sobota, 22 kwietnia 2017

Janusz Kowalczyk: Kontrreformacja jest koniecznością, cz. IV

a 

Motto:

     ( „Nie mówcie mi o tym człowieku, nie znoszę samej myśli o nim. Ach, ileż zła nam wyrządził! Podobny owemu owadowi, pladze ogrodów, co wybiera do swych ukąszeń tylko korzenie najcenniejszych roślin, Wolter swoim żądłem kłuje bez przerwy dwa korzenie społeczeństwa: kobiety i młodzież. Nasyca ich swoimi truciznami, przekazując je w ten sposób z pokolenia na pokolenie. (…) Wielką zbrodnią Woltera jest nadużycie talentu i świadoma prostytucja geniuszu, stworzonego po to, by sławić Boga i cnotę. (…) nic go nie usprawiedliwia; ten rodzaj zepsucia jest charakterystyczny wyłącznie dla niego: zakorzenia się ono w najgłębszych włóknach serca i obwarowuje się wszystkimi siłami umysłu. Stały sojusznik świętokradztwa, urąga Bogu, gubiąc ludzi. Ze swą bezprzykładną wściekłością ten bezczelny bluźnierca doszedł do tego, że zadeklarował się jako osobisty wróg Zbawiciela ludzi: z głębi swej nicości poważył się nadać mu szydercze przezwisko i to cudowne prawo, jakie Bóg-człowiek przyniósł na ziemię, nazwał ŁAJDACTWEM.” – Joseph hr. de Maistre )

Keynes, Salazar, Doboszyński, Caro, ks. Piekarczyk…Autorzy ci  wielokrotnie podkreślali, że z kilku narzędzi  rabunku danego  państwa przez „banksterską”  międzynarodówkę , giełda jest najgroźniejsza w skutkach gdyż korzysta ze szczelnej  osłony „ekonomii globalnej”.

Badając istotę ”nowej ekonomii neoliberalnej” Friedmana i „szkoły austriackiej oraz porównując ją z ekonomią sprzed lat  zauważymy bez trudu, że  –  o ile “stara giełda” (jako centrum handlu surowcami)  –  była instytucja mądrą , wygodą ,  zgodną z naszym poczuciem rzeczywistości  i  moralności   o tyle dzisiejsza, zwana “rynkami inwestycyjnymi”,  jest  jakby gigantycznym „Kasynem”, w którym doborowa szajka międzynarodowych, chazarskich szulerów dokonuje pod nadzorem , kryjących się w cieniu  bossów tej mafii, finansowej egzekucji całych narodów.

Właśnie jako Prawica, która świadomie wybiera „Terceryzm”myślenia kategoriami „funduszy” i „rynków”, musimy się za wszelką cenę wyzbyć.

Powinniśmy , pomimo wysiłków “maklerów“ usilnie, starających się o nasze uznanie  disneyowskiej rzeczywistości i  odebranie naszych pieniędzy,  te wysiłki   zdecydowanie odrzucić.
Bowiem nie   mamy już do czynienia ze starą, ”klasyczna giełdą“, ale z  chamskim , demo-liberalnym rabunkiem, spekulacją,  będącą wciąż  tą samą spekulacją i lichwą, której wyraźne ślady dają się  wykryć przez setki, a nawet tysiące lat wstecz.

Dziś jedynie zmienił się jej zasięg, obejmując  wszystkich prawie ludzi ziemskiego globu. Właśnie na tym polega diabolizm ekonomii Friedmana : idąc z demoliberalnym duchem ”nowych czasów”, chazarska  spekulacja stała się ”globalna”.
****

Demoliberalne  „Kasyno” jest bardzo szczególne :  dla jeszcze większego zmylenia społeczeństw opatrzono je  szyldem “państwa suwerennego”.

Nie bez podstaw: w takim  ”suwerennym kasynie”, obejmującym swym zasięgiem całe państwo,  graczami są wszyscy demo-liberalni obywatele  tego “suwerennego państwa“, zorganizowani i przydzieleni przez własnych polityków do odpowiednich stołów gry “rynków inwestycyjnych” .
Z czasem zaszła ciekawa rzecz : kiedyś ludzie nie chcieli „Kasyna”, a dziś proszę: w wielu przypadkach dobrowolnie   wyzbywają się własnych pieniędzy i to jeszcze przy aplauzie i okrzykach zachwytu , ich ogłupionych ze szczętem medialną pałą, demoliberalnych rodaków. 

Bardziej spostrzegawczy obserwatorzy zauważą , że w międzyczasie stosunkowo krótkim czasie  „Kasyno”  zamieniło szyld “Suwerennego Państwa“ na “ Świat Globalny”, w którym, oczywiście, dalej obowiązują te same reguły gry. Czy trzeba je zmieniać, skoro „gra” idzie doskonale?
Gracze są codziennie  zarzucani masą informacji o “dobroci” kasyna ,  o tym, że jest “dobrze oszczędzać w akcjach”, “zarabiać duże pieniądze w interesujący, ofensywny sposób” czy “inwestować w fundusze”  – inne, eufemistyczne, miana oszustwa.

Do wyzbycia się własnych pieniędzy natrętnie się  ich przynagla, a w wielu przypadkach nie mówi się nic: jak się mało wie albo i nic, to i stratę łatwiej zaakceptować, prawda?…

Po co goje mają wiedzieć, że nie da się “zainwestować “ kapitału w jakieś porządne, długofalowe przedsięwzięcie w Polsce , gdy już  po kilkudziesięciu sekundach  „zainwestowane” fundusze zostają wycofywane  i  inwestowane  w Pernambuco lub w  „funduszu wysokiego ryzyka” w dalekiej Azji Płd-Wsch?…

Przepływ tych “inwestycji” przez “rynki” przypomina przepływ klientów w jakimś okupowanym przez tanie prostytutki szabrawym, hoteliku, w którym pokoje wynajmuje się dosłownie na kilka minut.
Właściciele burdelu-kasyna wcale się nie żenują faktem, że uprawiają czystą spekulację, nazywają to ”inwestowaniem własnych pieniędzy“  i, namawiając gorąco ludzi do wzięcia udziału w ”inwestycjach”,   jak …najpoważniej wyjaśniają ludziom “uczciwezasady gry w kasynie.
Nie wierzycie?

Oto jakie  tytuły otrzymałem  po wpisaniu w  internetowej wyszukiwarce  hasła , “spekulacja na giełdzie”:
„Na co stawiać w 2017 r- okiem najlepszego technika”, „Spekulacja w małych spółkach od kuchni (o spekulacji walutowej w…Forexie”),”Spekulacje-System Wiki. Symulator giełdy”, „Fortuny znikąd czyli raje dla spekulantów”(„Bankier,pl), „Spekulować czy inwestować?”,Analiza DAX Features-Spekulacje Forex”,Gdyński król spekulacji na GPW; petrolinvest, gpw, Giełda Papierów ...”,” Sztuka spekulacji na giełdzie | 2xe.pl – kontrakty terminowe, forex”, Uniwersalne zasady spekulacji – Linia – książki dla inwestorów …”, „Powrót cesarza spekulacji. Na giełdzie znowu handel akcjami …”,”Inwestowanie a spekulacja na przykładzie Polimex Mostostal .” , „ Spekulacje giełdowe -DPW Atak” ( w podtytule: Zarabiaj na giełdzie przy wykorzystaniu analizy technicznej oraz spekulacji” … Spekulacje giełdowe stanowią alternatywną formę inwestowania”…

Czy wystarczy?!… Tak? A jeszcze j pozostało 109.990 adresów!…
John Bogle w książce „The Clash of the Cultures: Investment vs. Speculation” (2012), twierdzi, że „….granica pomiędzy inwestowaniem i spekulowaniem zaczęła się bardzo mocno zacierać” : jeszcze w latach 50-60-tych XX w. spekulacja  była postrzegana jeszcze „jako zjawisko negatywne i utożsamiana najczęściej z manipulacją, a  dziś staje się taktyką powszechnie stosowaną, gdyż pomnażanie majątku poprzez wykorzystywanie zasady „kupuj na spadkach, sprzedawaj na wzrostach” jest niczym więcej jak podstawową zasadą racjonalnie działającego inwestora….”.

A więc  nastąpiła ….”zmiana  zasad” i „spekulanci coraz częściej oceniani są przez pryzmat użyteczności na rynku, gdyż prowadząc swoją giełdową grę, zapewniają rynkom kapitałowym płynność, a domom maklerskim (lub innym pośrednikom) sowite prowizje”.

Coraz częściej mówi się także o występowaniu na giełdzie tzw. „inwestulantów”, którzy w zależności od okoliczności i potrzeb płynnie przekraczają granicę pomiędzy tradycyjnie pojętym inwestowaniem a spekulacją.

Krótka sprzedaż „ (  „short blanking”),  umożliwiająca zarabianie na spadkach cen, jest jedną z najbardziej popularnych „strategii inwestycyjnych”  stosowanych na rynku akcji i  ulubioną metodą spekulacji reklamowaną przez chazarskich „inwestorów”.

”Giełda Papierów Wartościowych”  w Warszawie wyjaśnia , że jest to ”prosta strategia inwestycyjna”, ”ograniczająca ryzyko” ,  a , udający głupka, ”New Trader.pl” , z którego czołowej strony, zachęcająco uśmiecha się zadowolony z siebie jakiś bubek dowiadujemy się, że ” Krótka sprzedaż papierów wartościowych jest atrakcyjnym produktem” i ”doskonałym produktem dla inwestorów długoterminowych”.
****
Tak naprawdę – co niezwykle jasno wychodzi na wierzch z zamieszczonych powyżej internetowych stronic – mamy do czynienia ze spekulacyjną grą na „pieniądze”, przy której poczciwy poker, “Black Jack”  czy ruleta są grami nieporównywalnie uczciwszymi  gdyż negatywny skutek gry na “giełdzie” ogarnia całe społeczeństwo.

Na oko niby tak nie jest, bo :” nie chcesz – nie grasz!” Ale to nieprawda!
Chazarzy poszli o krok dalej i dziś na Zachodzie jest tak :Nawet jeśli nie chcesz,   musisz grać!”
Chazarzy uczynili to , kierując przymusowo na giełdy …emerytalne pieniądze  ludzi i ulokowali je we „funduszach emerytalnych”.  Rzecz prosta kapitał zebrany na funduszach służy do spekulacji. Czasem idzie dobrze ale częściej źle…

Czasami –a dzieje się to regularnie – „przyrost emerytur” nagle się załamuje i  ludzie tracą nie tylko „zarobione na rynkach” pieniądze  ale i co gorsze swoje własne- te, które im potrącano miesięcznie z każdej zarobionej brutto pensji. Tu potężnym wspólnikiem  Chazarów jest już samo państwo, które przepisami, „troszcząc się o obywateli, zbiera kapitał na ich emerytury”.

A i pracodawcy też zostali wspólnikami złodziei: to przecież oni wypłacają pensje.
Otóż tak się jakoś stało, że „na Zachodzie” muszą oni do 15-go każdego miesiąca wpłacić do banków pensje  swoich pracowników.  Jak forsy nie będzie na koncie , to nie będzie wypłaty. Żenująco proste – nie ma o czym dyskutować.

To doskonałe rozwiązanie także dla firm: pensje pracowników przesyłają one do „swojego”  banku, który tym samym ma doskonałe pojęcie o sytuacji finansowej firmy – gdy firmie trzeba jakiejś forsy na inwestycja, nie ma większych problemów z pożyczką. Jaka wygoda- ten sam bank.

Ale banki przelewają pensje na konta  dopiero   25 –tego (lub w innym terminie), a więc dysponują przez całe 10 dni ogromnymi sumami na spekulację – wystarczy, że urwą  z tej sumy jakiś ułamek promila….
Ta sama technika tyczy się pieniędzy emerytalnych,  o których mówiliśmy wcześniej…
A jeszcze dochodzą do tego przymusowe opłaty za „obsługę konta” : banki nie są przecież instytucjami charytatywnymi…

By zacieśnić żelazny uścisk na gardle, Chazarzy muszą zrobić jeszcze tylko jeden, mały  krok do przodu : wprowadzić „obrót  bezgotówkowy”„ Trzeba zawsze używać karty  bo to bardzo wygodne i nie trzeba nosić przy sobie gotówki”, „ Bandyci wtedy nie są już groźni bo „pieniądze są zabezpieczone”

Jest to  oczywiście,  kompletna, kosmiczna  bzdura ale nie mówi się jej posiadaczom kart. Trzeba gojów przekonać. Obojętne jakimi metodami: w Skandynawii np. poważnie dyskutowało się…opodatkowanie ludzi, płacących gotówką…Na razie to nie przeszło ale to tylko kwestia czasu. To tez jest dobre dla banków bo można przecież pobierać niewielką bo niewielką opłatę za…korzystanie z  karty…
W chazarskiej ekonomii „miłosierdzia” wszystko, co prowadzi do Wielkiego Celu, jest dobre bowiem i tak ”wszystkie narody będą podnóżkiem Izraela”. Ale może to nastąpić szybciej, prawda? Trzeba pomóc  „Mędrcom Syjonu”…

W ten sposób Chazarzy uzyskali prawie całkowitą kontrolę nad społeczeństwem -żadna tajna policja nie miała takiej kontroli jaką ma dziś kilkunastu  najpotężniejszych  „finansowych alchemików”.

****
Chazarscy szulerzy byliby bezsilni gdyby nie troskliwe , chroniące ich państwo. Po to właśnie nadano mu demoliberalną formę  –najlepszą dla ochrony złodziei. Nawet  w komunizmie partyjniacy tyle nie kradli. Różnica z demoliberalizmem jest taka, że w komunizmie kradziono głównie małe ilości różnych  materiałów i było to,  trzeba przyznać, powszechne: praktycznie kradł każdy kto miał do czynienia z „własnością państwową”: od gumek, ołówków, spinaczy  i papieru w państwowych urzędach czy biurach, po cegły, wapno, deski na budowach czy wyroby mięsne w kombinatach mięsnych. Później zdobyte dobra albo konsumowano albo wymieniano na inne.

 Cały ten spekulacyjny mechanizm nigdy nie został należycie wyjaśniony przez ekonomicznych “speców” ani  euro-kołchozu, ani największego matecznika demokracji światowej-USA.

Dlaczego?
Dlatego, że jego wyjaśnienie nie byłoby “politycznie użytecznym”.
Byłoby wręcz odwrotnie: odsłona spekulacyjnego mechanizmu byłaby “bardzo groźna” (vide wypowiedzi czołowych guru „szkoły austriackiej”)  gdyż wiodłaby w minione, lepsze czasy i uświadomiła  ludziom…konieczność wzmożonej kontroli państw nad “swobodnym kapitałem” ,  czyli nad “ międzynarodowymi kredytami”.

Ale jest jeszcze „coś”. Chyba najważniejsze:  jest nim „walka z bezrobociem” demoliberalizmu. I ta właśnie walka paradoksalnie… jest także walką o…kontrolę ekonomiczną.

Przed laty „krwawy reżym gen. Franco (nie mówić już o Salazarze) „kontrolował  społeczeństwo Hiszpanii” – tak to oświetlali  ero-kołchozowi demo- liberałowie. Co gorsze: nie było…bezrobocia.
Ale  sami Hiszpanie uważali, że pomimo kontroli „faszystów” byli…wolni, „bo mieli pieniądze w bankach , a dziś maja tylko długi”. Tak to werbalizują dzisiaj gdy zakosztowali pełnej, demoliberalnej wolności i masońskiej pały. Toną w długach po uszy. Nie mają pieniędzy w bankach, a je mieli….

Socjaldemokrata szwedzki, Göran Persson, który ( jako socjaldemokrata miał oczywiście „niejedno za uszami),  uronił za czasów swoich rządów aforyzm, że „ten, kto ma długi nie jest wolny” co z miejsca demo- liberałowie potraktowali prześmiewczo : tak długo wyśmiewali to powiedzenie aż ludzie… zaczęli wierzyć,  że nie posiadanie długów to jakaś  wierutna bzdura… Bo jak to możliwe nie mieć długów? Przecież cały świat je ma, a ludzie  „dobrze sobie żyją”.

Rzecz w tym, że  nie posiadanie długów i związany z tym brak bezrobocia  jest nieznośną dla finansowych szubrawców „kontrolę kapitału” –  “genialni austriaccy ekonomiści -nobliści”  z Friedmanem na czele uznali  ten wymysł za “starożytny przeżytek” niegodny “nowoczesnych czasów globalnego świata”. 

Aby pozbawić ludzi pieniędzy i, a społeczeństwo wepchnąć w permanentne bezrobocie  osobliwi nobliści  w dziedzinie ekonomii –    ”genialni” Chazarzy mają wśród nich przygniatającą przewagę – skoncentrowali się przede wszystkim na uchylenie parytetu złota.

Rozumowali  z ich punku widzenia ”słusznie i narodowo” : skoro i tak prawie wszystkie kopalnie szlachetnego kruszcu i drogich kamieni są już  w ich rękach, to używanie złota do ”pokrywania  wartości papieru” , jest bezsensowne.

Lepiej jest grać na giełdach nie własnym złotem, ale zwykłym papierem, pensjami ludzi , emeryturami i obracać zysk na ” konkret” : na  inwestycje związane z  ”surowcami strategicznymi” niezbędnymi dla ”globalnej ludzkości”. 

Wiedząc zaś, że giełdowa spekulacja to prosta droga do inflacji , postanowili ją ”okiełznać”…. Ale ”okiełznać ” po swojemu , po chazarsku, tj. wszystkie koszta swoich ”inwestycji” zwalić na barki pracujących ludzi.
****
Aby chazarskie ”inwestycje” się udały, należy więc stale manipulować ”stopą procentową”, wywoływać  „kryzysy rynkowe”, ” inflację” czy ”deflację”. Można zaś to czynić dowolnie gdy się ludziom wbije do przekonania prostą rzecz, że, jak mówi „szkoła austriacka”,  ”niepożądane w ekonomiach narodowych zjawiska, są zazwyczaj spowodowane niepohamowanymi żądaniami ludzi” . To oni,  ci zwykli ludzie,  są ”winni inflacji, bowiem żądali za wysokich pensji”.

Dlatego Chazarzy opracowali  (dla ludzi rzecz jasna) wędzidło – formułę dla “narodów”: liczbę  „NAIRU” . Ale jej formuły na wszelki wypadek się bliżej motłochowi nie wyjaśnia: kto wie o jej istnieniu, to jeśli zechce sam sobie poszuka objaśnienia. Proste jak drut.

Popularna “Wikipedia” zupełnie nam wystarczy do wyjaśnienia tej tajemniczej liczby:

Tłumaczenie  roli “monetarystów” jakie można znaleźć na tej popularnej stronie internetowej  nie za bardzo trafia do przekonania, a przecież “liczba Nairu” ( tzn. chazarska ekonomiczna formuła ubrana w matematyczny wzór ) jest niczym innym jak właśnie wzmocnieniem kontroli anonimowego kapitału nad „pracującym motłochem”  i w naukowy sposób, uzasadnia konieczność… stałego istnienia…“ permanentnego”  lub  wg. sformułowania bardziej eleganckiego-  “strukturalnego bezrobocia”.
W tej poważnej  sprawie wypowiedział się Chazar, sam  Milton Friedman, już w latach 60-tych : jeśli rynek ma funkcjonować  jako “rynek”, to  utrzymanie ruchomego pułapu zatrudnienia jest koniecznością – inaczej firmy ponoszą za duże koszta płac , występuje “stały brak rąk do pracy”  i pojawia się inflacjaA ta jest groźna – z nią  należy walczyć.

Każdą dobrą rzecz trzeba stale ulepszać . Formuła była świetna i posłużyła z miejsca do wyśmiewania teorii Keynesa : należało tylko stale podkreślać jej „błędność” podkreślać, że wiedzie do bezrobocia.
To było diabolicznie sprytne, ponieważ wszyscy dorośli chcą mieć pracę –  rzecz sama przez się zrozumiała, że trzeba jakoś utrzymać rodzinę. Praca jest dobra dla nich i jest dobra (podatki) dla społeczeństwa.
Ale Chazarzy uważają, że pewna część ludzi w “wieku produkcyjnym” powinna być… bezrobotna.
Po to , by “utrzymać inflację w szachu” – “ aby nie rosły ceny” . Inflacja (ale i deflacja) jest groźna dla ludzi-to mniejsza (lub za duża) wartość pieniądza.

Wg. “monetarystów”  bezrobocie nie jest  jakaś tragedią, bowiem wg. nich nawet taki bezrobotny, ekonomiczne zero, spełnia niesłychanie ważną rolę w społeczeństwie : chociaż przez  brak pracy czuje sie źle, jest odcięty od „dobrodziejstw” plastikowych kart bankowych i kredytów, nie jeździ na wczasy, jest z reguły  biedniej odziany , żyje z zasiłku dla bezrobotnych, to właśnie przez te „drobne” sprawy wypełnia on swą ważną funkcję społeczną.

To my jesteśmy w błędzie, sądząc, że… on nie ma pracy”: de facto on przecież… „ma pracę” . A więc tak naprawdę nie ma tragedii- bezrobotni otrzymują zasiłek i z głodu nie umierają. I, co ważniejsze, mogą oszczędzać.

Tyle, że  nędznie  opłacaną “pracę bezrobotnego” , ale właśnie przez to, będącą wymownym, odstraszającym przykładem – ostrzeżeniem dla tych, którzy pracują w różnych firmach czy w państwowej administracji. Właśnie taki los czeka tych, którzy mają zbyt duże oczekiwania: zatrudnieni muszą siędobrowolnie zgodzić na niższe płace by tylko móc pracować.
Bo jak  nie, to…

Choć może niespecjalnie to odkrywcze  takie  rozumowanie prowadzi do…Marksa i … do “austriackiej , genialnej szkoły w ekonomii“ – paradoksalnie piewców… „wolnego rynku”. Niewiarygodne ale prawdziwe. Ale spójrzcie na formułę „NAIRU”- pomanipulujcie licznikiem czy mianownikiem formuły i zobaczcie, że ZAWSZE muszą być bezrobotni.

Przecież Marks mówił, że “płace maleją gdy bezrobocie się zwiększa“ …, a noblista i liberał, Chazar  Friedman,  uczenie wywodzi, że “inflacja się zmniejsza, jeśli bezrobocie rośnie i płace maleją”.
To – wyjaśniają” narodom” talmudyczni ekonomiści – są zupełnie dwie różne sprawy”  bowiem “można zwalczyć inflację i zwiększyć ilość miejsc pracy przez energiczne zwalczanie bezrobocia”…
Jasne? Chyba aż za bardzo.

Właśnie dlatego w euro-kołchozie inflację i  bezrobocie “energicznie się zwalcza” . Cały czas. Jak w komunizmie jest stały „front walki z bezrobociem”.

Ale walki nie poprzez organizowanie np. robót publicznych (byłby to „faszyzm” czy „nazizm”), wspomaganie ekonomiczne startujących firm,  obniżanie podatków, zakaz lichwy, spekulacji na giełdzie i umiejętne stymulowanie prawdziwych inwestorów ale  przez …wypłacanie …zasiłków bezrobotnym i …zmniejszanie płac zatrudnionym szczęśliwcom.

Tego zaś, by bezrobocie “zwalczano energicznie” dopilnowują na narodowej niwie politycy- euro kołchozowi  i  krajowi. I tak to się wszystko kręci  do kolejnego “kryzysu”.
****

Zarówno Papież, Leon XIII  (encykliki: Quad Apstolica (1878 Diturnum (1881), Humannum Genus (1884) Immoratle Dei (1885), Libertas (1888),  jak i Papież, Pius XI (Qquadragesimo Anno (1931)  uzależniali   ”(…) zależność zrealizowania wyżej  wymienionych postulatów gospodarczych od odrodzenia moralnego.

Dopiero gdy odrodzenie moralne będzie dokonane, wówczas  organizacja korporacjonizmu da należyte wyniki oraz rozwiąże ludzkie problemy.

Ale odrodzenie moralne jest zależne od tego aby wszyscy i to zarówno mężowie stanu jaki i obywatele państwa przejęli się zasadami sprawiedliwości i prawdziwej chrześcijańskiej miłości bliźniego i zrozumieli, że życie doczesne  jest tylko drogą, prowadzącą nas do życia wiecznego i, że wobec tego znaczenia, które mu nadawał obecny fałszywy ustrój społeczny.
            
Dlatego każdy katolik powinien się głęboko przejąć ideą korporacjonizmu i dążyć do tego aby ideę krzewić i rozpowszechniać celem naprawy obecnego ustroju społecznego.(…)”
Jakie najważniejsze wnioski da się wyciągnąć z tego cytatu ?\

Aby zrealizować postulaty katolicyzmu  i umożliwić zbudowanie sprawiedliwego ustroju, życia społecznego, „korporacjonizmu”, konieczny  jest powrót do wartości katolickich: zamiana „wartości” masońsko-chazarskich na etykę katolicką.
Nie protestancką, a katolicką.  Nie ma innej drogi.
Konieczne jest odrodzenie moralne wszystkich  obywateli, a zwłaszcza elity kierowniczej narodów-polityków.

Konieczne jest głębokie zaangażowanie wszystkich katolików w Kontrreformację.
Kontrreformacja musi nastąpić w krajach niegdyś katolickich, a teraz  ogarniętych śmiertelną gorączką  ateizmu.

Musi nastąpić odwrót od  „Złotego Cielca” („fałszywego ustroju społecznego”- przeczytajcie motto do cz.4), a jego ołtarze muszą zostać zburzone.

Jednym słowem musi nastąpić odrodzenie moralne Europy. Dopóki Europą rządzą najpodlejsza  organizacja, masoni, nie jest to możliwe. Trzeba to sobie wbić mocno w głowę.
To wszystko.

Janusz Kowalczyk