niedziela, 3 maja 2020

Eugeniusz Onufryjuk: Polski przemysł w polskich rękach


An ArcelorMittal employee tends blast furnace B, at the Ougree facility near Liege, Belgium, on Monday, Feb. 9, 2009. ArcelorMittal, the world's biggest steelmaker, posted an unexpected fourth-quarter loss after taking one-off charges of $4.4 billion that included writedowns on inventories and raw-material contracts. Photographer: Jock Fistick/Bloomberg News
      Panująca obecnie pandemia koronawirusa pokazuje nam, że projekt globalnej wioski, głoszony przez liberalnych demagogów, okazał się ułudą – wystarczył jeden poważniejszy kryzys, by ludzie w obawie o swoje życie dobrowolnie pozamykali się w domach, a państwa zamknęły swoje granice dla przyjezdnych, łamiąc jedno z tzw. „praw człowieka”, czyli prawo do przemieszczania się. Zamknięcie granic przyniosło też załamanie łańcuchów dostaw – i nagle się okazało, że kraje europejskie (w tym Polska) w obliczu kryzysu nie mają jak zaopatrzyć swoich lekarzy w niezbędne środki ochronne – rozciągnięcie się łańcuchów dostaw spowodowało uzależnienie Zachodu od ośrodków przemysłowych, ulokowanych w krajach tzw. Trzeciego Świata.

Zachodni kapitaliści, idąc zgodnie z logiką maksymalizacji zysków i minimalizacji kosztów, przenosili obiekty przemysłowe ze swoich krajów do Azji, a ideolodzy i eksperci obsługujący system kapitalistyczny karmili społeczeństwa wizją gospodarki opartej na wiedzy i usługach. Doprowadziło to do sytuacji, w której owe kraje gospodarki opartej na wiedzy stają w kolejce po rękawiczki i maseczki, a transporty z nimi witają dygnitarze państwowi.

W tej sytuacji staje się jasne, że moce przemysłowe państwa nie są bynajmniej przeżytkiem – od niego w sytuacji kryzysowej zależy bezpieczeństwo państwa i życie jego obywateli. Jeżeli chcemy być państwem, które potrafi samodzielnie reagować na podobne kryzysy, musimy dokonać reindustrializacji kraju. Polska powinna mieć możliwość zapewnienia sobie niezbędnych środków w takiej mierze, w jakiej pozwalają na to zasoby naturalne, którymi dysponujemy oraz nasze możliwości produkcyjne. Aktualny kryzys pokazuje, że w podobnej sytuacji nie możemy liczyć ani na ONZ, ani na UE, ani tym bardziej na naszego hegemona znad Potomaku,  który najchętniej okradłby nas z tych środków, za które zapłaciliśmy – możemy liczyć tylko na rodzimą produkcję i rodzimy przemysł, który został za bezcen wyprzedany przez Solidarność zachodniemu kapitałowi.

Nie chodzi tu o umieszczenie w Polsce fabryk podzespołów zachodnich koncernów – chodzi o cały proces produkcji, który ma mieć miejsce w kraju i zaspokajać przede wszystkim krajowe potrzeby. W chwili kryzysu i po nim nikt nie da nam gwarancji, że zachodnie koncerny utrzymają swoje obiekty przemysłowe w Polsce.

Reindustrializacja kraju sprzyja zakorzenieniu osób w miejscach ich zamieszkania – mając szeroko rozbudowaną sieć obiektów przemysłowych sprzyja przeniesieniu miejsc pracy poza 5 największych metropolii. Mając perspektywę pracy w swojej rodzinnej miejscowości lub blisko niej, znika potrzeba wyjazdu za pracą do miejskiego molochu lub konieczność opuszczenia kraju. Również przedsiębiorstwa na prowincji będą potrzebować pracowników wykwalifikowanych z wielkich miast, a więc umieszczenie przemysłu na prowincji tworzy owe perspektywy dla osób tam zamieszkałych.

Epidemii tej choroby towarzyszy też kryzys – już teraz wiele pracowników ma wolne, trwające prawie dwa miesiące, i tak naprawdę nie wiadomo, ile będą trwały te koronaferie. Cierpią przede wszystkim przedsiębiorstwa, których praca polegała bezpośrednio na obsługiwaniu interesantów: kawiarnie, restauracje, siłownie, sklepy; lub na dostarczeniu ludziom rozrywki: kluby, kina, muzea; tudzież zaspokajające chęć podróżowania: hotele, linie lotnicze etc. Nie wiadomo, ile przedsiębiorstw upadnie, ile osób straci pracę. Aktualnie szacuje się, że bezrobocie może osiągnąć dwucyfrowego wskaźnika. Odbudowa krajowego przemysłu zapewni wielu osobom pracę, a ich rodzinom środki do życia. Ktoś musi budować te fabryki, ktoś jeszcze – ich infrastrukturę, ktoś musi o nią dbać, a w fabrykach potrzebni będą pracownicy. W chwili, kiedy nagle wiele osób straci pracę, plan reindustrializacji kraju pomógłby złagodzić skutki kryzysu gospodarczego.

Mówiąc o perspektywach reindustrializacji należy pamiętać, że ma ona sens tylko wtedy, gdy właścicielami tych przedsiębiorstw nie są zagraniczni inwestorzy. Państwo powinno chronić polską własność przed wykupieniem jej przez banksterów i finansistów – ponieważ istnienie krajowego przemysłu nie jest tylko kwestią czysto ekonomiczną, ale ma również kluczowe znaczenie dla bezpieczeństwa państwa. Niektóre branże powinny być utrzymywane, nawet mimo to, że z rynkowego punktu widzenia to się nie opłaca – w sytuacji nadzwyczajnej moce produkcyjne tych  „nierentownych” fabryk mogą zostać zmobilizowane do uzupełniania braków i realizacji celów strategicznych. W tej perspektywie ostatnie zapowiedzi, że przygotowywane są przepisy, które uniemożliwią przejmowanie polskich spółek bez zgody rządu, należy przyjąć z uznaniem i utrzymywać je nawet po zażegnaniu kryzysu.

Jeżeli ktokolwiek chce zaproponować rozwiązanie kryzysu wywołanego pandemią, to nie mogą to być tylko plany łagodzenia obecnego kryzysu, ani tym bardziej wolnorynkowe lamenty o tym, jak ciężko jest przedsiębiorcom – jak narzeka pewien poseł Konfederacji, który uchodzi za narodowca. Zamiast tych lamentów potrzebna jest zmiana struktury polskiej gospodarki. Najlepszą receptą na obecny kryzys byłaby reindustrializacja kraju, powrót polskiej własności w przemyśle, w celu osiągnięcia jak najdalej posuniętej samowystarczalności kraju.

Eugeniusz Onufryjuk

Za:  http://xportal.pl/?p=36698&fbclid=IwAR3iypkGolbxGxi-HUrwMMElTfZaTuv78E6zp7jHpi66nuYZsRjpaeivrzI