W Narodowym Marszu narodowców we Wrocławiu wzięło udział
ponad 50 tysięcy osób. Wśród zgromadzonych byli również goście z innych
miast Polski i zagranicy. Tuż przed zakończeniem Marszu, organizator
powiedział, że prezydent Rafał Dutkiewicz podjął decyzje o rozwiązaniu
zgromadzenia. Nikt z uczestników ani organizatorów nie opuścił Placu
Gołębiego. Uroczystości trwały, jak zostały zaplanowane.
Marsz, po przemówieniach wyruszył spod Dworca Głównego o godz. 18:00,
godzinę później pierwsi uczestnicy dotarli na Plac Gołębi.
Organizatorzy zwracali uwagę na próby prowokacji w różnych częściach
pochodu. Były odpalane race i pochodnie. Są zdjęcia osób poszkodowanych z
baru Barbara, które miały być napadnięte w tłumie narodowców. Nie
wiadomo tylko jak się tam dostały, bo kordon Policji oddzielał
maszerujących od stojących przed barem Obywateli RP, Strajku Kobiet i
ich zwolenników.
Po dotarciu na miejsce Jacek Międlar powiedział: to jest
marsz historyczny, marsz mężczyzn, którzy nie plują na Lwowskie Orlęta,
którzy nie plują na ojców niepodległości.
Wrocław to wyjątkowe miejsce, gdzie niejeden z naszych starszych braci i sióstr pamięta rzeź wołyńską. Pamięta, co z naszymi rodakami robiła banderowska swołocz.
Nie układamy się z komunistami, z syjonistami, bangsterami, zdrajcami. My jesteśmy przyszłością narodu. Wy jesteście podwaliną na przyszłość.
Dziś we Wrocławiu jest stolica Polski, i nikt ani nic tego nie zmieni. Przyszłość naszej ojczyzny zależy od ojców niepodległości, takich jak Lwowskie Orlęta, którym kilka dni temu na Cmentarzu Orląt Lwowskich, kibice Śląska Wrocław oddali cześć. Przyszłość Polski zależy od młodego pokolenia, wychowanego w polskich, patriotycznych rodzinach, przepojonych duchem polskości.
Jedną
z takich reprezentantek polskiego pokolenia jest 11-letnia Marietka,
która do zgromadzonych wygłosiła krótkie przemówienie.
Patrząc na was, wiem, że w ojczyźnie mogę czuć się bezpiecznie. Wiem, że to wy, niczym ojcowie niepodległości w razie niebezpieczeństwa staniecie na pierwszej linii frontu. Cieszę się, razem z wami w tak wyjątkowej patriotycznej atmosferze, kiedy to nasza ojczyzna po 123 latach zaborów powróciła na nowo na mapy Europy i ponownie stała się niepodległym państwem, że mogę obchodzić to święto razem z wami. Dziękuję wam. Marietka razem z uczestnikami Marszu powiedziała wiersz Władysława Bełzy, zwany inaczej Katechizmem polskiego dziecka.
Głos zabrał Andrzej Prochoń, rolnik z Warszawy, który przyjechał do
stolicy polskiego protestu „bo tam u siebie, nie chciał być wśród
zdrajców, złodziei i oszustów”. Rolnik mówił o odbieraniu wolności w
czasie zaborów, w czasie Polski Ludowej i rządów Unii Europejskiej. – Cóż
my dzisiaj mamy polskiego?! Zhandlowali i rozdali Polskę ziemię, i
pracujemy pod niepolskim szyldem. My rolnicy jesteśmy do likwidacji,
rządzą koncerny.
Piotr Rybak, współorganizator Marszu Narodowców podziękował wszystkim
zgromadzonym za przybycie: „serce się raduje, kiedy po tak potężnych
działaniach przeciwko nam narodowcom, nam Polakom we Wrocławiu, lewactwo
robiło wszystko, żeby nam przeszkodzić ale nie podaliśmy się. Byliście
naszą siłą.