sobota, 7 stycznia 2023

Agnieszka Piwar: Wczoraj miałam straszny dzień

Może być zdjęciem przedstawiającym 1 osoba 

           Wczoraj miałam straszny dzień. Musiałam podjąć dramatyczną decyzję o rozstaniu z tygodnikiem „Myśl Polska”. Była to chyba najtrudniejsza decyzja w moim dotychczasowym życiu, ale kto mnie dobrze zna, ten wie, że nie mogłam postąpić inaczej.

Zacznę od tego, że związaną z tradycją narodową „Myśl Polską” zawsze ceniłam, że udostępnia łamy osobom o różnych spojrzeniach. Cieszyłam się, że jest tam miejsce dla poglądów, które media głównego nurtu cenzurują i/lub nie mają odwagi publikować. Byłam dumna, że przez lata mogłam być częścią tego wyjątkowego endeckiego środowiska. 
 
Poświęciłam „Myśli Polskiej” ogromny fragment mojego życia i oddałam część serca. Przez lata przeprowadziłam dziesiątki wywiadów z wybitnymi osobami, przywoziłam reportaże z dalekich podróży zagranicznych, pisałam felietony, etc. Nigdy nie otrzymałam za to złotówki wynagrodzenia, wszystko robiłam społecznie i dla idei. Moją siłą napędową była pasja tworzenia, a pragnieniem dzielenie się tym z Czytelnikami.
 
Za publikacje w „Myśli Polskiej” oraz przynależność do środowiska, wielokrotnie byłam krytykowana i atakowana przez wrogie siły. Opluwano mnie z wielu stron, pisano kłamliwe artykuły, wysyłano pogróżki, etc. Często z wszystkimi tymi potwornościami musiałam radzić sobie sama.
 
Miarka się przebrała, kiedy do naszego środowiska przedostał się zagorzały wielbiciel zbrodniarza Lenina. Początkowo naiwnie się łudziłam, że być może w endeckich kręgach przekona się on do naszej idei. Skończyło się na tym, że na naszej stronie internetowej szyderczo zaczął on szydzić z moich publikacji. Najpierw napisał drwiącą „polemikę” do mojego wywiadu z prawosławnym duchownym nt. męczeńskiej śmierci Cara Mikołaja II, a teraz odpalił szyderczy tekst, w którym wykpił moje pochylanie się nad Ofiarami terroru komunistycznego. Na fejsie zapowiadając „polemikę” wyznał nawet, że mdli go płacz za świętą rodziną carską. Było to uderzenie kanonizowanych męczenników i tym samym w uczucia chrześcijan. Autor tych słów (i jego stronnicy) właśnie doprowadził do mojego odejścia z „Myśli Polskiej”.
 
Kiedy dzień wcześniej na facebooku z szyderczą satysfakcją zapowiedział on wspomnianą publikację, zwróciłam na ten fakt uwagę osobom decyzyjnym. Wyjaśniłam, że jeśli ten tekst pójdzie na portal „Myśli Polskiej”, to ja nie będę już mogła być częścią redakcji, gdyż nie mogę publikować w tym samym miejscu co zagorzały wielbiciel Lenina usprawiedliwiający jego zbrodnie na zasadzie «cel uświęca środki».
 
Mój apel i prośby zostały zignorowane, tekst autora usprawiedliwiającego zbrodnie Lenina został opublikowany, i tym samym zostałam zmuszona do odejścia z redakcji.
 
Nie, nie jestem zwolenniczką cenzury. Po prostu są pewne granice przyzwoitości. Na tej samej zasadzie nie mogłabym już publikować w „Myśli Polskiej”, gdyby zaczęto w niej puszczać teksty jakiegoś zagorzałego zwolennika Bandery, który kpiłby z tekstów autorów ujmujących się za Ofiarami rzezi wołyńskiej.
 
Jednocześnie bardzo proszę wszystkich czytających ten wpis oraz ceniących moje artykuły, aby nie wylewali teraz hejtu na „Myśl Polską”. Dzięki „Myśli Polskiej” rozwinęłam skrzydła i przez lata mogłam robić to, co kocham najbardziej, czyli tworzyć. Dzięki temu, że tworzyłam odważnie i bezkompromisowo, dowiedziało się o moim istnieniu sporo kręgów, co zaowocowało licznymi zaproszeniami do różnych krajów. To były dla mnie piękne chwile i niezapomniane przygody.
 
Wiem, że przez te wszystkie lata zyskałam spore grono Sympatyków i wiernych Czytelników. Proszę Was, nie atakujcie w komentarzach „Myśli Polskiej”, której wiele zawdzięczam.
 
Redaktorowi naczelnemu Janowi Engelgardowi oraz wydawcy Przemysławowi Piaście szczerze dziękuję, że nigdy mnie nie cenzurowali i publikowali moje teksty w całości.
 
Moja przygoda z „Myślą Polską” zaczęła się reportaży z Międzynarodowych Motocyklowych Rajdów Katyńskich, a kończy na publikacji pt. „100 lat temu powstał ZSRS – wróg Rosji”.
 
Za: facebook.com