piątek, 21 kwietnia 2023

Gettowy geszeft...

        Tadeusz Bednarczyk pseudonim „Bednarz”, „Tadeusz” (1913-2002). W czasie okupacji niemieckiej był żołnierzem Organizacji Wojskowej, a następnie Armii Krajowej. Pracował w getcie warszawskim do wybuchu powstania jako przedstawiciel Urzędu Skarbowego, pełniąc jednocześnie funkcję koordynatora Korpusu Bezpieczeństwa oraz AK do pomocy dla powstających konspiracyjnych wojskowych oddziałów żydowskich. Za jego pośrednictwem Korpus Bezpieczeństwa przekazywał broń dla Żydowskiego Związku Wojskowego.

Bednarz wspominał:

„Getto miało swoją autonomię, swój zarząd i swoją żydowską policję, która szybko zyskała sobie wyjątkowo złą sławę. Ogromne wrażenie robiła bieganina „za interesami”, za groszem, za podstawowymi artykułami spożywczymi. Rzucała się w oczy ogromna liczba żebraków. To przesiedleni do getta Żydzi z podwarszawskich miejscowości, którym pozwolono zabrać tylko to co mogli wziąć do ręki – i to oni najszybciej pozostali bez środków do życia. Marli z głodu na ulicy. W getcie warszawskim mordowali głodem. Wieczorem zmarli leżeli na ulicy jeszcze w ubraniach, rano już byli nadzy, przykryci papierami lub gazetami. Ubrania zdzierano potajemnie nocą, na sprzedaż lub po prostu na szmaty. Zwłoki zbierały co rano odkryte wozy z zakładu pogrzebowego Pinkerta i ulicą Gęsią wywoziły na kirkut (…)

Najekskluzywniejszym był Palaise de Dance przy ulicy Niecałej należący do braci Frontów. Widzę to jak dzisiaj: lśniący parkiet, doskonała orkiestra Lopka Rubinsteina, nastrojowy półmrok, przyciemnione światła, stoliki. Na stołach autentyczne koniaki i szampany francuskie. Na antresoli loże i gabineciki już dla konkretnych uciech cielesnych. To wszystko było przeznaczone dla ludzi majętnych, tych którzy tutaj w getcie na nędzy i szmuglu robili kolosalne majątki”.

Za:  https://www.facebook.com/photo/?fbid=1346832669225389&set=a.141388273103174