czwartek, 22 czerwca 2017

Ostatni cesarz Meksyku: historia upadku szans na katolickie mocarstwo

Ostatni cesarz Meksyku: historia upadku szans na katolickie mocarstwo 
       19 czerwca 1867 roku, po mniej niż półwieczu istnienia niepodległego Meksyku, tamtejsi republikanie i rewolucjoniści mieli na sumieniu dwóch Cesarzy. W tamtym momencie nie było już szansy, by kraj stał się światowym lub przynajmniej lokalnym mocarstwem o katolickim i monarchicznym charakterze – mówi profesor Jacek Bartyzel.

150 lat temu zamordowano cesarza Meksyku Maksymiliana I. Jednak już wcześniejsza historia tego latynoskiego kraju pełna była walk wewnętrznych i krwawych rozstrzygnięć.

Meksyk uzyskał niepodległość w roku 1821. Miała ona inne podłoże niż niepodległości pozostałych państw hispanoamerykańskich. Wszędzie powstanie państwa było następstwem liberalnej rebelii, natomiast w Meksyku przeciwnie.

W roku 1810 rozpoczęła się wprawdzie rewolucja liberalna pod przywództwem księdza o wątpliwej ortodoksji, Miguela Hidalgo, jednak została ona stłumiona. Natomiast w 1821 roku dotychczasowy naczelny dowódca rojalistów, gen. Agustín de Iturbide, przeszedł na pozycje niepodległościowe, ale z przeciwnych powodów niż liberałowie. Rok wcześniej w metropolii – w Hiszpanii – doszło do tzw. puczu Riega czyli rewolucji liberalnej, która, jak każda taka rewolucja, miała charakter antykatolicki. Żeby ratować katolickość Meksyku gen. Iturbide zerwał więź z metropolią, by oddzielić kraj od liberałów w Madrycie. Wkrótce proklamował się cesarzem jako Augustyn I, ustanawiając państwo o charakterze monarchicznym i katolickim. Wedle konstytucji religia katolicka stawała się jedyną dozwoloną.

Niestety, Augustyn I został obalony w roku 1823 przez kolejny pucz, a następnie - po nieudanej próbie powrotu - schwytany i rozstrzelany. Wtedy też Meksyk stał się republiką. Przez następne kilkadziesiąt lat kraj był wstrząsany nieustannymi przewrotami oraz walkami konserwatystów i liberałów, jednak aż do roku 1857 konstytucja nadal podtrzymywała katolicki charakter państwa.

To wówczas w Meksyku zaczęto walczyć z Kościołem?

W marcu 1854 roku liberałowie ogłosili tzw. plan z Ayutli. Doprowadził on do obalenia dyktatury gen. Antonia Lópeza de Santa Anny, który był dość chwiejny, ale w ostatniej fazie prezentował stanowisko bliskie konserwatystom. Od tej pory czołową postacią liberałów stał się przywódca skrajnie jakobińskiego skrzydła, mającego nawet pewne inklinacje marksistowskie – Indianin Benito Juárez. Wtedy zaczęła się zdecydowana walka z Kościołem.

Liberałowie rozpoczęli prace nad nową konstytucją. Artykuł 15 projektu (ostatecznie nie został przegłosowany) stawał na gruncie indyferentyzmu religijnego. W republice miało nie być żadnego prawa zakazującego praktykowania jakiejkolwiek religii, jednak jako że „religia katolicka była dotąd jedyną religią ludu meksykańskiego, Kongres miał ją chronić prawami sprawiedliwymi i rozumnymi, bez uszczerbku dla interesów ludu i suwerennych praw”.

Uchwalona ostatecznie 26 stycznia 1857 roku konstytucja wprawdzie w inwokacji odwoływała się do imienia Pana Boga, natomiast milczała w kwestiach religijnych.

Oprócz konstytucji wprowadzone zostały tak zwane Prawa Reformy, które miały rangę konstytucyjną. Pierwsze z nich, wydane w roku 1859, przyjmowało zasadę całkowitej niezależności pomiędzy sprawami państwa a sprawami Kościoła; kasatę wszystkich zakonów męskich i sekularyzację zakonników; zniesienia wszelkich bractw; zamknięcie nowicjatów w zakonach żeńskich oraz uznanie wszystkich dóbr Kościoła za własność narodu ich nacjonalizację i wywłaszczenie kleru.

Druga ustawa wprowadzała obowiązkowe śluby cywilne, w trzeciej ograniczono liczbę świąt, a w czwartej – która już nosiła nazwę ustawy o wolności wyznań – postawiono na całkowitą wolność wszelkich wyznań; zakazywano publikacji listów pasterskich czy encyklik papieskich bez zgody władz; zakazywano odprawiania ceremonii religijnych poza murami świątyń; wreszcie zniesiono wszelkie zakony żeńskie z wyjątkiem Sióstr Miłosierdzia.

Jak doszło do tego, że w politykę meksykańską wmieszała się Francja, a cesarzem został niezwiązany z Ameryką Łacińską Maksymilian Habsburg, brat Franciszka Józefa?

Pretekstem do francuskiej interwencji była odmowa spłacania długów przez Meksyk. Jednak należy podkreślić, że wraz z wybuchem tak zwanej wojny domowej o reformę między konserwatystami a liberałami (czy w zasadzie jakobinami) w Meksyku panowała faktycznie przez kilka lat dwuwładza.

Z jednej strony działał rząd liberalny z prezydentem Benito Juárezem, z drugiej – lawirującego między stronnictwami prezydenta Ignacia Comonforta, który odmówił zaakceptowania praw reformy, zastępowali kolejni prezydenci konserwatywni. A ostatecznie na ich czele stanął gen. Miguel Miramón, najmłodszy generał meksykański, nazywany „młodym Machabeuszem” ze względu na swoje katolickie zaangażowanie.

Wojna domowa o reformę trwała w latach 1857-1860. Rząd konserwatywny rezydował w stolicy, a liberalny wędrował, najczęściej stacjonując w Veracruz.

Wojna zakończyła się klęską konserwatystów, którzy udali się na emigrację. Wtedy właśnie wrócili do planu, który już w latach 40., kiedy powstała Partia Konserwatywna, głosił ówczesny lider Lucas Alamán – plan powrotu do monarchii. Ale żeby restaurować monarchię, trzeba mieć kandydata na tron.

W grę nie wchodzili potomkowie Augustyna I, gdyż nie byli tym zainteresowani i nie mieli autorytetu. Wtedy konserwatyści nawiązali kontakt z Francją, wykazując się pewną naiwnością – widzieli w Napoleonie III władcę szczerze katolickiego. Obie strony uzgodniły, że najlepszym kandydatem na meksykański tron byłby arcyksiążę Ferdynand Maksymilian Habsburg, młodszy brat cesarza Franciszka Józefa I.

Dokonany przez konserwatystów wybór liberalnego Habsburga to działanie, delikatnie mówiąc, dziwne.

To „komedia pomyłek”. Wiadomo było, że arcyksiążę jako wicekról Lombardii został przez brata odwołany z powodu prowadzenia liberalnej polityki. Meksykańscy konserwatyści nie zdawali sobie z tego sprawy. Już po złożeniu mu oferty zorientował się w tym jedynie ks. Francisco Javier Miranda. Było jednak za późno – nastąpiła francuska interwencja i zostały utworzone tymczasowe struktury władzy konserwatywnej, a z wygnania powrócili meksykańscy biskupi.

W lipcu roku 1863 powołane przez konserwatystów Zgromadzenie Notabli przedstawiło tzw. opinię (dictamen) w sprawie zmiany ustroju i zaproszenia księcia Ferdynanda Maksymiliana. Na tej podstawie uchwalono ustawę o przyjęciu przez naród meksykański jako formy rządów monarchii umiarkowanej i dziedzicznej z księciem katolickim, a koronę ofiarowano Habsburgowi. Potem oficjalnie, w październiku, na zamku Miramare w Trieście deputacja tymczasowej regencji Cesarstwa zaprosiła arcyksięcia. Ten jednak zażądał przeprowadzenia w Meksyku referendum. Jego wiarygodność była taka, jak wszystkich innych wyborów, bez względu kto je organizował. Ale po głosowaniu Maksymilian – już pod tym imieniem – przybył do Meksyku i został ukoronowany na cesarza wraz z małżonką Marią Szarlotą z belgijskiego domu królewskiego Koburg. Tu rozpoczęło się rozczarowanie.

Cesarz okazał się zwolennikiem wolności religijnej i chciał wprowadzać instytucje – jak pisał – „mądrze liberalne”. W pierwszej proklamacji o religii mówił jedynie jako o uczuciu, które powinno być szanowane. Co więcej, cesarz chciał się na porozumieć z Juárezem i zaproponował mu stanowisko premiera, na co liberał odpowiedział w sposób obraźliwy: zwracał się do cesarza per usted. To po hiszpańsku znaczy pan, ale w znaczeniu potocznym, jak gdyby: „panie Habsburg”.

Antykościelne prawa zostały usunięte jeszcze przez rząd tymczasowy, ale nastawienie cesarza było do tego stopnia pro-liberalne, że nie kwapił się z restauracją państwa katolickiego. Doszło nawet do konfliktu z przybyłym do Meksyku nuncjuszem papieskim.

Maksymilian od razu stracił społeczne oparcie – liberałowie odrzucali go jako monarchę, konserwatyści jako liberała. Czy taki cesarz miał jakiekolwiek szanse, by utrzymać się na tronie bez wsparcia obcej interwencji?

Nie. W takiej sytuacji nie. To samo dotyczy obecności Francuzów. Ich interwencja była przez szerokie rzesze katolickiego ludu witana przychylnie, ale kiedy dowódca korpusu kontynuował antykościelne i liberalne zarządzenia, to lud zwrócił się przeciwko Francuzom. Kiedy siły interwencyjne wycofały się, a po zakończeniu wojny secesyjnej w Stanach Zjednoczonych Juárez zyskał wyraźne poparcie Abrahama Lincolna i jego następców w rządzie Stanów Zjednoczonych, to los Maksymiliana był przesądzony.

Wprawdzie pod sam koniec panowania, od września roku 1866, cesarz dokonał konserwatywnego zwrotu, tj. przywrócił cmentarze w zarząd kościelny oraz przedstawił projekt konkordatu zakładający wyłączność katolickiego kultu publicznego, przywracającego poddanie edukacji duchownym i kościelną cenzurę publikacji. Były to jednak kroki spóźnione.

W 1867 roku liberałowie zdobywali kolejne stany. Decydującą była bitwa pod Querétaro 27 kwietnia 1867, choć już dwa miesiące wcześniej cesarz utracił stolicę. W ten sposób zaczął się ostatni, dramatyczny okres życia Maksymiliana Habsburga. Przy całej chwiejności jego poglądów osobistych, był to człowiek o wysokim poczuciu honoru i godności: odmówił zarówno abdykacji, jak i ucieczki do Europy. Po nieudanej próbie wyrwania się spod oblężenia Querétaro wpadł w ręce wojsk republikańskich. Urządzono mu parodię procesu i skazano go na śmierć. Wyrok wykonano 19 czerwca 1867 roku.

Razem z cesarzem rozstrzelano owego młodego Machabeusza, czyli gen. Miramóna oraz gen. Tomása Mejíę, Indianina z pochodzenia. W obliczu śmierci wszyscy zachowali się z godnością.

Warto jeszcze wspomnieć o dramatycznych losach cesarzowej, która wcześniej wyjechała do Europy, żeby błagać o pomoc dla męża. Odmówił jej zarówno Napoleon III, jak i brat Maksymiliana cesarz Franciszek Józef I. Cesarzowa popadła w obłęd. Żyła jeszcze długo, do 1927 roku, ale w stanie obłąkania.

Czy istniała szansa, by Meksyk stał się katolickim imperium?

Wtedy już nie. Meksyk był nie tylko rozdzierany wewnętrznym konfliktem, w którym żadna strona przez długi czas nie mogła uzyskać przewagi. Kraj w połowie XIX wieku utracił 51 proc. swojego terytorium, cały czas podupadał i popadał w zależność od Stanów Zjednoczonych.

Podległość miała zresztą długą historię. Pierwszy amerykański ambasador, Joel R. Poinsett, jeszcze w latach 20. założył masońską lożę rytu York, która była faktycznym kierownictwem obozu liberalnego w Meksyku. 

Skoro nie udała się monarchia katolicka z Augustynem I, to później także nie była możliwa. Sytuacja była bez wyjścia, a w dodatku Meksykanie popełnili fatalną pomyłkę – wybrali cesarza-liberała, by obronić się przed liberałami.

Można jeszcze rozważyć inną hipotezę: z czysto legitymistycznego punktu widzenia Meksykanie powinni zwrócić się do dziedzica wszystkich koron hiszpańskich, czyli księcia karlistowskiego. Tylko, że kolejny fatalny zbieg okoliczności sprawił, że akurat w latach 60. XIX wieku przedstawiciel linii karlistowskiej – Jan III (don Juan) też był liberałem, i to nawet bardziej niż Maksymilian. Z resztą z tego powodu karliści zmusili Jana III do rezygnacji z praw.

Gorszego momentu na próbę restauracji nie można było sobie wybrać.


Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Michał Wałach