Uchodźstwie Sylwester Karalus i szef Kancelarii Cywilnej Prezydenta RP na Uchodźstwie Paweł Jankowski wydali oświadczenie o treści: «W związku z krążącymi w Londynie fotostatami rzekomych dokumentów urzędowych, rozsyłanych przez p. Juliusza Sokolnickiego, stwierdzamy, że "zarządzenie z dnia 22 września 1971 roku o wyznaczeniu następcy Prezydenta RP" i "Dziennik Ustaw RP Nr 1 z dnia 7 kwietnia 1972 roku z tym zarządzeniem" są falsyfikatami. Takiego zarządzenia Prezydenta RP, które winno znajdować się w aktach Kancelarii Cywilnej Prezydenta RP, nigdy nie było, a taki Dziennik Ustaw RP nigdy nie został wydany z polecenia Ministra Sprawiedliwości» [9]. Sokolnicki w reakcji na to oświadczenie wystąpił do Karalusa i Jankowskiego o odwołanie tych stwierdzeń, ale wymienieni do wezwania nie zastosowali się. Adwokaci, którzy na zlecenie Sokolnickiego prowadzili korespondencję z autorami oświadczenia, swój udział w sprawie zakończyli, a Sokolnicki dalej jej nie prowadził. W latach następnych polityczni przeciwnicy Sokolnickiego kontynuowali krytykę jego osoby i nie uznawali go za Prezydenta RP na Uchodźstwie. Sokolnicki zaś odpierał te ataki i - wbrew twierdzeniom oponentów - do końca życia utrzymywał, że to on sprawował legalny urząd prezydencki poza krajem, na podstawie autentycznej nominacji uzyskanej od prezydenta Augusta Zaleskiego.

Analizując treść oświadczenia Karalusa i Jankowskiego z dnia 9 kwietnia 1972 roku należy zauważyć, że ich argumentacja nie daje podstaw do zakwestionowania autentyczności nominacji Sokolnickiego. Oni jedynie "stwierdzają", że nominacja jest "falsyfikatem" gdyż nie znajdowała się w Kancelarii Cywilnej Prezydenta RP. Taka informacja świadczy raczej o braku należytej współpracy pomiędzy prezydentem Augustem Zaleskim i jego Kancelarią Cywilną, a być może także o niewłaściwym jej prowadzeniu i nadzorowaniu przez Pawła Jankowskiego. Juliusza Sokolnickiego nie można obciążać brakiem jakiegokolwiek dokumentu w Kancelarii, skoro nią nie kierował. Jeśli ktoś ponosił odpowiedzialność za niekompletność dokumentacji w aktach Kancelarii, to oczywiście był nim Paweł Jankowski. Poza tym skoro Karalus i Jankowski nie widzieli oryginału nominacji z dnia 22 września 1971 roku, to nie mieli żadnych podstaw do stwierdzenia, że jest ona "falsyfikatem". Potwierdzenie lub zaprzeczenie tej tezie, wymaga zbadania podpisu prezydenta Zaleskiego i pieczęci urzędowej Prezydenta Rzeczypospolitej widniejących na tym dokumencie. Karalus i Jankowski takich czynności nie przeprowadzili, nawet nie podjęli żadnych kroków w tym kierunku, a wydaje się, że przede wszystkim oni - jako urzędnicy wysokiego szczebla - byli do tego zobowiązani. Powzięcie wiadomości o czynie zabronionym wymaga zawiadomienia odpowiednich organów ścigania, a następnie spowodowania wszczęcia i przeprowadzenia stosownego postępowania karnego. Powszechną zaś zasadą jest, że nikt nie może być zwolniony od odpowiedzialności za popełnione przestępstwo. Sokolnicki nie miał obowiązku bronienia się przed zniesławieniem, natomiast Karalus i Jankowski - jako funkcjonariusze publiczni - mieli prawny i moralny obowiązek niezwłocznego zawiadomienia organu powołanego do ścigania przestępstw [10]. Skoro takiego kroku nie uczynili, należy uznać, że sami nie wierzyli w treść wydanego komunikatu z dnia 9 kwietnia 1972 roku, a ich oświadczenie było jedynie polityczną zagrywką. O takich intencjach przeciwników Sokolnickiego utwierdza także fakt, że wiedzę o ostatniej nominacji posiedli we właściwym czasie. "Trzy dni przed śmiercią prezydenta Zaleskiego, Juliusz Sokolnicki poinformował ówczesnego ministra sprawiedliwości [Sylwestra Karalusa] o zmianie następcy, a w dniu jego śmierci zawiadomił oficjalnie dra Ostrowskiego, że jego nominacja została odwołana 22 września 1971 roku" [11]. Z perspektywy czasu należy zauważyć, że ta zagrywka Karalusa i Jankowskiego odnosiła korzystny skutek dla "ośrodka scaleniowego" przez następne kilkanaście lat i spowodowała między innymi i to, że po wyborze Lecha Wałęsy na prezydenta RP, Marszałek Senatu Andrzej Stelmachowski na Zamek Królewski w Warszawie w dniu 22 grudnia 1990 roku zaprosił Ryszarda Kaczorowskiego, a nie Juliusza Nowinę-Sokolnickiego.

W orędziu z dnia 11 listopada 1990 roku z okazji 72. rocznicy odzyskania niepodległości w 1918 roku, prezydent Sokolnicki oświadczył: "Spełniając włożony na mnie przez Konstytucję z 23 kwietnia 1935 roku obowiązek, podpisałem w dniu dzisiejszym dokument przekazując ciągłość prawną II Rzeczypospolitej, istniejącą na uchodźstwie nieprzerwanie od 1939 roku w ręce nowo wybranego Prezydenta Rzeczypospolitej w kraju w dniu złożenia przez niego przysięgi. W tym dniu zakończy się moje urzędowanie na stanowisku Prezydenta Rzeczypospolitej". Tym dokumentem jest "Akt Przekazania Suwerennej Władzy", w którym Juliusz Nowina-Sokolnicki jako Prezydent RP na Uchodźstwie z ministrami Rządu RP na Uchodźstwie m. in. oświadczył: "przekazujemy wszelką suwerenną władzę jaką do tej pory posiadała Rzeczypospolita Polska na Uchodźstwie, jako kontynuator Drugiej Rzeczypospolitej utworzonej w 1918 roku, w ręce Rzeczypospolitej Polskiej z siedzibą w Warszawie, a także, zgodnie z Art. 24 Konstytucji z 1935 roku, w imieniu własnym oraz wszystkich powołujących się na nominację otrzymaną z rąk zmarłego Prezydenta A. Zaleskiego, nieodwołanie mianujemy prawnym następcą na urząd Prezydenta Rzeczypospolitej osobę, która zostanie legalnie na ten urząd wybrana w wyniku wyborów powszechnych, wyznaczonych na dzień 25 listopada 1990 roku i przekazujemy tej osobie urząd Prezydenta z chwilą jej zaprzysiężenia, powierzając tym samym nowemu Prezydentowi oraz Rządowi przez niego powołanemu tę samą suwerenną władzę, jaką do tej pory sprawowaliśmy na podstawie Konstytucji z roku 1935" [12]. Omawiany dokument został doręczony Prezesowi Trybunału Konstytucyjnego Mieczysławowi Tyczce oraz Marszałkowi Senatu Andrzejowi Stelmachowskiemu w Warszawie celem nadania mu właściwego biegu. Dążenia te jednak nie znalazły zrozumienia we władzach PRL-bis i nie odniosły pożądanego skutku [13].
Wraz z wydaniem oficjalnych dokumentów o zakończeniu sprawowanej władzy na uchodźstwie przez Juliusza Nowinę-Sokolnickiego i Ryszarda Kaczorowskiego [14] - dalsze najwyższe przedstawicielstwo RP przeszło w ręce prezydenta Lecha Wałęsy (1990-1995) a następnie prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, wybranych w oparciu o zmodyfikowaną Konstytucję "bierutowską" [15]. Dopiero wybór Kwaśniewskiego na drugą kadencję i kolejnych prezydentów RP został dokonany w oparciu o Konstytucję z 1997 roku, w preambule której zapisano wezwanie do jej stosowania "dla dobra Trzeciej Rzeczypospolitej".

Faktyczne funkcjonowanie podwójnej reprezentacji państwowej II RP na uchodźstwie, należy uznać za dwa uzupełniające się ośrodki prawowitej władzy, wywodzące swą rację istnienia z tej samej Konstytucji z 1935 roku [16]. Działały one w wyjątkowo trudnych warunkach i przy braku uznania międzynarodowego. Mimo to, podstawowe zadanie utrzymania ciągłości państwowej wspólnie wykonały i swą misję zakończyły we właściwym momencie. Zadania nie wykonał natomiast prezydent Lech Wałęsa, który miał obowiązek przejąć władzę państwową II RP z emigracji do kraju, z Londynu do Warszawy. Jednocześnie prezydent Lech Wałęsa naruszył przepis sformułowany w art. 1 Konstytucji z 1935 roku, który stanowi, że Państwo Polskie "Wskrzeszone walką i ofiarą najlepszych swoich synów ma być przekazywane w spadku dziejowym z pokolenia w pokolenie. Każde pokolenie obowiązane jest wysiłkiem własnym wzmóc siłę i powagę Państwa. Za spełnienie tego obowiązku odpowiada swoim honorem i swoim imieniem". Ta powinność pozostaje w zawieszeniu i nadal czeka na realizację.

Ustawa Konstytucyjna z dnia 23 kwietnia 1935 roku nie została dotychczas zniesiona, a w 1997 roku ustanowiono jako obowiązującą następną Konstytucję [17]. Poniekąd przypomina to sytuację zdublowanych władz II RP na emigracji. Należy więc znaleźć prawne rozwiązanie, które zlikwiduje zaistniałe rozdwojenie oraz naprawi zaniedbania prezydenta Lecha Wałęsy. Wydaje się, że odpowiedzialność za uporządkowanie omawianych spraw wagi państwowej spoczywa przede wszystkim na urzędującym Prezydencie RP [18]. Według art. 11 Konstytucji z 1935 roku to "Prezydent Rzeczypospolitej jako czynnik nadrzędny w Państwie, harmonizuje działania naczelnych organów państwowych", natomiast według art. 126 ust. 1 Konstytucji z 1997 roku "Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej jest najwyższym przedstawicielem Rzeczypospolitej Polskiej i gwarantem ciągłości władzy państwowej". A zatem urzędujący Prezydent RP winien podjąć inicjatywę zmierzającą do formalnego uznania przez Sejm i Senat RP obu działających na emigracji do 1990 roku Prezydentów i Rządów II RP oraz doprowadzić do opracowania i uchwalenia nowej konstytucji RP, która zapewni ciągłość prawnoustrojową z II RP. Po zakończeniu całości postępowania legislacyjnego, ale przed podpisaniem przez Prezydenta RP uchwalonej nowej konstytucji - urzędujący Prezydent RP winien złożyć przysięgę przewidzianą w art. 19 Konstytucji z 1935 roku, w celu zamanifestowania ciągłości państwowej II i III RP.

Podjęcie prac nad nową konstytucją RP stworzy okazję do wszechstronnej politycznej debaty i pobudzi ogół społeczeństwa do refleksji nad kształtem ustrojowym Rzeczypospolitej. Jednocześnie umożliwi to rewizję dotychczasowych przepisów konstytucyjnych i wprowadzenie ich ulepszeń, zgodnie z oczekiwaniami Narodu Polskiego.

Stanisław Pagacz

Przypisy:

1. Ustalenia przywódców koalicji antyhitlerowskiej (prezydent USA, premier Wielkiej Brytanii i przywódca ZSRR) na konferencjach teherańskiej (listopad - grudzień 1943), jałtańskiej (luty 1945) i poczdamskiej (lipiec - sierpień 1945), na których zdecydowano o powojennych losach Polski i Polaków, zapadały bez udziału przedstawicieli władz II RP na uchodźstwie.
2. Już 29 czerwca 1945 roku Francja, a 5 lipca 1945 roku m. in. USA i Wielka Brytania cofnęły uznanie dla władz RP na uchodźstwie. Stolica Apostolska swoje uznanie cofnęła jako ostatnia - 19 października 1972 roku.
3. Por. S. Pagacz, "25 lat prezydentury w III RP", http://www.swst.pl/aktualności,25-lat-prezydentury-iii-rp,18.html [dostęp 20.02.2017]; "Obywatelska Gazeta Kornela Morawieckiego", Nr 112, 15-28 kwietnia 2016, s. 11.
4. Juliusz Sokolnicki w połowie lat 70. XX wieku przyjął nazwisko dwuczłonowe Nowina-Sokolnicki.
5. Do decydującego rozłamu politycznego na tle sukcesji prezydenckiej doszło po śmierci Władysława Raczkiewicza w czerwcu 1947 roku z powodu odwołania wcześniej wyznaczonego na to stanowisko Tomasza Arciszewskiego (PPS), którego zastąpił August Zaleski. Kryzys ten pogłębił się gdy gen. Władysław Anders 4 sierpnia 1954 roku wypowiedział prezydentowi Augustowi Zaleskiemu posłuszeństwo, a 8 sierpnia 1954 roku powstała niekonstytucyjna tzw. Rada Trzech, uzurpująca sobie uprawnienia głowy państwa.
6. Uzasadnienie do postanowienia Prezydenta RP z dnia 15 października 1993 r. w sprawie odmowy uznania stopni wojskowych [generała brygady i podporucznika]; Notatka służbowa w sprawie Pana Juliusza Nowiny- Sokolnickiego, sporządzona w Kancelarii Prezydenta RP w kwietniu 2000 r.; pismo Kancelarii Prezydenta RP z dnia 20 lutego 2013 r. znak: BPU 060-401-12.
7. Juliusz Nowina-Sokolnicki - jak wyjaśniał w rozmowie z autorem - w kontaktach z oponentami posługiwał się kopią nominacji dlatego, iż obawiał się zniszczenia oryginału.
8. Juliusz Sokolnicki przysięgę prezydencką wg roty z art. 19 Konstytucji z 1935 roku złożył w dniu 17 listopada 1972 roku po bezskutecznych próbach osiągnięcia kompromisu z grupą Stanisława Ostrowskiego, któremu w dniu 8 lipca 1972 roku Rada Trzech przekazała swoje "uprawnienia".
9. A. Suchcitz, L. Maik, W. Rojek, red., "Wybór dokumentów do dziejów polskiego uchodźstwa niepodległościowego 1939-1991", t. VII, Londyn 1997, s. 543-544.
10. Mogli też w tej sprawie skorzystać ze znanej na uchodźstwie formy "sądu obywatelskiego", ewentualnie zabiegać o mediację i uzyskanie konsensusu z pomocą Watykanu, który w tym czasie jeszcze uznawał polskie władze emigracyjne.
11. J. Libront, "Sukcesja Prezydentów Rzeczypospolitej na Uchodźstwie", w: Z. Rutkowski, red., "Prezydent i Rząd Rzeczypospolitej Polskiej na Uchodźstwie", Poznań 2001, s. 31.
12. Zgodnie z treścią Aktu Przekazania Suwerennej Władzy "nieodwołalnym" sukcesorem prezydenckim został Lech Wałęsa, a misja władz emigracyjnych została definitywnie zakończona z dniem 22 grudnia 1990 roku. Tego faktu nie zmienia nawet tajny dodatek do Aktu Przekazania Suwerennej Władzy wyznaczający na "ostatniego" następcę Jana A. Łokcikowskiego, albowiem nie znalazł on zastosowania. W latach następnych Juliusz Nowina-Sokolnicki jednoznacznie potwierdzał, że jest już "osobą prywatną".
13. Ówczesne władze krajowe w Warszawie funkcjonowały na podstawie znowelizowanej Konstytucji PRL z 1952 roku, którą przemianowano na Konstytucję RP ustawą z dnia 29 grudnia 1989 r. o zmianie Konstytucji Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej.
14. Por. Dekret Prezydenta RP o zakończeniu działalności i rozwiązaniu Rządu RP na Uchodźstwie, wydany przez Ryszarda Kaczorowskiego dnia 20 grudnia 1990 roku w Londynie.
15. Konstytucję "bierutowską" częściowo uchylono ustawą konstytucyjną z dnia 17 października 1992 roku, w której w art. 77 zadeklarowano, że "Traci moc Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 22 lipca 1952 r. (…) z tym, że pozostają w mocy przepisy rozdziałów 1, 4, 7 z wyjątkiem art. 60 ust. 1, rozdziałów 8, 9 z wyjątkiem art. 94 oraz rozdziałów 10 i 11".
16. Analogiczna sytuacja występowała już wcześniej w przypadku "trójgłowego prezydenta", czyli tzw. Rady Trzech (1954-1972).
17. Zatwierdzenie Konstytucji z 1997 roku nastąpiło w referendum konstytucyjnym w dniu 25 maja 1997 roku przy skromnej frekwencji 42,86 % uprawnionych i z niewielką przewagą głosujących "za" jej przyjęciem.


OD REDAKCJI: Pseudowybory w których zmanipulowany Naród wybiera na Prezydenta podstawionego przez służby systemowe Tajnego Współpracownika nie mają żadnego znaczenia pod względem legalności władz RP.