czwartek, 5 listopada 2015

Córka "Sztyleta" vs Zorganizowana Grupa Przestępcza

       Panią Marię znam osobiście od kilku lat z korytarzy sądowych, na miarę jej sił i możliwości z działalności wspierającej poszkodowanych przez tzw. wymiar sprawiedliwości post-PRL-u bis. Jest kobietą bardzo odważną, bystrą, ma ogromną wiedzę i spore archiwum o przekrętach III RP w Krakowie, o czym starała się od lat powiadamiać odpowiednie instytucje – śląc oficjalne pisma ukazujące skandaliczne malwersacje oraz nadużycia władzy i prawa. Określa administracyjne przekręty i wyłudzenia dobitnie, nazywa rzeczy po imieniu: pod Wawelem w białych kołnierzykach i rękawiczkach działa bezkarnie Zorganizowana Grupa Przestępcza, która nie boi się nikogo, ponieważ ma wsparcie w kręgach terenowego aparatu decyzyjnego szczebla. Parasol ochronny dla mafiozów jest tak mocny ("nieprzemakalny", by nie pozwolić swoich drani "umoczyć"), że w przypadku niepokornej staruszki pozwolono sobie nawet na próbę pozbycia się jej z tego świata – poprzez wpuszczenie do jej mieszkania trujących toksyn. Istny cud, że uszła z życiem.

Jeśli mówi się, że pookrągłostołowa Polska, jako państwo, nie istnieje (przypomnę tutaj znamienny, ale już bez wulgaryzmów, fragment cytatu dygnitarza PO: "... i kamieni kupa!"), to tylko część prawdy, wierzchnia strona medalu: ono, to pseudopaństwo, jest i świetnie funkcjonuje, ale z silnym wektorem antypolskości, jako administracyjna opresja przeciwko patriotom, zwłaszcza osobom z pronarodowym rodowodem, czyli postaciom z antykomunistycznego gniazda. W okolicach Sandomierza, Tarnobrzegu czy Mielca do takiej symbolicznej familii należało nazwisko Wiącek, gdzie spowinowaceni bojownicy walczyli z Hitlerem, nacjonalizmem ukraińskim, a po wojnie z sowieciarzami jako tzw. Żołnierze Wyklęci, ginąc w walce z ustrojem przywleczonym do Polski na bagnetach wprost z Kremla.
Szykowana przez laty grabież na schorowanej lokatorce nabrała teraz gwałtownego przyśpieszenia, ponieważ wsparcie prezydenta Krakowa, jako członka SLD, stopniało w ławach sejmowych do zera. ZGP zatem musi szybko sfinalizować przygotowywany od dawna skok na położony w centrum Krakowa cenny lokal, zanim wiatr odnowy nada odwrotnego biegu tej jednostkowej, ale jakże charakterystycznej dla III RP, dramatycznej historii.
Poniżej wpisy przybliżające tę bulwersującą sprawę: opis zdarzenia (udaremnienia przez krakowskie środowisko patriotyczne eksmisji 26.10. br. córki oficera AK) zrobiony przez młodego dziennikarza z Krakowa oraz materiał publicystyczny Zygmunta Korusa (niezależna.pl – Nasze Blogi). [Z uwagi na logikę wywodu teksty są przytoczone w odwrotnej kolejności.]

 Zygmunt Korus, Córkę "Sztyleta" na bruk!

        Maria Wiącek-Wielebnowska (rok ur. 1941) jest córką Żołnierza Niezłomnego z Tarnobrzegu, Mieczysława Wiącka (pseudonim "Sztylet") – oficera Legionów Piłsudskiego, potem Wojska Polskiego, za okupacji Armii Krajowej i WiN-u. "Sztylet" brał udział w brawurowej akcji AK (zgrupowanie "Jędrusie") rozbicia niemieckiego, zarządzanego przez Ukraińców, więzienia w Mielcu w dn. 29 marca 1943 roku./1
Po wojnie Mieczysław Wiącek, nadal jako partyzant, stanął tym razem naprzeciw sowieckiemu "wyzwolicielowi" – nowemu okupantowi. Zginął 15 czerwca 1946 roku w Przedleszczanach, zabity przez Urząd Bezpieczeństwa, a ciało, tuż przed przygotowanym rodzinnym pochówkiem, tajniacy zabrali i przewieźli w nieznanym kierunku, prawdopodobnie do Warszawy.
Maria Wiącek mieszka w Krakowie przy ul. Krowoderskiej 56/1 od dziecka, znalazła się tam jako czterolatka. Od dłuższego czasu urzędnicy Gminy Kraków (kto za tym stoi?) straszą panią Marię eksmisją – szykany są niewyobrażalne: odcięto jej ogrzewanie i gaz, zamurowano otwory wentylacyjne. "Nie ma zmiłuj się! Nie będziemy wysłuchiwać żadnych wyjaśnień, nie chcemy przecież pani dobra, bo nam w gruncie rzeczy nie o to chodzi, żeby stanąć po stronie zwyczajnie ludzkiej, uznać humanitarne racje" – możemy domniemywać, że tym się kierują. A skoro tak, to wniosek jest tylko jeden: wam, bezduszne, skorumpowane urzędasy idzie o pozbycie się lokatora, bo KTOŚ wpływowy ma wyraźne zakusy na jego intratne lokum.
Sprawie nadano bieg 19.09.2011. Pozwana nie otrzymywała powiadomień o toczącym się przygotowaniu do "przejęcia mieszkania", wyrok zaoczny... I ten charakterystyczny, waniający przekrętem pośpiech: natychmiastowa wykonalność! Pod dokumentem podpisała się Sędzia Sądu Rejonowego Kraków- Śródmieście, Wydz. I Cywilny – Sabina Czech-Śmiałkowska.
I poszłooo! Osoba zasłużona, patriotka, schorowana staruszka ma iść na bruk bez prawa do lokalu socjalnego, w dodatku ponieść koszta postępowania sądowego na rzecz gminy pod Wawelem, powoda eksmisji. Rzekomo za naruszenie dyscypliny meldunkowej przez pozwaną (bo wielokrotnie nie zastawano pani Wiącek w mieszkaniu, gdy ona tymczasem pełniła całodobowe dyżury przy obłożnie chorym mężu w innej części Krakowa). Jak się coś takiego czyta i słyszy, to włosy dęba stają! Wyrzucać kogoś z mieszkania (przed zimą) za naruszenie dyscypliny meldunkowej, gdy się jest lokatorem zameldowanym ponad 70 lat! Płaci się regularnie czynsz itd., itp.
Ewidentnie chodzi KOMUŚ(-szkom?) o przejęcie atrakcyjnego lokalu (zapewne w celach biznesowych) na parterze w ścisłym centrum miasta. Jak zresztą w tysiącu takich przypadków w Polsce, gdzie na celownik cwaniacy biorą ludzi sędziwych, a mafijne piąchy wiadomej (czytaj: "służbowej") proweniencji najczęściej atakują osoby mające pamięć faktograficzną o "zaprzańczych przodkach": przejęcie lokalu i wyeliminowanie przy okazji świadka historii – to podwójny cel drani i korzyść z takich pseudoprawnych działań. Skorumpowani urzędnicy bezsprzecznie maczają w takim niecnym procederze palce.

Przyp.:

1./ http://zeszytykombatanckie.pl/dokumentalna-opowiesc-o-wyczynie-jedrusiow/ (link is external)
[http://naszeblogi.pl/58234-corke-sztyleta-na-bruk (link is external)]
Za: http://niepoprawni.pl/blog/insurekcjapl/corka-sztyleta-v-zgp