poniedziałek, 20 marca 2017

Monika Kowalewska: Błękitna Dywizja w zarysie


      „Chcemy zanieść Boga do pustego świata”- słowa te, wyrażające celowość udziału Błękitnej Dywizji w walkach na froncie wschodnim, rozpoczynają oficjalny hymn tej formacji wojskowej. Napisany przez madryckiego pisarza Agustina de Foxa, wymownie obrazuje ideę, jaka motywowała hiszpańskich ochotników do walki u boku Adolfa Hitlera. Błękitna Dywizja – choć jej pełna, oficjalna nazwa to Hiszpańska Ochotnicza Dywizja – wykreowana została na fundamencie silnego antykomunizmu. Drugim ważnym jej filarem był katolicyzm. Patronką duchową Błękitnej Dywizji obrano najstarszą i najbardziej prestiżową Madonnę Hiszpanii – Dziewicę z Saragossy.

Kwiecień 1939 roku – po trzech latach bratobójczej walki między frontem republikańskim a frankistami, Hiszpania „amanece” – budzi się. Francisko Franco y Bahamonde pokonał reżim republikański i stał się niewątpliwym wodzem kraju Corridy i Tortilli. Franco ma ogromny dług wdzięczności względem Hitlera, który bezdyskusyjnie wyświadczył niebagatelną przysługę dla frontu Caudillo. Hitler zagorzale dąży do wciągnięcia Hiszpanii do II wojny światowej po stronie państw Osi, jednak Franco decyduje, że Hiszpania pozostanie neutralna.

22 czerwca 1941 roku zapada decyzja o wysłaniu na front dywizji ochotniczej, a już cztery dni później kierownictwo sekcji edukacyjnej Falangi rozpoczyna przygotowania do otwarcia w całym kraju biur rekrutacyjnych. Sam pobór rozpoczął się 1 lipca i trwał do 21 sierpnia. Chętnych do walki na froncie było tak wielu, że z zasady odrzucano np. karlistów. W ciągu kilku godzin w samej tylko Saragossie zgłosiło się 20 tys. chętnych. W Castellón biuro otwarto 3 lipca, a zamknięto już 4 z powodu wyczerpania przydziałów. W Algeciras tłum ochotników, z powodu braku miejsc, zdemolował lokal Falangi. W Madrycie o 4 tys. miejsc ubiegało się 40 tys. ochotników. Przykłady te pokazują ogromny zapal Hiszpanów do walki z komunizmem. Kolorowy epitet zaproponował sam Franco podczas posiedzenia rady ministrów. Hiszpanie nie mogli walczyć w mundurach armii hiszpańskiej, stworzono więc mundur kombinowany – bluza mundurowa Falangi, czerwony beret hiszpańskich monarchistów – karlistów, oliwkowe bryczesy z hiszpańskiej Legii Cudzoziemskiej. Na pierwszych dowódców typowani byli falangiści – Jose Antonio Giron i Juan Yague. Franco zadecydował jednak inaczej – dowódcą Błękitnej Dywizji został gen. Agustin Munoz Grandes – lansowany też przez Niemcy i przez Ramona Serrano Sunera. Opiekunem i nadzorcą Błękitnej Dywizji ze strony niemieckiej był gen. Fredrich Fromm. Niemcy zadeklarowały, że poniosą koszty wyposażenia i utrzymania dywizji. Ustalono, że ochotnicy walczyć będą w mundurach niemieckich z naszywką Hiszpanii i czerwono-żółtymi insygniami na tarczy, umieszczonej na przedramieniu. Większość ustaleń na linii Niemcy – Hiszpania odbywało się drogą telefoniczną, co słono Niemców kosztowało, zważywszy na rozmowność Hiszpanów. Wymagania żołnierzy hiszpańskich dotyczyły również kwestii diety – życzyli sobie oni więcej mięsa, a mniej kiełbasy, świeżych warzyw zamiast kiszonej kapusty, chleba bardziej ziarnistego i, co najważniejsze, dobrej kawy.

Sympatykami krucjaty antybolszewickiej było wielu poetów, pisarzy, publicystów, plastyków etc. – Eugenio Montes, Agustin De Foxa, Salvador Dali, Jose Maria Alfaro oraz wielu innych.

Oprócz motywów ideowych istniały jeszcze pobudki ekonomiczne do udziału w walkach na froncie wschodnim. Każdy ochotnik po powrocie do ojczyzny zagwarantowany miał powrót do pracy i opiekę lekarską. Dzieci miały pierwszeństwo w przyjęciu do szkoły. Oprócz świetnych poborów ochotnicy otrzymywali dodatkowe gratyfikacje frontowe. Oprócz rodowitych Hiszpanów w dywizji ochotniczej znaleźli się biali Rosjanie, Marokańczycy, Portugalczycy oraz Latynosi z Kuby, Argentyny, Gwatemali i Urugwaju (...)

Kapelanem krucjaty został mnich znany jako Konrad z Hamburga – Konrad Simonsen Mackey. Wśród pierwszych ochotników znalazło się 28 księży. Ogólnie Hiszpanie stanowili 56% wszystkich ochotników z Europy walczących u boku III Rzeszy (...)

Pierwszy transport do Niemiec wyruszył w niedzielę 13 lipca o godzinie 15:45. Warunki były okropne – w wagonach do przewożenia bydła było ponad 40 stopni ciepła. Na stacjach kolejowych strażacy polewali wagony zimną wodą. Łącznie w pierwszej turze granicę przekroczyły 18 104 osoby. Na każdej większej stacji zatrzymywano się. Ochotnicy byli częstowani winem, na ich cześć pokazywano występy artystyczne, odprawiano Msze św., powszechnie śpiewano „Cara al sol”, a księża błogosławili ochotników. Na potrzeby tranzytu Niemcy dali Hiszpanom kieszonkowe – oficerom 80 franków, szeregowcom 20. Na jednej ze stacji doszło do pewnej niezręczności – niemiecka orkiestra wojskowa odegrała Hiszpanom hymn Czerwonej Republiki.

Na bawarskim poligonie żołnierze hiszpańscy bardzo pozytywnie zaskoczyli Niemców pod względem wyszkolenia. Wielu z nich było weteranami wojny domowej, mieli więc duże obycie z bronią oraz dyscyplinę. Z tego powodu Niemcy skrócili czas szkolenia z trzech miesięcy na dwa. 70% ochotników pochodziło z regularnej armii. Hiszpanie bardzo cenili sobie dobre warunki zakwaterowania – było wygodnie, czysto i przestronnie. Po zajęciach Niemcy oferowali im kino, bilard, piłkę nożną. Mieli też dostęp do hiszpańskiej prasy i radia.  Szkolenia trwały od 5:45 do 23:30. Zaprawa, musztra, marszobiegi, strzelanie, zajęcia nocne – przez sześć dni w tygodniu. Niedziela była dniem wolnym przeznaczonym na Msze Św., piłkę nożną, kino. Niemców bardzo drażnił hiszpański katolicyzm. Bywały przypadki wchodzenia w konflikt z Niemcami. W wyniku tego Niemcy zaprowadzili dla Hiszpanów godzinę policyjną – szeregowcom i podoficerom od 22:00, a oficerom od 24:00. Nie wolno im było chodzić do knajp z karabinami i w hełmach, palić na warcie i spacerować z miejscowymi dziewczynami. 

Legioniści, kiedy tylko mogli, zapewniali miejscową ludność, że nie przyszli, by ich podbijać, ale przyszli jako wrogowie importowanego z ZSRR komunizmu, którego bestialstwa doznał ich kraj. Ich antykomunizm nie ma nic wspólnego z nazizmem czy rasizmem. Hiszpanie oburzeni byli wykazywaną przez Niemców brutalnością w stosunku do Polaków, Rosjan czy Żydów. Dla Polaków byli szczególnie życzliwi ze względu na katolicyzm, sprzedawali nawet broń żołnierzom Armii Krajowej. W wędrówce na front kwitł handel wymienny – jedzenie za tekstylia.  Pierwotnie Błękitna Dywizja uderzać miała w kierunku Moskwy, ale 26 września pojawiły się nowe rozkazy – dyrektywa Hitlera nr 33 mówiąca, że mają oni zdobyć Leningrad. Walcząc na froncie, mieli problem z kamuflażem, owijali się więc w białe prześcieradła. Do końca 1941 roku było 1400 zabitych oraz liczne braki w zaopatrzeniu.

Służba medyczna składała się z dwóch kampanii – 518 osób. Większe szpitale zlokalizowano w Rydze, Wilnie, Królewcu, Warszawie i Berlinie. Hiszpańskie pielęgniarki masowo oddawały krew. Transport w większości był konny. Hiszpanie, walcząc na froncie wschodnim, wykazali się niebywałą skutecznością w walce. Dzielnie znosili też niekorzystne warunki. Na podziw zasługuje ich heroiczny marsz w białym piekle w -55 stopniach Celsjusza, po pas w śniegu, przez 60 km.