sobota, 25 listopada 2017

Robert Larkowski: Front Europa

       W pogodni za potrzebami dnia doczesnego, nie możemy nie pochylić się nad korzeniami naszej kultury i cywilizacji, a te są w perfidny sposób podcinane. Ze zgnilizny moralnej i mieszanek religijno-rasowych uczyniono dogmat założycielski Europy Unii Brukselskiej, która nigdy nie była prawdziwą Europą, ceniącą wartości wyrosłe z potrzeb człowieka, który dziedziczy określoną matrycę swego pochodzenia. Jesteśmy ludźmi o konkretnej przynależności do wspólnot narodowych o białym kolorze skóry i formach religijności odrzucających chaos w sferze moralności i pozostałych zasad życia społecznego. Teraz zabiera się nam to wszystko i buduje globalną stację doświadczalną, gdzie człekokształtne istoty uczy się stadnej reakcji na tak zwane łamanie praw zboczeńców i odmiennych rasowo grup osiedleńczych. Europejczyk ma nadal bezmyślnie konsumować i wydalać, kiedy ginie jego dusza i wymierają europejskie narody.


Rodzące się fronty „gorącej” wojny kulturowo-rasowej w Europie (przykładowo Francja, Wielka Brytania, czy początki najazdu Azjatów na Polskę) oraz zmasowany atak propagandowy lobby homoseksualnego w naszym kraju, są wydarzeniami w oczywisty sposób jednorodnymi. Opis przeciwnika i jego narzędzi walki, sformułowano już wielokrotnie. W uproszczeniu aryjska Biała Europa jest tworem nienawistnym ruchom lewacko-socliberalnym, które eliminują z pola bitwy nacjonalno-tradycjonalistyczne zagrożenie pod różnymi postaciami. Anarchiści, trockiści, pederaści, obce rasy na europejskim gruncie, to część oddziałów szturmowych wielkich korporacji kapitałowych i masońskiego super-rządu, używającego wielu maskujących nazw. W układzie wzajemnej zależności szeregowi szturmowcy postępu, stoją zawsze niżej od panów kapitalistycznego skarbca i jego masońskiej (politycznej) nadbudowy. Im – tak naprawdę – pozostają obojętne jakieś pedalskie,feministyczne, czy murzyńskie pienia o prześladowaniach w wymyślonym świecie „homofobów” i „rasistów”. Pragną po prostu nieograniczonego terenu ekspansji finansowo-ideowej, a do tego najbardziej przydatne są zglobalizowane kontynenty bez granic, zanik ras i narodów tudzież unicestwienie obyczajowej moralności. Zbieżność planów łączy wymienione siły rozpadu w we wspólnie pracującą maszynerię zagłady.

Sytuacja przerzedzonego obozu tradycjonalistów, nie napawa optymizmem. Jesteśmy podzieleni światopoglądowo i politycznie. Jako katolik widzę wykolejenie swego Kościoła na posoborowej drodze donikąd. Postmodernizm, niczym sławetne ukąszenie heglowskie, zainfekował masowo rzesze kapłanów i świeckich. Jeszcze bardziej tragicznie wyglądają denominacje protestanckie, kompletnie zepsute i otwarcie sprzyjające degeneracyjnym trendom multikulturowości, wielorasowości, feminizmu, zabijania nienarodzonych i skrajnemu pobłażaniu zboczeniom. Fundamentaliści biblijni z USA wyznają pogardę względem aborcji i sodomii, lecz w swej masie uznają ideologiczne i religijne wybraństwo Żydów oraz służą wielkiemu kapitałowi. Stosunkowo najlepiej ma się prawosławie, szczególnie w Rosji , odporne na ekumeniczne nowinkarstwo, twarde moralnie i broniące narodowo-państwowych interesów. Ze wstydem również trzeba się przyznać, iż islam w porównaniu z defensywnym i zaprzedanym doczesności modelem współczesnego chrześcijaństwa, jest dla społeczeństw go wyznających znacznie pozytywniejszy moralnie. W takim Iranie i pozostałych państwach muzułmańskich, każda „parada równości” zostałaby potraktowana karabinami maszynowymi, zaś satanistyczne „śluby” homoseksualistów (entuzjastycznie przyjmowane w całej „postępowej” Europie, niedługo z Polską włącznie), mogłyby odbywać się w kulturze islamskiej jedynie pośmiertnie. Z krwawą ironią należy przyjąć buńczuczne pozy systemowo-postkonserwatywnej prawicy, która wybiera się na wojnę religijną z islamem, ma się rozumieć w imieniu zagrożonego chrześcijaństwa. Tyle, że to obecne, wykoślawione „chrześcijaństwo” stanowi zaprzeczenie nauk Chrystusa,Tradycji i prowadzi wyznawców na manowce synkretyzmu. Przy okazji kwestie wiary nakłada się na konflikt rasowy, aby pozostać w zgodzie z polityczną poprawnością. Rasy powinny żyć dla własnego dobra oddzielnie, co nie ma niczego wspólnego z dyskryminacją i rasizmem oraz nie leży w sprzeczności z żadną religią. Bóg przez sam akt stworzenia ras ludzkich i przydzielenia im siedzib zamieszkania na ziemskim globie, nadał separatyzmowi metafizyczny sens i logikę. Opatrzność nie życzyła sobie również zboczonych, jednopłciowych związków, o czym mówi Pismo Święte, święte księgi innych religii oraz nie skażone lewackością przyjmowanie praw natury. Wykolejone jednostki nie mogą narzucać swej woli olbrzymiej większości, która milczy, bo jest zastraszona lub zniewolona praniem mózgów.

Kiedy używamy pojęcia „obóz tradycjonalistów” nie mamy na myśli ściśle wyznaczonego środowiska religijnego, filozoficznego,ideowego czy politycznego. Chodzi raczej o front wyznawców pewnych zasad, które figurują poniżej:

-Uznanie wyższości Absolutu ponad materią, Wspólnoty Narodowej ponad egoizmem jednostki
– Mocne poczucie tożsamości typu nacjonalistycznego i tradycjonalistycznego
– Szacunek do kulturowo-cywilizacyjnych, etnicznych i rasowych fundamentów Europy
-Przyjęcie podstawowych zasad moralności, że homoseksualizm, pedofilia i ich pochodne, to zboczenia,zaś aborcja to morderstwo
-Programowe odrzucenie lewicowych i lewackich doktryn oraz kultu wielkiego kapitału i liberalizmu

W tym z grubsza narysowanym kręgu mieszczą się dla przykładu antyjudaistyczni chrześcijanie, krąg wierzących, opartych o ariańskie księgi wedyjskie, umiarkowani rodzimowiercy bez antykatolickiego fanatyzmu, narodowcy konserwatywni, radykalni i ze skrzydła socjalnego, nacjonal-agraryści, eko-nacjonaliści, tradycjonaliści integralni, rewolucyjni konserwatyści pewnego stopnia przedstawiciele Nowej Prawicy (w rozumieniu metapolitycznym,nie inicjatywy p. Korwina-Mikke), monarchiści o nastawieniu absolustycznym, subkultury skinheads i tzw. kibicowska, szczególnie widoczna w rozbijaniu pedalskich marszów,aktywna w walce z Systemem i przywiązana do patriotyzmu ogólnonarodowego i lokalnego. Trudno pokładać nadzieję w rozwodnionej ciągłymi kompromisami koncesjonowanej prawicy. Nie ma też oczywiście mowy o współdziałaniu, a nawet tolerowaniu liberalnej lewicy (SLD z przyległościami). Odrzucamy także dziwaczne koncepcje „współpracy” tradycjonalistów z ruchami anarchistyczno-trockistowskim i ogólnie lewackimi przeciwko Systemowi. Walczymy o zupełnie odmienne cele, zaś każdy lewak to wróg porządku i wszelkich wartości, które cenimy. Z punktu widzenia katolika-tradycjonalisty duchowym jądrem oporu przeciwko Europie Unii Brukselskiej, może być połączenie wysiłków przedsoborowego Kościoła i bezkompromisowego prawosławia – czyli głównie Cerkwi Rosyjskiej. Tego typu inicjatywy, wychodzić powinny również od samych wiernych bez oglądania się na hierarchów - (zgadzamy się jeżeli chodzi o inicjatywy polityczne, natomiast współpraca na polu religijnym jest niemożliwa bez powrotu schizmatyków do Kościoła Katolickiego - przyp. Redakcji RCR).

Wyeksponowanie tej akurat opcji wynika z naszego światopoglądu, lecz nie jest stanowiskiem obowiązującym wszystkich uczestników antysystemowego i antylewackiego bloku. Winniśmy wspólnie wypracowywać płaszczyznę porozumienia, każdy z dobrą wolą – przekładając to, co nas łączy przed tym, co nas dzieli. Soc-liberalna potęga wyrosła na zbliżeniu nieraz dalekich od siebie stron, choćby odnowionego przez neotrockizm marksizmu-leninizmu z oligarchicznym i bezpaństwowym kapitałem. My walczymy o prawdziwie zjednoczoną Europę ponadczasowych wartości, którą urządzimy dopiero po wyparciu z jej granic wrogich ludów, chorych idei i obcych wierzeń. Na razie toczymy bój o przetrwanie, a to kwestia decydująca o przeżyciu własnego świata. Gdy przegramy, odejdziemy z areny dziejów niczym wymarłe gatunki dumnych drapieżników lub zgoła dinozaurów, zaś zatriumfują pederasta z lewakiem, korzystając z liberalno-kapitalistycznego „raju” poprawności politycznej i praw anty-człowieka. Dla nas będzie to prawdziwe piekło.

Robert Larkowski