poniedziałek, 10 kwietnia 2017

Wsi spokojna, wsi wesoła!

a      Bardzo niebezpieczna dla narodu polskiego zaczyna się robić sytuacja na polskiej wsi. Daje się wyraźnie dostrzec programowe zatrzymanie rolnictwa indywidualnego na obszarach wiejskich.


Nie chodzi tutaj o jakieś sprawy infrastruktury wiejskiej czy poziomu życia, ale o rolę wsi w strukturze państwa i narodu. Wywód opieram na przykładzie wiosek polskich z okolic Beskidów w południowej Polsce.

Przed wojną prawie każda rodzina żyła z pracy na roli, rzadko kto miał pracę w fabryce czy na państwowym. Wieś przeszła przez wojnę też z urazami, gdyż była dotknięta wysiedleniami i represjami natury lokalnej będącymi wynikiem donosicielstwa. Na majątki wysiedlonych sprowadzali Niemcy bauerów, ale ci i tak potem spier... z pierzynami i taboretami na wozach.

Ważną bardzo rolę wieś polska spełniła dla miasta polskiego, gdyż podczas okupacji zabezpieczała żywność dla obszarów miejskich, że nie wspomnę o schronieniu. Po wojnie wieś nastawiła się na kontynuację tego, co przed wojną, a tu zonk, bo nowe władze postawiły na rozwój przemysłu i budownictwo.

Tysiące chłopów znalazło pracę w budownictwie, a potem w fabrykach, ciągle jednak  kontynuowali prace na roli. I tak po pracy w fabryce (do której chłopisko niejednokrotnie dojeżdżało rowerem, potem PKS-em), chłop od razu zaprzęgał konia i walił w pole. Takie było wychowanie, tak to szło rozpędem z odległej przeszłości, taki był mental i instynkt. Chłop wiedział, że dobrze jest mieć swoje jedzenie, tak na wszelki wypadek.

Chłop, a potem już chłopo-robotnik często dopłacał do tego biznesu, ale trwał przy nim. Wieś praktycznie żywiła się sama i oczywiście żywiła miasto. Pamiętam te szachownice pól, na których rosły różne uprawy: zboża, kukurydza, koniczyna , ziemniaki, buraki…

Potem nadeszło nowe, najpierw poznikały konie, potem rolnicy, obory i stodoły poprzerabiano na garaże, z piwnic poznikały zapasy żywności. Pojawili się listonosze z emeryturami, banki z kartami kredytowymi, markety, galerie.

Chłopo-robotnicy obrośli w tłuszcz, zaczęli uprawiać shopping w Biedronkach, nordic walking, a chłopki zamiast opalać się przy grabieniu siana, teraz chodzą do solarium i furami na shopping jadą.

Młode harnasie wyjechały do Norwegii, Szwecji, Szkocji i innych Arabów i podobno ich tam bardzo cenią. Trudno się dziwić, też bym się cieszył, jakby na moim ranczu pracowali za drobne parobki z Polski. Pracowite to, a zachłanne na pieniądz, że nie masz lepszego parobka w całej (ch)ujni europejskiej. Jak się taki parobek zaprze, to i dom na kredyt kupi na wyspach, tolerują go, bo schodzi z drogi, nie ma zdania i jest miły jak Teddy bear, i zna mowę panów swoich, ale nigdy go nie będą szanować, bo jak można szanować niewolnika...

Ale miało być o wsi, otóż polska wieś obecnie jest pozbawiona żywności, gdyż żywności nie produkuje, więc nie ma. Gdyby nastąpiły okoliczności kryzysowe, to zabawa by się skończyła. Miasto i wieś zostałyby bez jedzenia, a co to znaczy - nie trzeba nikomu mądremu mówić. Uważam taką sytuację za ekstremalnie niebezpieczną dla całego narodu polskiego i państwa polskiego. Można z nami wszystko zrobić, gdyż bez dostępu do żywności może wyginąć nawet cała populacja.

Zorion

http://zorion.neon24.pl/post/137551,wsi-spokojna-wsi-wesola

Za: http://wolna-polska.pl/wiadomosci/wsi-spokojna-wsi-wesola-2017-03