wtorek, 29 stycznia 2019

Danek: Monarchia, czyli filar


Zapis wystąpienia podczas obchodów 226 rocznicy ścięcia króla Ludwika XVI, zorganizowanych w Warszawie 20 stycznia 2019 r.)
 
       Wspominając pełne grozy wydarzenie, jakim był mord na Ludwiku XVI, królu-męczenniku, powinniśmy pamiętać, że nie tylko rewolucja francuska, ale wszystkie w ogóle nowoczesne rewolucje polityczne zwracały się w pierwszej kolejności przeciw monarchii. Rewolucjoniści widzieli w zniszczeniu monarchii warunek wstępny zniszczenia wszystkiego innego, co chcieli zniszczyć. To dlatego nie zgodzili się postawić króla Ludwika przed normalnym sądem ani rozstrzygnąć jego losu w drodze narodowego plebiscytu – bo doskonale zdawali sobie sprawę, iż w obu wypadkach zostałby puszczony wolno, jako niewinny. To dlatego ostatecznie postanowili zatwierdzić jego egzekucję przez głosowanie w parlamencie, w którym sami zasiadali – bo chcieli mieć pewność, iż król zginie, a następnego nie będzie.
 
Trzeba to podkreślić, ponieważ obecnie w polskich środowiskach konserwatywnych często spotyka się pewne złudzenie: nawet jeśli akceptują one postulat przywrócenia monarchii, traktują monarchię jako zaledwie jeden z wielu elementów tradycyjnego ładu. I głoszą potrzebę skupienia się na czymś innym – na odbudowie starych form kultury, dawnych obyczajów czy życia religijnego, sugerując, iż monarchia będzie tylko ich dopełnieniem na końcu albo nawet pojawi się automatycznie wskutek tej odbudowy.
Ale tak nie jest i wtedy też nie było.
 
Fakt, że rewolucjoniści – i we Francji, i w innych krajach – dążyli przede wszystkim do zniszczenia monarchii nie jest i nie mógł być przypadkiem. To oczywistość: złam sosręb, złam przęsło, złam główny filar, a cały gmach się rozsypie albo przynajmniej zacznie się chwiać. A im właśnie o to chodziło. Jeśli sięgniemy do pism rewolucjonistów z XIX wieku, którzy mogli już uczyć się i planować na bazie doświadczeń rewolucji francuskiej, wszędzie – u blankistów, u młodego Marksa i Engelsa, u Bakunina i innych – znajdujemy tam wyrażony ten sam pogląd: najważniejsze jest zniszczenie monarchii. Oni dobrze wiedzieli, co mówią; chyba o wiele lepiej, niż dzisiaj wielu konserwatystów wie, co mówi.
 
Bo nam może się wydawać, iż monarcha był zwykłym człowiekiem w ozdobnych szatach, siedzącym na tronie i sprawującym tylko szczególny urząd. Ale nasze zewnętrzne oczy nie dostrzegają prawdziwej istoty rzeczy. W rzeczywistości – i nie jest to żadna poetycka metafora – monarcha dźwigał swój kraj na ramionach, na dłoniach. Skoro zabili monarchę, kraj musiał upaść i nic dziwnego, że upadł tak nisko.
 
I dlatego nawet jeśli można przystać na twierdzenie, iż monarchia była tylko jednym z wielu elementów tradycyjnego ładu, trzeba od razu dodać: tak, ale elementem najważniejszym. I dlatego konserwatyści powinni pierwszoplanowo myśleć nie o czymś innym, nie o odbudowie starych form kultury czy dawnych obyczajów, a właśnie o przywróceniu monarchii. Bo porządek powstaje od góry, nie od dołu. Jeżeli w jakiejś republice zostanie przywrócona monarchia, stworzy to warunki dla odrodzenia pozostałych elementów ładu, o jakich dziś nie ma mowy, lub wręcz odbudują je ręce monarchy.
 
Dodajmy, że w Polsce może się to okazać łatwiejsze niż we Francji – paradoksalnie, bo Polska nie ma dzisiaj króla posiadającego prawo do tronu, a Francja go ma (cokolwiek o tym ostatnim nie sądziliby filisterscy krytycy legitymizmu o poglądach deklaratywnie konserwatywnych). Francuski system polityczny bowiem rozmyślnie konstruowano tak, by zablokować powrót monarchii. Polska poszła odmienną drogą dziejową, niż Francja. W dziejach Polski nie ma niczego, co dałoby się porównać z rewolucją francuską. W naszym kraju nie rozwinęła się tradycja antymonarchizmu. W polski system polityczny nie starano się wbudować zespołu specjalnych zabezpieczeń przed restauracją, które dla monarchizmu tworzyłyby dziś dodatkowe przeszkody do pokonania.
 
Adam Danek