niedziela, 25 czerwca 2017

Legion Michała Archanioła i Żelazna Gwardia po śmierci Codreanu


Legionista kocha śmierć, gdyż jego krew służyć będzie jako cement przy wznoszeniu gmachu Legionowej Rumunii.

Corneliu Zelea Codreanu

       W nocy z 29 na 30 listopada 1938 roku w lesie nieopodal więzienia Jilava pod Bukaresztem brutalnie zamordowano 14 więźniów. Byli to członkowie Legionu Michała Archanioła, a wśród nich wykonawcy wyroków na zdrajcach i katach ruchu, od lat przebywający w zamknięciu z woli władz państwowych, najpierw liberalnych, potem konserwatywnej monarchii. Najważniejszy z nich – przywódca Legionu – Corneliu Zelea Codreanu, nazywany przez zwolenników Kapitanem (Capitanul), więziony przez 6 miesięcy, od czasu powstania organizacji w 1927 roku cieszył się aurą proroka nadchodzącej rewolucji narodowej. Teraz miał stać się również męczennikiem Nowej Rumunii. Mordercy Kapitana i jego towarzyszy, sowicie wynagrodzeni za popełnioną zbrodnię, nie wiedzieli jeszcze jak przyjdzie im zapłacić za swoje czyny. Dla Legionu Michała Archanioła i jego elitarnej przybudówki – Żelaznej Gwardii, rozpoczynał się nowy, najtrudniejszy okres.

Były to lata dla Rumunii niezwykle trudne. Po latach kompromitacji polityków z tzw. „partii historycznych” (Narodowa Partia Liberalna, Narodowa Partia Chłopska), w lutym 1938 roku król Karol II rozwiązał parlament i wprowadził dyktaturę osobistą. Swoją władzę oparł na środowiskach konserwatywnych. Szybko stało się jasne, że hasła odnowy nie mają pokrycia w czynach, a symbolem nowego reżimu stała się wszechobecna korupcja, sięgająca samego dworu.

Reorganizacja Legionu

Czasy te to również okres najbardziej nasilonych i krwawych prześladowań ruchu żelaznogwardyjskiego. Legionistów, głoszących potrzebę zerwania z mieszczańskimi wartościami i stworzenia Nowego Człowieka, bezkarnie mordowano i zamykano w więzieniach. Ofiary liczono już w setkach. Wcześniejsze prześladowania z czasów władzy liberalnej wydawały się niczym w porównaniu z nową falą, wychodzącą z pałacu króla (wszystko to mimo żarliwego monarchizmu Codreanu i jego ruchu!). Struktury Legionu w wielu miejscach wydawały się rozbite. Człowiekiem, który odbudował ruch był imiennik przywódcy wielkiego powstania rumuńskich chłopów w XVIII wieku – Horia Sima. Ten niezwykle zdolny, choć nie pozbawiony znaczących wad nauczyciel literatury i filozofii z Siedmiogrodu działał w Legionie Michała Archanioła od 1928 roku. Przez ten czas wielokrotnie wykazał się fanatyzmem i gorliwością, między innymi zabijając sprzeciwiającego się gwardzistom rektora Uniwersytetu w Cluj. Ataki na fabryki i synagogi przysporzyły mu wśród towarzyszy popularności, która po śmierci Codreanu pozwoliła mu zdobyć dominację w zdziesiątkowanych strukturach. Sima dokonał gruntownej reorganizacji Legionu. Przyzwyczajeni do funkcjonowania w podziemiu legioniści potrafili przestawić działalność organizacji na nowe tory. Sytuacja w kraju kształtowała w młodych aktywistach nienawiść do panującego systemu, prześladowania wzmacniały gorliwość, a szerzący się kult męczeństwa Codreanu wytwarzał w nich gotowość na śmierć. Zaangażowany w młodości w działalność w Legionie Mircea Eliade pisał o Codreanu, że ten „wierzył w konieczność ofiary, sądził, że nowe prześladowania tylko oczyszczą i umocnią ruch. Wierzył również w swoje przeznaczenie i opiekę archanioła Michała”. Z całą pewnością uwagi te można odnieść również do kontynuatorów dzieła Kapitana.

Ideologia Legionu gloryfikowała te postaci z historii Rumunii, które symbolizują – nieraz beznadziejny – opór przeciw wrogom kraju i reprezentują ponadczasowe rumuńskie wartości, a wśród nich wodza dackiego Decebala, „najbardziej chrześcijańskiego obrońcy chrześcijaństwa” hospodara Stefana Wielkiego, przywódców powstań narodowych i rumuńskiego wieszcza Mihai Eminescu. Człowiekiem, który dopełnił ich dzieła miał być Kapitan Codreanu. Wszystko to wzmacniała żarliwa wiara prawosławna i mistycyzm o niespotykanym w żadnym innym ruchu nacjonalistycznym tych czasów natężeniu. Chrześcijaństwo łączono nieraz z rytuałami przywodzącymi na myśl czasy pogańskie, z których zaczerpnięto kult dackiego boga Zalmoxisa (będącego dla Legionistów „największym prekursorem Chrystusa”) i przysięgi pieczętowane piciem krwi towarzyszy. Gwardziści na szyjach nosili woreczki z ziemią z pól bitewnych starożytnych Daków, średniowiecznych i nowożytnych hospodarów mołdawskich i wołoskich, w oddziałach przeznaczonych do likwidowania wrogów (Komanda Śmierci) obowiązywał celibat. Już po śmierci Codreanu pozdrawiali się okrzykiem „Kapitan żyje!”. Eliade pisał, że organizację cechowały „struktura i powołanie sekty mistycznej, nie zaś ruchu politycznego”. Znamienne jest, że niemal wszystkie próby infiltracji struktur legionowych przez władze kończyły się niepowodzeniem.

 

W omawianym okresie nastąpiło znaczące zbliżenie ruchu do III Rzeszy. Kiedy władze dowiedziały się o planach zamachu stanu opracowywanych przez Legion, sam Horia Sima już w lutym 1939 roku musiał uciekać do Niemiec. Podobnie postąpiło wielu gwardzistów, z czego nie do końca słusznie wnioskowano uzależnienie ruchu legionowego od hitlerowskich Niemiec. Z uwagi na historyczne doświadczenia, warto na chwilę zatrzymać się nad tą kwestią.

Z dzisiejszej (dodajmy: polskiej) perspektywy postawa ta może wydawać się godna potępienia, pamiętajmy jednak o realiach ruchów nacjonalistycznych tego okresu w różnych krajach Europy. Niemiecki narodowy socjalizm jawił się wówczas siłą wywracającą demoliberalny porządek, realizującą hasła narodowej rewolucji i budowy państwa narodowego, a wreszcie uderzającą w dominację Żydów w wielu dziedzinach. Wzór taki, podobnie jak faszyzm we Włoszech, dawał legionistom nadzieję na podobną szansę przeprowadzenia zmian w Rumunii. W przeddzień wyborów w 1937 r. sam Codreanu oświadczyć miał: „Czterdzieści osiem godzin po zwycięstwie Ruchu Rumunia zawrze przymierze z Rzymem i Berlinem, powracając w ten sposób na swoją naturalną dziejową drogę, którą jest obrona krzyża, kultury i cywilizacji chrześcijańskiej”. Nie znaczy to, że nazizm traktowany był bezkrytycznie. Pierwszy przywódca Legionu pisał innym razem: „Dla faszyzmu najistotniejszy jest ubiór [państwo – przyp. JS]; narodowy socjalizm na pierwszym miejscu stawia ciało [rasa – przyp. JS]; tymczasem Ruch Legionowy zajmuje się czymś o wiele głębszym – duszą, jej umocnieniem poprzez kultywowanie cnót chrześcijańskich i doprowadzeniem jej do ostatecznego zbawienia”. Pod wpływem niemieckiej pomocy niesionej gwardzistom w okresie państwowego terroru wymierzonego w Legion, z czasem trzeźwy stosunek do III Rzeszy zaczął ulegać zmianie. Z pewnością jednak mitem jest opinia o pełnym uzależnieniu ruchu od Rzeszy. Oddanie swoich losów na ręce Niemców miało nadejść znacznie później, mimo to już wówczas to przede wszystkim właśnie od Niemców legioniści dostawali broń, którą mieli wkrótce wykorzystać. Tak zreorganizowany Legion przystąpił do działania.

Konfrontacja

Przez cały 1939 rok represje nie ustawały. Do września 1940 roku liczba zamordowanych przez władze legionistów miała wynieść 5 tysięcy. Działania te nie mogły pozostać bez odpowiedzi. Akty terroru zaczęły dotykać funkcjonariuszy państwowych, nieraz dochodziło do starć gwardzistów z policją. Legioniści stosowali dawne, wypróbowane jeszcze w czasach poprzednich represji metody terroru indywidualnego. Ich walce niezmiennie towarzyszyło poczucie misji. Mieli przeświadczenie, że są jedynie mieczem w ręku swojego patrona – Archanioła Michała, a ich czyny są wymierzeniem sprawiedliwości na mordercach Kapitana i prześladowcach Ojczyzny.

Pierwszym znaczącym celem Legionu był premier Armand Călinescu. Polityk ten odpowiadał za mord na Codreanu i jego 13 towarzyszach, jak również za masowe represje wymierzone w Gwardię. W czerwcu 1939 roku wydał rozporządzenie nakazujące rozstrzeliwanie schwytanych legionistów na miejscu. 21 września jadącemu przez miasto Stirbei Voda samochodowi premiera zajechał drogę chłopski wóz. Kiedy pojazd Călinescu zatrzymał się, zza wozu wyskoczyło dziesięciu legionistów i oddało do premiera ponad 20 strzałów. Călinescu zginął na miejscu. Szczególnie szokującym wydaje się być zachowanie zamachowców. Ci, w pełni świadomi konsekwencji czynu, zamiast niepostrzeżenie uciec z miejsca czynu, pospiesznie opanowali pobliską rozgłośnię radiową, z której nadali słowa: „Spełniliśmy swój obowiązek, aby ukarać kata”, po czym wymienili swoje nazwiska. 10 członków Komanda Śmierci, nazwanych później przez towarzyszy Mścicielami (Răzbunătorii), szybko schwytano, przewieziono z powrotem na miejsce zamachu, po czym rozstrzelano na oczach przerażonego tłumu. Nie było to jednak ostatnie słowo króla, który postanowił utopić ruch legionowy w morzu krwi. Prześladowania dotknęły legionistów w niemal wszystkich regionach kraju. Jeszcze tego samego dnia, z rozkazu Karola II, władze zamordowały 252 uwięzionych opozycjonistów, głównie członków Legionu Michała Archanioła. Wydano też polecenie aby w każdej prefekturze zlikwidowano po 3 legionistów, który to rozkaz na ogół sumiennie wykonano. W ciągu następnych miesięcy rozstrzelano setki młodych nacjonalistów. Na prowincji wieszano ich na słupach telegraficznych, a szkołom nakazano ściąganie dzieci na miejsca kaźni, ku przestrodze. Zauważmy, że wszystko to odbywało się w czasach pokoju…

Kryzys państwa

Masowe represje miały ustać dopiero po kilku miesiącach. W 1940 roku sytuacja międzynarodowa zaczynała coraz bardziej niepokoić monarchę. Węgry, Bułgaria i ZSRR, będące wówczas sojusznikami Niemiec, coraz głośniej domagały się rewizji granic z Rumunią. W tej sytuacji król uznał zbliżenie do III Rzeszy za nieuniknione. Chcąc uwiarygodnić swoje intencje Karol II zaczął dążyć do ocieplenia stosunków z Żelazną Gwardią. Od marca stopniowo zwalniano legionistów z więzień, rodzinom zamordowanych wypłacono nawet odszkodowania. 18 czerwca ukrywający się dotąd w Niemczech Sima spotkał się z królem Karolem. O dziwo, wizyta ta przebiegała w przyjacielskiej atmosferze. Możemy się domyślać na ile owa serdeczność ze strony obu  skonfliktowanych polityków była szczera. Wiele wskazuje jednak, że to pod wpływem tej rozmowy 22 czerwca król zreorganizował rządzący dotychczas Front Odrodzenia Narodu, powołując w jego miejsce bliższą założeniom legionowym Partię Narodu. 3 lipca powołał na urząd premiera Iona Gigurtu, polityka związanego z kręgami nacjonalistycznymi. Do rządu weszli politycy orientacji narodowej, głównie z Narodowej Partii Chrześcijańskiej Alexandru Cuzy. Ofertę przyjął również Sima, którego mianowano ministrem kultury i sztuki, który jednak zrezygnował ze stanowiska po kilku dniach, kiedy jego propozycja powołania rządu złożonego z samych przedstawicieli Żelaznej Gwardii spotkała się z odmową. W lipcu i sierpniu 1940 roku rząd Gigurtu wprowadził szereg nowych ustaw antysemickich, zabraniających Żydom między innymi awansowania w wojsku, wykonywania niektórych zawodów i zawierania małżeństw z Rumunami. Posunięcia te nie powstrzymały sojuszników Niemiec przed częściowym rozbiorem Rumunii. Po zajętej jeszcze w czerwcu przez Związek Radziecki Besarabii, przyszła kolej na Północny Siedmiogród utracony na rzecz Węgier i południową Dobrudżę anektowaną przez Bułgarię. Kraj został okrojony o jedną trzecią. Rozpad Wielkiej Rumunii, powstałej w wyniku zwycięstwa w I wojnie światowej, stał się faktem. Kolejne porażki na polu międzynarodowym potęgowały niezadowolenie z nieudolnych rządów Karola II, który był teraz najbardziej znienawidzonym człowiekiem w kraju. Zbiegły się też w czasie z wyjściem na jaw kolejnych afer korupcyjnych, w które zamieszany był dwór królewski.

Rewolucyjne nastroje wykorzystała Żelazna Gwardia, która najgłośniej protestowała przeciw utracie rumuńskich terytoriów. 2 września 1940 roku przed pałacem królewskim w Bukareszcie zorganizowała manifestację, w czasie której przeprowadziła upozorowany zamach na monarchę (oddano serię niecelnych strzałów w kierunku okien budynku). Dla króla Karola był to widoczny znak, że nie może czuć się bezpieczny. W nocy z 5 na 6 września uciekający z kraju monarcha przekazał władzę w państwie człowiekowi, którego nazwisko miało zapisać się ponurą kartą w dziejach Legionu. Tym człowiekiem był generał Ion Antonescu.

 

Rudy pies

Trzymany dotychczas w areszcie, Antonescu miał już doświadczenie polityczne. W nacjonalistycznym rządzie Octaviana Gogi (1938 r.) pełnił funkcję ministra obrony. Ten niewątpliwie żarliwy patriota, ze względu na kolor włosów zwany „rudym psem” dowiódł swoich umiejętności przywódczych już w 1907 roku, kiedy w czasie wyjątkowo brutalnego tłumienia powstania chłopskiego przez konserwatywny rząd, jako jedyny oficer dogadał się z powstańcami i uniknął rozlewu krwi. W czasie I wojny światowej, pomimo relatywnie niskiej rangi (był podpułkownikiem), miał znaczący udział w zwycięstwach wojsk rumuńskich, a w 1919 przyczynił się do zdobycia ogarniętego rewolucją komunistyczną Budapesztu. Za zasługi został uhonorowany przez króla Ferdynanda I orderem Michała Walecznego, najwyższym rumuńskim odznaczeniem wojskowym. W następnych latach pełnił wiele znaczących funkcji, również politycznych. Dojście Antonescu do władzy poprzedziło jednak uwięzienie w monastyrze przez króla. W momencie kryzysu Karol II zmuszony był dać wolność niezwykle popularnemu generałowi, jako temu który załagodzi sytuację. Antonescu, do tej pory zwolennik sojuszu z Anglią i Francją, miał pod wpływem nowych wydarzeń zmienić pogląd na kierunki polityki rumuńskiej.

Narodowe Państwo Legionowe

Pierwsze wytężone kontakty generała z Niemcami datują się na czasy pobytu w więzieniu. Nieprędko udało się im przekonać go do współpracy – położenie Rumunii z tygodnia na tydzień wydawało się coraz bardziej zbliżać do stanu beznadziei. Antonescu zgodził się objąć rolę męża opatrznościowego. W tym czasie nastąpiło też zbliżenie z legionistami. Między innymi, generał wziął udział w uroczystościach ku czci Codreanu. Stosunek nowego wodza Rumunii do Żelaznej Gwardii był jak dotąd dwoisty. Jako rasowego pragmatyka raziły go zideologizowanie i fanatyzm legionistów. Wyznający raczej zachowawcze poglądy Antonescu nie mógł też sympatyzować z radykalizmem społecznym zwolenników Codreanu i Simy. Mimo to, znane są nam przejawy pewnego uznania generała dla Żelaznej Gwardii. Kilka lat wcześniej miał on stwierdzić, że ruch legionowy wykazuje troskę o kraj. Przyjaźnił się też z generałem Gheorghe Cantacuzino-Grănicerulem, nominalnym przywódcą partii „Wszystko dla Ojczyzny”, będącej przez kilka lat oficjalną osłoną dla zdelegalizowanego Legionu Michała Archanioła. Kiedy w 1938 roku złożony z działaczy Partii Narodowo-Chrześcijańskiej rząd Gogi trwał w ostrym konflikcie z Żelazną Gwardią, to właśnie Antonescu doprowadził do ugody obu nacjonalistycznych ruchów, których członkowie potrafili zabijać się na ulicach. Gdy kilka miesięcy później oskarżono Codreanu o zdradę, Antonescu bronił go w sądzie – na pytanie sędzi czy uważa Kapitana za zdrajcę, podszedł do niego i podał rękę pytając „czy generał Antonescu podałby rękę zdrajcy?”. Zachowaniem tym popadł w niełaskę Karola II, co skutkowało wspomnianym powyżej uwięzieniem. Bezpośrednio jednak przed objęciem władzy podchodził do legionistów nieufnie, zaś sojusz z Simą został niejako wymuszony przez Niemców.

Pod okiem nazistowskiego protektora obaj rumuńscy politycy przystąpili do podziału władzy. 14 września ogłoszono zasady funkcjonowania Narodowego Państwa Legionowego. Władzę polityczną dzielić mieli Antonescu, jako premier i przywódca państwa (Conducător), i Sima, jako wicepremier i komendant ruchu legionowego. Gwardzistom przypadło łącznie 6 ministerstw, w tym spraw zagranicznych (Mihai Sturdza), wewnętrznych (Constantin Petrovicescu) i pracy (Vasile Iasinschi), objętych głównie przez tzw. „stare koszule” – działaczy uczestniczących w zakładaniu Legionu. Rumunia oficjalnie pozostała monarchią. Nowym królem został młody i niedoświadczony syn Karola Michał I, pozbawiony jak na razie rzeczywistego wpływu na władzę. Wytwarzał się stan dwuwładzy, który z czasem stawał się dla obu stron coraz bardziej nieznośny. Utrzymywane na razie pozory zgody pomiędzy Simą a Antonescu nie maskowały całkowicie sprzeczności pomiędzy oboma rywalami. W mowie do legionistów wygłoszonej 11 września, Antonescu zaznaczał: „Rozumiałem i rozumiem wasz wybuch radości, bo chociaż nie jestem jednym z was, to cierpiałem za was i razem z wami. Cierpiałem z wami, bo chciałem tego, do czego wy dążyliście, moje poglądy były waszymi poglądami. Chciałem, aby Wielka Rumunia była Potężną Rumunią. Chciałem zapewnić, tak jak wy, aby w tym kraju zapanowała sprawiedliwość, aby najwyższą wartością było prawo, aby liczyły się tylko rzeczywiste zasługi, aby wszystkim, nie tylko jednostkom, żyło się dostatnio. I ja, i wy, cierpieliśmy w walce o te proste ideały. Nie chcę o tym pamiętać. Wy też okażcie taką postawę. Nie możemy budować przyszłości na fundamencie zemsty. Najważniejsza jest praca i porządek, a nie zamęt i niepokoje”.

Zdziesiątkowany po latach represji i działania w konspiracji Legion Michała Archanioła osiągnął teraz w końcu apogeum potęgi. Szeregi Legionu przekroczyły jeszcze w październiku liczbę miliona członków. Miało to także swoje ujemne strony. Strat kadrowych ruchu z okresu prześladowań nie dało się łatwo uzupełnić nowymi, niedoświadczonymi legionistami. Siłą rzeczy w takiej liczbie musiały znaleźć się również elementy o niższej kondycji moralnej niż zakładał to program organizacji. Póki co jednak, zagrożenie to nie uwidoczniało się. Urzędy w całym kraju obsadzano legionistami, pełna reorganizacja państwa wydawała się kwestią czasu. Ekipa Simy szybko przystąpiła do realizacji programu ruchu, określonego jeszcze przez Codreanu mianem narodowo-chrześcijańskiego socjalizmu. Kilka lat przed nastaniem Narodowego Państwa Legionowego Kapitan pisał: „Pojawienie się Nowego Człowieka – i odrodzenie kraju – wymagają wielkiej odnowy duchowej, wielkiej duchowej rewolucji całego Narodu, wymagają całkowitego odrzucenia klimatu duchowego dzisiejszych czasów i zdecydowanej ofensywy przeciwko temu nurtowi”. Wraz z dojściem do władzy Simy nadszedł czas wcielenia słów Codreanu w życie. Wszechobecne stały się hasła odnowy moralnej w duchu prawosławia. Dążono do zerwania z dekadencką kulturą minionej epoki, nachodzono kluby nocne i kawiarnie kojarzone ze środowiskami liberalnymi i lewicowymi. Organizowane przez Ministerstwo Pracy tzw. „Żelazne Ramiona”, złożone z młodzieży legionowej, prowadziły kampanię wypierania Żydów z handlu, posuwano się do zastraszania przedsiębiorców. Przywrócono sięgającą średniowiecza tradycję „słupów nikczemności”, do których przywiązywano najczęściej Żydów oskarżanych o „wysysanie krwi z organizmu narodowego”. Jednocześnie legioniści masowo tworzyli schroniska dla bezdomnych i punkty żywieniowe dla ubogich. W ten sposób realizowano słowa Kapitana z jednego z przemówień: „Przysięgamy powstrzymać wszelkie próby wyzysku człowieka przez człowieka”.

14 października Sima skrytykował Conducătora za zły stan gospodarki w państwie mający wynikać z odejścia od „istoty ducha legionowego”. Chodziło oczywiście o nierealizowanie totalistycznej wizji żelaznogwardzistów. Hasła oddania całości ziemi chłopom głoszone przez Legion przerażały wyższe sfery, które coraz częściej szukały zabezpieczenia swoich interesów w konkurencyjnej wobec Simy, nastawionej bardziej konserwatywnie grupy Antonescu. Conducător uosabiał dla nich stary porządek i dotychczasowe przywileje, których nie utrzymaliby w państwie narodowej rewolucji, jaką nieśli Rumunii Sima i jego współpracownicy. Obie grupy były świadome tej nieustannie zbliżającej się konfrontacji. Swoje interesy w tej rozgrywce realizowały również niemieckie grupy wpływów. Abwehra czynnie wspierała Antonescu i jego ekipę, SS i Gestapo Simę. Sam dyktator III Rzeszy przyjął postawę wyczekującą. Dał wolną rękę obu frakcjom podległego mu protektoratu. W tym czasie legioniści skupili się na wprowadzaniu w życie testamentu Kapitana.

 

Zemsta 

W Narodowym Państwie Legionowym postać Codreanu otoczona była oficjalnym kultem, którego nie kwestionował nawet Conducător. Kapitan uosabiał ofiary królewskiego terroru, był dla swoich zwolenników prorokiem nowej ery. Rumuńska Cerkiew prawosławna ogłosiła go „Męczennikiem za Wiarę i Ojczyznę”. Regularnie organizowano dni pamięci o zamordowanym. Na ulicach Bukaresztu rozstawiono nawet głośniki, z których płynęły apele o modlitwę. „Zanim pojawił się Corneliu Codreanu, Rumunia była niczym Sahara pełna ludzi. Pod sklepieniem niebios wiedli oni żywot, którego jedyną treścią było oczekiwanie. Ktoś musiał przyjść. Kapitan zaoferował Rumunii sens” – mówił w nadawanej przez radio audycji przyszły wybitny pisarz Emil Cioran. Na jednej z uroczystości ku czci założyciela Legionu, organizowanych w październiku przed Antonescu i Simą defilowało 100 tysięcy zielonych koszul. W legionowym mundurze pojawił się na pogrzebie ekshumowanego Codreanu sam Conducător. Wielu odebrało to jako dowód uznania dla władzy ekipy Simy w państwie. Obwołał on też mołdawskie Jassy, gdzie swój początek miał ruch Codreanu miastem legionowym. Antonescu starał się uspokoić sytuację w kraju, chcąc w ten sposób ograniczyć negatywne skutki nadciągającej zemsty na winnych zabójstwa Kapitana. Z drugiej strony, zależało mu jednak na ukazaniu Żelaznej Gwardii jako ugrupowania wpędzającego Rumunię w stan anarchii, niegodnego zaufania ze strony Rzeszy.

Przesilenie nadeszło 10 listopada nad ranem. Bukareszt zaskoczyło wtedy wielkie trzęsienie ziemi. Całe osiedla zostały zamienione w gruzy. Wstrząsy zniszczyły też prawie całe więzienie Dostana, w którym niegdyś przebywał Codreanu. Prawie, bo jedynym ocalałym pomieszczeniem była jego cela! Dla legionistów był to jasny znak z niebios – Kapitan domagał się zemsty. Naciskany przez podwładnych Sima dał znak do rozprawy. 26 listopada kilkuset z nich wdarło się do więzienia Jilava i zmasakrowało przebywające tam 64 osoby winne śmierci Codreanu i jego 13 towarzyszy. Nie był to jednak koniec, represje trwały nadal. Z czasem legionowe bojówki zaczęły wymykać się spod kontroli, a ofiarami padały osoby niewinne. Cieniem na historii Legionu kładzie się przede wszystkim sprawa zabójstwa profesora Nicolae Iorgi. Ten światowej sławy rumuński historyk, poeta i krytyk literacki był przy tym jednym z nestorów rumuńskiego nacjonalizmu. W 1910 roku, razem z Alexandru Cuzą (obaj byli wykładowcami Codreanu), założył Partię Narodowo-Demokratyczną. Po 1938 roku wszedł w skład Rady Królewskiej. W tym czasie wdał się w konflikt z Codreanu. Iorga, wówczas minister będący jedną z podpór ustroju Karola II, stał się obiektem oskarżeń Codreanu, który wystosował do dawnego mistrza list wytykający profesorowi moralny udział w zwalczaniu ruchu. Nakłoniony przez Armanda Călinescu Iorga poparł wniosek o aresztowanie Codreanu za obrazę ministra, czego dalekosiężnym skutkiem było skazanie Codreanu na więzienie, a potem jego egzekucja w lesie pod Bukaresztem. Mimo, że stary profesor nie ponosił bezpośredniej winy za śmierć Codreanu, a podobno miał nawet wyrzuty sumienia z powodu przebiegu sprawy, legioniści uznali go za jednego z winowajców masakry swojego przywódcy.

W nocy z 27 na 28 listopada Iorga został w bestialski sposób zamordowany. Do dziś nie są znane dokładne okoliczności mordu, wiele jednak wskazuje na winę gwardzistów. Według przeciwników drugiego przywódcy Legionu, pewne poszlaki mówią nawet, że przy zbrodni mógł być obecny sam Sima, czemu ten jednak stanowczo zaprzeczył we wspomnieniach wydanych po wojnie. Pisał, że czynu dokonali niezdyscyplinowani legioniści chcący ukarać Iorgę nie zważając na brak odpowiednich rozkazów z góry. Według tej wersji Sima miał próbować zapobiec mordowi, pojawiając się niedaleko miejsca wydarzenia. Jak było naprawdę, być może nigdy się nie dowiemy.



Podobnie sytuacja przedstawia się z mordem na czołowym polityku narodowo-chłopskim Virgilu Madgearu, zabitym tej samej nocy. Wykonywanie wyroków trwało przez cały grudzień 1940 roku. Jak widać, niektóre bojówki legionowe stawały się coraz bardziej bezkarne, momentami wydawało się, że sam Sima traci nad nimi kontrolę, czemu starał się zapobiec akceptując radykalizm ich działań. Sytuacja rozwijała się po myśli generała Antonescu. W razie dalszej destabilizacji systemu Conducător mógł przed Hitlerem zaprezentować się jako oaza zdrowego rozsądku w zrewoltowanym kraju. Na razie wyczekiwał odpowiedniego momentu, dając podwładnym Simy niemalże wolną rękę również w co bardziej brutalnych działaniach.

Rebelia i kres istnienia Legionu

Konfrontacja zbliżała się wielkimi krokami. 14 stycznia, na zaproszenie Hitlera, Antonescu wybrał się na spotkanie z nim. Podobną ofertę otrzymał również Sima, lecz jej nie przyjął obawiając się intryg Conducătora. Później będzie żałował tej decyzji, bo po bezpośredniej rozmowie Führer nabrał znacznego szacunku do Antonescu, którego argumentów nie mógł kontrować nieobecny na miejscu przywódca Legionu.

Dla obu stron pretekstem do decydującego starcia stała się z pozoru mało znacząca sprawa. 18 stycznia w Bukareszcie zamordowano niemieckiego majora Döringa, eksperta od spraw transportu kolejowego. Dążenie do rozwiązania narastającego od 4 miesięcy napięcia spowodowało, że stronnicy zarówno Simy, jak i Antonescu wzajemnie zaczęli przerzucać się oskarżeniami o niedopilnowanie oficera sojuszniczej armii. Mimo, że za zabójstwo odpowiadał wywiad angielski, po obu stronach zapanowało przekonanie, że nadeszła chwila rozprawy z konkurentem. W stolicy  organizowano manifestacje poparcia dla Simy, na prowincji szerzyły się niepokoje. W kilku miejscach kraju doszło do zamieszek, w których padli zabici. Sekretarz generalny Żelaznej Gwardii Petrescu grzmiał: „Antonescu chwali się swoim wojskiem? Posiadamy i my nasze wojsko. Mamy 360 tysięcy sztuk karabinów i rewolwerów, przy pomocy których odpowiemy na każdą prowokację”. W nocy z 20 na 21 stycznia legioniści zaczęli fortyfikować się w stolicy. Rebelia legionowa rozpoczęła się nad ranem. W momencie rozpoczęcia walk, w Bukareszcie Legion miał do dyspozycji 25 tysięcy uzbrojonych bojowców, którzy stanęli naprzeciw podobnej liczby żołnierzy Antonescu. Przewaga generała polegała na posiadaniu pułku czołgów i trzech pułków artylerii, mógł on też w niedługim czasie liczyć na posiłki z innych części kraju.

Póki co jednak, inicjatywa należała do Simy. Legioniści przejęli kontrolę nad większą częścią miasta, zajmując między innymi gmachy Poczty Głównej i Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Około 700 żelaznogwardzistów obsadziło budynek policji, który stał się pierwszym celem ataku wojsk Antonescu. Równolegle uderzyli na gmach Rady Ministrów. Atak zakończył się niepowodzeniem, które zrekompensowali sobie wysadzeniem w powietrze grobowca premiera Călinescu. Jednocześnie odparli też pochód armii Conducătora w kierunku Zielonego Domu – siedziby Legionu i głównego centrum oporu sił Simy. 

Brutalność walk nie ominęła również ludności cywilnej, w tym żydowskiej. Wydarzeniu, które przeszło do historii pod nazwą pogromu w Bukareszcie przypisywano nawet 6-7 tys. ofiar. Nowsze szacunki, oparte między innymi o oficjalne dokumenty żydowskiej społeczności miasta mówią o liczbie pomiędzy 120 a 140 ofiar. Część z nich została poddana torturom. Mordy te przypisano Żelaznej Gwardii, co jest być może zbytnim uproszczeniem. Horia Sima tłumaczył, że ani on, ani nikt z kierownictwa ruchu legionowego nie wydał rozkazu do mordu na Żydach. Przypadkowe ofiary miały być naturalnym skutkiem ubocznym rewolucyjnej sytuacji, jaka zaistniała w mieście, natomiast legionistów oskarżono o masowy mord, ponieważ było to najłatwiejsze wyjaśnienie dla krytyków ruchu. Jakkolwiek by to nie brzmiało, biorąc pod uwagę ówczesną liczbę ludności Bukaresztu, jak i liczbę ofiar cywilnych rebelii, nawet 140 zabitych nie jest liczbą szczególnie wysoką i być może nie należy z góry odrzucać wszystkich wyjaśnień Simy, tak jak to robią liberalno-lewicowi historycy przekonani o ideowym pokrewieństwie Legionu Michała Archanioła z III Rzeszą.

Walka o władzę w kraju rozgorzała nie tylko w stolicy. Również w Konstancy miały miejsce krwawe starcia. Badacze dziejów Legionu Krzysztof Dach i Tadeusz Dubicki piszą: „Tamtejsi gwardziści podejmowali dosłowne wezwania rozgłośni centralnej, która kończyła apele okrzykiem: «Niech żyje śmierć!». Bronili się i atakowali obnażeni do pasa na dziesięciostopniowym mrozie i ginęli dziesiątkami idąc w ślady męczenników ruchu”. Ich heroizm miał pójść na marne. W innych miejscach kraju dochodzi jedynie do nieznacznych rozruchów.

Widząc impas w jakim znalazła się walcząca z coraz liczniejszym przeciwnikiem Żelazna Gwardia, Sima prosi Antonescu o negocjacje. W odpowiedzi, Conducător domaga się całkowitego zawieszenia broni. Krótko później z rozkazami z Berlina przybywa Manfred von Killinger, poseł III Rzeszy w Rumunii. Dla obu rywali staje się jasne – Hitler stanął po stronie Antonescu. Według niektórych autorów podobno już kilka dni wcześniej, w rozmowie telefonicznej oznajmił mu, że w obliczu planów ekspansji na wschód nie potrzebuje fanatyków, a zdrowej rumuńskiej armii. W tej sytuacji wódz Legionu nie ma wyjścia. Rankiem 23 stycznia Sima wydaje rozkaz zawieszenia broni i powrotu do codziennych zajęć przez swoich podwładnych. Sam jedzie do Niemiec, by prosić o przychylność Hitlera dla zagrożonego już całkowitym unicestwieniem Legionu Archanioła Michała. Jego podwładni, broniący się jeszcze w okolicach Zielonego Domu nie dowierzają rozkazowi. Przez kolejnych kilka godzin opierają się szturmom kilkunastokrotnie już liczniejszych wojsk Antonescu. Podejmują nawet prawie udany atak na samego Conducătora, znajdującego się w gmachu Rady Ministrów, co tylko utwierdza go w przekonaniu o konieczności zniszczenia ruchu. Przełom następuje kiedy jedną z ulic przejeżdża kolumna niemieckich czołgów. Część legionistów wita je z nadzieją, że Niemcy idą im na odsiecz. Entuzjazm przerywa dopiero okrzyk niemieckiego oficera: „Dem General Antonescu dreimal: Hoch!”.

Rebelia jest zakończona. W walkach życie straciło około 2 tysięcy legionistów i cywili oraz 490 żołnierzy Antonescu. Zwycięski generał nie ma zamiaru litować się nad bojownikami Simy. Bez sądu żołnierze Conducătora mordują kilkuset legionistów. 60 tysięcy trafia do więzień. 7 tysiącom z nich „trzeci człowiek osi”, jak później nazwano nowego jednowładcę kraju, zaproponuje amnestię w zamian za wzięcie udziału w „Świętej Wojnie przeciw bolszewizmowi”, w którą Rumunia Antonescu ufna w gwarancje Hitlera o możliwych rewizjach granic na jej korzyść, zaangażuje znaczące siły. Inni siedzieli w więzieniach jeszcze długie lata. Ostatni został zwolniony w 1964 roku. 14 lutego 1941 roku Conducător oficjalnym dekretem zniósł Narodowe Państwo Legionowe.

On sam będzie rządzić krajem aż do przewrotu w sierpniu 1944, kiedy zdradzi go mało aktywny do tej pory Michał I. Dwa lat później rozstrzelają Antonescu komuniści po pokazowym procesie, by po   półtorej roku wypędzić z kraju króla i ustanowić jedną z krwawszych dyktatur bloku wschodniego.

Wróćmy jednak do roku 1944, kiedy obalany jest Antonescu, a Rumunię zalewa Armia Czerwona. Przebywający w obozie koncentracyjnym w Sachsenhausen Horia Sima (trzymany tam przez 3 lata jako straszak na Antonescu) dostaje od Hitlera propozycję, której nie może odrzucić – ma zostać przywódcą nowego rządu rumuńskiego i mobilizować naród do oporu wobec bolszewizmu. Wie, że odmowa oznaczać będzie wyrok śmierci i zgadza się na propozycję. Nowy rząd, złożony w całości z legionistów nie zdąża jednak wkroczyć na teren Rumunii. Działa przez krótki czas w Wiedniu, by zakończyć swoje istnienie wraz ze zwycięstwem aliantów. Skazany na śmierć przez nowe władze Sima, podobnie jak tysiące legionistów udaje się na emigrację. Przez następnych kilkadziesiąt lat żelaznogwardziści stanowią jeden z trzech najsilniejszych (obok demokratycznego i monarchistycznego) odłamów społeczności rumuńskiej za granicami. Niektórzy aktywnie zaangażują się w działanie Światowej Ligi Antykomunistycznej, organizacji zrzeszającej działaczy między innymi przedstawicieli państw Osi, weteranów Waffen-SS, liderów partii antykomunistycznych czy historyków-negacjonistów. Sam zaś wódz Legionu Michała Archanioła i Żelaznej Gwardii zakończy życie w 1993 roku w Madrycie, po kilkudziesięciu latach uświadamiania rodaków o realiach komunistycznej Rumunii.



W ojczyźnie ruchu legioniści trwają w oporze jeszcze pewien czas po wojnie, pomimo represji ze strony nowych władzy. Ostatnie gniazda Legionu zostają zlikwidowane przez komunistów dopiero w 1952 roku. Jeszcze w 1953 roku ma miejsce nieudana akcja dywersyjna w Maramureş, gdzie wywiad amerykański zrzuca kilkunastu gwardzistów, którzy jednak zostają szybko pojmani przez władze komunistyczne.

Smutny to koniec jednej z najbardziej fascynujących formacji politycznych w historii Europy środkowej. Ruch legionowy był na mapie ugrupowań narodowo-radykalnych międzywojennej Europy zjawiskiem niezwykłym. W jednym z tekstów o Kapitanie Jacek Bartyzel trafnie zauważył, że „przedziwny stop idealizmu, ascezy, mistycyzmu, heroizmu, egzaltacji, żelaznej woli, fanatyzmu i okrucieństwa, czynią i z samego Codreanu i ze stworzonego przezeń ruchu najbardziej, bez wątpienia, niesamowite zjawisko z pogranicza duchowości i polityki w XX wieku, do którego zbliżają się jedynie hiszpański karlizm i «historyczna» Falanga J. A. Prima de Rivery”. Opinie takie często nikną w gąszczu pomyj wylewanych na Żelazną Gwardię przez na ogół niedouczonych czy wręcz prymitywnych krytyków ruchu, dostrzegających w niej ideową krewną SS czy nawet NSDAP.

Czym zatem były Legion Michała Archanioła i jego elitarna Gwardia? Zakonem idealistów walczących o odrodzenie moralne swojej ojczyzny? Czy może tylko grupą zorganizowanych fanatyków ogarniętych obsesją swojego przywódcy, jak twierdzą liberalni przeciwnicy ruchu? Być może rację miał Emil Cioran, w młodości aktywista Legionu, który swego czasu stwierdzić miał, że jego dawni towarzysze walki „odkupili grzechy ojczyzny swym obłędem. Byli krwawymi męczennikami. Wierzyli w zbrodnię, przeto zostali zabici. Zabrali w swą śmierć przyszłość, którą wymyślili wbrew rozsądkowi, wbrew oczywistości i historii”.

Jakub Siemiątkowski
Artykuł ukazał się w numerze 9. kwartalnika „Polityka Narodowa”

Bibliografia:
D. Bieńkowska, Gwardia Archanioła, Warszawa 1962.
L. Boia, Rumuni. Świadomość, mity, historia, Kraków 2003.
J.W. Borejsza, Faszyzm podbija wschód, „Literatura” nr 5/1981.
J.W. Borejsza, Rzym a wspólnota faszystowska, Warszawa 1981.
G. Ciano, Dziennik 1937-1943, Pułtusk 2006.
C. Z. Codreanu, Droga Legionisty (zeszyt szkoleniowy Młodzieży Wszechpolskiej), Wrocław 2007.
D. Deletant, Rumunia. Zapomniany sojusznik Hitlera, Warszawa 2010.
T. Dubicki, K. Dach, Marszałek Ion Antonescu. Biografia żołnierza i polityka, Łódź 2003.
T. Dubicki, K. Dach, Żelazny Legion Michała Archanioła, Warszawa 1996.
P. Dulęba, Dakowie, Zalmoxis i Legion Michała Archanioła, „Fronda” nr 33/2004.
M. Dylewski, Jedna Rumunia, trzy „faszyzmy”, „Fronda” nr 33/2004.
M. Eliade, Świętojańskie żniwo. Pamiętniki II (1937-1960), Kraków 1991.
A. Kastory, Rozbiór Rumunii w 1940 roku, Warszawa 2002.
B. Kozieł, Rycerz Archanioła Michała, „Fronda” nr 6/1996.
B. Kozieł, Wysłannik Archanioła. Corneliu Zelea Codreanu, cz. I-III, „Szczerbiec” nr 10-11/1995, nr 12/1995-1/1996, nr 2-3/1996.
A. Laignel-Lavastine, Eliade Cioran Ionesco: O zapominaniu faszyzmu, Kraków 2010.
A. Meller, Rumuński nacjonalizm w opinii polskich narodowców w II połowie lat trzydziestych XX wiek, „Pro Fide, Rege et Lege” nr 67/2011.
J. Tomasiewicz, Terroryzm. Na tle przemocy politycznej. Zarys encyklopedyczny, Wrocław 2004.
F. Turcanu, Mircea Eliade. Więzień historii, Warszawa 2008.
R. Wyborski, Lepiej, żeby zginął jeden, „Fronda” nr 6/1996.
H. Sima, To know the truth [w:] The Truth about the Legionary Movement. The Iron Guard, Hallandale 1996.

Źródła internetowe:
J. Bartyzel, Corneliu Zelea Codreanu, http://haggard.w.interia.pl/codreanu.html
S. Lavric, Legion, Naród, Bóg i filozof, http://wyborcza.pl/1,75515,7197464,Legion__Narod__Bog_i_filozof.html?as=2startsz=x

Źródło: http://narodowcy.net/legion-michala-archaniola-i-zelazna-gwardia-po-smierci-codreanu/2012/11/29/

Za: http://narodowyszczecin.pl/index.php/archives/15297