niedziela, 29 marca 2020

Tomasz J. Kostyła: Polska ma swojego bohatera...

        Pisałem już o rewolucjoniście religijnym Emmanuelu Mounierze. To nazwisko to istna puszka Pandory. Wystarczy przyjrzeć się jego uczniom, niosącym zgubne idee ku erze wodnika.

Polska ma swojego bohatera, piewcę personalizmu w osobie niedawno zmarłego ks. Prof. Czesław Bartnika. Nie miejmy złudzeń. Ani to tomista, ani tradycjonalista. Usadowiony w hierarchii Kościoła na tyle wysoko, aby swoja wersją antytomizmu, zwanego personalizmem uniwersalnym mącić w doktrynie katolickiej.

Ks. Prof. Bartnik studiował na KUL – jednym z trzech obok Lasek i „Odrodzenia” ośrodków rewolucji w Kościele katolickim jeszcze przed Vaticanum II. Zajmował się filozofią i teologią a jego pracą licencjacką była rozprawa o fenomenologii. W latach 1967- 68, po śladach Braunów i Michników, dzięki stypendium kard. Wojtyle udał się do Paryża- do Instytutu Katolickiego, gdzie pracował pod kierunkiem niejakiego Jeana Danielou.

Kto z was o nim słyszał?

Otóż kardynał - opiekun polskiego księdza rodem z galicyjskiej prowincji - był jednym z ekspertów na Soborze Watykańskim II. Ponadto badał wpływy judaizmu i hellenizmu na chrześcijaństwo. Zdaniem kard. Danielou Bóg prowadzi dialog z ludzkością, który zmierza ku zbawieniu. 

Nie wiemy jak układały się relację ks. Prof. Bartnika nad Sekwaną, natomiast kardynał Jean Danielou zmarł nagle w 1974 roku w mieszkaniu paryskiej prostytutki. Powodem śmierci był atak serca podczas orgazmu. Zakon jezuitów chcąc uniknąć skandalu (wtedy takie rzeczy jeszcze nie były w bon tonie) na łamach prasy rozpuścił plotkę, iż kardynał udał się do ladacznicy, aby ja wesprzeć duchowo oraz finansowo. Podobną wersję podtrzymywał bliski współpracownik Jana Pawła II, a zarazem bliski przyjaciel kard. Danielou – kard. Giovanni Battista Re. Nikomu nie przeszkadzało, iż kardynał- lubieżnik był nagi jak go zastali lekarze.
Wart wspomnieć jeszcze, iż brat kardynała Danielou, Alain był hinduistą, żyjącym w homoseksualnym związku ze szwajcarskim fotografem. Kardynał zawsze wspierał brata, a nawet organizował regularne msze dla homoseksualistów od 1943 roku.

Wracając do naszego ks. Profesora Czesława Bartnika, to do początku XXI wieku był pracownikiem naukowym KUL, reanimując posoborowy kościół dodając do teologii a to szczypty patriotyzmu, a to konserwatyzmu, a najczęściej, co było poniekąd aktem wdzięczności, pełne pokłady nauczania Jana Pawła II. Dla ks. Profesora, podobnie jak dla Ojca Dyrektora oraz Episkopatu Polski kościół Katolicki istniał od Jana XXIII, osiągnąwszy apogeum przy Papieżu „z dalekiego kraju”.

Usadowiony w Radiu Maryja zdawał się doskonale dostrzegać współczesne zagrożenia, za to w żaden sposób nie był w stanie znaleźć jakiekolwiek środka zaradczego na ten stan rzeczy w instytucji, w której zaistniał jako kapłan i naukowiec. Był otwarty na cały świat, jednocześnie zamknięty na Tradycję katolicką, czemu niejednokrotnie swoja postawą dawał wyraz. Jego wielokrotnie deklarowany patriotyzm był odległy od katolickiej ortodoksji, dlatego stał się niczym „cymbał brzmiący” i zapewne po dniach opłakiwania w toruńskiej rozgłośni myśl ks. Profesora wyblaknie i spłowieje na wietrze historii niczym nauczanie JPII.

I nie pomoże nawet wyniesienie na posoborowe stoły.

TJK

PS. Wszystko co napisałem, to wiedza ogólnodostępna. Nie wymaga inicjacji, deklaracji, wtajemniczeń. Wystarczy komputer oraz Internet. No i chęć poznania Prawdy.

Za: facebook.com