wtorek, 11 kwietnia 2017

Janusz Kowalczyk: Kontrreformacja jest koniecznością, cz. II

Komentarz: Kontrreformacja jest koniecznością – to artykułu obowiązkowe dla każdej Czytelniczki i każdego Czytelnika W-P. Prosimy o ich kopiowanie i rozpowszechnianie. Część I – link. Redakcja.

„Zawsze sądziłem, że prosty, niezrównoważony ustrój jest zły: czystą monarchię, czystą arystokrację uważam za niedoskonałe lub wadliwe, za złe same w sobie; dobry jest jedynie ich stop”( C.J. Fox, 1790).

„Istnieje natomiast ustrój złożony z tamtych, który jest najlepszy”. („Summa theologiae”, św. Tomasz z Akwinu).

Janusz Kowalczyk

1

Pomimo, że dwie wypowiedzi o ustroju państwa dzieli pomiędzy sobą okres ok. 480 lat, a pierwszą do czasów obecnych aż 900 lat, to przecież brzmią one niesłychanie „nowocześnie”… Jest sprawą oczywistą to,  że komórki lożowe nigdy nie były zainteresowane tym, by tę –koniec końców – dość oczywistą dla wielu prawdę poznali zwykli ludzie i sobie ją przyswoili. Wiedza o tym jest nadal skrywana przez masonów.  Jeśli tylko zaczyna się o tym mówić, natychmiast uruchamiają całą, przekupną i spolegliwą armię „ludzi pióra”, a ci zwykle piszą „na temat”, tj. prześmiewczo.

Ale właśnie chazaro -masoneria absolutnie nie jest zainteresowana tym, by goje zaczęli żyć po… ludzku – ich przeznaczeniem jest wieczne rycie pod sobą i taplanie się w błocie. 

Romanowi Dmowskiemu, walczącemu całe swojej życie  z masonerią idea o bardziej sprawiedliwym ustroju może i chodziła po głowie ale jej nie sformułował. To nawet nie jest dziwne: Dmowski był ( właściwie przez całe życie) deistąkatolikiem został tuż przed śmiercią.

Gdy pisał „Myśli nowoczesnego Polaka” (1903 r.) i  występował przeciw masonerii, przeciwstawiającej się ostro na międzynarodowym forum ideom odbudowy państwa polskiego uważał jednak, że „Dekalog” odnosi się „… do relacji między osobami, a na poziomie narodów, etyka narodowa (czyli kierowanie się dobrem państwa i narodu -JK),  jest ważniejsza od etyki chrześcijańskiej” – występuje tu już dobrze nam dziś znana „wartość chrześcijańska”…

Zmianę poglądów widać dopiero w dziele Kościół, naród i państwo”  (1927 r.) gdy zauważył, że ta antykościelna organizacja (masoneria) antykościelna organizacja chce rozbić nierozerwalną więź  Narodu z Kościołem Katolickim:

„… naród polski powinien kierować się katolickimi  zasadami”

Chociaż Dmowski był jednym z najważniejszych architektów niepodległości i Katolicy powinni mu pamiętać to, że przyczynił się do społeczno-politycznego odrodzenia Kościoła i  stworzenia atmosfery, umożliwiającej  powrót wielu Polaków do wiary po pozytywistycznym załamaniu praktyk religijnych w drugiej połowie XIX wieku, to przecież przez zdecydowaną większość swojego życia był człowiekiem niewierzącym i niepraktykującym:  spowiedź, Komunia św. czy nawet regularne uczestnictwo we Mszy św. przez całe lata nie były przez niego w ogóle brane pod uwagę.

Życie osobiste, liczne romanse, korzystanie z usług prostytutek, „straceńczy styl życia” (o którym sam wspominał w listach do Stefana Żeromskiego) było dalekie od standardów moralnych wyznaczanych przez Kościół Katolicki  i  trudno było by je pogodzić z etyką katolicką. Ale dawały się świetnie …pogodzić z …protestantyzmem  (w czym był bliski swemu antagoniście… J.Piłsudskiemu);  przypominam, że R.Dmowski przez całe życie był deistą, a deizm stoi niedaleko luteranizmu i kalwinizmu.

Roman Dmowski podobnie jak cała stara gwardia narodowców (Rybarski, Heydel, Taylor) był zwolennikiem „narodowego kapitalizmu” ( jeszcze w art.”Militaryzacja polityki” z 1934r, R. Dmowski myli „korporacjonizm” z … „faszyzmem” Mussoliniego)  i dopiero wtedy, gdy się silnie wystąpił  A. Doboszyński (twórca ONR) narodowcy stali się bardziej „wrażliwi społecznie”.
 
Zdecydowanie odrzucająca liberalizm i komunizm doktryna „dystrybucjonizmu”, której zręby nakreślił w encyklice „Rerum Novarum”  wielki papież, Leon XIII, ekonomicznie opracował w Anglii John Maynard Keynes, ideologicznie wywodząc z pism św. Tomasza nawet ustrój przyszłej Polski – opracował Adam Doboszyński.

Jego krytyka  „Narodowej Demokracji”,  której A. Doboszyński zarzucił uleganie masońskim inspiracjom,  wstrząsnęła  endeckim środowiskiem i spowodowała (mają to zawsze w zwyczaju) ich odwrócenie się –  jako „prawdziwych narodowców” – od A. Doboszyńskiego jako „radykała  i niebezpiecznego człowieka”.

Jednak ten „niebezpieczny radykał”, analizując ruch narodowy, pierwszy wziął pod lupę myśl św. Tomasza, encyklikę  „Rerum Novarum” oraz , transformując je do myśli narodowej Dmowskiego, dopasował je do polskich realiów (vide-  „Szkice polityczne).”

Porównując korporacjonizm  w ujęciu A. Doboszyńskiego  z „salazaryzmem”,  da się bez trudności stwierdzić, że Polacy nie mają się czego wstydzić:  obie metody zorganizowania państwa i jego ekonomii właściwie są takie same. Obie zwracały uwagę społeczności na czynne kultywowanie katolicyzmu  w sferze duchowej i stosowanie katolickiej nauki społecznej w życiu praktycznym.  Salazar miał jednak  ogromną przewagę nad A.Doboszyńskim: miał szansę realizowania   korporacjonizmu w praktyce i widzieć jego triumf w Portugalii.

Szły lata i pomimo ich upływu nic nie wskazywało, że „faszystowska dyktatura”(określenie demoliberałów)  upadnie.

Trzeba było czekać aż  do 1974 r.  aby USA , podporządkowując się  całkowicie kierowniczemu ośrodkowi  Rothschilda zaczęły demontować „faszystowski”  reżym Salazara, wydając tym samym Portugalię na pastwę demoliberałów i Chazarów.

Co leży u podstaw prac tego wybitnego teoretyka?

To, że, podobnie jak Salazar, opiera mocno fundamenty przyszłego państwa na katolicyzmie! Nie na „chrześcijaństwie”, stanowiącym zlepek schizmy z herezją  ale właśnie na katolicyzmie.

Silnym przekonaniem A. Doboszyńskiego, czerpiącego pełnymi garściami z prac św. Tomasza z Akwinu i encyklikach Papieży, Leona XIII i Piusa XI („ Quadragesimo Anno” – był to pierwszy papież używający nazwy „katolicka nauka społeczna”) było silne przekonanie, graniczące z pewnością, że zarówno kapitalizm   jak i komunizm są tylko dwiema stronami tego samego medalu.

A. Doboszyński, starał się przełamać obowiązujący dogmat masonerii „Lewica” („postęp”) – Prawica” („faszyzm, populizm”), dostrzegając materialistyczne  założenia  liberalizmu wszystkich odcieni, zmierzające w celu ostatecznym do  zlikwidowania religii  oraz błędną, niezgodną z prawami Boskimi i chrystianizmem  chazarską etykę,  zdecydowanie odrzucał  także liberalne wersję chazarskiego „raju”  – stale modyfikowane i szeroko kolportowane w Europie.

Jedyne rozwiązanie znajdował  w odrzuceniu tak materializmu, jak i liberalizmu w każdej postaci – ich symboliki i ekonomicznych założeń. Zamiast tych chazarsko-masońskich potworków uzasadniał i zalecał  wprowadzenie korporacjonizmu katolickiego.

Mówiąc  o masonerii miał A. Doboszyński całkowitą świadomość tego, że „…historia ludzkości za ostatnich dwieście lat jest w dużej mierze historią masonerii…” i uważał, że  „…nie wystarczy wysuwać postulatu rozwiązania masonerii, trzeba wiedzieć , co postawić w jej miejsce (trzeba przyznać, że i R. Dmowski się zastanawiał nad rozwiązaniem tego problemu -JK):

„(…)  Nowoczesne ruchy totalne-komunizm, faszyzm, hitleryzm –próbowały zastąpić masonerię, monopartią. Próby te dały wyniki ujemne, nie zmienia to jednak faktu, że każde społeczeństwo, które pragnie się wyzbyć masonerii, musi w jej miejsce wytworzyć jakąś inną organizację elity. Odpowiadającą  potrzebom danego narodu i dostosowaną do charakteru jego członków…Musimy stworzyć organizację równie  głęboko przemyślaną, dostosowaną-psychologicznie i socjologicznie – do potrzeb kraju katolickiego i do charakteru Polaków. Dopiero na zrębie takiej organizacji możemy postawić gmach ustroju naprawdę własnego, prowadzącego Naród do potęgi i dobrobytu…(…)”

 Odrzucał obsesyjny, charakterystyczny  dla pewnych kręgów (także dzisiejszej) polskiej „prawicy” „kapitalizm”– ten  niby ”opozycyjny materializmowi”  demo-liberalny  dziwoląg, pociągający za sobą znakomitą większość katolików w Polsce -tym bardziej groteskowy, że sam  pochodzenia …materialistycznego.

Rozwiązania problemów polityki wewnętrznej państwa widział, jak Antonio Oliveira Salazar,  w autorytarnej …republice z silną władzą prezydencką, odpowiadającą  dawnej polskiej tradycji monarchicznej, w której  „król” (prezydent -nazywany przez Doboszyńskiego „Głową Państwa”), wybierany przez  Naród (a więc „elekcyjny” ) miałby  rządzić Polską  aż do kresu swoich fizycznych możliwości, tj. do zachowania sprawności umysłowej – w praktyce dożywotnio.

Ostro się A. Doboszyński rozprawia z szeroko propagowaną przez obce agentury myślą, że „ jakoby przyzwoity człowiek nie powinien zajmować się polityką”  i na podparcie swojej tezy przytacza słowa św. Tomasza, że  człowiek antyspołeczny, to „aut bestia aut Deus” („bestia albo Bóg”):

„… Z tego wyprowadza  (św. Tomasz – JK) prymat polityki nad innymi gałęziami umiejętności ludzkichgdyż „ władza biskupia ma się tak do władzy stanów niższych, jak się ma polityka. Która ma na celu dobro wspólne, do niższych sztuk i umiejętności, mających na celu jakieś dobro szczególne…Polityka więc…ustanawia prawa dla sztuk niższych, tzn. kto jaką z nich(ma -JK) uprawiać i w jakim zakresie, i w jaki sposób…”( Summa Theologicae”).

Ponieważ władza prezydenta  miała być długoletnią – prawie tak samo, jak władza królewska w dawnej Rzeczpospolitej –  byłaby  więc w pewnym sensie władzą „ królewską”. W tym de facto był Doboszyński…monarchistą. 

Trzeba wrócić  do czasów powstawania Christianitas  – twierdził Doboszyński – i przypomnieć sobie   „Republikę Chrześcijańską” w  Średniowieczu, dostrzec w nim zalążek „..sprawiedliwego ustroju,  wziąć ją za podstawę dla siebie samych i przyszłych pokoleń….”  Rozświetlając gęsty mrok jakobińskiej „edukacji narodowej  w Oświeceniu”, należy przypominać  „„ Sobór w Konstancji”, na którym olbrzymią pracę wykonał Paweł  z Włodkowic i prawnicy krakowscy (notabene porównajmy z  nią dzisiejszą „myśl” „elit” „Uniwersytetu Jagiellońskiego” -JK) , dając chrześcijańskiej Europie myśl, pozwalającą na rozwój suwerennych państw europejskich  i zdecydowanie odpychając  islam od granic Christianitas.”

To, co potrzebne dziś i Polsce, i Europie to praca nad odbudową elit kierowniczych  – temu zagadnieniu  poświęcił A. Doboszyński sporo miejsca. Przebywając całą wojnę w obozie koncentracyjnym na wyspie Bute, zorganizowanym przez „sikorszczyków” dla „niepoprawnych elementów radykalno-faszystowskich”. Inaczej: dla…. przeciwników gen. Wł. Sikorskiego.  Dokładną analizę „elit  Międzywojnia” oraz  korporacyjnego systemu katolickiego przeprowadził analizę w obszernym „Studim Politycznym”, wyd.w 1947 r. w Paryżu.

Nie była to budująca analiza


Jego wnioski o konspiracjach, nękających reżym przedwrześniowy-potwierdzone zresztą później wspomnieniami pracownika przedwojennego polskiego MSZ,Tadeusza Drymera – sprowadzały się do tego, że wbrew powszechnemu mniemaniu o „wysokiej jakości elit kierowniczych, przeżarte przez konspirację  chazarsko-masońską, były one zaledwie…. mierne.

W Polsce „Międzywojnia” powstałej ze scalenia  trzech terytoriów  elity kierownicze Narodu, tj.  jej najwyższe kręgi masoniały w szybkim tempie i, demokratyzując się, i naśladując jakobińskie „elity zachodnie”  wkroczyły na niebezpieczną równię pochyłą „Judeopolonii”, wiodącą w dół.

Tylko ich szczebel średni i najniższy był o wiele wyższej próby.

Naprawę Polski widział A. Doboszyński, analizując opracowanie włoskiego socjologa, Wilfredo Pareto,  „O krążeniu elit”:

„…Od lat z rosnącym zdziwieniem obserwuję fakt, jak niewiele i jak niepoważnie na ten temat się pisze; doszedłem w końcu do wniosku, że dzieje się tak ponieważ, sterujące  nauką współczesną koła masońskie nie są zainteresowane w szerzeniu się znajomości tego zagadnienia, zastrzeżonego (jak wszystkie zagadnienia „personalne”) dla odpowiednich komórek lożowych.  Prawidłowo zorganizowane społeczeństwo nie może się obyć bez ośrodka, prowadzącego gospodarkę materiałem ludzkim. Naród kierowany świadomie musi prowadzić racjonalną gospodarkę jednostkami uzdolnionymi, stanowiącymi cenne dobro społeczne.”

System polityczny, zaprojektowany przez Doboszyńskiego, był w znacznej mierze elitarny. Ale dostrzegał on niebezpieczeństwo zdegenerowania się elity, która  za cenę utrzymania władzy, awansować będzie ludzi biernych, głupich ale … wiernych;  jednostki wybitne będą odcięte od działalności społecznej, czy nawet eliminowane.

Stąd „krążenie elit”:  szeroka „elita polityczna” Narodu miała by się składać  z jednostek  najbardziej uzdolnionych politycznie, o najwyższym poziomie moralno – etycznym i „instynkcie kierowniczym”.

W następnym etapie takie jednostki mogły awansować do „elity kierowniczej” ale w tym samym takcie muszą ją opuszczać jednostki już znajdujące się w „elicie kierowniczej” i, które na wskutek długiego przebywania wśród „decydentów”, uległy skorumpowaniu. 

Aby wymusić odpowiednie krążenia elit nie można polegać tylko na systemie nominacji, w którym rekrutacja następuje wewnątrz elity na podstawie decyzji szefa ( co jest podstawową cechą partyjniackich systemów totalitarno-masońskich –tzw. „demokracji zachodnich”)  ale także na „wyborach  bezpośrednich”.

Bowiem  poleganie tylko na nominacji doprowadza z czasem do zwyrodnienia ustroju.  Nie jest go w stanie  zwalczyć  również demokratyczny system wyboru, który „ stwarza szanse dla różnego rodzaju demagogów, grających na emocjach i niewyrobieniu politycznym szerokich mas”.

Po za tym, „system demokratyczny” był w uznaniu autora systemem iluzorycznym, gdyż w znacznej mierze jest sterowany przez masonerię, której celem jest podbój Narodu i jego kompletne podporządkowanie .

W obszernym rozdziale, Regimen comixtum” („Ustrój złożony”) i „Konspiracje” przeprowadza A. Doboszyński dokładne omówienie „masy”, „elity” oraz „krążenia elit”, podkreślając, że niepokoje społeczne są głównie spowodowane zakłóceniem  krążenia elit, ich jakością oraz specyfiką nominacji, obowiązującej w działających partiach.

Jeśli „..na wierzch społeczeństwa dostają się przede wszystkim jednostki bardzo przeciętne, karierowicze i hosztaplerzy, urodzeni konspiratorzy i ludzie podatni na konspiracje…”, to jedynym  środkiem  zapobiegawczym jest „system mieszany” – nominacyjno-wyborczy oraz, spinający całość korporacjonizm, ”dopuszczający masy”  do części władzy.

Przeciwdziałanie widzi w opartym o koncepcję katolicką, ustroju, będącym ustrojem bez konspiracji. A. Doboszyński jest zdecydowanym jej przeciwnikiem. Nienawidzi jej i dostrzega  Jego przeciwnicy „z prawa i lewa” oczywiście koncepcję tę zażarcie krytykowali: jedni, wychodząc z materialistycznego światopoglądu  hałaśliwie, a drudzy, milcząc lub bezustannie ględząc (jak dziś) o „wartościach”. W sumie wychodziło na to, że i jedni, i drudzy starli się zepchnąć Kościół w cień, tracąc z oczu prosty fakt, że Kościół silnie przemówił właśnie w encyklice „Rerum Novarum”, „ Libertas praestantissimus” papieża Leona XIII. A. Doboszyński w przedmowie do swego dzieła przypomina   także słowa Piusa XII (aktualne także i dziś), że:

…w ramach praw Boskich, danych nie tylko jednostce ale i narodom, istnieje szeroki zakres, w którym najprzeróżniejsze formy życia politycznego mają dużą swobodę kształtowania się. Skutki takiego czy innego ustroju politycznego zależą jednak od okoliczności i względów, które rozpatrywane same w sobie, pozostają jednak poza zasięgiem działalności Kościoła….”  

Można oczywiście czepiać się tego, że „Kościół jest za ostrożny i kunktatorski” , że nigdy „ …się nie zdecyduje na wysunięcie takiej zasady–podkreślał A. Doboszyński- Nie podzielam tego zdania, lecz rozumiem, że będzie trzeba jeszcze pewnego czasu przygotowawczej pracy  myśli, nim Kościół zdecyduje się poprzeć tę zasadę całą powagą swego autorytetu. Podobnie było z zasadami społecznymi, sformułowanymi w Encyklice „Rerum Novarum” , których ogłoszenie poprzedziło kilkadziesiąt lat solidnej pracy intelektualnej myślicieli katolickich.”

Aby wyrwać raz na zawsze z rąk  zbrodniczej masonerii władzę musi więc istnieć organizacja czy stowarzyszenie, sprawujące pieczę nad elitami i ich prawidłowym krążeniem. Najwybitniejsze umysły w polskim narodzie –nawet niektórzy piłsudczycy- zajmowały się tym zagadnieniem i każda generacja dorzucała coś nowego:

„…Przez ostatnie  lata swego życia pisał Dmowski pracę na temat ustroju politycznego, pracy tej nie ukończył, a jeśli chodzi o „Organizację Polityczną Narodu” ( robocza nazwa organizacji zaproponowana przez A.Doboszyńskiego-JK) to –  o ile mi wiadomo – pozostał po Dmowskim tylko fragment pod postacią szkicu „Kodeksu Obywatelskiego”, strzeżonego pieczołowicie przed najbliższych przyjaciół zmarłego przed okiem niepowołanych. Dużo na temat „OPN”  mówiono i dyskutowano  w środowisku „ Prosto z Mostu” (zbiór artykułów –http://retropress.pl/category/prosto-z-mostu/),  skupiającym bezpośrednio przed wojną dookoła nieodżałowanego redaktora, śp. S. Piaseckiego, najlepsze mózgi młodego pokolenia „narodowego”(podkr. moje -JK). W pewnym okresie koncepcja „OPN” zaczęła przybierać formy „trzecio zakonne”…” To było przed wrześniem 1939 r. Potem powstanie „OPN” uniemożliwiła wojna i sowiecka okupacja.

Ale, dodajmy, że  nic się nie zmieniło po „odzyskaniu suwerenności” w 1989 r.

Nie kontynuowano  wielkiej idei korporacyjnej jakby „elity” narodowe dotknęła jakaś drętwota umysłu : zamiast „OPN” i naświetlania Narodowi idei korporacyjnej,  ruch narodowy –najpewniej  pod wpływem masonerii – jeszcze bardziej się podzielił … na małe grupki „narodowców” , z  których każda podpiera się…Dmowskim, a niektóre także Doboszyńskim.

Ale wróćmy do zasad funkcjonowania „OPN”. Pisze Doboszyński:

„…Należy przypuszczać, że powstanie „OPN” będzie u nas dość przypadkowe: rozwinie się ona jednak dopiero wówczas, gdy w umysły ogółu wryje się kilka zasad bardzo prostych, lecz zupełnie podstawowych…

„OPN” powinna  mieć wysokie miary etyczne przy szerokiej tolerancji dla poglądów politycznych. Jej wymiary ideowe powinny się ograniczać do pewnego minimum  zasad podstawowych, na których się opiera pogląd na świat Narodu…Wymagania etyczne, stawiane członkom „OPN”, powinny być wysokiej próby. Są to kryteria odwrotne od stosowanych obecnie w naszych partiach i grupach politycznych, gdzie główny nacisk kładzie się na ortodoksyjność poglądów, sprecyzowanych nieraz bardzo szczegółowo, natomiast z poziomem etycznym członków bywa różnie…”

Te  zasady wg. Doboszyńskiego są następujące:

„OPN” nie może dążyć do objęcia całej „kategorii narodu….lecz powinna zmierzać do skupienia jednostek o cechach przywódczych ze wszystkich warstw Narodu, a ponadto wszystkich jednostek uzdolnionych wybitnie w jakimkolwiek kierunku…”;

W polskich kołach narodowych uważano zgodnie, że podstawą „OPN” powinien być tzw. „kodeks obywatelski”( ideowa spuścizna po śp. R. Dmowskim), stawiający wysokie wymagania ludziom, którzy chcą kierować społeczeństwem...”;

Instytucja ta w swym duchu i formach powinna być w pełnej harmonii z religią katolicką, jako religią ogromnej  większości Polaków;

„OPN” powinna czuwać nad prawidłowym krążeniem elit i czuwać nad długofalowymi potrzebami państwa;

Powinna  przejąć wszystkie naturalne funkcje socjologiczne, spełniane obecnie przez masonerię, organizując  ponadto planowe zwalczanie szkodliwych objawów społecznych, na których żeruje masoneria.

To są wszystkie zasady – resztę uzupełniłoby…samo życie polityczne.

Polityka państwo, to także jego gospodarka : tę widział A. Doboszyński jako gospodarkę  opartą o idee Johna Maynarda  Keynesa – brytyjskiego liberała i profesora ekonomii, który najbardziej zbliżał się do poglądów  ekonomiczno – społecznych wskazówek …encykliki  Papieża Leona XIII – „Rerum novarum”. Opracowana przez ….liberała, Keynesa,  teoria , dopuszczająca w chwilach kryzysowych państwowy interwencjonizm, zwana  „keynesizmem,” pozwoliła światu przezwyciężyć piekło spekulacji „Wielkiego Kryzysu” z lat 30-tych, wywołanego przez Chazarię z USA.

Częściowo także podług jej zasad odbudowywano powojenną Europę , tworząc świat tzw. „państw  opiekuńczych” –  pogardliwie nazywanych przez  Chazarów państw, stosujących w mniejszym lub większym stopniu model ekonomiczny Keynesa.

Chazarzy popierali rzecz jasna swój model „competitive capitalism” („konkurencyjnego kapitalizmu”) znany  światu jako „model szkoły autriackiej  (model ten obowiązuje także dziś w Polsce), którzy,  pod wodzą „von Miesesa” i „von Hayeka”udzielających hojnych pożyczek dynastii Habsburgów i wywodzących się z  XIX-wiecznych, habsburskich „dworskich Chazarów”   – przy walnym wsparciu czołowych, chazarskich ekonomistów z Harvardu rozpoczęli zaciekłą walkę z „keynesizmem”, odnosząc w końcu zwycięstwo: dziś wszystkie państwa  stosują ich nieludzki model ekonomiczny. 

Porównując dziś dwa zaprezentowane modele  urządzenia państwa, Salazara i Doboszyńskiego, zauważymy bez trudu, że są one prawie identyczneróżnice wynikają z innych predyspozycji  duchowych  i polityczno-gospodarczych Portugalii  i Polski.

Ale zauważmy rzecz istotną:  jeśli dwa państwa Europy Łacińskiej, tak od siebie odległe i leżące na jej zachodnim i wschodnim skraju doszły do  takich samych wniosków i jeśli Portugalia miała szczęście te wnioski zamienić na praktykę, to widać, że ten  model  jest prawidłowy.

Do grona obu państw, formułując ideę tzw. „Trzeciej Drogi”,  dołączyły dziś także Włochy niemożebnie  nękane przez „konkurencyjny kapitalizm” i stojące na progu krachu ekonomicznego. Dołączyły z powrotem państwa skandynawskie, wprowadzając niektóre z rozwiązań modelu ekonomii Keynes. Czyli inne rozwiązanie systemu polityczno-gospodarczego państw jest możliwe.

A jeśli jest możliwe, to i opór, rządzącej  Europą jakobińskiej chazaro – masonerii jest całkowicie zrozumiały: po prostu idzie o jej  utrzymanie się u steru rządów. Oczywiście  z tego wypływa inny ważny wniosek: obalenie, obowiązującego dziś w „unii europejskiej” modelu polityczno-ekonomicznego, jest warunkiem podstawowym dla zaprowadzenia bardziej sprawiedliwego systemu.

(cdn.)

Janusz Kowalczyk