Podstawą porządku Bożego jest zasada trójosobowej postaci Boga
Jedynego, jako Boga Ojca, Syna Bożego oraz Ducha Świętego. Na tych
trzech filarach zbudowany jest porządek Boży wszechświata i ziemi, jest
to porządek miłości. Do niego odwołuje się całe nauczanie Kościoła, jak i
sama istota działania tej instytucji ziemskiej powołanej przez samego
Boga decyzją Syna Bożego Jezusa Chrystusa, który ustanowił św. Piotra
Swoim następcą na ziemi oraz wyznaczył na twórcę Kościoła Powszechnego
mówiąc: „Ty jesteś Piotr, czyli Opoka, i na tej opoce zbuduję Kościół
mój…”
Syn Boży, a zarazem Syn Człowieczy, jako wysłannik samego Boga
wskazał ludziom zasady koegzystencji i ładu doczesnego życia tu na
ziemi. Jezus Chrystus, tym samym sam Bóg, wyznaczając Swojego następcę,
a zarazem zwierzchnika Kościoła, wskazał na sposób jego organizacji. Ma
on być instytucją hierarchiczną. To Piotr otrzymał misję tworzenia
Kościoła, a nie całe grono Apostołów. Jemu powierzono zwierzchność nad
wspólnotą. W innym miejscu Pan Jezus zapytany, czy jest Królem,
odpowiedział twierdząco, zaznaczając, iż królestwo Jego nie jest z tego
świata, co należy odczytać, iż królestwo, jako wyobrażalna forma bytu
występuje w tym ziemskim i pozaziemskim wymiarze.
Podstawową zasadą współżycia jest zasada miłości wyrażona w formie
nowego przykazania Chrystusa: „Przykazanie nowe daję wam, abyście się
wzajemnie miłowali.” W tym zhierarchizowanym świecie nie ma panować
forma despotycznego podporządkowania, lecz szacunek i wzajemne
zrozumienie, bez których trudno o wzajemną miłość.
Historia różnych społeczności, pisana praktyką oraz splotem wydarzeń,
zna wiele systemów ustrojowych, to znaczy, sposobów organizacji
politycznej państw. Najczęściej występującym jest monarchia – model
hierarchiczny. Dla nas chrześcijan szczególnie on powinien być wzorcem
społecznej struktury, której chrześcijańskie oblicze powinno iść w parze
z szacunkiem i poszanowaniem godności osoby ludzkiej wynikającej z
przykazania miłości.
Porządek ziemski – polityczny – powinien być odwzorowaniem porządku
Bożego, przekładającego się na ziemskie realia. Jedność organizmu
państwowego, pomimo wielości struktur oraz autonomicznych podmiotów, aby
mogła być postrzegana w kategoriach jedności – wspólnoty, musi mieć
kształt analogiczny do trójosobowej postaci Boga. Jest nią: głowa
państwa – król, lud – naród, duch narodu – religia. Król, naród, religia
muszą stanowić nierozłączną jedność, aby mógł istnieć jednolity
organizm państwa.
Dokładnie według tych założeń zostało zbudowane Państwo Polskie.
Piastowie jako pierwsi władcy jednoczyli wokół siebie, różne chociaż
sobie bliskie, plemiona słowiańskie. Mieszko przyjmując chrzest nadał
tej tworzącej się społeczności wspólnego ducha. Bolesław Chrobry
koronując się na króla pozyskał dla tego nowego bytu politycznego
międzynarodowe uznanie. Od tej pory przez kilkaset lat, pomimo różnych
wzlotów i upadków państwo niewzruszenie trwało. Nawet w dobie rozbicia
dzielnicowego nikt nie kwestionował istnienia polskiej państwowości,
dopóki była uznawana przez samą siebie, to znaczy tak długo dopóki
poszczególni przedstawiciele rodu honorowali zwierzchność nad sobą
księcia seniora. Ale niestety partykularne ambicje i interesy
poszczególnych członków rodu panującego zburzyły jedność państwową,
ustanowioną na ziemiach pierwszych Piastów, odmawiając uznania
zwierzchności senioralnej. Zaburzenia jedności władzy – głowy państwa –
doprowadziło do odłączenia się niektórych księstw, przez to utraty
znacznych obszarów wcześniejszych polskich – piastowskich – terytoriów.
Na szczęście na liczącej się części piastowskich ziem udało się zachować
jedność władzy, skupionej w rękach panującej dynastii piastowskiej,
jedność narodu i jedność ducha, wyrażającą się trwałością w katolickiej
wierze.
Wygaśnięcie królewskiej linii Piastów naruszyło trójpostaciową
jedność państwa. Głowa Państwa – Król stracił swoją sakramentalną –
naturalną pozycję, przestał być integralną częścią trójosobowej całości,
Król – Naród – Religia. Dynastia Jagiellonów chociaż uznana za własną,
nie stała się nigdy częścią narodu. Król nie panował już z woli Bożej,
lecz z woli narodu. Po wygaśnięciu dynastii Jagiellonów do reszty
odebrano królowi godność, autorytet, powagę i znaczenie.
Królowie elekcyjni, początkowo ci w obrębie dynastii Jagiellonów, a
później wybierani w wolnych wyborach nie tylko nie byli częścią narodu, a
stali często wobec niego w opozycji. Nie mogąc zreformować państwa,
urząd i pozycję traktowali instrumentalnie, z myślą o własnych
korzyściach, względnie własnej dynastii.
Wraz z Unią Polski z Litwą, postępującą integracją polityczną oraz
zachodzącymi zmianami społecznymi przestała istnieć wspólnota narodowa
ukształtowana w dobie Piastów, składająca się z króla, rycerstwa,
włościaństwa i mieszczaństwa. Te różne stany stanowiły jednak spójną
jedność, mającą wspólne interesy i cele, złączone jednym duchem –
katolicką wiarą.
Wielostanową wspólnotę narodową zastąpiła wspólnota obywatelska stanu
szlacheckiego, który zdominował pozostałe grupy społeczne, spychając je
na margines polityczny i ekonomiczny.
Trzeci filar integralnej jedności wspólnoty, który wyznaczył początek
państwowości, a w następnych wiekach, w czasach braku króla, decydował o
trwaniu – Kościół katolicki tracił soją pozycję na rzecz fałszywie
pojmowanej tolerancji. W wieku XV zrównano dysydentów (prawosławnych) w
prawach z katolikami, a na początku XVI w. takie przywileje przyznano
protestantom, godząc się na sekularyzację Zakonu Krzyżackiego i
przejście na protestantyzm.
To mniejszości religijne zaczęły rozsadzać państwo od wewnątrz.
Zaczęliśmy się szczycić ustawowym aktem tolerancji jakim była
Konfederacja Warszawska (1573) będąca w kontrze do postanowień Pokoju
Augsburgskiego (1555) stanowiącego zasadę „czyja władza, tego religia”
(Cuius regio, eius religio), ale i tak nie ustrzegliśmy się niszczących
wojen domowych mających podłoże religijne, na dodatek daliśmy sposobność
ingerencji w wewnętrze sprawy państwa za pośrednictwem, cieszących się
wszelkimi swobodami, wspólnot religijnych. Wspólnoty te mające często
wrogi – wojowniczy stosunek do katolicyzmu działały na szkodę państwa
utożsamianego z katolicyzmem. Działo się wówczas dokładnie tak, jak to
się dzieje współcześnie. Grupy obywatelsko-polityczne walczące z
Kościołem katolickim de facto powadzą działalność antypaństwową.
Państwo to nie zbór przypadkowych jednostek, to nie poligon walk
ideologicznych, to nie rządy nieznanego pochodzenia ludzi, to wspólnota
władzy, ducha i narodu, na wzór Trójcy Przenajświętszej.