piątek, 18 stycznia 2019

Tomasz Jazłowski: Ekskluzywistyczna rola Kościoła


         Odwieczna nauka Kościoła mówi, iż nie wolno oddzielać Kościoła Chrystusowego od Kościoła Katolickiego, tak jak chce tego obecna praktyka ekumeniczna. Poza Kościołem nie ma zbawienia w rozumieniu, iż to Kościół Katolicki jest Kościołem Chrystusowym i poza nim zbawienie jest praktycznie niemożliwe. Sobór Watykański II w Konstytucji dogmatycznej o Kościele Lumen gentium umiejscawia Lud Boży w koncentrycznych kręgach. W centrum jest Kościół katolicki, potem są prawosławni, anglikanie, później wyznania protestanckie, a następnie religie monoteistyczne. Według Pawła VI wszystkie te wyznania są w „komunii” mniej lub więcej doskonałej z Kościołem katolickim. Jan Paweł II w encyklice Ut unum sint pisze: Od czasu Soboru Watykańskiego II Kościół katolicki wszedł nieodwołalnie na drogę ekumenicznych poszukiwań.

Katolik odpowiada na to heretyczne stanowisko teologiczne dotyczące jedności chrześcijan, odwołując się do treści encyklik i dokumentów wydanych i zatwierdzonych przez Kościół Katolicki przed Soborem Watykańskim II twierdząc, iż nauczanie dotyczące ekumenizmu nie ma ciągłości z nauczaniem Kościoła Katolickiego i Papieży sprzed Soboru Watykańskiego II.

Na poparcie swych argumentów możemy przytoczyć między innymi encyklikę Papieża Piusa XI Mortalium animos (1928), podając jej fragment: Skoro to mistyczne Ciało Chrystusa, Kościół, jedno jest, spojone i złączone jak ciało fizyczne, bardzo niedorzecznym człowiekiem okazałby się ten, kto by chciał twierdzić, że ciało mistyczne Chrystusa może się składać z odrębnych, od siebie oddzielonych członków. Kto więc nie jest z Kościołem złączony, ten nie może być jego członkiem i nie ma łączności z głową – Chrystusem. W tym jednym Kościele Chrystusa jest i pozostaje tylko ten, kto uznaje autorytet i władzę Piotra i jego prawnych następców, słuchając i przyjmując ją. W podobnym tonie Papież Pius XII naucza w encyklice Mystici Corporis (1943): tak więc, aby zdefiniować i zobrazować ten prawdziwy Kościół Chrystusowy – którym jest Święty, Powszechny, Apostolski, Rzymski Kościół – nie można znaleźć określenia bardziej szlachetnego, bardziej dostojnego, bardziej wreszcie boskiego nad to, które nazywa go: Mistycznym Ciałem Jezusa Chrystusa. Natomiast w encyklice Humani generis (1950) ten sam Papież zauważa, iż niektórzy sądzą, że nie obowiązuje ich nauka, jaką kilka lat temu, w oparciu o źródła Objawienia, wyłożyliśmy w nauce naszej, że mianowicie Mistyczne Ciało Chrystusowe i rzymskokatolicki Kościół są jednym i tym samym. Możemy przytoczyć również dokument Schemat o Kościele przygotowany na obrady Soboru Watykańskiego II, który potwierdza wszystkie wcześniejsze nauczania Papieży o Kościele, a dokument ten kończy się słowami: Dlatego też jedynie rzymskokatolicki Kościół ma prawo nosić miano Kościoła. Zauważmy, iż twierdzenie o braku absolutnej tożsamości między Kościołem Chrystusowym i Kościołem Katolickim jest napiętnowane przez niezmienną naukę Kościoła Katolickiego. Działania zmierzające do powtórnego zebrania różnych religii w celu stworzenia jedności (Unitatis redintegratio) mają swoją teologiczną podstawę w twierdzeniu o „szerszym” zakresie Kościoła Chrystusowego niż wyznaczają to ścisłe granice Kościoła Rzymskokatolickiego – w ten sposób można odnaleźć „środki zbawienia” nawet w innych religiach. Jednak aby być członkiem Kościoła, należy wyznawać prawdziwą wiarę katolicką i być podporządkowanym władzy kościelnej. Według niezmiennego nauczania katolickiego, z jedności Kościoła wykluczeni są heretycy i schizmatycy (bulla św. Piusa V Regnas in Excelsis przeciwko anglikanizmowi z 1570 roku, instrukcja Magnus Dominus Klemensa VIII z 1595 roku, encyklika Benedykta XIV Singulari nobis z 1749 roku oraz encyklika In suprema Piusa IX z 1852 roku).

Błędem jest więc zaliczanie heretyków i schizmatyków do (nawet niedoskonałych) członków Kościoła. Jedność jest nieutracalnym znamieniem Kościoła, tylko Kościół Katolicki jest w jej posiadaniu. Jedność jest istotną cechą przydzieloną przez Jezusa Chrystusa Jego Kościołowi. Kościół nigdy nie może utracić swej jedności. Przytoczmy słowa Papieża Leona XIII: Do jednej tylko natury jest przyłączony Kościół jeden w sobie, który heretycy chcą rozbić na wiele innych. Z istoty więc i przekonania, z zasady i znakomitości mówimy o jednym, dawnym i katolickim Kościele. Takie nauczanie o jedności Kościoła zawsze wyrażało nieomylne Magisterium Kościoła Świętego. Twierdzenie zawarte w dekrecie o ekumenizmie Unitatis redintegratio: same te Kościoły i odłączone wspólnoty, choć w naszym przekonaniu podlegają brakom, wcale nie są pozbawione znaczenia i wagi w tajemnicy zbawienia. Duch Chrystusa nie wzbrania się przecież posługiwać się nimi jako środkami zbawienia, których moc pochodzi z samej pełni łaski i prawdy, powierzonej Kościołowi katolickiemu, jest twierdzeniem heretyckim.

O ile możliwość zbawienia niekatolików (chrzest pragnienia) nie była negowana przez Kościół Katolicki przed Soborem Watykańskim II, o tyle twierdzenie, że religie niekatolickie jako takie są środkami zbawienia, było zawsze odrzucane jako herezja. Jan Paweł II uważał wspólną modlitwę z przedstawicielami innych religii jako jeden z głównych środków służących do osiągnięcia celów, którym przyświeca ekumenizm (np. spotkanie międzyreligijne i modlitwy o pokój w Asyżu 27 października 1986 roku). Z takim ujęciem nie możemy się zgodzić, gdyż twierdzenie, jakoby modlitwy innych religii były zawsze podejmowane pod „wpływem Ducha”, czyli jako rezultat nadprzyrodzonego natchnienia Bożego, jest fałszywe i heretyckie. Na przykład w Asyżu „modlili się” buddyści, którzy nie wierzą w Boga osobowego. Ich pojęcie modlitwy jest czymś całkowicie różnym od katolickiego rozumienia modlitwy. Taka „modlitwa” nie jest w stanie stworzyć nadprzyrodzonej więzi pomiędzy wyznawcami innych religii a chrześcijanami.

Fundamentem i celem Kościoła posoborowego jest jedność całego rodzaju ludzkiego. Idea jedności rodzaju ludzkiego jako celu i misji Kościoła nie należy do Tradycji katolickiej, lecz pochodzi spoza Kościoła. W świetle zasad katolickich, ekumenizm jawi się jako koncepcja zbudowana na fundamencie fałszywej eklezjologii, na wypaczonych, antykatolickich podstawach i metodach sprzecznych z wytycznymi autentycznego Magisterium Kościoła sprzed Soboru Watykańskiego II. Ekumenizm Soboru Watykańskiego II nie prowadzi do jedności katolickiej, lecz dąży do jedności, która nie jest katolicką, lecz jednością pogańską, która nie ma nic wspólnego z wiarą katolicką.

Tomasz Jazłowski, mgr teologii