poniedziałek, 3 lutego 2014

IMPERIUM POLSKI - Krzysztof J. Wojtas

   Kilkukrotnie wspominałem w różnych miejscach, że odnowa idei polskości winna odbywać się na bazie jakiejś szerszej idei. Aby była możliwość przeciwstawiania się Rosji, Niemcom, czy judaizmowi, winna zostać wypracowana idea równorzędna, bo tylko na takiej podstawie można porównywać tworzone rozwiązania.
Jest oczywistym, że jedynie idea odnosząca się do wszystkich dziedzin życia społecznego, takie kryteria spełnia. A sama przez się stanowi ideę imperialną.

Określenie imperium ma zakodowany negatywne znaczenie. Wpłynęło na to z jednej strony indoktrynacja komunistyczna (starsze pokolenie, do którego już chyba należę), a z drugiej, poprzez „kultowy” serial Gwiezdne Wojny, gdzie kontynuowano tamto znaczenie tego określenia.
Tymczasem konieczna jest zmiana spojrzenia na ten problem w myśl poprzedzającego akapitu.


Na czym opieram swoje uwagi? Na prezentowanych notkach w cyklach nawiązujących do cywilizacji. Było ich łącznie ponad trzydzieści. A imperialność łączy się jednoznacznie z cywilizacjami.
Czym bowiem jest imperialność?
Organizacją życia społecznego , gdzie czynnikiem łączącym są wartości wyróżniające cywilizacje, uznawane i jednakowo rozumiane przez wspólnotę cywilizacyjną.
Można więc twierdzić, że są to zasady organizacji państw istniejących w danej cywilizacji, gdzie może występować hegemon, ale też tę rolę może pełnić instytucja religijna, jako rozjemca istniejących kulturalnych odchyleń.

Pozycja hegemona w cywilizacji jest spełniana odpowiednio przez dwór cesarza (władze państwa obecnie) w Chinach, kapłanów (bramini) w Indiach, Papieża w cywilizacji łacińskiej , Sanchedryn w judaizmie , muftich opierających się na Koranie w świecie muzułmańskim, czy cara w Rosji.
Tak w ogólnym zarysie można scharakteryzować nadrzędne czynniki łączące.

W tej części chcę zaznaczyć jeden element; siła militarna nie jest istotnym czynnikiem spajającym imperium. Przeciwnie. Można twierdzić, że siła militarna, czy to hegemona, czy też jednostek składowych, wskazuje na degenerację systemu. I zazwyczaj sygnalizuje upadek, albo gwałtowne zmiany relacji.
Imperium organizując i regulując wszystkie sfery życia nie potrzebuje siły militarnej do utrzymania tych zasad. Raczej tylko sił porządkowych zdolnych wyegzekwować utrzymanie zależności i usuniecie niesubordynacji.

Warto tu zwrócić uwagę, że u siły porządkowe, wobec wielkości imperium, są zazwyczaj dostatecznie potężne, aby stanowić zaporę także dla czynnika zewnętrznego. Jednak budowa struktur militarnych nie jest celem imperium.
Taka sytuacja miała miejsce w Imperium Rzymskim. Rozpad struktur nastąpił w konfrontacji z mniejszymi jednostkami „cywilizacyjnymi”, ale o militarnej strukturze organizacyjnej (Partowie, Germanie).

Kolejna uwaga. Przegrana militarna nie musi powodować upadku imperium. Zazwyczaj jedynie przemieszczają się ośrodki decyzyjne.
Upadek jest wynikiem odrzucenia wartości leżących u podstaw wspólnoty cywilizacyjnej. Jeśli to nie następuje – zwycięstwo militarne jest iluzoryczne i nie ma następstw, a relatywnie szybko następuje odrzucenie okupacji.
Taka sytuacja miała miejsce w Indiach, Chinach, Wietnamie, a ostatnio zauważalne jest w Iraku i Afganistanie; można twierdzić, że w konfrontacji cywilizacji czynnik militarny ma niewielkie znaczenie. Przeciwnie. Używanie siły militarnej wskazuje na słabość, zbliżający się kryzys i przewartościowania u agresora.
Ostatnie 500 lat , a zwłaszcza 150 lat stanowiły o ekspansji Cywilizacji Łacińskiej. Nietrudno zauważyć, że czynnik militarny odgrywa tu coraz większą rolę. Jednocześnie faktyczne wpływy ulegają ograniczeniu. Europa i USA – dziedzice tej cywilizacji, zdegenerowały ją na tyle, że nie jest atrakcyjna dla jednostek z innych kręgów cywilizacyjnych.
Najbardziej wyraźnym tego przykładem jest eliminowanie wspólnot chrześcijańskich z tamtych społeczności. Ma to miejsce we wszystkich krajach. A jednocześnie na terenie Europy i USA szybko rozwijają się grupy wyznające odmienne zasady cywilizacyjne i religijne. Ba, nawet konflikt – nie zaleczone rany, między Kościołem Wschodnim i Zachodnim , należy rozważać przez pryzmat konfliktu cywilizacyjnego.

Tematyka tu poruszona dotyczy zbyt wielkiej ilości zagadnień, aby można było wgłębiać się w szczegóły. Dodać jednak jeszcze należy, że imperia nie są agresywne militarnie. Wpajane nam takie przekonania są zdecydowanie wynikiem manipulacji.
Prof. Koneczny postawił tezę, że istnieje permanentny konflikt cywilizacyjne, którego efektem jest pełna likwidacja cywilizacji przegranej. Być może tak jest, ale na pewno konfrontacja nie odbywa się w sferze militarnej, acz niekiedy ma, marginalnie, i taki charakter.
Istotą konfliktu jest tworzenie przekonania, że system organizacyjny oparty o daną cywilizację, w sposób optymalny zapewni dostosowanie do istniejących wyzwań rozwojowych.

Ważna wydaje się jeszcze wstawka dotycząca II WŚ. Otóż przegrana Niemiec nie wynikała ze słabości technologii wojennej; raczej z niedostatków ideologii imperialnej. Niekompletność tej idei jest widoczna w braku wskazań korzyści dla społeczeństw, które znalazły się w obrębie terenów zajętych przez Niemcy. Ludy ZSRR, zmęczone terrorystycznym terrorem, były gotowe do uległej współpracy z Niemcami. Tymczasem zaproponowano im niewolnictwo z rasą panów. Czyli żadnych korzyści.
W efekcie nie nastąpiło masowe wstępowanie w szeregi armii niemieckiej, co zaowocowało brakiem 2 – 3 mili
onów ludzi do zwycięstwa nad ZSRR.
Trudno zaś wnioskować, jaki wynik miałaby wojna po wyeliminowaniu tego kraju.

Kończąc tę notkę chcę zasygnalizować dalsze, gdzie zamierzam rozważyć możliwość i potrzebę wytworzenia Polskiej Doktryny Imperialnej opartej na Cywilizacji Łacińskiej z zaznaczeniem polskiej odmienności. Dalej zaś warunki konieczne do realizacji w tym budowę elit mogących urzeczywistnić te projekty – a może tylko mrzonki.

Za:  http://spiritolibero.blog.interia.pl/?id=1969241