niedziela, 10 czerwca 2018

Najświętsze Serce i potrójna miłość Chrystusa


Najświętsze Serce i potrójna miłość Chrystusa
       Byśmy rzeczywiście mogli pojąć, o ile to dla nas śmiertelnych jest możliwe, „wraz ze wszystkimi świętymi, jaka jest szerokość, długość, wzniosłość i głębia” tajemnicy miłości Słowa Wcielonego do Ojca w niebiesiech i do grzeszników, trzeba nam rozważyć, że ta miłość była nie tylko duchowa, jak wypada Bogu – pisał Pius XII. Przypominał, że miłość Zbawiciela dla ludzi jest potrójna - boska, ludzka, duchowa i uczuciowo-zmysłowa. Co to znaczy?

W swojej encyklice Haurietis Aquas, wydanej w 1956 roku w setną rocznicę ustanowienia święta Najświętszego Serca, Pius XII oferuje nam kilka metafor Najświętszego Serca Jezusowego. Pisze, iż jest to „mistyczna drabina”, po której wspinamy się, aby „objąć Boga, Zbawiciela naszego”. Jest to również „najcenniejsze sanktuarium”, w którym znajdują się „nieograniczone skarby Jego zasług”. Sama encyklika przyjmuje swoją nazwę dla jeszcze jednej metafory serca Chrystusa w Księdze Izajasza 12,3: „Wy zaś z weselem wodę czerpać będziecie ze zdrojów zbawienia”.

Wszystkie te trzy metafory pozwalają nam zbliżyć się i kontemplować Najświętsze Serce. W ten sposób staje się jasne, że jest Ono symbolem „potrójnej” miłości Chrystusa, jak to ujął Pius XII. Między Jezusem, Ojcem i Duchem Świętym istnieje przede wszystkim miłość trynitarna. Ale jest też miłość, którą Chrystus darzy nas.

Miłość ta ma z kolei dwa aspekty. Ponieważ Chrystus był całkowicie Bogiem i całkowicie człowiekiem, Jego serce było nie tylko boskie, ale także ludzkie. „I wreszcie - i to w sposób bardziej naturalny i bezpośredni - jest również symbolem miłości zmysłowej, ponieważ ciało Jezusa Chrystusa, ukształtowane przez Ducha Świętego w łonie Dziewicy Maryi, posiada pełną moc uczuć i percepcji, bardziej niż jakiekolwiek inne ciało ludzkie” - pisze Pius XII. (Oczywiście ludzkie i boskie serca Chrystusa, podobnie jak Jego ludzka i boska natura, muszą być zawsze rozumiane jako zjednoczone).

Miłość Trójcy Przenajświętszej
Cała posługa Jezusa może być postrzegana jako wyraz miłości trynitarnej, ponieważ jest ona wykonywana w posłuszeństwie Bogu Ojcu. Miłość Chrystusa do Ojca jest jednak szczególnie dobrze widoczna w kilku momentach.

Jednym z nich jest przegnanie kupców ze świątyni. „Miłością do Ojca i świętym oburzeniem biło to Serce, gdy widział świętokradzkie kupczenia w świątyni” - pisze Pius XII. Ewangelia świętego Jana mówi bezpośrednio o wielkiej pasji, jaka stała się udziałem Jezusa w stosunku do kupców w świątyni swego Ojca, kiedy czytamy, że uczniowie przypomnieli sobie ten werset Starego Testamentu: Gorliwość o dom Twój pochłonie Mnie. Takie zaangażowanie przejawia się również we wcześniejszym okresie Jego życia, kiedy Jezus (poszukiwany przez Maryję i Józefa) rozmawia w świątyni z uczonymi w Piśmie.

Początek i kulminacja życia publicznego Jezusa zawierają w sobie dwa głębokie chwile trynitarnej miłości. Po pierwsze, w Ewangelii świętego Mateusza, po chrzcie Jezusa, jesteśmy świadkami niezwykłej wymiany miłości trynitarnej: A gdy Jezus został ochrzczony, natychmiast wyszedł z wody. A oto otworzyły Mu się niebiosa i ujrzał Ducha Bożego zstępującego jak gołębicę i przychodzącego na Niego. A głos z nieba mówił: „Ten jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie”.

Następnie, w kulminacyjnym momencie Swojej posługi, gdy Jego Najświętsze Serce biło już na Krzyżu, Jezus oddaje Ducha z powrotem. W Ewangelii Łukasza czytamy, że Jezus woła „głośnym głosem”: Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego.

Boska miłość do grzeszników
Pius XII szczególnie kojarzy Boskie Serce z tym, co opisuje jako trzy największe dary Chrystusa: Eucharystię, Jego Matkę i kapłaństwo. W rzeczywistości każdy z tych trzech darów jest innym sposobem, w jaki otrzymujemy największy spośród wszystkich darów: samego Chrystusa.

Jako katolicy rozumiemy, w jaki sposób Eucharystia stanowi dosłowny dar samego Chrystusa dla nas. Ale warto pamiętać, że pozostałe dwa dary odzwierciedlają podobnego ducha ofiary. Istnienie kapłaństwa jest bowiem konkretnym przykładem tego, jak Bóg pragnie, abyśmy stali się współpracownikami w dziele naszego własnego zbawienia: nie jesteśmy jedynie lalkami, które otrzymują łaskę Bożą, jak gdyby zostały uderzone uderzeniem pioruna, jak chcieliby nam wmówić protestanci. Pismo Święte i Tradycja uczą raczej, że mamy być aktywnymi uczestnikami naszego zbawienia, które wypracowujemy z „bojaźnią i drżeniem”, jak stwierdza List do Filipian. Chrystus – szczególnie ofiarowując nam kapłaństwo – postanowił „dzielić” z nami ów urząd. Dotyczy to nie tylko formalnego kapłaństwa, ale także tego nieformalnego, przeżywanego przez wszystkich chrześcijan. Wyjaśnia to święty Piotr, pisząc: „wy również, niby żywe kamienie, jesteście budowani jako duchowa świątynia, by stanowić święte kapłaństwo, dla składania duchowych ofiar, przyjemnych Bogu przez Jezusa Chrystusa”.

Jezus nie zawahał się też dzielić z nami swoją Matką. Jako chrześcijanie rozumiemy, że przez Chrystusa stajemy się adoptowanymi synami Boga Ojca. Ale proces adopcji jest procesem całkowitym: nie tylko otrzymujemy Boga Ojca, ale także Maryję jako naszą Matkę, jak Chrystus dał jasno do zrozumienia uczniowi Janowi na krzyżu. Nie ma więc takiej części samego siebie, której Jezus by z nami nie dzielił.

Wydaje się oczywiste, że Boska miłość mogła być najsilniejsza, gdy była w punkcie kulminacyjnym. A to stało się na krzyżu. To tam dosłownie rozerwano dla nas Święte Serce, kiedy to lanca żołnierska przebiła bok Chrystusa. Wylewa się krew i woda, cudowne symbole eucharystycznego wina i wody chrzcielnej – i narodził się Kościół, przypominając, jak Bóg stworzył Ewę czerpiąc z boku Adama…

Miłość w pełni ludzka
„Ale opisy miłości w Ewangelii, w pismach Apostolskich, w Apokalipsie, odnoszące się do miłości Serca Jezusowego, nie oznaczają samej tylko miłości Bożej, ale także miłość ludzką” - pisze Pius XII.

Jednym z najwyraźniejszych znaków, że Jezus troszczył się o nas z prawdziwie ludzkim sercem, są te ewangeliczne relacje, gdzie wspomina się, że płakał. Na przykład, w Ewangelii Łukasza, kiedy zbliża się do Jerozolimy, Jezus nagle ulega emocjom: Gdy był już blisko, na widok miasta zapłakał nad nim. A jest jeszcze przecież werset, który zacytował chyba każdy chrześcijański rodzic próbujący pocieszyć płaczące dziecko: Jezus zapłakał (to oczywiście reakcja Jezusa na wiadomość o śmierci Łazarza). 

Być może najbardziej dramatycznym przejawem ludzkich emocji Jezusa jest także ten fragment, w którym ukazane zostało jego serdeczne posłuszeństwo Bogu: agonia w Ogrodzie Getsemani. W ten sposób jest to zapisane przez świętego Łukasza: „A sam oddalił się od nich na odległość jakby rzutu kamieniem, upadł na kolana i modlił się tymi słowami: «Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode Mnie ten kielich! Jednak nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie!». Wtedy ukazał Mu się anioł z nieba i umacniał Go. Pogrążony w udręce jeszcze usilniej się modlił, a Jego pot był jak gęste krople krwi, sączące się na ziemię. Gdy wstał od modlitwy i przyszedł do uczniów, zastał ich śpiących ze smutku

Możemy sobie wyobrazić tylko to, co Chrystus czuł w głębi serca, gdy zawisł na krzyżu. Pismo Święte wskazuje, że doświadczył wręcz burzy emocji. „Gdy Boski Zbawiciel zawisł na krzyżu, Serce Jego przepełniły różna uczucia: płomienna miłość, przygnębienie, przerażenie, miłosierdzie, litość, błogi pokój” - pisze Pius XII.

Według papieża, emocje ukazują także ostatnie słowa Chrystusa na krzyżu: „Ojcze, odpuść im, bo nie wiedzą, co czynią”, „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?”, „Zaprawdę, zaprawdę, dziś jeszcze będziesz ze mną w raju”, „Pragnę”, „Ojcze, w ręce Twoje oddaję ducha mego”.

Tak więc miłość Chrystusa do ludzi – miłość Serca Jezusowego do dzieci Bożych – jest miłością potrójną. Jest miłością Boską, ludzką i uczuciowo-zmysłową. Warto pamiętać o tym modląc się do Najświętszego Serca w czerwcu i w innych porach roku.

Źródło: catholicexchange.com