poniedziałek, 7 września 2020

Arkadiusz Jakubczyk: Kagańce na Boga?


 

            Kwestia nakazów noszenia covidowych masek spolaryzowała świat. Wszczęła zaciekłe spory na temat ich skuteczności medycznej. Niektórzy dostają przysłowiowej białej gorączki na widok niezamaskowanych bliźnich w miejscach publicznych.  Z drugiej strony, wiele osób czuje, że maski to kolejna rzecz, którą elity rządzące narzucają masom w celu ich zniewolenia i absolutnej nad nimi kontroli. 
 
W ramach języka urzędowego ustalono termin „zakrywanie twarzy”. To subtelne przesunięcie i skoordynowane rozwiązanie, dotyczące bardziej precyzyjnego terminu, ujawnia głębsze skutki i być może motywy samego nakazu. Istnieje przecież znaczna różnica pomiędzy słowem maska a frazą zakrycie twarzy.  To nie tylko semantyka. Historycznie, maski kojarzono z odgrywaniem ról. Łacińskie słowo persona pochodzi od greckiego słowa prosepon, które oznacza maskę. Z tego rozumienia noszenie maski przypomina bardziej nakładanie na siebie innej persony, lub przedstawianie sobą kogoś innego. Aktorskie granie. „Zakrycie twarzy” natomiast nie tyle zmienia wizerunek, co eliminuje go zupełnie. Wymazuje zawarty w nim obraz Boga.

Związek między Bogiem a człowiekiem konkretyzuje się we Wcieleniu. Bóg staje się człowiekiem i ma ludzką twarz.
 
Ikony są powszechnie znane jako „okna do nieba”, ale co zazwyczaj zawierają? Większość ikon przedstawia twarz Chrystusa, rodziny świętej lub jednego ze świętych. Zwykle, jest to wyłącznie twarz. Teologia stojąca za ikonografią dodatkowo ilustruje związek między twarzą ludzką a twarzą Boga. ​„Celem ikon jest pokazanie, jak rzeczy będą wyglądać, gdy będziemy w niebie”.
 
Wszystkie elementy stylistyczne, których używa ikono graf chcąc przedstawić „przemienioną twarz”, mają na celu „stworzenie dynamicznego procesu, który najpierw wciąga widza w ikonę, a następnie kieruje uwagę poza samą ikonę do nieba. Spojrzenie na twarz świętego przykuwa naszą uwagę, wciąga i zatrzymuje na sobie ”. Duchowość ikon jest całkowicie skierowana na to, co św. Jan określa jako niebo w księdze Apokalipsy, kiedy mówi że święci „ujrzą Pana twarzą w twarz”. Twarzą w twarz jest jedynym sposobem opisania zamierzonej przez człowieka ostateczności. Twarz ludzka reprezentuje godność człowieka.
 
Najgłębszym powodem ważności ludzkiej twarzy jest to, że sam Bóg ma ludzką twarz. Święty Paweł mówi, że to ludzkie oblicze Chrystusa jest chwałą Bożą i światłem jaśniejącym z ciemności. A konkretnie, że zrozumienie w naszych sercach jest związane ze spojrzeniem na oblicze Chrystusa.
 
Jeśli Słowo utożsamia się z ciałem i całkowicie je zawłaszcza, to ciało to musi w pewnym sensie uczestniczyć w najgłębszej istocie Syna, w jego hipostazie. We Wcieleniu, kiedy Syn staje się ciałem, przywłaszcza sobie nasze ciało. Chrystus sprawia, że ​​twarz ludzka może odzwierciedlać oblicze Boga. Chrystus wywyższa ludzką twarz i nadaje jej godność. Jednocześnie oblicze Słowa, które stało się ciałem, jest naprawdę obliczem Boga. 
 
To, co codziennie widzimy na ludzkiej twarzy, nosi w sobie Boskość.
 
Ludzki uśmiech ma ogromne znaczenie dla relacji międzyludzkich. Han Urs von Balthasar podkreśla że „(…) pewnego dnia dziecko rozpozna na twarzy matki jej opiekuńczą miłość i odwzajemni tę miłość pierwszym uśmiechem… To zrozumienie otwiera w dziecku uśpiony pączek samoświadomości” . Uśmiech dziecka to pierwszy mały akt miłości. Przyczynia się do tego tylko uśmiech matki. Ludzki uśmiech jest podstawowym symbolem zdolności człowieka do kochania. Jest także podstawowym środkiem komunikacji międzyludzkiej.
 
W miarę postępu, także naszych różnych kryzysów społecznych, przyswajamy sobie różne obostrzenia. Oby ludzkie kagańce nie były jednymi z nich.  Ruch ich noszenia nabiera tempa, mimo że rozprzestrzenianie się COVID-u  spada. Wydaje mi się, że stawką jest jednak  coś znacznie ważniejszego. Namordniki są używane do podsycania strachu i pielęgnowania uległości.  I na podstawowym poziomie zakrywanie twarzy pozbawia nas człowieczeństwa i zasłania twarz Boga w nas.
 
Można by pomyśleć, że elity rządzące nie myślą na tego rodzaju poziomie teologicznym. Może nie, ale nie byłbym tego taki pewien. Istnieje wiele przypadków, w których elity zostały przyłapane na tym, w co naprawdę wierzą. Nakrycia twarzy są przecież wymagane dla niekwestionowanych mas, ale nie dla samych elit rządzących.
 
Arkadiusz Jakubczyk