niedziela, 14 lutego 2021

Wielkie cierpienie kobiet stosujących pigułkę aborcyjną. Dlaczego nikt wcześniej im o tym nie mówi?

 

         Na filmie „Nieplanowane” jest scena, jak kobieta roni swoje dziecko po zażyciu tabletki poronnej. Jej cierpienie jest wstrząsające! To daje dużo do myślenia!

W Polsce pigułka poronna nazywana RU-486 (ma także nazwę medyczną) nie jest dopuszczona do stosowania. Można jednak wiele informacji reklamowych po polsku znaleźć w Internecie na niepolskich stronach. Czysta reklama: łatwo, bezproblemowo, z zachowaniem prywatności, bezpiecznie, jak trochę większa miesiączka. Najczęściej kobieta jest przekonana, ze wszystko pójdzie szybko i łatwo. Przychodzi jednak wielki ból, krwawienie bywa bardzo duże, olbrzymi stres i bezbronność, a często także konieczność hospitalizacji.

O wielkim cierpieniu kobiety się nie mówi. Nie uprzedza się jej o tym, aby nie stracić klientki i zysku. Pomija się poważne powikłania, jak krwotok, niepełne poronienie, stany zapalne, co może doprowadzić do tak poważnych komplikacji, że trzeba szybko ratować życie kobiety w szpitalu. Mogą te powstać problemy z płodnością na całe życie.

W okresie walki o legalizację aborcji w USA feministki krzyczały, że przerywanie ciąży „na czarno” w warunkach domowych jest bardzo niebezpieczne i naraża kobietę na oglądanie poronionego dziecka, co jest niezwykle stresujące i nie do przyjęcia. Dzisiaj te same argumenty przedstawia się jako zalety: prywatność, zacisze domowe, dyskrecja itd.

Pigułka aborcyjna „działa” do 10. tygodnia ciąży. Można ją nazwać „blokerem progesteronu” – hormonu macierzyństwa, który zapewnia odpowiednie rozpulchnienie śluzówki macicy, odżywianie poczętego dziecka i prawidłowy przebieg ciąży w pierwszych tygodniach. Pigułka aborcyjna „oszukuje” organizm matki, któremu „wydaje się”, że poziom progesteronu jest wysoki, więc zaprzestaje jego wydzielania. W efekcie dziecko zamiera z niedożywienia. Trwa to jednak zbyt długo, więc w celu sprowokowania poronienia podaje się dodatkowo kolejne tabletki środka silnie skurczowego. To z kolei powoduje olbrzymi ból i poważne powikłania.

Podanie pierwszej tabletki poronnej można jeszcze odwrócić, jeżeli matka nagle zmieni zdanie. To się zdarza! Podaje się wówczas duże dawki progesteronu. Metoda ta jest atakowana i podważana przez tych, którzy prowadzą biznes aborcyjny. Więcej informacji na ten temat TUTAJ

W USA pigułka aborcyjna jest legalna i staje się coraz bardziej popularna, gdyż przerzucają się na nią placówki aborcyjne Planned Parenthood. Tak jest wygodniej i oszczędniej. Niegdyś nazywano ją aborcją farmakologiczną lub chemiczną, dzisiaj mówi się o „aborcji medycznej”. Obecnie około 33 – 40% wszystkich aborcji w Stanach Zjednoczonych jest indukowana farmakologicznie. Ta wspaniała reklama i brak podstawowej informacji to po prostu walka o pieniądze, klientki i wpływy biznesu aborcyjnego. Nie tylko działacze pro-life mówią o schyłku aborcji chirurgicznych. Jest to po prostu fakt medyczny.

U.S. Food and Drug Administration (FDA) (Urząd ds. Żywności i Leków USA) podaje (chociaż bez datowania i szczegółów), że odnotowano już ponad dwadzieścia zgonów kobiet na skutek tzw. aborcji medycznych.

Oddajmy głos kobietom, które znają to doświadczenie. Life News cytuje artykuł zamieszczony w jednym z magazynów kobiecych w Nowym Jorku, gdzie zamieszczono relacje 26 kobiet po aborcji medycznej w intencji pokazania, że nie jest to problem. Tymczasem relacje te są przesiąknięte bólem i depresją.

Jedna z tych kobiet mówiła, że odczuwany ból określiłaby na 8, w skali 1-10. Inna opowiadała o dżinsach przesiąkniętych krwią. Mówiła: nie mogłem pozwolić, żeby prześcieradła się zakrwawiły, więc owinąłem się ręcznikami i pozostałem w łóżku z niesamowicie bolesnym skurczem.

Jedna z tych kobiet Brytyjska, Rose Stokes, opisała, co działo się, gdy poronienie nadal było w toku. Była w bardzo trudnej sytuacji osobistej, więc dała się namówić konsultantce w centrum aborcyjnym do zastosowania mniej inwazyjnej metody, czyli pigułki aborcyjnej. Powiedziała: - wybrałam metodę aborcji medycznej zakładając, że będzie prostsza i dyskretniejsza. Po zażyciu drugiej (skurczowej) tabletki, jak sama mówi: - To było, jak akt przemocy. Pamiętam, jak wróciłem do poczekalni i rzuciłam się w ramiona mojej mamy - płacząc z powodu okrutnego bólu, jakiego nie doświadczałam od dzieciństwa.

Konsultantka pocieszała ją mówiąc, że poronienie może nastąpić w dowolnym momencie w czasie dwóch tygodni. Rose opowiada dalej: - jakieś cztery godziny później, kiedy wróciłyśmy do domu, poczułam, że głęboko w moim wnętrzu czai się nieznany ból, gdzieś pomiędzy moim dolnym kręgosłupem a pępkiem. W ciągu godziny zaczęła się akcja - oszczędzę wam długiego opisu, ale: skurcze, wymioty, krwawienie, płacz, dreszcze. Trwało to godzinami.

Po 12 godzinach skurcze były już mniejsze i Rose pomyślała, że najgorsze minęło. Tydzień później poszła jednak do lekarza, który stwierdził, że ciśnienie krwi ma niebezpiecznie niskie. Musiała zgłosić się do szpitala, gdzie jej powiedziano, że poronienie nadal jest w toku, czyli że martwe ciało dziecka nie zostało wydalone. I dodaje: - operację zaplanowano trzy dni później, aby usunąć  „pozostałe produkty ciąży”, jak oni to nazywali. Dostałam zwolnienie z pracy na kolejny tydzień. Cała ta udręka sprawiła, że ​​czułam się zmaltretowana i fizycznie, i psychicznie.

Dr Randall K. O’Bannon, Dyrektor ds. Edukacji i Badań National Right to Life Coalition (NRLC) zapytany, dlaczego aborcje farmakologiczne zwane obecnie medycznymi są reklamowane jako łatwe i całkowicie bezpieczne, powiedział: - oni rzadko dzielą się historiami setek kobiet hospitalizowanych lub tych, które zmarły po przyjęciu tych niebezpiecznych tabletek aborcyjnych.

Przemysł aborcyjny stara się poradzić sobie ze zmniejszonym popytem i spadającymi przychodami, ograniczając koszty urządzeń, sprzętu i wynagrodzeń i przechodząc do aborcji farmakologicznych poprzez kontakt jedynie przez kamerę internetową, podczas której lekarz- aborcjonista nigdy, fizycznie nie bada kobiety, a monitoruje ją tylko z daleka. Jest to nieodpowiedzialne i niebezpieczne porzucenie kobiety w chwili, gdy ryzyko powikłań jest największe. Ona wówczas pozostaje sama!

Jak bardzo kobieta musi być zrozpaczona i przerażona zajściem w ciążę, że decyduje się na taki krok? A przecież są inne lepsze rozwiązania: pomoc w poradniach rodzinnych, w Domach Samotnej Matki, możliwość zrzeczenia się dziecka zaraz po porodzie czy pozostawienie go w oknie życia, co daje mu szansę na kochających rodziców adopcyjnych, którzy wychowają je z miłością i troską.

Udostępnij tę historię

Źródło: National Right to Life News Today/ Life News, opracowanie i informacje własne – 29 stycznia 2020 r

Za:  https://www.hli.org.pl/pl/newsy/4258-wielkie-cierpienie-kobiet-stosujacych-pigulke-aborcyjna-dlaczego-nikt-wczesniej-im-o-tym-nie-mowi.html