piątek, 6 kwietnia 2018

Marcin Jendrzejczak: Słychać diabelski rechot. Neopoganie nadciągają!


Słychać diabelski rechot. Neopoganie nadciągają!
        Rodzajów neopogaństwa jest mnóstwo. Zarówno jeśli chodzi o kulturę, do jakiej nawiązuje (mamy pogaństwo słowiańskie, greckie, nordyckie czy celtyckie), jak i poglądy (humanistyczne, ekologistyczne, postępowe, antymodernistyczne, prawicowe, lewicowe, rasistowskie). Wymieniać można bez liku i w tym tekście brak miejsca na opisanie wszystkich jego rodzajów. Jest jednak jedna rzecz, która łączy je wszystkie – antychrystianizm. Neopogaństwo jest jak szwedzki stół z zatrutym jedzeniem. Każdy znajdzie tu coś dla siebie, pod warunkiem, że nie znosi chrześcijaństwa.  

Wzrost popularności neopogaństwa w Polsce nie jest bynajmniej zjawiskiem czysto polskim, choć ową rodzimość neopoganie tak często starają się podkreślać. Przeciwnie – wynika ono z bezkrytycznego otwarcia na Zachód, gdzie neopoganizm wypełnia pustkę wynikającą z wycofywania się chrześcijaństwa. Dość powiedzieć, że liczba wyznawców jednej z gałęzi neopogaństwa – tzw. wiccanizmu w samych Stanach Zjednoczonych sięga miliona osób.

W tym świetle można zrozumieć znaczący wzrost popularności tej religii w Polsce w okresie III RP – podczas gdy za czasów PRL zjawisko to było obecne w sposób śladowy i mało kto o nim – podobnie jak o aktywistach homoseksualnych – słyszał. Jak podaje religioznawca Scott  Simpson  cytowany przez Wiktora Ferfeckiego na łamach „Rzeczpospolitej” obecnie w Polsce jest 2 tysiące neopogan. Dokładną liczbę sympatyków, którzy nie należą do żadnej z grup trudno jednak zliczyć. Pociechą jest jednak to, że wielu z nich to młodzi internauci, którzy z takich „oryginalnych” poglądów wyrosną. Jednak także coraz więcej poważnych zdawałoby się ludzi także przyznaje się do neopogaństwa, co można przypisać modzie, poczuciu wewnętrznej pustki i nudzie.  

Bożki i lewactwo
Lewicowy neopoganizm na zachodzie zyskał na popularności w latach 60 i 70. XX wieku. W 1973 r. w Stonhenge odbyły się obrzędy odprawione przez byłych hipisów. Przykładem lewicowego nepopogaństwa jest wspomniany wiccanizm, którego wyznawcy, z resztą podzieleni na pomniejsze nurty, oddają cześć podwójnemu bóstwu - Boskiemu Królowi i Wielkiej Matce. Jak zauważa Jarosław Tomasiewicz w książce „Neopoganizm w dobie New Age” to ta ostatnia reprezentująca pierwiastek kobiecy jest dominująca. Neopogańskie feministki związane z wicca sięgają także po - zdawałoby się dawno zapomniane - praktyki magiczne.  

Konkurencyjnym ruchem dla wiccan jest ruch druidyczny, starający się rekonstruować pradawne wierzenia Celtów. Organizacja The Druid Network uzyskała w 2010 r. status…organizacji charytatywnej. Uznano, że jej działalność jest społecznie korzystna.

Nie brakuje także pogan-homoseksualistów. W przeszłości neopoganizm wiązał się z antysemityzmem i antyfeminizmem (z kobietami utożsamiano Żydów). Takie poglądy głosiła grupa religijna skupiona wokół niemieckiego poety Stefana George'a. Współcześnie tego typu poglądy nie są częste, ale diaboliczna mieszanka homoseksualizmu i pogaństwa trwa nadal. Przykładem są tu grupy takie jak ezoteryczne  Minoan Brotherhood czy Brotherhood of Fenix. 

Lewicowi neopoganie często wiążą swoje idee religijne z ekologizmem i związanym z nim pochwałą życia plemiennego jako rzekomo bliższego naturze. Przykładem organizacji zainspirowanej tego typu religijnością jest organizacja Earth First. Podczas ceremonii inicjacyjnych odprawianych przez tych zwolenników ekologii głębokiej dokonują się obrzędy spirytystyczne, polegające na oddaniu się człowieka we władanie duchom nieludzkich elementów przyrody...np. skał czy rzek. Wielu z nich wierzy także w możliwość przemiany z człowieka w zwierzę lub odwrotnie. 

Za polski przykład eko-pogaństwa można w pewnym sensie uznać tu Pracownię na Rzecz Wszystkich Istot. Jest to, jak czytamy na stronie organizacji pracownia.org.pl grupa wyznająca zasady tzw. ekologii głębokiej. Zgodnie z filozofią organizacji rozwój liczebności populacji ludzkiej powinien zostać ograniczony w celu rozwoju pozaludzkich form życia. W tym celu należy dokonać radykalnych przeobrażeń ekonomicznych, technologicznych i ideologicznych, w tym ograniczyć materialny standard życia ludzi.

Wprawdzie członkostwo w grupie nie wymaga wyznawania neopoganizmu, jednak obrona pogaństwa jest obecna w pismach tej grupy. „Do XX wieku ludzie starali się znaleźć system wierzeń, który dałby im odpowiedź i rozwiązał ich problemy. Szukali tego w instytucjonalnej religii, w nauce, w polityce, ale się rozczarowali. Pod koniec XX wieku ludzkość szuka czegoś innego, odpowiedzi na pytanie serca, zwraca się w stronę tego, co do tej pory było na uboczu. Ale czy jest możliwe, aby stare wierzenia zostały odkryte na nowo?”, pyta na łamach pisma grupy „Dzikie życie” Joanna Kępińska.

Neopogańska „prawica”

„Prawicowe” neopogaństwo za Zachodzie rozwijało się początkowo w Skandynawii i Stanach Zjednoczonych. Często wiązało się z poglądami o charakterze rasistowskim. Pewną estymę zyskało   za sprawą  francuskiej Nowej Prawicy. Jej koryfeusz, Alain de Benoist w „Manifesto of the French New Right In The Year 2000” oskarżył chrześcijaństwo o rozpowszechnienie idei, które po ich sekularyzacji stały się fundamentami nowoczesności. Chodzi tu o indywidualizm, egalitaryzm, uniwersalizm czy ideę o historii jako mającej początek i koniec. Idee Nowej Prawicy nawiązują do, zyskującego popularność w pewnych kręgach polskiej prawicy nurtu tzw. tradycjonalizmu integralnego.

Powstanie tego ostatniego przypisuje się włoskiemu masonowi i neopitagorejczykowi Arturo Reghiniemu (1978-1946), Francuzowi Rene Guenonowi (1886-1951) i zainspirowanemu przez nich obydwu Włochowi Juliusowi Evoli (1898-1974). Fascynację młodych prawicowców tym kierunkiem tłumaczy radykalizm jego koryfeuszy i bezkompromisowy sprzeciw wobec liberalizmu, egalitaryzmu i materializmu. Wraz z tymi poglądami potępione zostaje także chrześcijaństwo. Ponadto tradycjonalizm integralny tylnymi drzwiami sam wprowadza takie negatywne aspekty współczesności jak synkretyzm, amoralizm czy ubóstwienie człowieka. Jest to szczególnie widoczne w myśli Evoli, którego inspirował m.in. Fryderyk Nietzsche. O ile katolicki konserwatyzm bazuje na pokorze, tak tradycjonalizm integralny – na pysze, a więc tej samej namiętności, która stoi za współczesną Rewolucją. Któryż z fanów Evoli czy Guenona uważa się za pariasa czy chłopa, którym mógłby rzeczywiście być – biorąc pod uwagę swoje pochodzenie – gdybyśmy nadal żyli w świecie kastowym lub feudalnym.

Tradycjonalizm integralny jawi się więc jako prawicowa odmiana New Age. Religia, o której dużo mówią zwolennicy tego kierunku staje się czymś drugoplanowym. Kluczową kwestią jest walka z „egalitaryzmem” i „nowoczesnością”. Do realizacji tego celu nadaje się hinduizm, islam, neopogaństwo, jak i średniowieczny katolicyzm. Religia jest tu wykorzystywana do celów ideologicznych, a ustalenie prawdy schodzi w praktyce na drugi plan.

Czysto polskim przykładem prawicowego (choć tylko pod pewnymi względami) upolitycznionego neopogaństwa jest działalność środowiska Zadrugi, do którego można zaliczyć związek wyznaniowy Rodzima Wiara i wydawnictwo Toporzeł. Środowisko to nawiązuje do działającego w okresie międzywojennym Jana Stachniuka, wydaje jego książki i upowszechnia idee. Czym była Zadruga, której nazwa nawiązuje do słowiańskiej organizacji plemiennej. Jak czytamy na toporzel.pl była ona  ruchem społeczno kulturowym skupionym wokół czasopisma o tej nazwie wydawanego Warszawie w latach 1937 - 1939. Ideologia ruchu postulowała przeobrażenie mentalności Polaków (a później wszystkich Słowian) z chrześcijańskiej na właściwą dla nich, panteistyczną".

Stachniuk w swojej twórczości oskarżał chrześcijaństwo o wszelkie możliwe zło. Jak pisał w „Chrześcijaństwo a ludzkość” chrystianizm stanowił "próbę odwrócenia kierunku rozwojowego ludzkości". potępiał on ideę kościoła, rzekomy nihilizm i hedonizm, spirytualizm, moralizm, ascetyzm, a nawet personalizm i miłość bliźniego. Co ciekawe, przez chrześcijaństwo rozumiał Stachniuk wyłącznie katolicyzm. Protestantyzm uważał on za… niechrześcijański, a jednocześnie cywilizacyjnie korzystny. To echa poglądów bynajmniej nie neopogańskiego autora jakim był Max Weber, zauważa – Tomasz Szczepański w piśmie "Fronda" z 1996 r. Antykatolicyzm wydawał się głównym spoiwem poglądów Stachniuka łączących antykapitalizm, protestancką etykę kapitalizmu i nowożytny humanizm.

Do wskrzeszenia ruchu zadrużnego przyczynił się Antoni Wacyk i jego wrocławscy koledzy. W 1987 r. na Górze Ślęża odprawiono neopogańskie gusła, które uczestniczący w nich uznali… za przejaw repolonizacji kraju. Poglądy głoszone przez Stachniuka i jego epigonów są dziwną mieszkanką idei prawicowych i lewicowych, których łączy nienawiść do chrześcijaństwa. Przykładem współczesnego "dzieła", które wyszło spod pióra zwolenników Zadrugi jest książka pod znamiennym tytułem "Na pohybel katolictwu" autorstwa wspomnianego Wacyka. Jej autor obwinia katolicyzm o upadek Polski, „ubliżanie człowieczeństwu” i racjonalizowanie ludzkiej małości.   

Współcześni neopoganie nie chcą widzieć, że pozytywne elementy starożytnej kultury i wierzeń zostały schrystianizowane i przechowały się właśnie dzięki Kościołowi. Ich „religijne” praktyki są  przejawem mody i ulegania różnym współczesnym ideologiom, chociaż stroją się w szaty tradycji i nonkonformizmu.

Marcin Jendrzejczak