poniedziałek, 6 listopada 2017

Tzw. "Ukraina" nie istnieje. Lwów jest w Polsce!


       W ostatnich dniach doszło do kilku skandalicznych, anty-polskich wypowiedzi znanych ukraińskich, "nacjonalistycznych" polityków, które są najlepszym dowodem na to, o czym pisałem tydzień temu, wbrew temu co próbują nam wmówić nasi miejscowi miłośnicy banderowców, czy to ci z pod znaku zdradzieckiego  [nie]rządu PiSu, którzy od dwóch lat sprowadzają do Polski ukraińskich imigrantów, nie robią natomiast absolutnie nic aby zabezpieczyć byt Polaków i zachowanie  Polskości na Kresach, jak i tych mieniących się "nacjonalistami", z pod znaku sz[cz]urmów, NOPu czy ANu, którzy otwarcie współpracują z neo-banderowskimi organizacjami ukraińskich pseudo-nacjonalistów. Mianowicie o powszechnym naobanderyźmie na tzw. "Ukrainie", o kulcie morderców z OUN-UPA i o nastrojach wyraźnie anty-polskich, które nie różnią się wcale od tych, jakie panowały tam w latach 40'tych ubiegłego wieku. Ukraina to był i jest jawny wróg Polski, to kraj zbrodni i terroru!
Jak podaje portal Kresy.pl :
"Anatolij Witiw - polityk neobanderowskiej Swobody, grozi Polsce czwartym rozbiorem."
Należy stwierdzić, że rozbiór ten byłby nie czwartym, a przynajmniej 5 rozbiorem Polski (4 miał miejsce przecież w 1939 r. - dokonały go III Rzesza Niemiecka i ZSRR). Nie liczę pośrednich "rozbiorów" w latach 1989 i 2004, gdyż były to tylko zmiany okupantów, Polska nie odzyskała Niepodległości od 1939 r., więc ciężko mówić o jej ponownej utracie.
Niemiecka mapa przedstawiająca V rozbiór Polski.
Podobne mapki były rozdawane przez ukraińskich "nacjonalistów" na euro-majdanie
Jednak na zapowiedziach rozbiorów się nie kończy. Jak pisze portal Kresy.pl, jak i inne portale zajmujące się tematyką Kresową, inny znany polityk ukraiński grozi biciem Polaków we Lwowie, za noszenie symbolu Armii Krajowej! Groźby te są niestety znacznie bardziej realne, bo łatwiejsze do wprowadzenia w czyny... Czy potrzeba jeszcze jakiś dowodów na ich prawdziwe intencje, i ich jawnie negatywne nastawienie do nas?
Neobanderowski polityk zapowiedział, że odpowiedzią na asertywną politykę Polski wobec Ukrainy będą napady na Polaków noszących symbolikę AK we Lwowie. 
Jurij Michalczyszyn, ukraiński polityk ze Lwowa, były parlamentarzysta z ramienia neobanderowskiej Swobody oraz były doradca szefa SB Ukrainy, zagroził biciem Polaków, którzy będą nosić we Lwowie akowską symbolikę. Miałby to być odwet za ewentualne udzielanie zakazów wjazdu na terytorium Polski osobom, które prezentują antypolskie stanowisko.
Słuszną odpowiedzią z naszej strony powinno być tylko i wyłącznie powtórzenie tego samego, co od dawna mówią donbascy separatyści, a także niektórzy rosyjscy politycy, a co już od dawna powoli realizują (póki co jeszcze nie oficjalnie) władze naszych prawdziwych przyjaciół - Węgier i Rumunii:
Związany z donbaskimi separatystami portal Rusnext.ru komentuje słowa premiera Ukrainy Arsenija Jaceniuka w rocznicę sowieckiej agresji na Polskę. Redaktorzy serwisu twierdzą, że skoro Jaceniuk potępia pakt Ribbentrop-Mołotow, to należy zwrócić sąsiadom Ukrainy ziemie, które przypadły jej na mocy tego paktu.


„Jak widać, trzeba zwrócić Polsce obwód lwowski, iwano-frankowski [stanisławowski] i tarnopolski, Rumunii Bukowinę, a Węgrom Zakarpacie”– czytamy na portalu Rusnext.ru (dawniej: RusVesna.su).
Jedyny "rozbiór", na jaki ukraina może liczyć.
Jednak czy tzw. "Ukraina", jako państwo, w ogóle kiedykolwiek istniała? Otóż w rzeczywistości słowo „Ukraina” jest terminem bardziej historyczno-geograficznym niż politycznym. W języku polskim, jak i rosyjskim, oznacza „ziemie pograniczne”.
Takie państwo nigdy w przeszłości nie istniało. Nawet jeśli weźmie się pod uwagę okres po rozpadzie (a raczej rozwiązaniu) ZSRR to dojdziemy do wniosku, że jest to quasi-państwowy twór, który nie posiada nawet ściśle wytyczonych granic ze swoim największym sąsiadem czyli Federacją Rosyjską. A granice to jeden z podstawowych atrybutów państwowości.
Czy Polska kiedykolwiek utraciła Lwów? Tu również odpowiedź brzmi: NIE! Polska nigdy formalnie Lwowa nie utraciła, a Naród Polski nigdy nie wyrzekł się praw do tego miasta, jak i pozostałych ziem na Kresach Wschodnich. Lwów zawsze był, i JEST Polski!
Od 1939 r. Polska nie jest niepodległym Krajem. W wyniku niemiecko-sowieckiej agresji na Polskę, 1 i 17 września, co było skutkiem paktu Ribbentrop-Mołotow - czyli czwartego rozbioru Polski, nasze Państwo zostało podzielone pomiędzy dwa wrogie mocarstwa, i znajduje się od tego momentu pod okupacją. Okupacja ta przybiera różne formy, od nazistowskiej, przez komunistyczną, z marionetkowym państwem, tzw. "PRLem", którego granice narysował sobie towarzysz Stalin, i które NIGDY nie były granicami Niepodległej Polski, po okupację demoliberalną, która przybrała największe pozory "wolności", w tzw. "III RP" (która jest bezpośrednio spadkobierczynią formalno-prawną PRLu - czyli PRL'BIS).
W tym samym czasie cały czas istniało, i de facto nadal istnieje (przynajmniej czysto teoretycznie), formalnie prawdziwe, jedyne, niepodzielnie Państwo Polskie - czyli II Rzeczypospolita. Państwo to co prawda z okupowanym terytorium, z rządem na emigracji, ale zawsze było i jest autentyczną i prawną ostoją polskości, i nigdy nie zrzekło się ono ani praw i pretensji Polski do Kresów Wschodnich, ani do reparacji wojennych od Niemiec za II wojnę światową.
Tak więc z fornalno-prawnego punktu widzenia, Lwów NIGDY nie był ukraiński. Lwów ZAWSZE był, i JEST Polski. Obecnie Lwów znajduje się pod tymczasową administracją tzw. "Ukrainy", państwa które w rzeczywistości nigdy nie istniało... Co to oznacza? Lwów jest okupowany. Tak samo zresztą jak cała obecna Polska. "III RP", to dokładnie taki sam sztuczny twór państwo-podobny jak "Ukraina". Czy "Ukraina" powinna więc tu i teraz oddać Lwów "trzeciej RP"? Oczywiście że nie! Byłaby to tylko zamiana jednej okupacji tego miasta na drugą. Osobiście jako człowiek emocjonalnie związany z tym miastem, gdzie urodził się i wychował mój dziadek, a pradziadek walczył 99 lat temu w jego obronie, mam nadzieję że Lwów nigdy nie znajdzie się pod okupacją masońskiej UE... Oby do tego nigdy nie doszło!
Kiedy więc odzyskamy Lwów? Wtedy kiedy pozbędziemy się obydwu sztucznych tworów okupujących naszą Ojczyznę - czyli tzw. "Trzeciej RP", i tzw. "Ukrainy". Wówczas automatycznie Lwów znajdzie się w Polsce, gdyż nigdy nie przestał być jej integralną częścią. Być może przyjdzie nam znowu stoczyć o niego walki uliczne z banderowską swołoczą, podobnie jak 99 lat temu przyszło naszym dzielnym i walecznym przodkom, Bohaterom Walk o Wolną Polskę - Orlętom Lwowskim. Będą to jednak walki w obronie naszej własności, w obronie integralności i niepodzielności naszej Ojczyzny. Najpierw jednak musimy, tak jak w październiku 1918 roku, odzyskać Niepodległość! Wtedy odzyskamy także i Lwów. Kiedy to nastąpi? Tego nie wiem. Ale nastąpi napewno, mam nadzieję, że będzie mi dane do tych dni dożyć, i zobaczyć moje miasto Lwów, Polską Flagę dumnie powiewającą nad Lwowskim Ratuszem i Kopcem Unii Lubelskiej, oraz w pełni odbudowany Cmentarz Obrońców Lwowa, z majestatyczną kolumnadą Łuku Tryumfalnego - Pomnikiem Chwały, i dwoma lwami z herbami Lwowa i Polski, oraz napisem:
LEOPOLIS SEMPER FIDELIS TIBI POLONIAE!
Michał Mikłaszewski