Rzeczpospolita
Polska od początku rządów Prawa i Sprawiedliwości jest niczym innym, jak
europejską kolonią USA, którą Waszyngton traktuje jak „republikę bananową”.
Poczynania amerykańskiej ambasador, która już kilkakrotnie ingerowała w decyzję
podobno suwerennego państwa, serwilistyczna polityka Warszawy wobec Ukrainy,
wbrew interesowi narodowemu, czy konsultacje projektów polskich ustaw w Izraelu
są jedynie pewnym wycinkiem opisywanej sytuacji.
Tym
razem w połowie lutego w Warszawie ma odbyć się konferencja na temat „sytuacji
na Bliskim Wschodzie”. Mają w niej uczestniczyć między innymi przedstawiciele
USA oraz Izraela. Władze Iranu trafnie określiły planowane wydarzenie jako „antyirański
cyrk”. Tamtejszy minister spraw zagranicznych wezwał polskiego ambasadora do
złożenia wyjaśnień.
W
praktyce jest to kolejne działanie „polskiego rządu”, który realizuje interesy
Waszyngtonu i Tel Awiwu w obszarze polityki zagranicznej, nie przynoszącym
żadnych wymiernych korzyści dla państwa polskiego, a jedynie robiąc z Iranu
wroga, rozpoczynając konflikt z państwem, z którym Polska nie miała nigdy
żadnych nieporozumień, ani tarć na arenie międzynarodowej. Rząd Morawieckiego
po raz kolejny potwierdza swoją wolę bycia narzędziem imperialistycznej
polityki USA, tym razem w ujęciu globalnym.
Ale oczywiście decydenci pisowskiego rządu podkreślają, że zaistniała
sytuacja nie jest żadnym problemem, ale stanowi dobitny dowód na to, że
Polska jest „strategicznym partnerem Waszyngtonu”.
w.s.