wtorek, 2 marca 2021

Aborcja, czyli ludobójstwo

Aborcja, czyli ludobójstwo

              Aborcja to najwieksze w historii świata ludobójstwo, definiuje to wprost, ratyfikowana przez Polskę konwencja Narodów Zjednoczonych. Genezy tego bezprecedensowego mordu w XX wieku możemy szukać w antyrodzinnej polityce, będącej częścią agendy władz bolszewickiej Rosji, komisarz ludowej ds. społecznych Aleksandry Kołłontaj oraz Gieorgija Batkinsa odpowiedzialnego za wydanie broszury „Rewolucja seksualna w Związku Sowieckim”. Nie do przecenienia jest też rola Republiki Weimarskiej, Sex-Pol Wilhelma Reich’a czy Instytutu Seksuologicznego Magnusa Hirschfelda.

Mówiąc oględnie, totalitarne władze doprowadziły do wyekstrahowania stosunku płciowego z zależności kulturowych, głównie moralnych, redukując jego istotę do sfery czysto fizjologicznej, co stanowiło podwaliny pod rewolucję obyczajową 1968 roku w USA. Od tego momentu możemy mówić o globalnym już „marszu przez instytucje” oraz o zseksualizowanym, wyemancypowanym z kulturowych paradygmatów proletariacie zastępczym, który w rewolucyjnym czynie zastąpił klasę robotniczą.

Na naszych oczach ścierają się płyty tektoniczne świata postępowego i świata opartego na wartościach katolickich. Nie liczą się wartości, a cel – rewolucyjny, uświęcający środki. Łamane są więc traktaty, tylnimi drzwiami implementowane są rozwiązania sprzeczne z kanonami łacińskiej cywilizacji. W Europie widać to choćby w próbie rozbieżnego z traktatami akcesyjnymi redystrybuowania środków finansowych w oparciu o ocenę „praworządności”, w przypadku wojny narracyjnej, stosowaniu różnych tricków socjotechnicznych z najważniejszym: medialną manipulacją, prowadzącą do indoktrynacji.

Sporu o aborcję na płaszczyźnie wartości prowadzić nie ma sensu, bo choć wartości są przedmiotem sporu, oponentom przyświeca inny cel: anihiliacja oponentów i zastanego porządku. Dlatego walcząc w procederem aborcji należy korzystać z wszystkich instrumentów prawnych. Powyższe wszakże z immanantnym rozumieniem mechanizmów społecznych, a tu: sposobu myślenia i strategii stosowanych przez oponentów.

Konwencja

Najczęstszy hedonistyczny argument potencjalnych matek, dziś strajkujących gremialnie nieletnich „kobiet”, to „wolność wyboru” do popełnienia czynu zabronionego. W opozycji do tego postulatu stoi orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego z dnia 21.09.2020 i finalnie definiuje kwestię spójności ustawy zasadniczej z innymi aktami prawnymi traktującymi o aborcji z przyczyn eugenicznych.

Konstytucja w art. 38 (Zasada ochrony życia) stanowi, że „Rzeczpospolita Polska zapewnia każdemu człowiekowi prawną ochronę życia”. Rozbieżność między prawem naturalnym – będącym w ujęciu tomistycznym pochodzenia Boskiego – a prawem pisanym co do zasady skutkuje konfuzją. Widzimy ją choćby w problemie definiowania  „człowieka”, w intelektualnej tu gimnastyce różnych wykładni prawnych.

W przypadku omawianego tu aspektu aborcji, udowadniając postawioną na wstępie tezę o ludobójczym charakterze procederu aborcji, chciałbym posłużyć się innym dokumentem. Uchwalona w 1948 r, a zatwierdzona przez ówczesnego Sekretarza Generalnego PZPR, Prezydenta RP Bolesława Bieruta (sic!) konwencja ONZ w sprawie zapobiegania i karania zbrodni ludobójstwa stanowi, iż każdy akt służący przerywaniu ciąży, którego celem jest zniszczenie w całości lub części społeczeństwa, jest ludobójstwem. Artykuł 2, punkt d konwencji stanowi, iż w świetle nieprzestrzeganego do niedawna w Polsce prawa każda aborcja jest ludobójstwem. Art. 2 dokumentu posiada następujące brzmienie: „W rozumieniu Konwencji niniejszej ludobójstwem jest którykolwiek z następujących czynów, dokonany w zamiarze zniszczenia w całości lub części grup narodowych, etnicznych, rasowych lub religijnych jako takich”. Podpunkt „d” stanowi: „stosowanie środków, które mają na celu wstrzymanie urodzin w obrębie grupy”.

Kwestia całkowitego zakazu aborcji jest kwestią sprawą ważną, a zarazem arcyciekawą społecznie. Nonszalanckie niestosowanie się do prawa międzynarodowego i zapobiegania ludobójstwu jest dla mnie sytuacją bez precedensu. Od przeszło 30 lat od początku przemian ustrojowych kolejne władze odsuwają od siebie niewygodny temat aborcji, traktując go jak swoisty „gorący kartofel”. O ile można postawić tezę badawczą, że czynią to z pobudek koniunturalnych, pragamatycznego dążenia do celu, jakim jest utrzymanie się u władzy, o tyle jaskrawe nieprzestrzeganie prawa świadczy o jakości moralnej „elit” III Rzeczypospolitej. Pomimo patetycznych deklaracji działań w obszarze prawa i sprawiedliwości aktywność władz wolnej Polski wpisuje się przynajmniej częściowo w pryncypia „wolnego”, choć zindoktrynowanego i zniewolonego „ideologią śmierci” dzisiejszego Zachodu, czy świata.

„Świat popada w zamęt nie z powodu głupoty intelektu, lecz z powodu wypaczenia woli. Wiemy wystarczająco dużo, to nasze wybory są złe”. Mając na względzie słowa abp. Fultona J. Sheena, wiedząc sporo o ludzkim behawioryzmie, nie powinniśmy odstępować od walki. Mając wypowiedzianą wojnę, nie powinniśmy rezygnować z przysługujących nam norm prawa stanowionego, uznać agendę tzw. praw człowieka, a odstąpić od prawa naturalnego, praw Boga.

Konwencja ratyfikowana przez Bieruta nie utraciła statusu obowiazującego aktu prawnego, a dopuszczamy się jej łamania. Dopuszczamy samą aborcję, mało: pozwalamy na bezpośrednie i publiczne podżeganie do popełnienia ludobójstwa. Z opieszałością reagujemy instytucjonalnie na daleki od merytoryki i kulturowego standardu argument: W**********! To wymierny wskażnik cywilizacyjnego regresu.

Aborcja a cywilizacja

Protesty feministek zainicjowane przed Świętami Bożego Narodzenia, pełne symboliki są w kontekście działań biblijnego Heroda. Ich pryncypia, jak i wzorce zachowań, zaczerpnięte są z ustrojów totalitarnych. Afirmacja feministek dla emancypacji kobiet i mężczyzn z odpowiedzialności, grzechu, pokuty, pokory, życie w związkach niesakramentalnych, opartych jedynie na kredycie zaufania i kredycie w banku, seks przed ślubem czy antykoncepcja – wszystko to posiada wpływ na statystykę ofiar aborcyjnego ludobójstwa.

Paliwem obserwowanych protestów światopoglądowych jest strach przed społeczną dojrzałością, a stadna ich formuła wiele może powiedzieć o strukturalnym podziale i skali oraz kinetyce zmian w społeczeństwie. Innym motorem napędowym jest tu agresja z tytułu utraty świata opartego na hedonizmie. To w jaskrawy sposób pokazuje społeczną niedojrzałość metrykalnych mężczyzn, jak i kobiet. Wybór drogi na skróty po przegranej walce wewnętrznej.

Istotnym elementem współistnienia antagonistycznie nastawionych do siebie grup społecznych w demokratycznym ustroju jest możliwość swobodnej komunikacji. Jest ona utrudniona choćby z uwagi na „tolerancję represywną” lewej, czy nieznajomość różnic w postrzeganiu moralności przez obie, podzielone aborcją dziś strony. Problem komunikacji bada i analizuje dziś wielu znakomitych naukowców i publicystów, jak choćby J. Haidt, P. Fortuna, K. Karoń i inni.

Celebrowany tym roku św. Józef może stanowić remedium na wemancypowany dziś z moralności i odpowiedzialności związek kobiety i mężczyzny. Profanowanie w czasie protestów jego figur jest symptomatyczne. Komu może przeszkadzać mężczyzna, który nie sypiał z własną żoną, a opiekował się Dzieckiem, chociaż wiedział, że nie jest jego? Zapewne jedynie upadłemu i zniewolonym seksem ludziom. Analizując problem aborcji w Polsce warto spojrzeć z perspektywy naukowca. Ks. prof. Tadusz Guz zauważa, iż Polski system edukacji wciąż nie wyartykułował najważniejszych celów edukacji, jakimi są: prawda w aspekcie rozumu, a dobro w zakresie wolności człowieka.

W efekcie rodzi się chroniczny problem z określeniem, co jest dobrem, a co złem, co jest prawdą o świecie, a co jego iluzją. Mając na uwadze owe filary, wiedzę o świecie, powinniśmy czerpać bazując na logice, zbudowanym na jej bazie warsztacie analitycznym oraz regulujących go wartościach moralnych, które nie podlegają ralatywizacji, a odstępstwo od nich – racjonalizacji i stępieniu sumień. Wówczas moralność stanowiąca komplementarną składową cywilizacyjnego spoiwa nie zasępuje etyka, która występować może w tysiącach odmian.

 

Konkluzja

Prawo Boskie nas nie ogranicza, a chroni i widać to z perspektywy 2000 lat. Za oponentów mamy ludzi, którzy odrzucili walkę o własną moralność. Nasza tu aktywność powinna być dla nich szansą. Najnowsze badania społeczne prof. Piotra Świlińskiego pokazują hierarchię wartości dzisiejszych Polaków. O ile jeszcze dwie, trzy dekady temu za najważniejsze uznawano rodzinę, miłość, czy przyjaźń, to dziś panuje – jak to określa prof. Marek Jan Chodakiewicz – dyktatura przyjemności. Piramida potrzeb Polaków wygląda następująco:

1. Zdrowie

2. Wygoda

3. Konsumpcja

4. Rozrywka 

Czy w związku z powyższym stać nas na obronę piątego przykazania Dekalogu, spójności prawa stanowionego z prawem Boskim? Czy jesteśmy w stanie dochować wieczystych Ślubów Jasnogórskich, sentencji: Gotowi jesteśmy raczej śmierć ponieść, aniżeli śmierć zadać bezbronnym? Liczba ofiar aborcji liczona od lat 50-tych XX wieku to ocean niewinnej krwi. Różne szacunki mówią o 1,5 do znacznie ponad 2,5 mld ofiar tego procederu. Aby ta walka była skuteczna, posiłkujmy się wiedzą społeczną, jak i nauczaniem Kościoła, a o wsparcie prośmy św. Józefa i miliardy abortowanych do tej pory DZIECI.

[...]

Miłosz Adam Kuziemka