piątek, 8 grudnia 2017

Stefan Tempes: My chcemy Partii Boga



     Na fali tegorocznego Marszu Niepodległości, można odnaleźć wiele kontrowersji i sporów wewnątrz nacjonalistów, ale i nie tylko. Jednak w całej toczącej się dyskusji, brak wśród nas próby głębszego zrozumienia hasła „My chcemy Boga”. Mój krótki artykuł jest próbą pewnego zrozumienia i nadania sensu temu hasłu, które dla wielu wydawało się niezbyt trafione.

Temat udziału religii w polityce w naszym kraju budzi niechęć wśród wielu ludzi. Nie chodzi o niechęć do religii w naszym społeczeństwie, lecz o obawę przed mieszaniem się Kościoła w politykę. Jednak czy aby na pewno religia nie powinna być obecna w polityce? Odpowiedź na to pytanie może być tylko jedna. Może czytającemu ten artykuł wydawać się, że pragnę teokracji, władzy duchownych obarczonych odpowiedzialnością wdrażania woli bożej w życiu państwa. Jednak nic bardziej mylnego! Twierdzę jedynie że naszą rolą jako nacjonalistów identyfikujących się z doktryną Kościoła Katolickiego, jest budowa naszej rodzimej Partii Boga. Oczywiście wielu z was przytoczy teraz słowa biskupów i innych duchownych, którzy atakują naszą idee, kierując się często przy tym wypaczonym obrazem czy wręcz patrząc na nas przez kalkę liberalizmu, który dotyka również Kościół, co budzi niepokój, a czasem zażenowanie (Kościół modernistów nie ma nic wspólnego z Kościołem Rzymskokatolickim - przyp. Redakcji RCR) . Jednakże, My też jesteśmy Kościołem co nakłada na nas obowiązek budowy rzeczywistości, opartej na dorobku Cywilizacji Łacińskiej, którą powinniśmy twórczo rozwijać, a nie tylko wspominać okres jej potęgi i chwały. Okopanie się na stałej pozycji grozi tym, że w razie zagrożenia i przegranej potyczki, będziemy zmuszeni cofnąć się nie tylko z obranej przez nas ścieżki, ale odpuścić też te te kwestie, które jeszcze nie dawno były dla naszej kultury siłą napędową, która dodawała nam rozpędu i pchała nas ku przyszłości. Partia Boga nie cofa się przed wyzwaniami. Staje przed nimi, nie bojąc się z nimi podjąć walki. Dzisiaj stajemy przed nowymi zagrożeniami atakującymi wartości takie jak; wiara, rodzina, tożsamość i kultura.
Partia Boga 

Realizacja planu przywrócenia naszej cywilizacji blasku, wymaga od nas uczynienia z naszych słów realnej alternatywy dla zgniłego świata, który nas otacza. Potrzebujemy Partii Boga! Oparciem dla naszej misji może być przykład hiszpańskich Requetés walczących z komunistami i liberałami podczas Wojny Domowej w Hiszpanii, czy członkowie belgijskiego ruchu Christus Rex walczący z Sowietami. Uważam, że w dzisiejszych czasach możemy również sięgnąć po wzorce z Libanu takich jak Siły Libańskie założone przez Baszira Dżemajela , czy nawet szyicki Hezbollah cieszący się poparciem wśród chrześcijan. Mimo że powyższe organizacje zdają się być sobie przeciwne, istnieje przynajmniej jeden wspólny mianownik, które je łączy. Dla tych grup religia jest osią ich działań politycznych. Chcąc jednak zmienić naszą rzeczywistość, należy zastanowić się w jaki sposób chcemy by byt oparty o metafizykę działał w rzeczywistości. Rozwiązania społeczne wydają nasuwać się same. Encyklika Papieża Leona XIII „Rerum Novarum” czy prace takich myślicieli jak G.K Chesterton mogą być źródłem rozważań nad tym jak budować gospodarkę na podstawie Katolickiej Nauki Społecznej. Krytyka demokracji liberalnej również nie jest obca Kościołowi, który mocno akcentuje swój sprzeciw przymierzu relatywizmu etycznego z demokracją co doprowadza do niszczenia zasad moralnych w społeczeństwu. Krytykuje również fakt że demokracja opiera swą „prawdę” i „moralność” na słupkach sondaży i miejscach w parlamencie a nie na prawie moralnym i naturalnym będącym wyrytym w sercu każdego człowieka. (...) Partia Boga aby zaistniała musi być oparta na ludziach, którzy rozumieją i pragną świata zbudowanego na wartościach, które są jego stałym i istotnym fundamentem. Taki Człowiek musi być kimś na kształt prawdziwego Żołnierza, który wysoko niesie sztandar swoich zasad i nie boi się za nie walczyć.

Żołnierz Partii Boga

Jednak, by zrozumieć misję należy odnaleźć przyczynę upadku. Brak wizji przyszłości naszej cywilizacji będzie opóźniać upadek , może co brzmi prawie jak cud, zatrzyma rozwój wirusa dekadencji, ale nie doprowadzi do wyleczenia cywilizacji . Żołnierz Partii Boga powinien mieć w pamięci słowa poety Frederica Williama Henry Myersa „Człowiecze, kim jesteś i czemuż rozpaczasz? Oprócz twej rozpaczy Bóg ci odpuści wszystko.” Nie ma nic bardziej upadlającego dla nas nacjonalistów jak rozpacz, ciągłe wspominanie porażek, nakręcanie spirali zniechęcenia, wpadanie w głupie przekonanie że bitwa już się skończyła, a my jesteśmy jedynie resztkami normalności, której co najwyżej udało się uciec przed ostatecznym końcem. My już nie mamy dokąd uciec. Każdy kolejny krok w tył, będzie zbliżał nas do przepaści. Drugą ważną kwestią jest to że musimy znaleźć wewnętrzny konsensus między dwoma rzeczywistościami: duchową oraz materialną. Interesująco opisuje to zagadnienie Derek Holland, uczeń G. K Chestertona „Kiedy spoglądamy na zbudowane setki lat temu wielkie katedry, które można znaleźć w całej Europie, jesteśmy onieśmieleni ich ogromem, pięknem, stopniem skomplikowania. Jednak ich zasadnicze znaczenie wykracza daleko poza zwykłe murarstwo i wkracza w dziedzinę duchowości. Nasi praojcowie mieli Siłę, Wizję oraz Wiarę i te wartości zostały wpisane przez nich w kamień, który oprze się żywiołom przez tysiąc lat i przemawiać będzie do spadkobierców głębokim, autorytatywnym tonem. Będzie mówił o trwałości, wytrwałości i poświęceniu.” Słowa te ukazują przenikanie się dwóch światów, które nie są sobie przeciwne, lecz wręcz przeciwnie wydają się one być spójne i naturalne. Żołnierz Partii Boga musi być człowiekiem spójnym, zarówno na tle duchowym jak i w tym co sobą reprezentuje. Potrzebujemy ludzi rozsądnych, myślących i patrzących na świat z wielu różnych stron. Potrzebujemy ludzi którzy będą wytrwali i pewni tego co robią. Taka osoba będzie przykładem dla innych, a to właśnie takich przykładów brakuje nam najbardziej. Współczesność choruje na straszliwą przypadłość braku przywództwa! Rozejrzyjmy się wokół siebie. Ilu jest polityków, godnych tego, by nazwać ich przywódcą? Chcąc iść naprzód, musimy odnaleźć w sobie chęć przewodzenia rodzinie, grupie rówieśniczej i organizacji. W naszym ruchu mieliśmy dotychczas przeważnie nawet nie gwiazdy, a gwiazdki lubiące brylować przed kamerami czy wykrzykujących hasła na marszach. Czy to kluczowa oznaka przywództwa? Śmiem wątpić. Takich ludzi cechuje przede wszystkim konformizm, który staje się ich znakiem rozpoznawczym oraz strach przed mówieniem tego co trzeba, tego co jest właściwe i tego co tak naprawdę myślą. To coś czego każdy przywódca powinien unikać. Chciałbym jeszcze raz podkreślić; Brak spójności jest największą bolączką naszego Ruchu (oczywiście mówię tu o zjawisku o wiele szerszym niż tylko jedna organizacja występująca pod taką nazwą) oraz konformizm osób, które mają być rzecznikami naszego postrzegania świata. Więc kim ma być Żołnierz Partii Boga o którym pisze? Człowiekiem patrzącym szerzej na swoją misje, niż tylko w kontekście świata materialnego. Wizjonerem patrzącym wstecz i w przyszłość. Przywódcą na każdym szczeblu swojego życia, człowiekiem mającym wymagania zarówno względem siebie jak i organizacji. Człowiekiem, dla którego praca na rzecz urzeczywistnienia swojej idei oraz praca zawodowa czy nauka stają się jednym. Potrzebujemy pracowników fizycznych, którzy swoją rzetelnością będą udowadniać że praca ludzkich rąk, ma niezmierzoną wartość, gdyż jest odbiciem woli Stwórcy i wykorzystaniem talentów jakie od niego otrzymaliśmy. Ojcem i Matką, którzy przez wychowywanie dzieci będą tworzyć nową lepszą przyszłość. Żołnierz Partii Boga nie boi się wewnętrznej debaty i naturalnych tarć wewnątrz grupy, jeżeli prowadzi ona do rozwoju i sensownych wniosków, gdyż wie on że idea i ludzie w nią wierzący to jedność.

Myślę, że wizja budowy Partii Boga to nie archaizm rodem z dwudziestolecia wojennego ale konieczność podyktowana miłością do naszej cywilizacji. Zmiany, które dla wielu wydają się być nie do naprawienia, staną się niczym przeciwko naszej wierze i idei, które żyje w nas samych. Jeżeli nie podejmiemy walki o naszą tożsamość to nasz świat upadnie. Wydaje się więc naturalne, aby słowa Bernarda z Clairvaux zabrzmiały jeszcze raz: „Rycerz Chrystusowy to krzyżowiec, który prowadzi podwójną walkę: z ciałem i krwią oraz mocami piekielnymi. (…) Idzie śmiało naprzód, czujnie spoglądając na prawo i lewo. Swoją pierś przyoblekł w kolczugę, a duszę okrył pancerzem wiary. Z tą podwójną zbroją nie obawia się już ani człowieka, ani szatana. Idźcie zatem, rycerze, śmiało naprzód, idźcie z sercem nieustraszonym przepędzić wszystkich wrogów Krzyża Chrystusowego!”