czwartek, 14 września 2023

Przyczyny Specjalnej Operacji Wojskowej (1)

            W wyjaśnieniu przyczyn Specjalnej Operacji Wojskowej rosyjscy mainstreamowi propagandyści posługują się kilkoma narracjami. Najczęściej przekazują opowieść, jakoby wszystko zaczęło się w 2014 roku, od słynnego Majdanu i obalenia władzy Wiktora Janukowycza (przywódcy Partii Regionów), który próbował realizować politykę równowagi między Rosją i Unią Europejską.

Zmuszono go do ucieczki wbrew uznaniu prawomocności wyborów prezydenckich przez Rosję, Francję i Niemcy. Majdan był zapewne inspirowany głównie przez tajne służby USA, które miały swoje cele strategiczne, zarówno wobec Ukrainy, Rosji, jak i Unii Europejskiej, ale także przez służby innych krajów. Majdan nie byłby jednak możliwy bez poparcia ukraińskich, a nawet niektórych rosyjskich oligarchów i rzesz społecznych przekonanych do tego przez skuteczną ukraińską propagandę. Majdan nie był jednak bezpośrednią przyczyną wojny, był on skutkiem procesów zachodzących już od dziesiątków lat, był pewnym punktem etapowym w rozwoju procesów społeczno-ekonomicznych, politycznych i ideologicznych oraz międzynarodowych.

Dla odmiany ukraińska i zachodnia propaganda najchętniej początek konfliktu widziałaby 22 lutego 2022 roku. Wtedy nie trzeba byłoby się tłumaczyć z 49 osób spalonych żywcem w Odessie, „antyterrorystycznej operacji” zbrojnej z użyciem czołgów i samolotów w 2014 roku przeciwko Donbasowi, zalegania z opłatami dla Rosji za surowce energetyczne. Nie musiałaby też tłumaczyć się w jaki sposób udało się władzom Ukrainy doprowadzić ją z kraju najwyżej rozwiniętego na całym terytorium poradzieckim do gospodarczej ruiny jeszcze przed wybuchem wojny. Jeszcze prze COVID-em, od 10 lat PKB na Ukrainie nie wzrastał, 3 miliony Ukraińców pracowało zagranicą. Nawet w 2022 roku, pomimo sankcji, PKB w Rosji spadł o 2,2%, a na Ukrainie według oficjalnych danych spadł o ponad 40%. PKB na Ukrainie jest prawie 3 razy niższe niż w Rosji.

Z punktu widzenia Ukrainy główna teza o przyczynie obecnej wojny, przyjęta bezpośrednio z natowskiej propagandy, polega na tym, że Władimir Putin zamierza odbudować imperium rosyjskie i dlatego usiłuje przeszkodzić Ukrainie w jej drodze na Zachód. Konflikt ten trzeba więc odebrać jako pokłosie konfliktu głównego.

Ażeby teza o zagrożeniu ze strony Rosji Putina mogła powstać i była chociaż w jakimś stopniu prawdziwa, musiały już wcześniej rozwinąć się pewne procesy i leżące u ich podstaw sprzeczności społeczne. Dokonywała się bowiem ekspansja rosyjskiego kapitału, usiłował on przejąć jak najwięcej i umacniać się, kontrolować i odcinać kupony z rosyjskich udziałów w ukraińskiej ekonomice. Drugą stroną tej ekspansji było skorumpowanie elit gospodarczych, a nawet i urzędniczych Ukrainy, Gruzji, innych byłych republik ZSRR – co sprzyjało kalkulacjom, że skoro gospodarcze macki już objęły te strefy, to następnym łatwym krokiem powinna być wasalizacja tych państw.

Ale po pierwszych sukcesach napotkano konkurencję ze strony kapitału ukraińskiego, niemieckiego, angielskiego, francuskiego, tureckiego, chińskiego i polskiego. Kapitał rosyjski podobnie postępował na terenie innych „bratnich” państw tzw. bliskiej zagranicy i tam również napotkał na ostry sprzeciw z różnych stron. Kapitał ukraiński, jako ten jedyny sprawiedliwy, chciał coraz więcej zarabiać na swoich zasobach i usługach oraz na transferze towarów z Rosji do Europy Zachodniej i z Europy Zachodniej do Rosji. Lejtmotywem ukraińskiego nacjonalizmu stało się ukształtowanie fałszywego przekonania, jakoby kapitał rosyjski wykupił całą Ukrainę, a kapitał ukraiński jest bezsilny i potrzebuje poparcia narodu, politycznego i militarnego wsparcia zagranicznego kapitału. I takie są najbardziej ogólne przyczyny, czyli istota toczącego się konfliktu militarnego na Ukrainie, namiętnie wypowiadane i bronione przez obie strony.

Przeciętni zaś Ukraińcy mówią, że chcieli oni tylko inaczej żyć, tak, jak na Zachodzie, a Rosja nie mogła tego znieść, ponieważ Rosja częścią Zachodu nigdy stać się nie może. Mówili tak, ponieważ tak widzieli świat i taka wydawała się im istota konfliktu. Ale czy jest sens, aby Rosja dowodziła, że Ukraina nie może stać się częścią kultury Zachodu? Otóż z punktu widzenia prawa narodu do samostanowienia o swoim losie, nie ma ku temu najmniejszego powodu. To w pełni zrozumiałe dążenie narodu biedniejszego do lepszego życia niż dotychczas, a w dążeniu tym może on się posługiwać ideologią narodową, równości, wolności, czy sprawiedliwości. Każda, nawet zafałszowana i bzdurna ideologia jest dobra, jeśli tylko służy osiąganiu wyznaczonego celu. Ale tak się złożyło, że przyczyny wojny nie były związane z potrzebami, interesami i wyobrażeniami o nich najszerszych mas społecznych, ale z interesami kapitału finansowego, interesami wielkich korporacji i strzegących ich wielkich państw.

Obowiązkiem ekipy rządzącej Ukrainą było przede wszystkim zapewnienie ekonomicznego, socjalnego i politycznego bezpieczeństwa dla rozwoju narodu jako pewnej całości. Nawet bezpieczeństwo w dziedzinie militarnej można zapewnić różnymi, nie tylko zbrojnymi metodami, i nie tylko obowiązkowym członkostwem w bloku militarnym, czego przykładem było i jest funkcjonowanie większości państw poza strukturami militarnymi. Ale bezpieczeństwo można osiągnąć również metodami pokojowymi, współpracą gospodarczą i kulturalną, wzajemnymi kompromisami i ustępstwami. Ekipa Wołodymyra Zełeńskiego przyjęła jako dogmat jedno rozwiązanie – wstąpienie do NATO, wiedząc do czego może to doprowadzić. Tym, a także innymi wrogimi wobec Rosji działaniami, wbrew obietnicom wyborczym ściągano na własny kraj niebezpieczeństwo i dano pretekst Rosji do rozpoczęcia Specjalnej Operacji Wojskowej. Rzucenie własnej ludności jako ofiary w wojnie z Rosją jest ostatecznym dowodem niesuwerenności władz stojących na czele Ukrainy, albo świadczy o ich całkowitej degradacji moralnej. Wzięcie na swoje sumienie setek tysięcy ofiar w świetle innych możliwości, nawet jeśli mogły one prowadzić do ustępstw, nie wydaje się racjonalne, a uwarunkowane czyimiś interesami ekonomicznymi i politycznymi.

 

Każda ze stron konfliktu może na wiele sposobów przedstawiać swoje racje i jego przyczyny. Przyczyny mogą być głębsze niż sądzi przeciętny obywatel, patrzący na problem przez pryzmat swoich potrzeb, interesów i wyobrażeń o funkcjonowaniu współczesnego świata. Każda ze stron stara się udowodnić, że takiego rozwoju sytuacji, który nazywa się Specjalna Operacja Wojskowa, nie chciała i sobie nie życzyła. Tak więc wojna wydaje się historyczną i obiektywną koniecznością, za którą głównej winy nikt nie ponosi, albo winę ponosi strona przeciwna. A osoby szczególnie mocno wierzące, mogą uważać ją za karę boską.

Zdaniem Siergieja Periesliegina (znanego rosyjskiego komentatora przez 15 lat prowadzącego kursy z planowania wojskowego w Akademii FSB), chociaż Rosja nie jest tylko prawosławna i nie wszyscy podzielają w niej oficjalną ideologię „ruskogo mira”, to jednak model życia liberalnej demokracji z LGBT, transhumanizmem i eutanazją jest w niej nie do przyjęcia. Ukraina też jest krajem chrześcijańskim i religijnym, może jeszcze bardziej niż Rosja. Ale Ukraina uległa pokusie zachodniego modelu życia, jednakże tej pokusy nie przewartościowała i nie przezwyciężyła z punktu widzenia swoich warunków i możliwości oraz położenia geopolitycznego. Przyjmując pokusę zachodniego modelu życia, powinna ona przyjąć wszystko to, co z taką pokusą się wiązało. W rezultacie, czy Ukraina tego chce, czy nie chce, musi bronić swojej pierwotnych pozycji, przed tym, co niesie neoliberalna kultura, gdzie przewiduje się śmierć miliardów ludzi w imię interesów „złotego miliarda”.

Periesliegin stwierdził, że każdy, kto ma jakiekolwiek humanistyczne wykształcenie, nie może tej wizji świata zaakceptować. Ale poddając się pokusie Europy i Zachodu, Ukraina musi grać w tą grę do końca i dążyć do obcych jej kulturze celów. Natomiast niezależnie od panowania neoliberałów w Rosji, muszą oni wystąpić jako konsolidator wszystkich sił niezadowolonych z inkluzywnego kapitalizmu. Rosja i Ukraina, w ocenie Periesliegina, są względem siebie w pełni symetryczne, Ukraina ma swoją przyszłość, a Rosja swoją. Ale jest też wyraźna asymetria – Rosja czy tego chce, czy też nie, walczy teraz jako neoliberalne państwo i razem z cerkwią przeciwko inkluzywnemu kapitalizmowi o chrześcijański model życia. Ukraina, czy tego chce, czy nie chce, walczy o inkluzywny kapitalizm, o fundusze kierujące jej terytoriami, o pierwotny obraz świata. Ukraina w tej wojnie, choć brzmi to jak paradoks, nie może zwyciężyć, a to dlatego, że w przypadku zwycięstwa jej mieszkańcom bardzo nie spodobają się rezultaty tego zwycięstwa. Radości zacznie wówczas towarzyszyć morze wylanych łez. Wskutek zwycięstwa otrzyma ona warunki swego funkcjonowania znacznie gorsze w stosunku do przedwojennych. Stopniowo coraz więcej Ukraińców zaczyna sobie z tego zdawać sprawę.

Jednakże wybór dokonany w czasie wojny i przypieczętowany krwią na polu boju, nie może być już anulowany, i Ukraińcy zmuszeni są dalej iść w tym niekorzystnym kierunku. I będą walczyć „do ostatniego Ukraińca”, jeśli tylko Zachód będzie dostarczał uzbrojenie. Dlatego – zauważa Siergiej Periesliegin – jest to wojna domowa z elementami wojny zewnętrznej, ponieważ jak zawsze w wojnie domowej walczą ze sobą przeszłość i przyszłość. I Ukraina powinna powiedzieć: „Ty Rosjo jesteś przeszłością, Ty chcesz powrotu poprzedniego systemu, a my prowadzimy do inkluzywnego kapitalizmu, i to jest przyszłość”. Na co Rosja odpowiada: „Wasza przyszłość znajduje się w tak głębokiej przeszłości, że nawet o tym boicie się myśleć. I my rzeczywiście niczego szczególnego nie proponujemy w zamian, ale w ostateczności na to, czego chcecie, Wam nie pozwolimy”.

 

Zdaniem Siergieja Periesliegina, odpowiedź na pytanie: gdzie jest przyszłość, a gdzie przeszłość? – rozstrzyga się obecnie na polu boju. I właśnie w tym wyraża się istota wojny domowej. Periesliegin zastrzega jednak, że to oczywiście nie usprawiedliwia poniesionych ofiar przez obie strony wojny. Ale to jest również wojna domowa pomiędzy najemną siłą roboczą a właścicielami korporacji; niestety pole bitwy pokryte jest różnymi flagami narodowymi i politycznymi, które całkowicie dezorientują walczących, a od jej rezultatów będzie zależało bardzo wiele. To powinniśmy mieć stale na uwadze, słuchając doniesień o sukcesach w ataku, albo w kontrataku. Wojna domowa w Stanach Zjednoczonych też wybuchła tylko dlatego, że stany Południa chciały się oddzielić i żyć po swojemu.

Wszystko to zatruwało stosunki ukraińsko-rosyjskie, i inaczej być nie mogło. To wszystko złożyło się na określone przez Putina cele Specjalnej Operacji Wojskowej: denazyfikacja i demilitaryzacja Ukrainy oraz uwolnienie jej od bandy narkomanów.

Główna przyczyną wszystkich konfliktów…

[Czeczenia (I wojna – 1994-1996; II wojna – 1999-2009), Osetia i Inguszetia, Armenia i Azerbejdżan, Gruzja i Abchazja, wojna domowa w Tadżykistanie (1992-1997) i w Kirgistanie (2010), Kirgizja, Mołdawia i Naddniestrze oraz Gagauzja, Ukraina i Krym, Ukraina kontra Ługańska i Doniecka Republika] jest rozpad Związku Radzieckiego, upadek socjalizmu i rozwój sprzeczności właściwych kapitalizmowi. Silne sprzeczności narodowościowe i graniczne istniały w carskiej Rosji i w Związku Radzieckim, ale były one stłumione przez fakt zamieszkiwania jednego państwa. Rozpadło się ono ze względu na społeczno-ekonomiczne sprzeczności wewnętrzne, ostrą walkę klasową, o czym obecni hurra-patrioci rosyjscy nie chcą wiedzieć i nie chcą ich analizować. Tymczasem rozpad Związku Radzieckiego w sposób sprzeczny z ówczesnym prawem, bez rozpatrzenia dawnych sporów i konfliktów, sprawił, że konflikty zostały odziedziczone przez nowo powstałe państwa i towarzyszą im one do dnia dzisiejszego. Najostrzejszy okazał się, jak na razie, konflikt Federacji Rosyjskiej z Ukrainą. Ale każde osłabienie Rosji będzie owocowało kolejnymi konfliktami republik poradzieckich z ich ościennymi państwami, które wchodziły w skład ZSRR.

Początków rozwoju tych sprzeczności niektórzy doszukują się nawet w tak zwanych reformach Aleksieja Kosygina, kiedy socjalizm zaczęto leczyć kapitalistycznymi metodami, gdy doszło do szeregu błędów gospodarczych i politycznych, a może i świadomych działań, w tym kierunku po XX Zjeździe KPZR, w ramach walki z „kultem jednostki”. Stosunkowo młode ówczesne socjalistyczne stosunki społeczne zaczęły się wówczas rozpadać. Jeszcze wewnątrz społeczeństwa radzieckiego zaczęła kształtować się ta warstwa kierownicza, która stała się później w dużej części kapitalistami (burżuazją), lub decyzją polityczną stworzyła klasę nazwaną później oligarchami. To nie rozpoczęło się w latach pierestrojki, „zdrady” Michaiła Gorbaczowa i Borysa Jelcyna. Sprzeczności społeczeństwa radzieckiego zostały spotęgowane przez te sprzeczności i konflikty, które niosła ze sobą jawna kapitalistyczna transformacja. Sprzeczności, które przyniosła kapitalistyczna transformacja na całym poradzieckim terytorium, zostały spotęgowane przez sprzeczności właściwe dla imperializmu.

Należy przy tym podkreślić, że nacjonalistyczne nastroje zaczęły się kształtować i umacniać stosunkowo wcześnie, jeszcze w czasach ZSRR, kiedy poszczególne republiki narodowe i regiony zaczęły otrzymywać swobodę w dysponowaniu zyskami, które miały z przedsiębiorstw na swoim terenie. Zaczęły zaostrzać się partykularyzmy i dążenia, aby zatrzymywać zyski u siebie, wszystko ciągnąć w swoją stronę, a jak najmniej „przekazywać do Moskwy”. Bardziej rentowne zakłady pracy nie chciały dzielić się zyskami z innymi, gorzej radzącymi sobie na rynku. Jednocześnie całą winę za wszelkie trudności zwalano na „górę” i „centrum”. Te nastroje, powstałe najpierw wśród zarządzającej elity, która nie mogła sobie poradzić z nieuchronnymi w takim modelu zarządzania gospodarką narastającymi sprzecznościami i trudnościami, i na bazie stosunków towarowo-pieniężnych bardzo szybko zaczęły rozpowszechniać się wśród mas pracujących narodów, i dodatkowo były z całą mocą i perfidią podsycane z zewnątrz. W okresie kapitalistycznej transformacji w Rosji i przyległych republikach, więcej konfliktów było tylko w Afryce i na Bliskim Wschodzie, co pokazuje jak bardzo drastycznie ujawniały się kapitalistyczne sprzeczności społeczne.

Upadek „realnego socjalizmu”, rozpad Związku Radzieckiego i przejście nowopowstałych państw do systemu kapitalistycznego z właściwymi dla niego dysproporcjami i sprzecznościami, deindustrializacja i prywatyzacja gospodarki oraz problemów socjalnych – doprowadziły do zmiany struktury poradzieckich społeczeństw, zmiany struktury interesów i ich zaostrzenia. Dlatego, co by się nie działo, trwałe i pełne przezwyciężenie obecnego kryzysu, przejście od wojny do przyjaźni między narodami, w ramach inkluzywnego kapitalizmu nie wydaje się możliwe.

Rozpad Związku Radzieckiego…

miał skutki społeczno-ekonomiczne i polityczne. Zmianom uległa struktura społeczna i interesy poszczególnych klas. Ponieważ do wojny Rosji z Ukrainą doszło ponad 30 lat od upadku Związku Radzieckiego, nie wszyscy dostrzegają związek pomiędzy tymi dwoma wydarzeniami. Nacjonalizm ukraiński dawał o sobie znać i był tolerowany od pierwszych lat po Rewolucji Październikowej, a łagodzony był między innymi przez to, że Ukraińcy obejmowali najważniejsze urzędy w KPZR i państwie radzieckim, a Ukrainę z zacofanego peryferium przynależnego w przeszłości do kilku państw, przekształcono w najbardziej rozwiniętą republikę Związku Radzieckiego. To oczywiście z uwagi na utrzymywanie się nacjonalizmu sprawiło, że wówczas zaczęto uważać, że Ukraina wytwarza więcej niż zatrzymuje dla siebie. Nacjonalizm ukraiński się utrwalał, gdy trzeba było spłacać zaciągnięty przed pozostałymi republikami „dług”. Ponadto stosunki między tymi państwami od początku kapitalistycznej transformacji były bardziej dynamiczne, gdyż w konflikcie na Ukrainie biorą udział nie dwie, a co najmniej cztery strony i każda z nich dąży do realizacji swoich celów.

Przyczyny wojny na Ukrainie są w swej istocie ekonomicznej zupełnie różne i często przeciwne temu, co mówią również kijowskie władze. Świadomość przyczyn wojny jest określana przez tak zwane informacyjne pole, czyli przez oficjalną propagandę, ponieważ wszelka opozycja na Ukrainie została zlikwidowana, a wraz z nią wszelkie niezależne źródła informacji. Natomiast świadomość przyczyn wojny w Rosji jest mistyfikowana przez ideologiczne odwołania do „Wojny Ojczyźnianej”, utrzymanie „russkogo mira”.

Rozpad Związku Radzieckiego był katastrofą ekonomiczną dla wszystkich tworzących go narodów i państw, a Rosja jako dotychczasowe centrum poniosła szczególnie ciężkie straty, wraz z utratą swej pozycji. Rozpadały się przedsiębiorstwa, rozpadały się więzi pomiędzy poszczególnymi republikami i przedsiębiorstwami. Wszystkie poradzieckie państwa pogrążyły się w ekonomicznym chaosie i kryzysie. Rosja nie była w stanie pomóc poszczególnym republikom, ani zgodnie z głoszoną ideologią neoliberalizmu, nie miała nawet takich planów. Wszyscy wszędzie szukali przyczyn trudności, tylko nie u siebie.

W postawie przywódców wszystkich poradzieckich republik występowała sprzeczność: z jednej strony – nawoływali do neoliberalnych rozwiązań we wszystkich dziedzinach, a z drugiej – w praktyce dominował czynnik inercji (bezwładności) myślenia. Inercji tak struktur instytucjonalnych (form artykulacji i reprezentacji interesów, form i kanałów regulacji funkcjonowania systemu) w stosunku do zmiennych warunków równowagi, spoistości i ciągłości systemu, jak i – oczywiście – mentalności ludzkiej, wyobrażeń, złudzeń, pobożnych życzeń. Taki inercyjny charakter miało zarządzanie gospodarką radziecką. Nowe poradzieckie władze nie przestawiły się z sieci powiązań z ZSRR na interakcje gospodarcze już na innych warunkach, przy złamaniu rosyjskiego monopolu w obrocie gospodarczym z byłymi republikami. Inercyjny charakter ma też ciągłość imperialnego samookreślenia i samopoczucia rosyjskich elit politycznych, nostalgia za statusem Starszego Brata.

Rosyjskie kierownictwo w latach 1990. miało błędne wyobrażenie o współczesnym kapitalizmie i podzielało złudzenia; z uporem godnym neofitów wyznawało zasady neoliberalnej ekonomii burżuazyjnej. A w odpowiedzi na to, wielu polityków w republikach z radością wygłaszało opinie, że Rosja jako imperium skończyła się ostatecznie, i zaczynało poszukiwać najlepszych dla swoich państw związków gospodarczych i sojuszów międzynarodowych. Z tego chaosu wykształciło się jednak kilka głównych kierunków działań republik. Po pierwsze, bezpośredniego podporządkowania się Zachodowi, który traktowano jako tego, kto „może dać więcej”.

Do tych państw z pewnością należały Litwa, Łotwa i Estonia, w których kryzys ekonomiczny był cięższy niż w samej Rosji. Ale ponieważ były to małe ludnościowo kraje, więc żeby udzielić im pomocy i objąć je pełną kontrolą, nie wymagały ze strony Zachodu wielkich nakładów finansowych. Przyjmując je pod swoje skrzydła, stratedzy Unii Europejskiej i NATO uwzględniali, że zajmowały one ważną strategicznie pozycję, ponieważ blokowały połączenia Rosji z Obwodem Kaliningradzkim oraz wyjście floty rosyjskiej z Petersburga na Morze Bałtyckie.

Rola Ukrainy

Inna rola przypadła Ukrainie. Miała ona ogromne terytorium, dostęp do Morza Czarnego, porty, flotę, dobrze rozwiniętą energetykę jądrową i wodną, ogromne ilości wysokowydajnych ziem ornych, złoża wielu surowców. Poziom życia i zaopatrzenia w produkty rolne był więc wyższy niż w innych poradzieckich państwach. Ukraina była w najlepszej sytuacji ekonomicznej i przemysłowej spośród wszystkich poradzieckich państw, miała najlepiej rozwiniętą infrastrukturę. Sytuacja na Ukrainie w latach dziewięćdziesiątych była lepsza niż w Rosji i rozwijała się stosunkowo szybko, za jednym bardzo ważnym wyjątkiem. Ukraina nie postawiła przed sobą zadania wyboru nowego kierunku rozwoju, ani za prezydentury Leonida Krawczuka (1991-1994), ani Leonida Kuczmy (1994-2005). A poprawnie rozwiązywała tylko bieżące problemy o znaczeniu taktycznym.

Trzeci kierunek obrały w początkowym okresie po rozpadzie ZSRR Białoruś i Kazachstan. W ocenie Sergieja Perieslegina, budowały one system neoradziecki, próbując zachować wszystko to, co pozostało po Związku Radzieckim, przedsiębiorstwa, więzi ekonomiczne i stosunki społeczne. Kazachstan zrealizował duży projekt związany z przeniesieniem stolicy. Na realizację projektów w Białorusi i Kazachstanie ogromny wpływ mieli poszczególni przywódcy: Aleksander Łukaszenko i Nursułtan Nazarbajew. Ale po odejściu Nazarbajewa z powodu braku silnego następcy sytuacja zaczęła się szybko pogarszać. Azerbejdżan szedł tą samą drogą, co Białoruś i Kazachstan.

Zdaniem Siergieja Perieslegina, Ukraina w latach 1990. niczego nie budowała, nie inwestowała, tam trwał proces deindustrializacji i dominacji neoliberalnej ekonomii. Tzw. biznesmeni zajmowali się przejadaniem tego, co pozostawił im Związek Radziecki. Działo się do w dużym stopniu kosztem Donbasu, który był rozwinięty stosownie do potrzeb całego Związku Radzieckiego. Dla samej Ukrainy Donbas z rozwiniętym przemysłem ciężkim w tych rozmiarach był zbyteczny i tak czy inaczej rozpoczęła ona jego likwidację jako przemysłowego centrum, częściowo poprzez wyprzedaż, częściowo poprzez zamykanie zakładów. To samo działo się w Rosji, co tylko potęgowało problemy na Ukrainie i podsycało ukraiński nacjonalizm. Wszędzie w latach dziewięćdziesiątych drapieżny kapitalizm był taki sam. To była prawdziwa wojna wszystkich przeciwko wszystkim.

Przed rozpadem systemu państw socjalistycznych sytuacja na Zachodzie też była ciężka. Wśród radykalnych rosyjskich publicystów słyszy się nawet opinie, że gdyby Związkowi Radzieckiemu udało się przetrzymać jeszcze kilka lat, to istniała groźba wielkiego kryzysu i rewolucji socjalistycznych w wielu krajach Zachodu. To oczywiście publicystyczna przesada, ale bez wątpienia dzięki wcześniejszemu upadkowi „realnego socjalizmu” ekonomika europejskich krajów Zachodu mogła swój rozwój po 1990 roku zawdzięczać przejęciu rynków i zwiększonemu wyzyskowi Polaków, Węgrów, Czechów, Bułgarów, Rumunów, narodów rozbitej Jugosławii, a także tanim surowcom z Rosji. Tych środków wystarczyło Zachodowi na podtrzymanie kapitalizmu przez kolejne 20 lat.

Ale kryzys 2007-2008 roku nie został przezwyciężony; PKB w większości najwyżej rozwiniętych kapitalistycznych krajów uległ właściwie stagnacji. A wobec stagnacji i bogacenia się wąskiej elity oznaczało to wzrost wyzysku większości społeczeństwa i zaostrzenie sprzeczności oraz groźby konfliktów społecznych. Teraz zyskane wówczas przez Zachód środki są już wyczerpane. Powstaje szereg zahamowań w związku ze wzrostem cen na surowce energetyczne. Jeśli zablokuje się nawet te ostatnie 7% gazu rosyjskiego, to wpełzanie do Europy Zachodniej w kryzys stanie się nieuchronne. Nie ma już takiego ratunku dla zachodniej gospodarki, jak tania siła robocza i możliwości eksportowe na nowe rynki. Zmienił się układ sił ekonomicznych i militarnych. Teraz gospodarczy i dyplomatyczny imperializm zachodnioeuropejski i amerykański próbują przywołać do porządku Rosję, opanować jej rozległy rynek i dorwać się do jej surowców na nowych, korzystniejszych dla siebie warunkach, oraz przyhamować rozwój Chin, Indii, Indonezji i niektórych krajów afrykańskich. Czarnoziemy ukraińskie mogłyby zapewnić dopływ taniej żywności. Zastraszone wizją kryzysu strukturalnego i ożywione wizją możliwych zysków kosztem Rosji i szeregu krajów rozwijających się, kraje Zachodu mówią w związku z tym o konieczności utrzymania hegemonii USA i odrzucają możliwość budowy makroregionów oraz wielobiegunowego świata.

CDN

dr Edward Karolczuk

Myśl Polska, nr 37-38 (10-17.09.2023)

Za: https://myslpolska.info/2023/09/14/przyczyny-specjalnej-operacji-wojskowej-1/