piątek, 7 kwietnia 2017

Martwi Polacy są z automatu dawcami organów. Teraz będzie łatwiej orzekać śmierć. Prezydent Duda podpisał nowelizację ustawy transplantacyjnej


        O śmierci mózgu będą orzekać dwaj lekarze specjaliści, a nie – jak dotychczas – trzej – wynika z nowelizacji, którą podpisał prezydent Andrzej Duda. Dwaj lekarze będą także stwierdzać nieodwracalne zatrzymanie krążenia, jeśli od zmarłego mają być pobrane narządy.
 
Prezydent podpisał ustawę w poniedziałek, o czym kancelaria poinformowała dzień później.  Nowa regulacja przenosi przepisy dotyczące procedury stwierdzania zgonu przed pobraniem narządów do ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty (dotychczas znajdowały się one w tzw. ustawie transplantacyjnej). 

„Zmiana ta stanowi wyraz przekonania ustawodawcy, iż stwierdzanie zgonu jest jedną z czynności, które wykonuje lekarz, i najwłaściwszą ustawą do regulacji tej materii jest ustawa o zawodach lekarza i lekarza dentysty” – czytamy w informacji Kancelarii Prezydenta RP.

Zgodnie z nowelizacją, śmierć mózgu będzie stwierdzało dwóch lekarzy. Jeden z nich powinien być specjalistą w dziedzinie anestezjologii i intensywnej terapii lub neonatologii, a drugi – neurologii, neurologii dziecięcej lub neurochirurgii.

Dotychczas o śmierci mózgu orzekała komisja złożona z trzech lekarzy o określonych specjalnościach. „Wzorem większości krajów Europy, Stanów Zjednoczonych i Kanady, wprowadza się składy 2-osobowe” – wskazuje Kancelaria Prezydenta RP.

 Jednak istnieje wiele kontrowersji związku z „śmiercią mózgu”.

Prawie 1/3 członków zespołów transplantacyjnych pobierających narządy do przeszczepu uważa, że w momencie, gdy narządy są pobierane, dawca jeszcze żyje. Również ok. 1/3 anestezjologów w Wielkiej Brytanii podaje dawcom podczas operacji pobrania narządów środki znieczulające w przekonaniu, że mogą oni odczuwać ból. Trudno się im dziwić, skoro widzą normalne reakcje ciała dawców na stosowane leki, reakcje, które nie różnią się od tych obserwowanych u innych chorych. Innymi słowy — pomimo używania przez „Poltransplant” i podobne mu instytucje w innych krajach określenia „zwłoki z bijącym sercem”, lekarze pracujący przy tych „zwłokach” uważają je za żywe. Każdy jednak chyba przyzna, że „żyjące zwłoki” to określenie, z którym niełatwo się pogodzić – stwierdza dominikanin i dr n.med. Jacek Norkowski OP, bioetyk specjalista w dziedzinie śmierci mózgowej.
Dominikanin przedstawił kryteria orzekania śmierci przez dzisiejszą medycynę.

Wprowadzenie neurologicznych kryteriów śmierci człowieka jest związane z raportem Harvardzkim z 1968 roku, w którym na samym początku pojawia się ciekawe zdanie: „naszym zadaniem jest zdefiniowanie nieodwracalnej śpiączki jako śmierci człowieka”. To zadanie zostało wykonane, reszta raportu mówi głównie o tym, co należy zrobić od strony praktycznej, aby stwierdzić czyjąś śmierć. Kryteria orzekania śmierci na podstawie stwierdzenia nieodwracalnej śpiączki funkcjonują do dzisiaj. Nie wiadomo zresztą, na jakiej podstawie decyduje się, iż dany przypadek śpiączki jest rzeczywiście nieodwracalny. Nigdy nie uzasadniono, dlaczego człowiek w śpiączce miałby zostać uznany za martwego – zauważa ekspert.

Nie przeprowadzono żadnych badań naukowych. Zazwyczaj kiedy w medycynie wprowadza się jakąś nowość, trzeba podać, na jakiej grupie pacjentów zostały przeprowadzone badania, ile trwały i jakie przyniosły rezultaty. Tymczasem przy zmianie definicji śmierci człowieka takich badań nie było! Definicję zmieniono po pierwszej operacji przeszczepu serca w południowej Afryce po to, żeby obronić lekarza, który dokonał przeszczepu i któremu groził sąd za zabicie dawcy. Zmiana definicji śmierci sprawiła, iż sądy zaczęły się nią posługiwać i orzekać, iż w momencie pobierania narządu do przeszczepu nie mamy do czynienia z przestępstwem. – czytamy na portalu pch24.

 o. dr Jacek Maria Norkowski OP, Co to jest śmierć mózgowa? - cz. 1:


O tym, że śmierć mózgu nie istnieje, a współczesna medycyna jest skorumpowana bałamutną ideą, z której korzyść ma rynek handlu organami, potwierdza też świecki medyk dr hab Jan Talar, który kilka lat temu zbulwersował środowisko lekarskie. Na poznańskim sympozjum w 2013 roku miał wstrząsnąć środowiskiem bardzo śmiałymi tezami:

– Nie udało się w XXI wieku pobrać narządów od osoby zmarłej, a więc co robimy? Pobieramy narządy od osoby żyjącej – mówił prof. Jan Talar. Podawał też przykłady pacjentów wybudzonych ze stanów apalicznych.

Co więcej Talar podawał szereg różnych przykładów na potwierdzenie swoich tez, jak i twierdził wprost, że w Polsce dokonuje się eutanazji na chorych w śpiączce. W Polsce po stwierdzeniu śmierci mózgowej pacjent jest automatycznie dawcą. Panuje zasada „domniemanej zgody” o ile nie zadeklaruje się uprzednio sprzeciwu do Poltransplantu. Inaczej jest np. w USA gdzie jeżeli za życia nie zadeklarowałeś, że chcesz być dawcą to nikt nie może po twojej śmierci zmienić tej decyzji.

 Czy w Polsce dokonuje się eutanazji na chorych w śpiączce:

Źródło/pap/opoka/pch24/tvn24