czwartek, 11 maja 2017

Mętne tłumaczenia policji w „Naszym Dzienniku”


Mętne tłumaczenia policji w „Naszym Dzienniku”

      Wielokrotnie pisaliśmy już o problemach, jakie napotkali wolontariusze z Pomorza podczas kontaktów z funkcjonariuszami Policji. Podczas czarnego protestu w Gdańsku i innych kontrmanifestacji nasi wolontariusze byli stroną dyskryminowaną, odmawiano im należnej prawnie pomocy w uzyskaniu miejsca oraz bezpieczeństwa, gdy atakowali i spychali ich aborcjoniści. W Gdyni policjant bezprawnie rozwiązywał pikiety – dopiero interwencja medialna i naciski z wielu stron sprawiły, że zaniechano tego procederu.

Te problemy były o tyle dziwne, że Fundacja Pro-Prawo do Życia działa zgodnie z prawem i w żaden sposób go nie przekracza, co wielokrotnie udowodniliśmy w polskich sądach. Ponadto w większej części kraju możemy liczyć na zrozumienie, pomoc i ochronę policji, która naprawdę solidnie spełnia swoje obowiązki. Skąd więc takie szykany na Pomorzu?

Kiedy już wydawało się, że ostatnie interwencje odniosły pozytywny skutek, na początku kwietnia do drzwi rumskich wolontariuszek niespodziewanie zapukała Policja, domagając się przesłuchania w sprawie jednej z listopadowych pikiet. Dopiero po zdecydowanej odmowie dziewczyny, funkcjonariusze niechętnie odpuścili, wypisując wezwanie na komisariat.

Dziennikarz gazety „Nasz Dziennik” w swoim wywiadzie zapytał komendanta głównego Policji, Jarosława Szymczyka między innymi o policyjne ingerencje na Pomorzu. Reakcję komendanta czytałam kilka razy, nie mogąc uwierzyć w taką bezczelność. Zarzucił on niewiedzę i nieznajomość procedur oraz stwierdził, że w domu wolontariuszek policjanci pojawili się, bo tak było „szybko i sprawnie”. Być może, szkoda jednak, że „zapomniano” poinformować Marię i Zuzannę o zamiarze przybycia i próbowano przepytać je z zaskoczenia.

Równie bezczelne są tłumaczenia Jarosława Szymczyka w temacie skarg ludzi na pikiety. Twierdzi on, że jest tych skarg sporo, jednak już pobieżne przeszukanie aborcyjnych forów i stron wystarczy, by stwierdzić, skąd bierze się ta „masa” zgłoszeń i kobiet z dziećmi, zgorszonych wystawą. To zorganizowana feministyczna akcja, o czym komendant jakby zapomniał, informując że forma przekazu Fundacji Pro-Prawo do Życia jest drastyczna. Niechętnie przyznał, że odbiór może być czysto subiektywny, dodając że muszą przecież rozpatrzeć, co się wydarzyło.

Nie padło, a chętnie zadałabym komendantowi głównemu Policji pytanie, dlaczego z równą zaciekłością nie są ścigani ci, którzy niszczą wystawy „Wybierz Życie”. Wiele już razy wandale cięli plakaty, obklejali je, zamazywali – winnych tradycyjnie brak. Sprawcy czują się na tyle bezkarni, że często zwołują się na forach, jak zrobiła to feministka Maria Amin, próbując zebrać grupę do zniszczenia krakowskiego bilbordu.
Wandalizm i permanentne niszczenie cudzej własności oraz nachodzenie wolontariuszy nie są dla komendanta głównego Policji problemem. Pokazywanie skutków aborcji podczas legalnych pikiet już tak.

Będziemy się dowiadywać, czy i w jaki sposób ukarano policjantów, którzy bezprawnie rozwiązywali listopadowe pikiety w Gdyni! O ustaleniach poinformujemy już niedługo.

Karolina Jurkowska – wolontariuszka w Fundacji Pro-Prawo do Życia