środa, 1 listopada 2017

2000 zł grzywny dla Mariusza Dzierżawskiego, czyli małe radości Partii Razem

2000 zł grzywny dla Mariusza Dzierżawskiego, czyli małe radości Partii Razem 
Partia Adriana Zandberga cierpi na chroniczny brak sukcesów. Trudno się dziwić, że aktyw stara się jak może podnieść morale członków. W ostatnia niedzielę władze partii ogłosiły w mediach wielki sukces: Mariusz Dzierżawski z Fundacji Pro – Prawo do życia został ukarany przez Sąd Rejonowy w Rzeszowie grzywną w wysokości 2000 zł za zorganizowanie kampanii „Aborcja zabija” na terenie Rzeszowa. Aktywiści Partii Razem z dumą informują, że to ich doniesienie stało się podstawą wyroku.

Muszę przyznać, że informacje medialne przyjąłem z pewnym zaskoczeniem. Nie wiedziałem, że rzeszowski sąd prowadzi postępowanie przeciw mnie. Byłem wprawdzie przesłuchiwany przez warszawską policję, w sprawie bilbordu pokazującego ofiarę aborcji w Rzeszowie, ale miało to miejsce wiele miesięcy temu, a podobnych przesłuchań, które z reguły kończą się umorzeniami sprawy, miewam, dzięki doniesieniom Partii Razem, kilka w miesiącu.


W każdym razie przypuszczam, że funkcjonariusze aborcyjnej partyjki nie zmyślili tej wiadomości. Kilkadziesiąt już razy, w ciągu kilkunastu lat działalności naszej Fundacji, na tym etapie postępowania byliśmy skazywani przez sądy. Zawsze od wyroków nakazowych składaliśmy odwołania i zawsze ostatecznie wygrywaliśmy. Podwładni Adriana Zandberga dobrze o tym wiedzą, ale ze zrozumiałych względów nie informują o tym publiczności. Chcą się nacieszyć sukcesem, zanim okaże się kolejną klęską.

Według lewicowego portalu z Rzeszowa, działacze Razem uznali, że „naruszone zostały granice publicznej przyzwoitości”, a sąd uznał, że „okoliczności czynu i wina obwinionego nie budzą wątpliwości”. To bardzo ciekawa opinia, jeśli weźmie się pod uwagę, że przez kilka lat w Rzeszowie toczyło się kilka podobnych procesów, szeroko komentowanych przez media, które zakończyły się uniewinnieniem działaczy Fundacji Pro – Prawo do życia.

Wspomniane procesy wytoczył nam rzeszowski szpital Pro-Familia, który po dwóch latach nasyłania na nas policji i nękania przed sądami, przegrał sprawę karną, a pozew cywilny wycofał, przewidując przegraną. Efektem licznych pikiet, a także zainstalowania bilbordu antyaborcyjnego było wycofanie się Pro-Familii z wykonywania aborcji. Należy przypuszczać, że aborcjoniści obawiają się podobnego efektu w całej Polsce.

Z radości funkcjonariuszy Razem można się pośmiać, ale warto pamiętać, że ich cenzorskie pomysły są normą w takich krajach jak Kanada, Francja czy Niemcy. Gazeta Wyborcza i inne media aborcyjne od lat zabiegają o zakaz pokazywania prawdy o aborcji. Jeśli zaczniemy ustępować, aborcyjna cenzura stanie się rzeczywistością również w Polsce.

Mariusz Dzierżawski