wtorek, 2 kwietnia 2019

Arkadiusz Jakubczyk: Łacinnik walczący!


       Któż życzliwym jest śledzić moją skromną działalność społecznościowo-publiczną, doskonale zdaje sobię sprawę że nie raz już głosiłem swoją dezaprobatę wobec nasilającego się wśród nadwiślańskiej prawicy, etno-frontu słowiańsko – tożsamościowego. Dlaczego? 
 
Dla tych z nas, którzy wciąż kochają cywilizację łacińską i uważają się za jej lojalnych spadkobierców, otaczający nas świat jest światem goryczy. Z jednej strony borykamy się ze zgnilizną liberalizmu, materializmem kapitalizmu i rozrzutnością socjalizmu. Z drugiej, na gruncie ojczystym, z nową falą słowianofilstwa i co z tym związane, sprowadzanie polskości do poziomu plemiennej przynależności. Przecież nie tylko kod genetyczny – czy jak kto woli: etnos, definiuje naród i jego tożsamość. Dalej, powiedziałbym, że jest to najsłabszy z wpływających na jego formację czynników.
 
Dla każdej społeczności, wspólnoty, narodu, tradycja to nic innego, jak konkretne doświadczenie prawdy – prawdy przekazywanej wspólnotowo. To doświadczenie struktury współżycia i schematów działania wypracowanych na przestrzeni historii. Tradycja stanowiąca naród, jego tożsamość, jest zatem duchową substancją. W tym też świetle przyjrzyjmy się wspólnotowej naturze polskiej tradycji duchowej – kwintesencji naszego narodowego jestestwa. Bez względu na zabawnych turbosłowian, słowianofili czy też chorobliwych neopogańskich antyklerykałów, początki polskości, faktyczne narodziny narodu polskiego to Chrzest (w Prawdzie wiary objawionej) Mieszka z Piastów. To tożsamość rzymsko – katolicka, wytworzona w procesie naturalnej ewolucji rozprosznych plemion o podobnych obrządkach i  posługujących się językiem słowiańskim. Porzucenie przez naszych przodków ich pogańskiej przeszłości a co za tym idzie tzw. kulturowej słowiańskości było właśnie konsekwencją decyzji naszego Księcia o przyjęciu „rzymskiej formy istnienia” dla nas wszystkich. Istnienia w „wymiarze religijnym, duchowym i politycznym”. To akt spojenia i świadomego wkroczenia w świat cywilizacji chrześcijańskiej. Odchodzenie od niej dzisiaj wypacza prawdziwie polskiego ducha dziejowego. To brak szacunku dla naszych pradziadów. Jej demontaż – grozi cofnięciem się w rozwoju. Barbaryzacją. 

Jednym z największych niebezpieczeństw na nas czyhającym, które wynika z frustracji z obecnym moralno-politycznym rozkładem tzw. Zachodu (którego jesteśmy integralną częścią), jest brak zrozumienia naszego weń zakotwiczenia. Faktycznie, sarmatyzm szlachty Rzeczypospolitej splatał w unikalny sposób styl orientu z okcydentem, ale odwoływanie się do mitycznej braci słowiańskiej, która przecież politycznie nigdy nie istniała, to znak rozpaczy i ucieczki. Polski sarmatyzm jest częścią kultury łacińskiej. Wpływ RON-u rozciągał się na Mołdawię, Wołoszczyznę, Siedmiogród i Moskwę, Inflanty, Kurlandię i Prusy Wschodnie zanosząc tam Rzym. Bez zrozumienia tego, ryzykujemy wszystko co czyni nas wyjątkowymi. Praca organiczna, samoorganizacja, wspólnoty lokalne, swojskość, decentralizacja władzy, silne powiaty i województwa, spółdzielnie, samodzielność ekonomiczna, małżeństwa monogamiczne, szacunek dla starszych. To w wielkim skrócie my – łacinnicy. Zadaniem naszym jest ratowanie naszego okcydentalnego domu a nie odsuwanie się od niego. Błądzenie na wiedźmińskich moczarach.
 
Moja postawa jest banalnie prosta w zasadach. Jako konserwatysta integralny i łacinnik, czuję się zobowiązany wobec przodków, Żony i samego siebie, moich córek i ich przyszłych dzieci, muszę pamiętać i zachować to, co należy pamiętać i to co należy zachować.
 
Jestem spadkobiercą Cywilizacji Łacińskiej, wiernym idei Starej Europy, jedynej prawdziwej Europy, zbudowanej „na fundamentach Rzymu antycznego przez papieży Świętego Kościoła Rzymskiego i (…) Karola Wielkiego; Europy wielu narodów, państw i kultur, lecz jednej cywilizacji: chrześcijańsko – klasycznej, i jednej religii: rzymsko-katolickiej; Europy, która nie istnieje i istnieć nie może poza równaniem: Europa=Zachód=Rzym=Katolicyzm”. Powtarzam zatem za Maurras’em: „Jestem Rzymianinem (…). Jestem Rzymianinem, ponieważ Rzym, Rzym księży i papieży, dał wieczność uczuciom, metodom, językowi, kultowi, dziełu politycznemu pokoleń administratorów i sędziów. (…) Jestem Rzymianinem w bogactwie mego istnienia historycznego, intelektualnego i moralnego. (…) Jestem Rzymianinem w tej mierze w jakiej czuję się człowiekiem: zwierzęciem, które zbudowało miasta i Państwa bez deptania korzeni; zwierzęciem społecznym, a nie pasożytem; (…). Jestem Rzymianinem poprzez wszystko to, co jest w moim bycie pozytywne, przez wszystko to, co jest radością przyjemności, pracy, myślenia, pamięci, rozumu, nauki, sztuki, polityki i poezji ludzi żywych i zjednoczonych ze mną. Dzięki temu skarbcowi, który odnaleziony został w Atenach, a przeniesiony jako depozyt (…) przez Rzym, oznacza on niepodważalnie cywilizację i ludzkość. Jestem Rzymianinem, jestem człowiekiem: dwie identyczne propozycje (Je suis Romain, je suis humain: deux propositions identiques)” …
 
Arkadiusz Jakubczyk