czwartek, 23 lutego 2023

Łukasz Marcin Jastrzębski: Polska w oczach Stanów Zjednoczonych jest półkolonialnym państewkiem

Może być zdjęciem przedstawiającym 3 osoby, ludzie stoją i garnitur 

           Polska w oczach Stanów Zjednoczonych jest półkolonialnym państewkiem. Państewkiem czasem ważniejszym, czasem mniej ważnym. W tej chwili ważniejszym, bo aktualnie wykorzystywanym dla realizacji amerykańskich interesów. Ale jak zajdzie taka potrzeba, to taki twór można poświęcić. Dają zresztą nam to odczuć zamorscy sojusznicy na każdym kroku.

 
Czy ktoś sobie może wyobrazić sytuację, że ambasada Rosji, Niemiec albo Chin organizuje sobie zbieranie danych obywateli Polski. Legalnie za wiedzą władz i za pomocą mediów w Polsce? Również tych państwowych. Właśnie tak się stało, w związku z wizytą sędziwego prezydenta USA Joe Bidena. Ambasador tego kraju w Polsce Mark Brzeziński napisał na swoim twitterowym koncie "Serdecznie zapraszam na przemówienie Prezydenta Joe Bidena @POTUS w Warszawie! To wyjątkowa okazja, aby zobaczyć na żywo Prezydenta Stanów Zjednoczonych (...)" Potem podał link do rejestracji. I Polacy w tysiącach podali swoje dane ambasadzie "sojuszniczego", ale obcego państwa - imię, nazwisko i email. I w ten sposób przedstawiciele Stanów Zjednoczonych mają listę osób, które wspierają ich politykę w Polsce. Dlaczego p. Żaryn nie pisze alarmistycznych twittów? 
 
Kolejna sprawa to sam teatr odegrany w Arkadach Kubickiego w związku z mało wnoszącym przemówieniem Bidena. Polski prezydent - oczywiście nie przez zemnie wybrany, ale mojego kraju - przemawia po ambasadorze obcego państwa. Czyli tym samym jest ustawiony jako ten drugi, mniej ważny. To było upokorzenie nie tyle p. Dudy, który najprawdopodobniej nawet nie zauważył tej zniewagi ale narodu polskiego. Zresztą podczas przemówienia Andrzeja Dudy, był nieobecny prezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden. Przedreptał po jego wystąpieniu. To przebiło słynne zdjęcie z stojącym prezydentem RP Dudą i siedzącym prezydentem USA Trumpem. 
 
Pamiętam z książek historyczno-przygodowych czytanych w młodości, że kolonizatorzy podbijający nowe terytoria, akceptowanych lub mianowanych przez siebie kacyków zazwyczaj szanowali lub udawali szacunek. Przed wręczeniem koralików zapewne by wysłuchali mowy usłużnego i akceptowanego przez nich wodza. 
 
Nie mam pretensji w tej sprawie do Amerykanów. Oni traktują władze polskie, tak jak one chcą być traktowane. Rola sługi obcych narodów wielu z nich odpowiada. Oni wręcz oczekują takiego traktowania. Są niczym żona sadysty, który leje ja po twarzy, a ona go broni. Przekonuje wszystkich, że to dlatego że łobuz tak mocno kocha.