piątek, 2 czerwca 2017

Islamskie strefy no-go w największych francuskich miastach


drapeau-frankistan
        Kilka miesięcy temu Donald Trump stwierdził, że Paryż jest niebezpieczny ze względu na wysokie zagrożenie zamachem terrorystycznym i odradzał każdemu, kto chciałby pojechać do tego miasta. Powiedział: „Paryż nie jest już Paryżem”. Często się mówi, że Francja może stać się pierwszym islamskim krajem w Europie.

W styczniu 2015 roku, tuż po zamachu na siedzibę magazynu Charlie Hebdo, telewizja Fox News wywołała skandal gdy ogłosiła, że w Paryżu powstały islamskie strefy no-go, czyli obszary, gdzie stosuje się prawo szariatu a niektóre grupy ludzi nie mają do nich dostępu. Major Paryża Anne Hidalgo oburzyła się do tego stopnia, że zapowiadała pozwanie stacji Fox News za rozprzestrzenianie fałszywych informacji, aby ratować honor francuskiej stolicy.

Jednak po dwóch latach, na temat islamskich stref no-go zaczęto wypowiadać się w zupełnie innym tonie. 18 maja gazeta Le Parisien ujawniła, że w dzielnicy Chapelle-Pajol we wschodniej części Paryża setki muzułmańskich „uchodźców” oraz handlarze narkotykami prześladują kobiety za ich „niestosowne” ubrania.
„Tam jest kilkaset metrów kwadratowych chodników, przeznaczonych wyłącznie dla mężczyzn. Kobietom nie wolno już tam przebywać. Kafejki, bary i restauracje są dla kobiet zakazane, podobnie jak chodniki, stacje metra i place publiczne. Od ponad roku dzielnica Chapelle-Pajol zmieniła się całkowicie: grupy kilkudziesięciu mężczyzn, ulicznych sprzedawców, cudzoziemców, imigrantów i przemytników nęka kobiety i kontroluje ulice.”
Jak twierdzą mieszkanki tej części Paryża, kobiety muszą dostosować swój ubiór jeśli nie chcą zostać poniżone. Niektóre z nich obawiają się do tego stopnia, że nie chcą wychodzić ze swoich mieszkań – wśród nich jest 80-letnia kobieta, która doświadczyła napaści seksualnej.

Strefy no-go w Paryżu były dotychczas tematem tabu. Równie niechętnie mówiło się przemocy stosowanej przez muzułmańskich imigrantów w Szwecji czy Wielkiej Brytanii. Najczęściej krąży przekonanie, że samo rozmawianie o agresywnych zachowaniach muzułmanów jest rasistowskie. Nic w tym dziwnego, skoro europejscy islamofile nieustannie krzyczą o tolerancji a przeciwników przyjmowania migrantów nazywają neonazistami.

Pewną nowością jest jednak to, że strefy no-go, powstałe w wyniku masowej migracji nazywanej często islamską inwazją, obejmują już nie tylko przedmieścia ale także centra wielkich miast, takich jak Paryż, Bordeaux, Tuluza, Marsylia, Grenoble czy Awinion. Głównymi ofiarami są kobiety, które są atakowane przez młode islamskie gangi, przemytników narkotyków i salafickich fanatyków. Biorąc pod uwagę to, że wybory prezydenckie zwyciężył islamofil Emmanuel Macron, Francja z pewnością jeszcze przez długi czas będzie pozostawała w letargu.