sobota, 15 lipca 2017

Filip Bator: Demoliberalne bałwochwalstwo


       Po tym jak kilka miesięcy temu ogłoszona została nowa deklaracja ideowa Obozu Narodowo-Radykalnego pewne kontrowersje wzbudziły niektóre z jej punktów. Jednym z nich był ten dotyczący ustroju. Wielu zdziwiło określenie demokracji liberalnej mianem systemu totalitarnego. Wątpliwości co do zasadności tego sformułowania nie mogą mieć jednak ci, którzy nie dali się wciągnąć w największą idolatrię XXI w.

Współczesny świat jawi się jako oświecony. Jest dumny z postępów naukowych i technologicznych. Hołubiąc rozum i wykształcenie deklaruje porzucenie przesądów. Tak też myśli wielu mieszkańców tegoż świata nie zdając sobie sprawy, że bezustannie bije pokłony przed złotym cielcem. Jest nim wszechogarniający system demoliberalny. Totem ten rzeczywiście odbiera cześć należną bóstwu. Jakakolwiek jego krytyka uznawana jest za przestępstwo. Ci, którzy powiedzą przeciwko niemu złe słowo, przez demoliberalnych kapłanów odsądzani są od czci i wiary i określani mianem zdrajców bądź szaleńców. Jako chwalebna jest za to przedstawiana przynależność do wielbiących go wspólnot – partii, komitetów i stowarzyszeń. Fetysz ten czczony jest na wiecach i pochodach. Na jego ołtarzach składana jest ofiara z umysłów i sumień. Podczas poświęconych mu nabożeństw, jego szamani wygłaszają sławiące go, płomienne homilie. Wynosi się go na piedestał przy pomocy wszechobecnych tub propagandowych, które dniami i nocami sączą do ludzkich umysłów passusy z jego świętych ksiąg. Modlitw i hymnów go wysławiających od małego uczone są dzieci. O jego prorokach pisze się opasłe hagiograficzne księgi. Za obowiązek uznawane jest obchodzenie jego świąt, w tym tych najważniejszych, którym towarzyszy starożytny rytuał kreślenia krzyżyków przy nazwiskach. Ci, którzy wyłamią się ze świętowania otrzymują reputację wrogów bóstwa i ludu. Długo by jeszcze można wymieniać oznaki bałwochwalczej czci dla idola, któremu na imię demoliberalizm. Nad wszystkim czuwają aniołowie – św. Sondaż, św. PR i św. Kampania. Swoje feretrony mają też inni patroni, jak chociażby bł. Spot i służebnica Boża debata.

Demoliberalizm – religia panująca, ogarniająca całość życia publicznego. Czy jednak wszyscy wpadli w jego macki? Czy nie został nikt, kto nie kłaniałby się temu bóstwu? Absolutnie nie. Z podziemia wyłaniają się ci, którzy nie zostali otumanieni wonią spalanego dla bożyszcza kadzidła. Na początek niepozornie, z pewną obawą o reakcję sług ołtarza. Gdy jednak nie ustępują po ich pierwotnym zgrzytaniu zębów, zauważają, że demoliberalny bałwan wcale nie jest tak potężny jak się go przedstawia. Ma on bowiem jedną poważną słabość. Właśnie z racji tego, że jest demoliberalny, pozwala na krytykę samego siebie. Chociaż jego heroldzi dwoją się i troją, to jednak nie mogą zmienić jego istoty. Wtedy to ci zuchwalcy, którzy zdobyli się na sprzeciw wobec bożka zdają sobie sprawę, że jest on zwykłą ułudą. Poświęcone mu obiekty kultu nadają się co najwyżej do wrzucenia w ogień. Cielec zaś sam się nie może obronić, gdyż jest tylko dziełem ludzkiego zatrutego umysłu. I tak ogień rewolty rozprzestrzenia się coraz bardziej. Coraz więcej osób otwiera oczy na fałsz wszechobecnej idolatrii. Głosiciele bożka tracą kolejne przyczółki, demoliberalne bałwany strącane są z piedestałów, ołtarze rozbijane w pył, świątynie odzierane z pogańskich obrzydliwości, kapłani stawiani przed sądami, amulety i inne obiekty kultu płoną na stosach. Lud zauważył jak przez lata był tumaniony. Dostrzegł, że, wbrew nazwie idola, wcale nie rządził, a był jedynie widzem w serwowanym mu teatrze. Zwraca się teraz ku jedynemu Bogu, temu, którego cierpliwość przez lata bałwochwalstwa była wystawiana na próbę. Przypominają sobie pradawne słowa prawdziwego proroka: ,,Lud mój zasięga rady u swojego drewna, a jego laska daje mu wyrocznię; bo go duch nierządu omamił – opuścili Boga swojego, aby cudzołożyć.” To się wreszcie zmienia. Szmer ulgi przebiega przez usta. Zdążyliśmy, karząca ręka Pana nie spadła na nas, opamiętaliśmy się w porę.

To oczywiście tylko wizja. Jak na razie demoliberalna ohyda ma się dobrze i dalej degraduje ludzkie umysły. Jednak uważny obserwator zauważy pewne pęknięcia na ścianach jej sanktuariów, rysy na posągach i skazy na ikonach. Na razie niewielkie, ale coś zapowiadające. Pokolenie młodych, odważnych będzie ich zadawać coraz więcej, aby przygotować świat na zwycięstwo Prawdziwego. Zgodnie z tym, co pisał ks. Robert  Mäder: ,,Jeżeli jednym wyrazem chce się okre­ślić stosunek religii do polityki, to tym wyrazem może być tylko – teokracja. Dziś nie inaczej. Nie demokra­cja, tylko teokracja. Nie panowanie ludu, tylko pano­wanie Boga. Prawo Jezusa, Syna Bożego, jest prawem nad prawami, najwyższą zasadą prawodawstwa dla wszystkich państw, normą wszystkich rządów, wszyst­kich dał ustawodawczych, począwszy od roku 33, Chry­stus, Król królów, Cesarz wszystkich cesarzy! Suwerenność Jezusa musi być bezwzględnie ogłoszona. I to jest najbardziej naglący z wszystkich postulatów religijnych, politycznych i socjalnych.”

Bibliografia:
Pismo Święte, Księga Ozeasza 4,12.
Mäder Robert, Jestem katolikiem! Rozważania antyliberalne. Warszawa 2000.


FILIP BATOR
Kielczanin, koordynator Brygady Świętokrzyskiej ONR. Dziennikarz z wykształcenia i zamiłowania.

Za:   https://kierunki.info.pl/2017/07/filip-bator-demoliberalne-balwochwalstwo/