Albert Spaggiari, Jan Kay, Iwo Guérin-Sérac, Jan Piotr Cherid, Rafał
Gan-Ganowicz. Czas pogrzebał już ciała, nazwiska zaś pozostały w pamięci
nielicznych. Ostatni romantycy prawicy, balansujący zawsze na
niebezpiecznym pograniczu – życia i śmierci, prawa i bezprawia, cnoty i
grzechu.
OAS, Katanga, Liban, Biafra, Jemen, GAL, Gladio, Aginter Press – te
wszystkie hasła i miejsca, z którymi byli mniej lub bardziej związani.
Ostatnie, zimnowojenne epopeje zagubionego we współczesności prawactwa,
które dziś może chyba tylko umierać, ale powoli, ale wtedy jeszcze miało w sobie dość zapału i naiwności, by wydać z siebie takie postaci.
Nie chodzi tu o zwykłych bohaterów – o tych bez skazy, w pełni
cnotliwych, prostych w swym literalnym oddaniu właściwym normom. Taki
mógł być Piotr Chateau-Jobert na swej drodze, wiodącej od jednego
Résistance do drugiego, tego algierskiego (Organizacji Tajnej Armii,
OAS).
Ale mówimy tu o innych bohaterach. O wygnańcach, jednostkach w pewnym
sensie z marginesu społeczeństwa, o najemnikach i żołnierzach fortuny.
Ale to nie wszystko – bo w profilu części z nich mieszczą się również
pewnego rodzaju brawura, humor, szaleństwo księżycowych pomysłów.
Kluczową postacią może być tu Spaggiari – nieszczęsny spadochroniarz,
aktywista OAS, nacjonalista, ale przede wszystkim – autor pamiętnego
napadu na bank Société Générale w Nicei (w roku 1976). Autor? Cóż, kilka
lat temu jeden z marsylskich gangsterów wydał książkę, w której to
sobie przypisał glorię tego wydarzenia. Ale to nie jest istotne.
Spaggiari mógł być zawadiaką i mitomanem, to tylko dodaje mu polotu i
wigoru. Weźmy pod uwagę choćby wszystkie te jego historie o
przekazywaniu skradzionych kosztowności rozmaitym organizacjom
prawicowym i faszystowskim… I zawsze uśmiech, błazenada, fanfaronada –
której apogeum to wariacka ucieczka z gmachu sądu przez okno na
podstawiony dwa piętra niżej motocykl. A do tego akcent może poważny, a
może zabawny – a mianowicie po kilku latach ślub kościelny udzielony
niejako undergroundowo przez xiędza Filipa Laguérie z Bractwa św. Piusa X.
Spaggiari nie był jednak jedyny. Jan Kay? „Pirat o wielkim sercu”,
odpowiedzialny choćby za słynną aferę Dassault. Oto pełnomocnik
francuskiego konstruktora samolotów i przedsiębiorcy, miliardera
Marcelego Dassault, przekazał osiem milionów franków Kayowi, rzekomo aby
powstrzymać szantaż z jego strony. Tymczasem mogła być to „ustawka”,
planowana forma przekazania pieniędzy dla libańskich chrześcijan, czego
Dassault nie mógł zrobić oczywiście legalnie i oficjalnie.
Ten sam Kay w innym momencie, w roku 1971, sterroryzował załogę
pakistańskiego samolotu pasażerskiego na lotnisku w Paryżu, żądając
dostarczenia na jego pokład 20 ton lekarstw i innych pożytecznych rzeczy
dla uchodźców indyjskich cierpiących w Bangladeszu. Tymczasem Pakistan
właśnie zaczynał wojnę z Indiami… Akcję w pewnym sensie udaremniono –
Jan Kay został wyprowadzony z samolotu, a ten poleciał do Karaczi, nie
do Bangladeszu – niemniej Czerwony Krzyż zagwarantował wysłanie tych 20
ton inną drogą.
Jan Piotr Cherid – ostry gość, najemnik prawicy, weteran OAS, któremu
u progu lat 80. powierzono we Francji dowodzenie paramilitarną
organizacją GAL (Antyterrorystyczne Grupy Wyzwolenia). Zwalczała ona ETA
(Baskonia i Wolność) – metodami stosowanymi przez samą ETA, czyli za
pomocą guerilli, partyzantki miejskiej, zamachów bombowych i punktowych
eliminacji.
Iwo Guérin-Sérac – odpowiedzialny za sformowanie rzekomej agencji prasowej, a de facto
prawicowej siatki szpiegowskiej Aginter Press, działającej w ramach
operacji Gladio… Rafał Gan-Ganowicz – przedstawiać nie trzeba…
No more heroes – anymore. Przynajmniej na razie tak to
wygląda, choć wydarzenia w takich miejscach jak tzw. Noworosja mogą
zmieniać ten obraz. Być może żyjemy w finale krótkiej epoki leniwego
błogostanu.
Na koniec – fragment narracji z filmu Africa Addio z roku 1966 – z czasów Biafry, Katangi, OAS i reszty tych wielkich, dziwnych, obłędnych, zapomnianych spraw:
Za: http://www.legitymizm.org/ostatni-romantycyTo biali najemnicy armii Mojżesza Czombe. Ostatni żyjący żołnierze fortuny, wzięci z innego stulecia. Byli obywatele świata, których ich wygnał – albo od którego uciekają. Martwi i żywi, wszyscy oni są lub byli eks-kimś. Wywodzą się z niespokojnej przeszłości, nieprzyjemnej teraźniejszości, z ruiny przygód, z utraconej wiary.To dawni pied-noirs z Algierii, eks-komandosi angielscy, byli inżynierowie niemieccy, byli farmerzy z Kenii, byli mieszkańcy wyrzuceni z Sudanu, Egiptu, Etopii, Ugandy i Tanganiki, eks-weterani Katangi, eks-zawodowi myśliwi, dawni studenci z Południowej Afryki i Rodezji…