niedziela, 2 września 2018

W rocznicę września'39: Michał Jóźwiak - Niemieckie bombowce ruszyły na Jasną Górę. Nagle piloci stracili kontrolę nad sterami


       Jasna Góra już na samym początku II wojny światowej miała zostać zbombardowana. O tym dlaczego tak się nie stało, mówi przekazywana z ust to ust opowieść. Jeśli okaże się ona prawdziwa, można powiedzieć, że mamy do czynienia z cudownym ocaleniem klasztoru.
Już w pierwszych dniach II wojny światowej Niemcy próbowali zbombardować klasztor, licząc zapewne na to, że w ten sposób szybko i celnie uderzą w wyjątkowe dla Polaków miejsce kultu Matki Bożej. Pierwszy nalot, przeprowadzony już 1 września, nie powiódł się. Piloci twierdzili, że w wyznaczonym na szkicach miejscu znaleźli… wielkie jezioro. Zrzucili tam bomby, co dowództwo uznało za sabotaż. Posłano więc następną eskadrę, lecz tym razem zamiast spodziewanego celu piloci ujrzeli las. Lotnicy podzielili los poprzedniej załogi i zostali oddani pod sąd polowy, a na Częstochowę wysłano trzecią eskadrę, powierzając zbombardowanie wyznaczonego celu oficerom ochotnikom z SS. Jednak żaden z wysłanych samolotów nie wrócił do bazy. W czasie lotu piloci stracili kontrolę nad sterami i eskadra uległa rozproszeniu. Niemcy w końcu wkroczyli na Jasną Górę, jednak przez całą okupację nie spowodowali w sanktuarium większych zniszczeń.
To historia, która została rzekomo przekazana przez pilota, ocalałego z wyprawy. Jego samolot uległ awarii i wylądował w Czechosłowacji. Trafił do szpitala, a kiedy wrócił do swojej rodzinnej miejscowości opowiedział zdarzenie matce, która po wojnie przekazała te informacje proboszczowi. Ten z kolei powiadomił o sprawie lokalne media, aby nagłośniły tę historię. Nie ma oficjalnych źródeł, które potwierdzałyby tę wersję wydarzeń. Nie zachowały się dokumenty wskazujące na autentyczność tych doniesień. Z II wojną światową związanych jest jednak sporo takich opowieści, których prawdziwości nie możemy być pewni. Niosą one jednak wiele wątków, będących przedmiotem analiz historyków. Być może nigdy nie dowiemy się, jak dokładnie było z planowanym bombardowaniem Jasnej Góry. Jednego możemy być pewni – to, że sanktuarium podczas wojny nie ucierpiało i nie zostało przez nazistów obrabowane należy rozpatrywać w kategoriach cudu.

Michał Jóźwiak