Doszło już do
kilkudziesięciu wypadków i incydentów z udziałem żołnierzy i pojazdów US
Army stacjonujących w Polsce, tymczasem dowództwo amerykańskie zdołało
dotąd wydukać przeprosiny za cały ciąg takich zdarzeń w… Japonii. Cóż,
jakaś kolejność musi być, ziemia japońska okupowana jest już przecież od
73 lat, a Polska dopiero od lat kilku, musimy więc widać swoje
odczekać…
Mówiąc poważnie
jednak, chodzi przecież nie o żadne tam obłudne wyrazy ubolewania, ale o
uświadomienie sobie, a następnie rozwiązanie problemu, a raczej serii
problemów wynikających ze stacjonowania w Polsce wojsk okupacyjnych. Po
pierwsze – trzeba zwrócić uwagę na sposób rekrutacji do US Army, na
niski poziom intelektualny i moralny jej żołnierzy, zbieranych często z
dołów społecznych i wysyłanych do krajów, o których nigdy nie słyszeli,
pod dowództwem niewiele bystrzejszych podoficerów i oficerów,
dobieranych z kolei w ramach przeróżnych akcji afirmatywnych, a wszystko
z głównokomenderującym o wątpliwej poczytalności i w ramach systemu,
który wyłącza najmniejszy choćby wpływ i kontrolę ze strony władz państw
stacjonowania. Bazy US Army to państwa w państwie, w których
amerykańskie jest wszystko – od keczupu i frytek po żandarmerię i własną
jurysdykcję. To już nie tylko okupacja Polski, to także wyłączenie spod polskiej władzy obszarów zajmowanych przez okupanta. W tej sytuacji konflikty z tubylcami po prostu musiały być tylko kwestią czasu!
Siłą rzeczy, Polakom
muszą nasunąć się skojarzenia i porównania z obecnością w komunistycznej
Polsce Armii Sowieckiej. Trzeba podkreślić, że chociaż jej pobyt był
prostym wynikiem wywołanej i podtrzymywanej przez Zachód Zimnej Wojny, a
Polskę obiektywnie zabezpieczał przed zagrożeniem ze strony
niemieckiego rewanżyzmu i rewizjonizmu granicznego – to konieczność
goszczenia wojsk sowieckich nikogo jakoś szczególnie nie cieszyła, ani
Polaków, ani Rosjan. Żołnierze siedzieli zamknięci w koszarach, za
najmniejsze przewinienia byli karani bardzo surowo (i natychmiast
odsyłani do kraju do wyciągnięcia dalszych konsekwencji), na
jakiekolwiek wzmianki o „gościach” obowiązywał zapis cenzorski. Słowem –
konieczność była koniecznością, ale nikomu nie przychodziło do głowy
się nią chwalić, cieszyć i jeszcze kazać świętować zwykłym Polakom.
Władze komunistyczne uważały widać, że polska
duma narodowa i poczucie godności mogłyby zostać urażone w związku z
nadmiernym eksponowaniem obecności obcej (choćby i bratniej) armii. Z dzisiejszej perspektywy – wydaje się to wręcz przecenianiem polskości!
Współcześnie ta banda
prymitywnych piratów drogowych jest fetowana przez władze wszystkich
szczebli, kolejne samorządy ścigają się w organizacji festynów na rzecz
okupantów, młodzież i dzieci zmuszane są do brania udziału w
infantylnych konkursach typu „namaluj naszych wspaniałych amerykańskich przyjaciół”, mamy więc do czynienia z przekroczeniem już dawno elementarnych granic absurdu, a polska godność narodowa została podeptana i wgnieciona w ziemię przez amerykańskie transportery.
Niechlubną rolę w
całym tym skandalu odgrywa też dowództwo Sił Zbrojnych RP. Niestety, ale
sama konstrukcja armii, przyjęty system awansowy, jego powiązanie
niemal wyłącznie z serwilizmem wobec Waszyngtonu i NATO oraz układami z
krajowymi politykami – czyni Wojsko Polskie posłusznym narzędziem amerykanizmu,
przy jednoczesnym całkowitym wyrzeczeniu się najmniejszych nawet
związków z polskimi interesami narodowymi. Oczywiście, dotyczy to
generalicji i karierowiczów, marzących wyłącznie o dodatkowych żołdach
za udział w amerykańskich wojnach kolonialnych. Trzon armii na szczęście
jest zdrowy i zwłaszcza ochotnicy z Wojsk
Obrony Terytorialnej z powodzeniem mogliby usunąć i zastąpić
amerykańskich okupantów, jak i być gotowi do obrony Polski i Polaków czy
to przed szowinizmem ukraińskim, czy litewskim, czyli realnymi, najbardziej dotykalnymi zagrożeniami militarnymi.
Jasne, że sprawa Krystiana
ze Złocieńca – żołnierza, który pobił dwóch amerykańskich okupantów –
jest tylko symbolem. Po prostu – trzech chłopaków pobiło się o
dziewczynę, ale faktycznie trudno się nie uśmiechnąć. Nie dość, że
jakichś dwóch obcych idiotów wystartowało do polskiej panny, to jeszcze
dali się pobić jednemu naszemu – i polecieli na skargę na policję,
chociaż gdyby tę samą dziewczynę zgwałcili – byliby bezpieczni przed
polskim wymiarem sprawiedliwości. To pokazuje, że konfliktów będzie
więcej, że Amerykanie są i zawsze będą w Polsce słoniem w składzie
porcelany, że administracja państwowa ani nie przygotowała do tego
ludzi, ani sama nie jest gotowa – i że mimo wszystkich przeciwieństw,
Polacy jednak dadzą sobie radę. Tylko muszą przyłożyć. Się.
Konrad Rękas
Angielskojęzyczna wersja tekstu ukazała się na portalu: https://www.fort-russ.com/2018/08/poland-under-u-s-occupation-will-poles-stick-up-for-themselves/