niedziela, 12 marca 2017

„PROTOKOŁY POSIEDZEŃ MĘDRCÓW SYJONU” WNIOSKI DLA WŁASNEGO UŻYTKU.


       Widzicie żydy potęgę Łaski Bożej? I z wami tak być może, boście nie djabli, tylko ludzie.
Ale nie o waszem nawracaniu myślę w tej chwili, lecz o waszej „demokracji”, którą nam zawracacie głowę, a sami w nią nie wierzycie.

„Protokóły Mędrców Sjonu” od chwili ich wykrycia i ogło­szenia były zawsze przedmiotem surowej krytyki i głębokiego oburzenia wszystkich szlachetnych umysłów. Nie powinno to dziwić nawet żydów, bo w rzeczy samej ten szatański wykwit talmudyzmu jest niewymownie wstrętny.

Oburzali się też żydzi, że im takie bezeceństwa przypisu­jemy i próbowali zaprzeczyć autentyczności tych „Protokołów ”, ale napróżno. Fakty przemawiają wymowniej od wszyst­kich argumentów słownych, a właśnie te fakty świadczą, że plan podboju świata przez żydów wykonuje się według „Pro­tokółów Mędrców Sjonu”.

Słusznie więc pisze Ks. Dr. St. Trzeciak w swem dziele „Mesjanizm a kwestja żydowska” na str. 135: „Ponieważ au­tentyczność tych „Protokółów” ciaśniejsze umysły podają w wątpliwość (uczynił to w swoim czasie nawet „Rozwój”— przyp. nasz), ulegając bezwiednie wpływom żydowskim, przeto uchwały tych „Protokółów” zestawiać będę z wypowiedze­niami uczonych żydowskich z różnych krajów i z różnych czasów, a nadto z przebiegiem rewolucji w Rosji i z rząda­mi bolszewickimi w tym kraju. W tem oświetleniu t. j. na podstawie argumentów wewnętrznych i na podstawie wpro­wadzenia w życie uchwał owych „Protokółów” jasnem i widocznem będzie, że pismo to podaje istotnie program żydostwa światowego”.
Ks. Dr. Trzeciak dodaje, że owe „Protokóły” wykradzio­no w Wiedniu Herzlowi jednemu z wodzów żydostwa. Dla nas ten szczegół ma podrzędne znaczenie, jak również inny, że Teodor Herzel, twórca sjonizmu, przedstawił te „Protokóły” na zjeździe sjonistów w Bazylei w Szwajcarji w 1897 r. i w tym że roku zostały mu wykradzione, a w 1905 po raz pierwszy przetłumaczone z języka francuskiego na rosyjski i ogłoszone drukiem.

Dla nas najważniejszą rzeczą jest, że te „Protokóły” jakaś tajemnicza ręka system autentycznie wprowadza w życie. Zna­my już tę rękę. „Is facit cui prodest”, mówi łacińskie przy­słowie, czyli „ten czyni, kto ma korzyść”.

W Polsce „Protokóły” ukazały się po raz pierwszy w ro­ku inwazji bolszewickiej 1920 p.t. „Baczność”! z podziałem tylko na rozdziały, jak zaznacza ks. Dr. Trzeciak, a drugi raz w 1926 p. t. „Protokóły posiedzeń mędrców Sjonu” z do­daniem obok rozdziałów jeszcze paragrafów, (op. cit. str. 134).
W tej chwili mam przed sobą 3 wydanie w Bydgoszczy w kwietniu 1930 roku p. t. „Wróg przed bramą” Protokóły Posiedzeń Mędrców Sjonu,z mądrem słowem wstępnem od wydawców W.C. i A.K. (z takiemi rzeczami ukrywać się trzeba!).

Do tej przedmowy wrócimy później. W tej chwili pragnę zaznaczyć, że w „Protokółach” nie wszystko jest fałszem. Znalazłem tam wiele ziaren prawdy, tylko że przewrotnie przez żydów zostały użyte.Te ziarna prawdy chcę wybrać ze śmiecia i plew i spo­żytkować, jak należy, ku naszemu dobru, a może przytem i żydzi czegoś się nauczą.

Przedewszystkiem uważnego czytelnika „Protokółów” uderzy na każdym kroku głęboka pogarda „Mędrców Sjonu” dla demokracji.

Rzecz to dziwna na pozór, bo żydzi na całym świecie gardłują za demokracją, a w rzeczy samej gardzą nią z całej duszy i do siebie jej nie dopuszczają. Zwykła to ich taktyka dwulicowa, talmudyczna: co innego dla siebie, a co innego na export—dla głupich „goim”.

A więc zaraz na początku w pierwszym protokóle piszą:
„Ludzie o popędach złych są znacznie liczniejsi od zac­nych, to też najlepsze wyniki w rządzeniu ludźmi osiągnąć można przy pomocy gwałtu i strachu, nie zaś w drodze rozpraw akademickich… Co poskramiało zwierzęta drapieżne zwane ludźmi? Co kierowało dotychczas nimi? W okresie kształtowania się ustroju społecznego ludzie ulegali sile ślepej i brutalnej, następnie zaś prawu, które nie jest niczem innem, jak tąż samą siłą, lecz zamaskowaną. Stąd wniosek, że według praw natury istotą prawa jest siła”.

W całem tem podłem żydowskiem gadaniu o „drapież­nych zwierzętach, zwanych ludźmi”, — o „rządzeniu ludźmi przy pomocy gwałtu i strachu”, — o „uleganiu sile ślepej i brutalnej”, — o „prawie, które jest zamaskowaną siłą”, i o jego istocie, która jest również siłą” — w całem tem po­dłem, powtarzam, gadaniu cząstka prawdy znajduje się tyl­ko w pierwszem zdaniu, że „ ludzie o popędach złych są znacznie liczniejsi od zacnych”.

Mówię, że w tem zdaniu jest tylko cząstka prawdy, bo w pełnem swoim znaczeniu jest mocno przesadzone.
Jeśli żydzi doszli do takiego fatalnego pesymizmu, że „znaczną większość” ludzi uważają za złych, to jedynie dla­tego, że obserwują przeważnie albo siebie albo tych, co za pieniądze i rozpustę sprzedają im swoje sumienia. Do nich ocena żydowska całkiem się stosuje.

Nie można powiedzieć tego o wszystkich. Pod tym wzglę­dem my, chrześcijanie, mamy odmienne doświadczenie i od­mienną ocenę. Wyraził ją lapidarnie św. Tomasz z Akwinu na wielu miejscach swojej sumy teologicznej: „Homines, ut in pluribus, potius passione quam ratione ducuntur”, czyli że „większość ludzi kieruje się raczej namiętnością niż rozumem„.

Nie znaczy to bynajmniej, że są źli, lecz że unoszą się uczuciem, które zaćmiewa w nich jasny i zdrowy sąd rozumu i pociąga do czynów nierozważnych, których potem żałują.

W tych nierozważnych czynach przeważa nieświadomość, jako skutek przyćmienia rozumu przez grzech pierworodny, następ­nie znaczną rolę odgrywa słabość spowodowana nieporządnemi uczuciami serca, a wreszcie bywa i przewrotność, jako owoc świadomej złej woli.

Kto błądzi z niewiadomości, ten jest głupi.
Kto upada z ułomności, ten jest słaby.

Kto grzeszy z przewrotności, ten jest naprawdę zły. Ale ta ostatnia kategorja nie jest na szczęście przeważającą, jak sądzą „Mędrcy Sjonu”.

Św. Tomasz, Doktór Anielski, Mędrzec chrześcijański większy od wszystkich żydowskich mędrców, dodaje w tej sprawie słowa znamienne: „nenio peccat nisi errans”,—„grzesz­nik o tyle grzeszy, o ile błądzi” to jest, o ile dobro pozorne bierze za dobro rzeczywiste.

Widzicie żydy, jaka różnica między waszą filozofją i ety­ką talmudyczną, a naszą –Ewangieliczną!
Wy sami na tem najwięcej korzystacie, boście najwięcej nabroili w niepojętem, wprost szatańskiem zaślepieniu.

A mimo to Chrystus modlił się z Krzyża za wami: „Ojcze, odpuść im, bo nie wiedzą, co czynią”
(Łuk. XXIII, 34) boście nie szatani, lecz ludzie, więc możecie błądzić i możecie się na­wrócić.

Potwierdzają to Dzieje Apostolskie (III, 17, IV, 4). „A te­raz bracia wiem — mówił pierwszy Namiestnik Chrystusa na ziemi, św. Piotr — żeście z niewiadomości uczynili, jako i prze­łożeni wasi…. A wielu z tych, którzy byli słowo usłyszeli, uwie­rzyło: i była liczba mężów pięć tysięcy”.

Widzicie żydy potęgę Łaski Bożej? I z wami tak być może, boście nie djabli, tylko ludzie.
Ale nie o waszem nawracaniu myślę w tej chwili, lecz o waszej „demokracji”, którą nam zawracacie głowę, a sami w nią nie wierzycie.

Więc wy naprawdę sądzicie, że ludzie są „drapieżne zwierzęta” i że „najlepsze wyniki w rządzeniu ludźmi osiągnąć można przy pomocy gwałtu i strachu?”
A czemu zachwalacie wolność, równość, braterstwo? Czemu gardłujecie za powszechną demokracją z pięcioprzymiotnikowem głosowaniem?

Żeby rozbić i zgubić gojów. Śmiejecie się z ich głupiej łatwowierności.
„Było to jeszcze w czasach starożytnych (nie dawniej­szych jednak, jak rewolucja francuska 1789 r. przyp. nasz), kiedy po raz pierwszy rzuciliśmy narodowi wyrazy: „wolność, równość, braterstwo”, wyrazy od tej chwili tyle razy powtórzo­ne przez papugi bezmyślne, które ze wszystkich stron zleciały się na tę przynętę. Wraz z nią uniosły dobrobyt świata, istot­ną wolność jednostki, tak chronioną dawniej od ucisku tłumu. Rozumni rzekomo, inteligentni goje nie wyczuli abstrakcyjności wyrazów wypowiedzianych, nie zauważyli sprzeczności w ich treści i stosunku ich do siebie, nie spostrzegli, że w naturze niema i nie może być wolności, że natura sam a ustaliła nie­równość rozumów, charakterów i zdolności… Nie zrozumieli, że tłum to potęga ślepa, że parwenjusze wybrani z pośród tłumu do objęcia rządów, w dziedzinie polityki są również ślepi jak i tłum , że człowiek nawet ograniczony, lecz świadomy jej taj­ników (t. j. polityki, dop. nasz) może rządzić, niewtajemniczo­ny zaś nawet gienjusz nie jest w stanie zrozumieć coś z poli­tyki”. (Protokół I, str. 14—15).

Śmiejecie się z „wolności i równości”, a „braterstwo” uzna­jecie tylko między sobą, między żydami, wyłączając z niego gojów. Śmiejecie się z demokracji, chociaż ją gojom poleca­cie; Uwielbiacie monarchję, chociaż ją u gojów zwalczacie.

Rozumiemy doskonale waszą grę podwójną. „Wolność polityczna — mówicie —jest ideą, nie zaś faktem. Ideę tę należy umieć stosować wówczas, kiedy zachodzi potrze­ba zjednania dla swojej partji sił narodu przy pomocy przynę­ty ideowej, o ile partja ta zamierza zwalczyć inną, stojącą u steru władzy. Zadanie staje się znacznie łatwiejsze, jeżeli przeciwnik zarazi się również ideą wolności czyli tak zwaną wolnomyślnością, dla której poczyni ustępstw a kosztem siły. Wówczas uwydatnia się triumf teorji naszej: natychmiast ręka nowa według praw natury chwyta porzucone wodze władzy, bowiem ślepa siła narodu nie może ani dnia jednego obyć się bez kierownictwa, nowa zaś władza tylko zajmuje miejsce da­wnej, zwątlonej w skutek wolnomyślności’’.

Tak, to jasne i zrozumiałe. Pozbawić narody chrześcijańskie ich naturalnych kierowników,
obezgłowić je”, jak mówią Rosjanie, a samym stać się głową i tyranem ujarzmio­nych — oto wasz cel.
Rzuciliście w lożach masońskich hasło: „Obalić tronyi ołtarze!”

Trony jużeście prawie wszędzie obalili. Z ołta­rzami poradzić sobie nie możecie nawet w Bolszewji, gdzie najpełniej wasze „Protokóły” się urzeczywistniły. I na tem koniec.
Zrobiliście swoje, poczekajcie chwilkę na zapłatę.

Nasze wnioski dla własnego użytku.

Głupi jest, kto myśli, że zwalczy żydów, popierając jed­nocześnie demokrację.

Takie głupstwo popełniła między innemi nasza polska „endecja”.
Kochane „Endeki”! cała moja sympatja i uznanie, z małemi zastrzeżeniami, jest po waszej stronie!
Wierzyliście w Polskę, wierzyliście w szlachetność du­szy polskiej, wierzyliście w hasła
„Wolność, równość i brater­stwo”! (i w całą demokrację), spodziewaliście się wskrzeszonej,
zjednoczonej i potężnej „Najjaśniejszej Rzeczypospolitej Pol­skiej”.

Najszlachetniejsi z was oddali za tę wiarę i nadzieję, krew i życie swoje. I nie zawiedliście się w swych nadziejach: Polska żyje. Ale w tej Polsce rządzicie nie wy, lecz inni według wskazó­wek „Mędrców Sjonu”.
Widzicie teraz swój błąd? Trzeba go naprawić. Nie dą­sajcie się na „sanatorów”, że naszym żydkom trochę racji przyznali. Demokracja i do tego pięcioprzymiotnikowa z par- lamentarnemi „gadalniami”, to rzeczywiście wierutne głupstwo.

Dobrze, że już to głupstwo wykreśliliście z Waszej nazwy i zamiast „Narodowej Demokracji”
przyjęliście tytuł „Stron­nictwa Narodowego”.

Ale duch żydowsko-masońskiej demokracji jeszcze w was pokutuje. Nie możecie wyzwolić się ze sposobu myślenia XIX wieku, i to was paraliżuje.
Skończcie nareszcie z żydowską sugestją.
Moja małość i słabość taką wielką i mocną podaje wam rad ę, nie z siebie, lecz z prostej wiary zaczerpniętą: Wprowadźcie do waszych ustaw punkt zasadniczy:

„Członkiem Stronnictwa Narodowego może być tylko katolik wierzący i praktykujący”

Pozbędziecie się w ten sposób za jednym zamachem masonów, którzy u was, podobnie jak w „sanacji”, siedzą i na swoje tory was pchają.
Stracicie może przy tem garstkę Polaków-innowierców, protestantów lub prawosławnych, ale ta strata wynagrodzi się tysiąckrotnie rzeszami katolików, polskiego ludu i inteligencji,
które pójdą do was ławą, aby stworzyć jedno potężne stronnictwo katolicko-narodowe.
Nie odpychajcie „sanatorów”, o ile są szczerymi katolikami, boć przecie i w „ sanacji” można znaleźć ludzi uczci­wych .
Słowem —jeden front katolicko-narodowy przeciw judeo-masonerji.
A drugi postulat: w Polsce trzeba skończyć z „demokra­tycznym bałaganem”, a stworzyć silną władzę skoncentrowaną w jednym ręku, czyli wrócić do monarchji.
Nie potępiamy demokracji, jak żydzi, lecz uważamy ją za ideał niedościgniony przynajmniej w obecnych warunkach.
W ustroju monarchicznym wystarczy garść rozumnych i cnotliwych, uzdolnionych do rządzenia, a w demokratycznym musieliby wszyscy być takimi, ponieważ przez powszechne głosowanie wszyscy biorą udział w rządach. Do tego zaś, by wszyscy obywatele państwa demokratycznego byli rozumni i uczciwi, stawiający dobro ogólne wyżej niż własne, to nam jeszcze bardzo daleko. Zatem o demokracji dzisiaj nie może być mowy, jeżeli nie chcemy zamienić się całkiem w plugawe żerowisko żydowskie.

Nie wyrzekamy się jednak demokratycznych ideałów bo nie sądzimy, że ludźmi można kierować tylko „gwałtem i strachem”, jak polecają Mędrcy Sjonu. Przeciwnie hasłem naszem jest i pozostanie owo nawskroś chrześcijańskie wypo­wiedzenie Krasińskiego:

„Nic nie spychać nigdy w dół,
„Lecz do coraz wyższych kół,
„Iść przez drugich podnoszenie,
„Bo cel światów szlachetnienie.

W tych słowach zawarł poeta ideał chrześcijańskiej de­mokracji i braterstwa, tak różny od talmudycznych pojęć o „człowieku drapieżnem zwierzęciu”, jak rożnem jest niebo od ziemi.

Wybaczcie mi gawędziarski ton moich wywodów. To przyzwyczajenie misjonarza, który z powołania swego więcej obcuje z ludźmi, aniżeli z książkami.
Ks. M. Wiśniewski

Pro Christo: wiara i czyn: organ młodych katolików, rok X, październik 1934, nr 10, str. 780-787.

Za: https://lagloriadelasantisimavirgen.wordpress.com/2017/03/10/protokoly-posiedzen-medrcow-syjonu-wnioski-dla-wlasnego-uzytku/#more-1832