Nie jestem socjologiem (i dzięki Bogu), więc nie ciąży na mnie -
choćby nawet tylko teoretyczny - obowiązek zachowania neutralności wobec
opisywanych procesów społecznych. Ba, jak tak naprawdę tkwię wewnątrz
nich i z racji swoich siwych skroni przypisuję sobie prawo do
formułowania pewnych wniosków. Do jednego z nich próbowałem dojść od
dość dawna. Otóż od dłuższego czasu zastanawiałem się, gdzie leżą
granice polskiej wytrzymałości i czy na jej końcu znajduje się
pomieszczenie z napisem: "Magazyn broni".
Doszedłem do wniosku, że każdy żywy organizm zaczyna buntować się, gdy
przysłowiowa czara goryczy się wypełni. Choć ta polska zdaje się
posiadać gabaryty gdzie indziej niespotykane, to i tak ma jakąś
skończoną pojemność. Wcześniej czy później wyśle stosowny komunikat do
mózgu, a ten zareaguje. Niestety, nie ja jeden to wydedukowałem. System
również. Powiem więcej. On będzie przygotowany na to, by każdy przejaw
niesubordynacji bezwzględnie (czytaj: krwawo) spacyfikować.
Jaka
dla nas płynie z tego nauka? Ano taka, że bunt jest nieuchronny, ale i
takąż będzie próba jego zdławienia. Ważne jest to, byśmy my, jako żywioł
polski, sami odważyli się wybrać dla niego czas i miejsce, nadali mu
nazwę i wskazali cele, które powinien zrealizować. Innymi słowy: musimy
zbuntować się na swoich warunkach i nie dać się wcześniej sprowokować.
Jaką kreślę ścieżkę dojścia do narodowej kontrrewolucji (ładna to, bo
semantycznie korzystnie obciążona nazwa, nie to co bunt!)?
1. Przejście władzy w JST (jednym bądź więcej).
2. Posprzątanie i wprowadzenie zasad solidaryzmu narodowego i programu uwłaszczeniowego.
3. Emanacja idei na pozostałe JST (doprowadzenie do narodowego wrzenia).
4. Siłowa reakcja Systemu.
5. Powszechny bunt żywiołu polskiego i jego ostateczne zwycięstwo.
2. Posprzątanie i wprowadzenie zasad solidaryzmu narodowego i programu uwłaszczeniowego.
3. Emanacja idei na pozostałe JST (doprowadzenie do narodowego wrzenia).
4. Siłowa reakcja Systemu.
5. Powszechny bunt żywiołu polskiego i jego ostateczne zwycięstwo.
Wydaje się proste, prawda? Ale prostym nie jest. W każdym z tych
punktów czai się czarna dziura, która może wszystko wchłonąć, ale i z
każdej mogą wyłonić się nowe światy, trudne dziś do przewidzenia. Od
czegoś jednak musimy zacząć swój rejs. Sami postawmy żagle tak, by wiatr
historii w nie dął i wiódł nas w pożądanym kierunku.
P.S. Na
kolejnym posiedzeniu w dniach 15-16 kwietnia sejm ma zająć się kwestią
odszkodowań za mienie pożydowskie. Czy całe to bicie piany związane z
wyborami prezydenckimi ma odwrócić naszą uwagę od kwestii budowy Polin?