sobota, 23 września 2023

[Kon]Federacja Wyszehradzka? Utopia czy jedyna realna szansa na przeciwstawienie się zachodowi i wschodowi, oraz powrót do koncepcji jagiellońskiej?

 


Obecny skład grupy wyszehradzkiej (przyszłego potencjalnego
państwa federacyjnego - Zjednoczonego Królestwa) w
aktualnych (mamy nadzieję, że tymczasowych) granicach.

Państwa europejskie pod rządami Jagiellonów 500 lat temu.

   Dziś, w 84 rocznicę żydo-bolszewickiej, sowieckiej napaści na Polskę, i oficjalnego dołączenia ZSRR do II wojny światowej, w sojuszu z hitlerowskimi Niemcami, warto przypomnieć, jak by mogła wyglądać nasza historia, gdybyśmy rzeczywiście znaleźli się po drugiej wojnie światowej w obozie zwycięzców, oraz przedstawić wizję na przyszłość, bowiem nie możemy cały czas zatrzymywać się tylko na tym co było, a musimy patrzeć odważnie w przyszłość, jeśli rzeczywiście zależy nam na tym, aby Polska odzyskała niepodległość i stała się suwerennym państwem. Pisałem już o tym w tym tekście sprzed trzech lat : https://tenetetraditiones.blogspot.com/2020/08/micha-mikaszewski-kilka-sow-na-kolejna.html . Należy zdecydowanie odrzucić wizje utopijne, które nijak mają się do realnej rzeczywistości, jak również wizje zbyt spolegliwe wobec zachodu, czy też wschodu. Faktem niezaprzeczalnym jest to, że Polska w obecnych, post-jałtańskich granicach, jak również w obecnym układzie politycznym, jako część UE i NATO, nie ma szans bycia państwem suwerennym i niepodległym. Niepodległość musimy sobie znowu wywalczyć, podobnie jak w 1918 r., i utworzyć nowy porządek.

   Musimy jednak wystrzegać się błędów, popełnionych w okresie międzywojennym. Przede wszystkim, jak wiemy, największym błędem było stworzenie słabego państwa, które miało wyłącznie "egzotyczne" sojusze, z Wielką Brytanią, Francją i USA (z żadnym z tych państw nie mieliśmy nigdy w naszej historii granicy). Była to błędna koncepcja geopolityczna, która ostatecznie doprowadziła do całkowitego upadku i tragedii Rzeczpospolitej podczas II WŚ. Prawidłową koncepcją byłoby tworzenie [Kon]Federacji środkowo-europejskiej z państwami najbliższymi nam kulturowo, czyli przede wszystkim, Czechosłowacją, Węgrami i Rumunią. Takie próby (zwłaszcza z Czechosłowacją) miały miejsce przed II WŚ oraz podczas wojny, niestety nie przyniosły one rezultatu. Konfederacja polsko-czechosłowacka – była to koncepcja polityczna z okresu II wojny światowej propagowana przez Rząd RP na uchodźstwie. Idea ta, wspierana przez rząd Wielkiej Brytanii, nawiązywała do przedwojennych planów ustanowienia bloku państw „Międzymorza”.

    Dziś, z perspektywy czasu, możemy wyodrębnić koncepcje Unii polsko-czechosłowackiej, projektu z lat 1940–1943, który można określić jako ukochane dziecko premiera gen. Władysława Sikorskiego (tzw. Zapadosławia), oraz Unii polsko-węgierskiej (która mogła by być nowym odzwierciedleniem dawnych Austro-Węgier, Powrót Monarchii- Alternatywne Uniwersum). Obie te koncepcje można łatwo połączyć, jako Unię polsko-czechosłowacko-węgierską, w najlepszym wydaniu, jako monarchię - Zjednoczone Królestwo Polsko - Węgiersko - Czeskie. Taka koncepcja wydaje się dziś mało realna, ale być może wielu zapomina o tym, że istnieje już teraz silny fundament, w postaci tzw. Grupy Wyszehradzkiej. To właśnie na tym fundamencie mogłoby powstać w przyszłości, po rozpadzie tzw., Unii europejskiej, federacyjne państwo łączące nasze narody pod jednym berłem wspólnego monarchy (być może, w początkowym okresie, byłaby to republika federalna, później przekształcona w monarchię - zjednoczone królestwo). 

 
   Gdy połączymy obecne państwa grupy wyszehradzkiej, wyszłoby nam państwo o powierzchni 533 627  km², z ludnością 64 292 581. Państwo takie byłoby więc większe (pod względem powierzchni) od Niemiec (357 578  km²), ale wciąż mniejsze, jeśli chodzi o ludność (83 019 200). Gdyby jednak, w przyszłości, Polska i Węgry powróciły do swoich prawdziwych granic, również pod względem ludności moglibyśmy wspólnie dorównać Niemcom. To pozwoliło by być takiemu federacyjnemu państwu państwem rzeczywiście niezależnym zarówno od Berlina, jak też od Moskwy. To jedyna możliwość na taką suwerenność, stworzenie jednego państwa (a nie tylko słabej koalicji państw), które miałoby jedną głowę państwa, i jedną armię, oraz skarbiec, ale posiadało by autonomię jeśli chodzi o zarząd w poszczególnych krajach federacyjnych, język, kulturę, tradycję narodową etc. 

   Wszyscy więc, którzy majaczą coś o "Europie Wolnych Narodów", czy o państwach narodowych w ramach tzw. "unii europejskiej", czy też "Europie tysiąca Lichtensteinów", zwyczajnie nie wiedzą o czym mówią, albo celowo szkodzą sprawie polskiej. Naszym celem nie powinno być ani chęć "naprawy" UE, ani rozbicia Europy na 1000 małych państewek. Naszym celem powinno być stworzenie silnego państwa federacyjnego w Europie Środkowej, które będzie w stanie skutecznie przeciwstawić się zapędom zarówno zachodu, jak też wschodu, i prowadzić niezależną politykę (jeśli taka będzie potrzeba i interes państwowy, współpracując raz to z zachodem, a raz wschodem, ale tylko wtedy, kiedy nam się to będzie opłacało). Oczywiście aby tak mogło się stać, wszystkie te państwa musiałyby opuścić UE, i dobrowolnie zdecydować o utworzeniu takiej federacji, a następnie o jej ustroju, władzach itp. To byłby za pewne długi proces, ale całkiem realny...


    Byłby to prawdziwy powrót do koncepcji jagiellońskiej, do układu politycznego sprzed 500 lat, gdy na tronach Polski, Czech i Węgier zasiadali Jagiellonowie. Dziś można by znowu zjednoczyć te trzy trony, już nie pod rządami jednej dynastii, ale wprost pod berłem jednego Króla, tworząc unię personalną i realną, jak niegdyś unia polsko - litewska, której celem było również zapewnienie bezpieczeństwa wspólnej Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Nowa Rzeczpospolita, tym razem Trzech Narodów (Polskiego, Węgierskiego i Czeskosłowackiego) byłaby naturalną kontynuatorką tej dawnej, przedrozbiorowej Rzeczypospolitej, i jej najlepszym, współczesnym odwzorowaniem. Niestety, na chwilę obecną nie widzę możliwości takiej unii z współczesną Litwą czy Białorusią, a tym bardziej z Ukrainą. Każde z tych państw jest mniej lub bardziej wrogo nastawione wobec Polski. Najbliższa nam kulturowo i etnicznie Białoruś jest niestety rządzona przez człowieka który jest całkowicie podległy Moskwie, i realizuje politykę Kremla, która nie jest tożsama z polską polityką narodową, której celem jest nasz interes narodowy. Abyśmy mogli myśleć o wspólnym państwie polsko-białoruskim (które byłoby kontynuacją państwa polsko-litewskiego, pod znakiem Orła i Pogoni) musiało by najpierw dojść do zmiany politycznej w Mińsku (nie chodzi tu wcale o dojście do władzy tzw. opozycji prozachodniej, tylko o dojście do władzy białoruskich nacjonalistów i monarchistów, pragnących przywrócenia unii z polską w nawiązaniu do tradycji Wielkiego Księstwa Litewskiego, a na to się niestety zupełnie nie zanosi). 

   Możemy jednak w bliższej perspektywie czasowej rozważać Unię Polsko - Czechosłowacko - Węgierską, ponieważ z państwami tzw. Grupy Wyszehradzkiej mamy naprawdę dobre stosunki, i wspólne interesy, będąc dokładnie w środku Europy, między Berlinem i Moskwą. Powinno nam więc zależeć na jak najsilniejszym zjednoczeniu naszych państw, bo tylko razem stanowimy jakąkolwiek siłę i przeciwwagę, wobec tych dwóch mocarstw, które 84 lata temu podzieliły sobie między siebie nasze terytoria. Tylko tworząc jedno, silne Państwo, możemy obronić naszą kulturę i tożsamość. Państwo, które będzie wspólnym dobrem kilku narodów, tak samo jak I Rzeczpospolita, może skutecznie obronić się przed nawet liczniejszym wrogiem. Nie ma też w takim państwie żadnego zaprzeczenia idei nacjonalizmu, bo gdy kilka bratnich narodów (jak zwłaszcza narody Polski i Węgierski) pokojowo się porozumie, aby razem utworzyć jedno, wspólne, silne państwo, to w żaden sposób nie stanowi to zaprzeczenia idei nacjonalizmu, bo wciąż każdy z tych narodów myśli przede wszystkim o własnym interesie narodowym, który w tej sytuacji jest wspólny (i właśnie ten interes narodowy każe nam umocnić się, tworząc państwo razem z naszymi najbliższymi sąsiadami i przyjaciółmi - bratankami). Można dziś zastanawiać się, jakie miasto mogłoby być stolicą takiego wspólnego państwa, jaki język byłby uniwersalnym językiem urzędowym, obok języków narodowych, jaką pieśń można by uznać za wspólny hymn etc. To wszystko są jednak już szczegóły, które można ustalić w ramach wspólnych konsultacji. Każdy z krajów federalnych miałby prawo do zachowania własnego języka, kultury, tradycji, symboli narodowych oraz własnego hymnu, reprezentacji sportowej etc. Każdy kraj miałby też własny parlament narodowy, który miałby szerokie uprawnienia (tak jak w ramach "zjednoczonego królestwa", mają Walia czy Szkocja). Stolica Państwa mogłaby być w historycznym Wyszehradzie, gdzie odbywały się słynne zjazdy wyszehradzkie, w których brali udział królowie Polski, Czech i Węgier, i od którego pochodzi nazwa grupy wyszehradzkiej, a być może także przyszłego, zjednoczonego państwa. Mogłaby również być w Krakowie, gdzie była stolica Jagiellońskiej Rzeczpospolitej. Mogłaby również być zbudowana od nowa, gdzieś pomiędzy, gdzie nigdy nie było stolicy , np. w Popradzie pod Tatrami, aby podkreślić, że jest to rzeczywiście nasze wspólne Estado Novo (nowe państwo). Stolica była by przede wszystkim rezydencją wspólnego władcy i jego administracji, w więc takim "Wersalem wschodu", nie trzeba by więc budować ogromnej metropolii, a jedynie pałac królewski i dzielnicę rządową z Kapitolem, będącą reprezentacyjnym zespołem pałacowo - parkowym.

   W obecnych czasach, gdy widzimy na własnych oczach początek końca UE i struktur oraz stosunków międzynarodowych powstałych po II wojnie światowej, powinniśmy już teraz mieć koncepcję na przyszłość, abyśmy mogli bezpiecznie wkroczyć do nowej rzeczywistości, jaka prędzej czy później za pewne nadejdzie, po upadku obecnego [NIE]porządku. Aby to przejście było dla nas pomyślne, musimy zastosować powyższy scenariusz, inaczej czeka nas albo wchłonięcie do IV Rzeszy Niemieckiej, albo do odradzającego się imperium neo-sowieckiego. Jedno i drugie jest zabójcze dla naszej narodowej tożsamości, a żadna "Europa Wolnych Narodów" nigdy nie powstanie, bo to po prostu utopia, taka sama jak komunizm czy kapitalizm. Narody Europejskie mają szanse istnienia i rozwoju tylko w ramach silnych państw bratnich narodów złączonych wspólnymi interesami rządzonych przez silnych władców (Polska - Węgry - Czechosłowacja ; Niemcy i Austria [zbiór wielu dawnych państewek] ; Włochy [również zbiór wielu państewek] ; Wielka Brytania [i jej dawne posiadłości zamorskie] ; Francja ; Hiszpania ; Rosja etc.).

Podzieleni udepniemy,
Zjednoczeni zwyciężymy!

Michał Mikłaszewski, redaktor naczelny
 
 
OD REDAKCJI:  Ciekawa koncepcja.