niedziela, 28 stycznia 2018

Radosław Osenkowski: W walce o prawdę


      Oczywistym jest, że współczesne społeczeństwo jest wyjątkowo podatne na propagandę serwowaną nam przez demoliberalny system. Zanik czytelnictwa, ignorancja, hedonistyczny tryb życia, niechęć do samodzielnego myślenia, a nawet rozwój technologiczny – wszystko to zwiększa podatność ludzi na manipulację, lub (w przypadku np. rozwoju technologii) ułatwia jej stosowanie.

Stopień ogłupienia polskiego społeczeństwa jest przerażający, zauważyć to możemy bez większego problemu, nawet mimochodem. Wystarczy przejść się ulicą lub przejrzeć forum internetowe. Dobrze pamiętam pierwsze „czarne protesty”, które były odpowiedzią na skierowanie ustawy antyaborcyjnej do dalszych prac. Prawdą jest, że na ulicę wyszły wtedy tłumy (głównie feministki, anarchiści, komuniści i inne odrażające indywidua, znaleźli się tam jednak również zwykli, zmanipulowani ludzie). Oczywiście większość uczestników nie przeczytała nawet ustawy, przeciw której przyszła zaprotestować. Część z nich nie wiedziała nawet, że protesty nie mają na celu utrzymania kompromisu aborcyjnego, a jego liberalizację.

Jeszcze bardziej kuriozalna i żenująca sytuacja miała miejsce niedawno, po odrzuceniu ustawy, która miała na celu zwiększyć ilość dzieci mordowanych przez „lekarzy” (a co za tym idzie wypchać kieszenie aporterów i opłacanych przez lobby aborcyjne środowisk „pro choice”). Zwolennicy mordowania nienarodzonych znów wypełźli na ulicę (oczywiście w ilości o wiele mniejszej niż w czasie pierwszych manifestacji). Tym razem nie skończyło się na wulgarnych transparentach i prostackich okrzykach. Zaatakowana została siedziba PIS-u. Sprawa jest o tyle zabawna, że każdy, kto interesuje się tematem wie, że najważniejsi członkowie partii (w tym sam Jarosław Kaczyński) głosowali za skierowaniem projektu do dalszych prac. Należy też pamiętać, że ustawa prolife, przeciwko której odbyły się pierwsze czarne protesty została odrzucona przez polityków partii rządzącej, a propisowskie media rozpoczęły nagonkę na środowiska prolife nazywając je (a jakżeby inaczej) „rosyjską agenturą(1).

Oczywiście „czarne protesty” to jedynie wierzchołek góry lodowej. Jeszcze nie tak dawno temu, bo po dojściu do władzy Prawa i Sprawiedliwości ulice zostały zapełnione przez tak zwanych „obrońców demokracji”, którzy obecnie są na wymarciu. Dodajmy do tego manifestacje „antyfaszystów”, „obrońców puszczy” i innych otępiałych oszołomów, których długo by wymieniać.

Wszystkie te środowiska mają pewne cechy wspólne takie jak: chorobliwa nienawiść do partii rządzącej (nielogiczna biorąc pod uwagę fakt, że nie ma zbytniej różnicy między PIS-em a opozycją), wulgarny i prostacki język, a także to, że wszystkie na początku swojego istnienia przyciągały tłumy, aby następnie umrzeć śmiercią naturalną i stać się jedynie cyklicznymi zgromadzeniami garstek największych oszołomów.
Pokazuje to, że społeczeństwem łatwo jest sterować, jednak z czasem zaczyna się budzić i rozumieć, że było w błędzie. Walka z manipulacją jest jak walka z chorobą – skupienie się na zwalczaniu objawów może przynieść jedynie krótkotrwały efekt, dlatego też powinniśmy skupić się na przyczynie. Problem aborcji poruszyłem w jednym ze swoich tekstów(2), jeżeli zaś chcemy skupić się na ogólnych czynnikach, które sprawiają, że ludzie dają sobą manipulować to powinniśmy wspomnieć o jednym z największych zwycięstw demoliberalnego systemu – przeinaczeniu i zdegenerowaniu pojęć.

Chyba każda osoba powiązana ze środowiskiem narodowym albo konserwatywnym spotkała się w życiu z inwektywami takimi jak „faszysta”, nazista, „rasista”, (często stosowanymi razem) itd. Skupmy się nad tymi pierwszymi, które stały się synonimami. O ile nazizm jest ideologią szowinistyczną i antychrześcijańską, która doprowadziła do śmierci milionów istnień i jako taka musi zostać potępiona, o tyle faszyzm włoski można oceniać różnie. Ideologie te są skrajnie od siebie różne w prawie wszystkich aspektach (od gospodarki i kwestii rasowych, aż po stosunek do katolicyzmu). Zasadniczo rzecz biorąc nazizm ma znacznie więcej wspólnego z komunizmem niż z faszyzmem. Mimo to z jednej strony widzimy liberalnych bezmózgów, dla których obie te ideologie są tym samym i którzy łączą faszyzm z rasizmem, z drugiej zaś rasistów i szurów, którzy uważają się za faszystów, lub z faszyzmem sympatyzują.

Zwykli Polacy nie potrafią nawet zdefiniować czym jest faszyzm, wedle sondy przeprowadzonej przez piotrkowski oddział ONR-u(3) aż 77% ankietowanych przyznało, że nie wie, czym jest faszyzm, a pozostałe 23% w większości również nie potrafiła podać właściwej definicji. Jeżeli zaś chodzi o rasizm, to wystarczy sparafrazować słowa Josepha Sobrana: „kiedyś rasistą był ten, kto nienawidził czarnych, dzisiaj rasistą jest ten, kogo czarni nienawidzą. W czasach terroru poprawności politycznej rasistą jest każdy, kto kocha swoją rasę, lub po prostu się jej nie wstydzi.”

Przykładów tego zjawiska jest o wiele więcej od „prawicy”, którą nazywa się skrajnie różne od siebie środowiska (trudno wyobrazić sobie coś bardziej pociesznego, niż wrzucanie korwinistów, narodowych-radykałów, narodowych-socjalistów i PIS-owców do jednego worka, o jakże groźnie brzmiącej nazwie „skrajna prawica”). Po „aborcję”, która w politpoprawnej terminologii nie oznacza zabójstwa, a zabieg, nienarodzone dziecko zaś staje się „pasożytem”, „zlepkiem komórek”.

Walka z tym zjawiskiem jest niezwykle ciężka, szczególnie że jest ono wspierane przez media, pseudoautorytety, a nawet przez szkoły i uczelnie. Mimo to musimy walczyć o to, żeby odkłamać przekłamane terminy –  tak samo, jak walczymy o prawdę historyczną. Jak bowiem powiedział Józef Mackiewicz: „tylko prawda jest ciekawa”.

1 – http://www.pch24.pl/ci-straszni-obroncy-zycia–jak-zostac-ruska-agentura,46522,i.html
2 – https://kierunki.info.pl/2018/01/radoslaw-osenkowski-kryzys-meskosci-a-aborcja/
3 – https://kierunki.info.pl/2017/10/czym-faszyzm-wyniki-ankiety-spolecznej/