sobota, 20 października 2018

Małgorzata Jarosz: „Przybyliście, by stoczyć bitwę o Krzyż”, czyli o zwycięstwie pod Lepanto


          Słynna bitwa pod Lepanto związana jest ściśle z imperialistycznymi ambicjami Turków osmańskich. Selim II (pan. 1566- 1574), następca słynnego Sulejmana Wspaniałego, w 1571 roku zdobył Cypr. Jego ambicje sięgały jednak o wiele dalej, marzył o zdobyciu Rzymu, który nazywał „czerwonym jabłkiem”, dojrzałym i gotowym do zerwania. Na tronie Piotrowym zasiadał wówczas św. papież Pius V. Był on w pełni świadomy tureckiego zagrożenia, stąd do chrześcijańskich władców Europy rozesłał listy, prosząc w nich, by zjednoczyli się przeciwko wrogowi. Wezwanie spotkało się z niewielkim odzewem, był to bowiem czas ogromnych napięć na tle politycznym, społecznym i religijnym. Ostatecznie jednak 7 marca 1571 roku pomiędzy Hiszpanią, Wenecją a Państwem Kościelnym zawarte zostało tak zwane Święte Przymierze.

Selim II przygotowania do kampanii rozpoczął od budowy wiosłowych galer. Gdy sezon żeglowny w 1571 roku dobiegł końca, otomańska flota zakotwiczyła w warownym porcie Lepanto u ujścia Zatoki Korynckiej. Na czele floty stał wówczas Ali Pasza. Do swojej dyspozycji miał trzysta galer wojennych, sto tysięcy ludzi i czternaście tysięcy chrześcijańskich galerników (załoga galer składała się bowiem w dużej mierze z chrześcijańskich niewolników). Okręg flagowy niósł zielony sztandar, tak zwaną chorągiew Mahometa. Pokrywały ją wersety zaczerpnięte z Koranu, ponadto aż osiem tysięcy dziewięćset razy wyszyto na niej złotymi literami imię Allaha.
Flota Świętej Ligii od sierpnia zaczęła się natomiast gromadzić w Neapolu. Na jej czele stał słynny Don Juan de Austria, nieślubny syn cesarza Karola V i przyrodni brat Filipa II, króla Hiszpanii. Źródła z epoki mówią, iż był on „przystojny, pełen wigoru i żądny chwały”. Do Neapolu na polecenie papieża przybył również kardynał Granvelle. Wyświęcił on Don Juan’a na dowódcę Świętego Przymierza, przekazał mu również błękitny proporzec bojowy ze znakiem krzyża i połączonymi herbami Państwa Kościelnego, Wenecji i Hiszpanii. Ponadto pouczył on dowódcę, aby wymagał od żołnierzy i marynarzy przestrzegania zasad chrześcijańskich. Co jednak najistotniejsze, załoga wezwana została do modlitwy różańcowej, każdy z jej członków otrzymał różaniec.

Do bitwy doszło 7 października 1571 roku. Strona chrześcijańska rozpoczęła dzień od Mszy Świętej. Kapelani ponadto błogosławili żołnierzy i udzielali im odpustu zupełnego.

Don Juan pozostawił pod opieką załogi swój okręt flagowy „Real”, marynarzy pożegnał słowami „Bardzo dobrze, walczmy”. Sam natomiast pożeglował lekką fregatą, z krucyfiksem w ręku, wzdłuż floty galer. Żołnierzy pokrzepiał w następujący sposób: „Przybyliście, by stoczyć bitwę o Krzyż — by zwyciężyć lub zginąć. Ale czy zginiecie, czy zwyciężycie, spełnijcie dziś swój obowiązek, a zdobędziecie chwalebną nieśmiertelność”.

Rejs w kierunku Lepanto był trudny, wioślarze zmuszeni byli zmagać się z przeciwnym wiatrem. Don Juan zdecydował się ustawić galery w formację w kształcie krzyża, co zajęło około trzech godzin (na zakończenie Don Juan na pokładzie swojego „Reala” pełen entuzjazmu zatańczył galiardę). Strona muzułmańska, analogicznie, postanowiła ustawić swoje galery w kształt półksiężyca. W tym wypadku miało to jednak znaczenie nie tylko symboliczne, związane było to również ze strategią okrążenia.

Bitwa początkowo nie układała się po myśli strony chrześcijańskiej. Powodem był przede wszystkim brak możliwości użycia żagli. W pewnym momencie wiatr z niewytłumaczalnych powodów zmienił jednak swój kierunek, co pozwoliło stronie chrześcijańskiej oderwać się od wiosłowania i wzbogacić się w ten sposób o dodatkowych żołnierzy. Uczestnicy bitwy nie mieli wątpliwości, iż była to interwencja samej Najświętszej Maryi Panny. Chodzi tu nie tylko o potężną moc modlitwy różańcowej, ale o znajdującą się na jednym z okrętów kopię Matki Bożej z Gwadelupy. Kopia ta powstała na zlecenie abp Meksyku Don Fray’a Alonso’a de Montufar’a, który nakazał otrzeć ją o tilmę św. Juana Diega i przesłać królowi Filipowi II, aby ten przekazał obraz Świętemu Przymierzu.

Ostatecznie bitwa po czterech godzinach zakończyła się zwycięstwem strony chrześcijańskiej. Zginęło w niej dwadzieścia pięć tysięcy żołnierzy strony tureckiej. Turcy stracili ponadto dwieście dwadzieścia pięć galer. Straty chrześcijan były nieporównywalnie mniejsze. Zginęło piętnaście tysięcy żołnierzy, zniszczonych zostało tylko piętnaście statków. W zamian za to udało się oswobodzić dwanaście tysięcy chrześcijańskich niewolników.

W czasie gdy żołnierze chrześcijańscy dzielnie zmagali się z wrogiem, w Rzymie gorliwie odmawiano modlitwę różańcową. Kapłani na czele z samym papieżem Piusem V zbierali się w kościele Santa Maria Sopra Minerwa. Ojciec Święty ujrzeć miał samą Matkę Bożą, która rozpostarła swój płaszcz nad chrześcijańskim wojskiem. Papież miał później przerwać spotkanie ze swoim skarbnikiem i podejść do okna mówiąc: „To nie czas na interesy; pospieszmy dziękować Bogu, bowiem w tej chwili nasza flota odniosła zwycięstwo nad Turkami”. O cudownym zwycięstwie wiedział więc już tego samego dnia, na dwa tygodnie przed oficjalnym przybyciem kuriera, który miał do przekazania dobre wiadomości.

Na pamiątkę tych niezwykłych wydarzeń papież Pius V ustanowił Święto Matki Bożej Zwycięskiej, które pierwotnie obchodzone było w pierwszą sobotę października. Polecił również, aby do Litanii Loretańskiej dodano wezwanie: Wspomożenie wiernych, módl się za nami.

W 1573 roku papież Grzegorz XIII zmienił nazwę święta na Matki Bożej Różańcowej, co miało na celu podkreślenie roli modlitwy różańcowej w odniesionym zwycięstwie. Ostatecznie papież Pius X zadecydował, iż święto to obchodzone będzie 7 października.

„Nie odwaga, nie broń, nie dowódcy, ale Maryja różańcowa dała nam zwycięstwo”- napisali Wenecjanie na ścianie kaplicy wybudowanej jako wotum za zwycięstwo.

Historia zwycięstwa pod Lepanto niech będzie dla nas zachętą do codziennej modlitwy na Różańcu. Zachętą do powierzenia Najświętszej Maryi Pannie naszych problemów, naszych codziennych ziemskich spraw. Przede wszystkim pamiętajmy jednak, iż pomimo upływu lat, islam wciąż stanowi zagrożenie dla Europy. O ile jednak w minionych latach władcy europejskich państw potrafili zjednoczyć swoje siły w zbrojnej walce z potężnym wrogiem, tak dziś wróg puka do naszych drzwi na ich własne zaproszenie. Prośmy więc Matkę Bożą o uwolnienie Europy od islamskich nachodźców oraz od islamskiego terroryzmu. Prośmy tym samym również o uwolnienie od laicyzacji, o powrót Europy do jej chrześcijańskich korzeni.


MAŁGORZATA JAROSZ
Magister historii, działaczka Brygady Małopolskiej. W swoich artykułach porusza najczęściej tematy związane z historią Kościoła i historią Polski.