IV. Uniwersalizm a idea narodowa
Skoro mowa o wychowaniu politycznym i o państwie, nie sposób pominąć
kwestii państwa uniwersalnego. Ideał uniwersalizmu politycznego będzie
zawsze przyświecać filozofom katolickim, lecz nie ma polegać na
zaborach, na wspólności jarzma. Ideologia takiego państwa uniwersalnego
jest orientalna, azjatycka: Babilon, Asyria, Partowie, Persowie, a potem
Aleksander Wielki, i wreszcie Rzym schodzili również na szlaki
orientalne.
W wiekach średnich wypłynął uniwersalizm turański, gdy państwo
dżingischanów sięgało od pogranicza polsko-rumuńskiego aż po Koreę. Nie
na zaborze, nie na niewoli polega uniwersalizm polityczny katolicki,
gdyż i na tym polu trzyma się zasady, że do jedności droga w uznawaniu
rozmaitości. Zresztą praktycznie raz tylko w historii powszechnej
Kościół sam bezpośrednio przyłożył ręki do tworzenia państwa
uniwersalnego, mianowicie gdy papież Leon III ustanowił cesarstwo
zachodnie (rzymskie Karola W.) przeciwko bizantyjskiemu. Nie miało to
wcale być państwo jedno, rozszerzające zabory na inne, lecz zjednoczenie
pod przewodnictwem cesarza państw zachowujących swa niepodległość ku
wspólnym celom, ażeby siły państwowe używane były do wprowadzania zasad
religijnych w życie publiczne i ażeby nie były marnowane na wojny
pomiędzy państwami chrześcijańskimi. Ideał na nasze nawet czasy może
jeszcze za wysoki, jakżeż miał się spełnić wówczas?
Wspomnijmy, że jeszcze ani jeden kraj Zachodu nie był zjednoczony
państwowo. Wszędzie pełno było wojen i wojenek pomiędzy lokalnymi
dynastiami. Wszystkie umysły wyższe musiały być zaprzątnięte przede
wszystkim myślą, jak usunąć ten stan rzeczy. W tym chaosie nasuwała się
sama z siebie idea dynastyczna, jako droga do tworzenia państw
rozleglejszych, obejmujących całe kraje. Która dynastia okaże się
silniejsza i obali szereg słabszych, przyczyni się tym samym do
zbliżenia uniwersalizmu. Następne cesarstwo, „rzymskie narodu
niemieckiego” (niemające nic wspólnego z tradycją Karola W. – powstało
przeciwko papiestwu, jako zdwojenie bizantyjskiego; powstało podczas
jawnej walki z Kościołem i później większą część jego dziejów wypełnia
„walka cesarstwa z papiestwem”. A jednak uczeni katoliccy, a więc
katoliccy kapłani stawali nieraz na rozstajach. Nie wszyscy orientowali
się co do istoty cesarstwa niemieckiego; oświadczali się za nim jedni
dlatego, bo wmówili w siebie, że to wznowienie idei Karola W., drudzy
zaś wprost dlatego tylko, że król niemiecki, zostając cesarzem,
rozporządzał największą siłą, przez długi czas jedyną, która by mogła
złączyć pod jednym berłem Niemcy z Włochami.
Im dynastia jakaś bardziej zaborcza, tym sympatyczniejszą bywała tym
marzycielom politycznym uniwersalizmu, lecz pod jednym warunkiem: żeby
wyprawom zaborczym towarzyszyło szczęście. I oto na tle ideologii
uniwersalistycznej zjawia się podrzutek : kult silniejszej dynastii, z
czego wyłania się niebawem kult siły w ogóle. Czciciele siły pasożytują
na szlakach uniwersalizmu. Toteż przez ideę dynastyczną został w końcu
doprowadzony do absurdu ideał uniwersalizmu politycznego i stał się
niewykonalnym przez długie pokolenia.
Dla przykładu sięgnijmy do historii skrajnego Zachodu, pomiędzy
Anglią i Francją. Przez lat 114 toczyła się wojna pomiędzy tymi krajami.
O co? Jest to wojna czysto dynastyczna. Obowiązujące we Francji prawo
usuwało kobiety od tronu, ale pomimo to w r. 1328 król angielski
wystąpił z uroszczeniem, że tron francuski należy mu się po kądzieli.
Miejmyż na uwadze, ze według ówczesnych pojęć legitymizmu dynastycznego,
panujący miał prawo nawet handlować swoim krajem, sprzedać go lub
zamienić, czego przykładów całe tuziny. Ludność z reguły nie pytano o
wolę, a narody jakby nie istniały, bo idei narodowej jeszcze nie było.
Idea narodowa najwcześniej wykształciła się w Polsce. Kiełkowała na
dworze kaliskim już w drugiej połowie XIII w., a Przemysław i Władysław
Niezłomny stali się jej wykonawcami. Kiedy Kazimierz Wielki zmuszony był
fatalnymi okolicznościami uznać następstwo Ludwika węgierskiego,
przedstawił ten układ dynastyczny do zatwierdzenia Stanom polskim.
Władysław Jagiełło został królem, bo go społeczeństwo polskie samo na
tron powołało. Działalność polityczna społeczeństwa w imię idei
narodowej zaczęła się u nas wcześnie.
A tymczasem we Francji i Anglii nie dzielono się jeszcze na obozy
francuski i angielski. Najpotężniejszy z książąt francuskich,
burgundzki, walczył po stronie angielskiej i miasto Paryż oddało się
angielskim dynastom. Wielu francuskich dostojników Kościół opowiadało
się przeciw Karolowi VII. Ogół inteligencji obu krajów, ogół
współczesnych teologów nie zadawał sobie całkiem prostego pytania:
Anglia czy Francja, w sensie narodowym. Tego się nie odczuwało. Widziano
tylko wojnę dwóch dynastii o tron francuski i oddawano się badaniom,
która z nich ma większe prawo do tego tronu. Badano genealogie, układy,
dokumenty, kroniki, prawo angielskie i francuskie – ale nikomu nie
przyśniło się, że można by sprawę osądzić według zasady, że dla Anglików
jest Anglia, a Francja dla Francuzów. Nie wpadł nikt na pomysł, że
mogłoby istnieć kryterium narodowe. To wygłosiła pierwsza dopiero św.
Joanna d’Arc. Ona wołała, że należy walczyć nie za dynastię, lecz za
Francję i że w imię Francji trzeba stanąć przy tym królu, który może
stać się francuskim królem narodowym. Z tego też hasła powstała cała
tragedia Dziewicy Orleańskiej. Wnosiła do życia publicznego na Zachodzie
hasło nowe, obce uczonym teologom i prawnikom, a nawet nienawistne.
Bronić Karola VII bez względu na to, czy przy nim słuszność prawna prawa
dynastycznego, nie brać zgoła pod uwagę względów prawniczych? Czyż tak
można, czyż tak słusznie, a zatem czy to zgodne z religijnym punktem
widzenia, z moralnością publiczną? A więc to herezja?
Nie rozumie nowego ideału, wnoszonego przez Dziewicę Orleańską.
Kościół, ogłosiwszy ją świętą, uświęcił zarazem jej hasło: pojęcie
narodu i państwa narodowego. Idea narodowa skupiała się także nieraz
około pewnej dynastii, lecz pod warunkiem, że dynastia narodowa będzie
służyć, a nie odwrotnie. Tym samym przeciwstawiała się taka dynastia
narodowa wszelkim innym dynastiom na danym obszarze, a umowy handlowe o
ten kraj były wykluczone. Miał być koniec politykom dynastycznym.
Nastała tedy walka pomiędzy ideą narodowa a dynastyczną. Równocześnie z
akcją św. Joanny d’Arc toczy się w Polsce i na Litwie wojna z „całą
nacją niemiecką „ tj. z pojęciami prawa międzynarodowego dynastycznego,
opartego na systemie cesarstwa niemieckiego. Ciężką tę walkę, rozpoczętą
w 1410, zakończono w cztery lata po podpaleniu stosu w Rouen – walnym
zwycięstwem pod Wiłkomierzem (1431-1435), które współcześni zestawiali
ze zwycięstwem grunwaldzkim.
Ale walka dwóch tych idei trwała dalej w całej Europie, prowadzona ze
zmiennym szczęściem, aż wreszcie idea dynastyczna odniosła zwycięstwo i
zawładnęła na nowo losami Europy – co skupiło się na Polsce (rozbiory
dokonane przez ościenne wielkie państwa dynastyczne) i na Włoszech
(rozbicie na rzecz drobnych dynastów obcokrajowych). Zjednoczenie Włoch
stanowiło początek triumfu idei narodowej, a wznowienie niepodległej
Polski jest triumfu tego ukoronowaniem.
V. Obecność Kościoła w historii (określona w dwóch zdaniach)
Przejdźmy do spraw polskich. Ale przede wszystkim trzeba zdawać sobie
sprawę, że nie może być dla jednego narodu jakichś specjalnych praw
dziejowych, może zachodzić tylko specjalne wykonywanie i sprawdzanie
praw powszechnych.
Chcąc wiedzieć jasno, jakim było polityczne wychowanie narodu naszego
przez Kościół, musimy mieć wciąż na uwadze, jakie są
powszechno-dziejowe cechy działalności Kościoła w tej dziedzinie.
Zrekapitulujmy więc najpierw to, cośmy dotychczas roztrząsali. Da się to
streścić w dwóch zdaniach:
1/ Kościół urządza życie publiczne narodów, pielęgnując personalizm,
aposterioryzm, jedność w rozmaitości, narodowość, dualizm prawny, a
monizm etyczny
2/ Kościół wymaga, by życie zbiorowe oparte było na monogamii, na
szacunku pracy fizycznej, by zaś nie było w nim niewolnictwa ni msty
rodowej, tudzież by Kościół był niezależnym od władzy świeckiej.
W tych dwóch zdaniach zawarta jest obecność Kościoła w historii powszechnej – a zatem także w historii polskiej.
VI. Stosowanie zasad Kościoła w dziejach Polski
Zdaje się, że na ziemiach polskich monogamii zaprowadzać nie było
trzeba, że Kościół już ją tu zastał. Pewnym zaś jest, jako najstarsi
nasi rodowcy własnymi rękoma uprawiali gospodarstwo, a zatem nie trzeba
też było wzbudzać dopiero szacunku dla pracy fizycznej. Niewolnika zaś w
Polsce kupowano rzadko (od Żydów), lecz go nie sprzedawano; raz kupiony
stawał się domownikiem. Pod koniec XII w. już nie słychać o
niewolnikach. Wiele natomiast trudu wymagało wprowadzenie czynnika
personalizmu w ustrój społeczny. Gromadność organizacji rodowej z jej
swoistym trójprawem, tj. z rodowym prawem familijnym, majątkowym i
spadkowym, ustępowała z wolna i nader ciężko przed emancypacją rodziny, z
czym łączyła się własność osobista, a więc czynnik personalistyczny. W
łączności z tym propaguje Kościół prawo testamentu, ten najdotkliwszy
wyłom w rodowym prawie majątkowym i spadkowym.
Przejście od ustroju rodowego do rodzinnego nie obywa się nigdzie bez
walki i ofiar. Przejawami tego są u nas spór Bolesława Śmiałego ze św.
Stanisławem biskupem, a potem wstecznicze a uparte próby Mieszka
Starego. Cały zaś przebieg tych walk łączył się zarazem z kwestią
niezawisłości Kościoła od władzy świeckiej, co w zasadzie rozstrzygnięto
na rzecz Kościoła na pierwszym Synodzie łęczyckim. Wobec zagadnień
ustroju państwowego pragnie Kościół od początku, żeby państwowość polska
opartą była na społeczeństwie: przeciwnicy mechanizmowi samowoli
książęcej, opartej o przymus siły fizycznej, staje Kościół po stronie
samorządu organizmów społecznych. Kierunek ten przyjął się w Polsce tak
dalece, iż następnie rozumiano przez „wolność” nie co innego, jak
samorząd; ten zaś niesie z sobą decentralizacje.
Uwzględnienie wszelkiej rozmaitości w polskich krainach nie miało
oczywiście przeszkadzać jedności państwa. Tej bronił Kościół
energicznie. Sami papieże stanęli w obronie praw zwierzchniczych
Władysława II; niestety biskupi polscy nie posłuchali wówczas (tym
jednym razem) wskazówek z Rzymu i dopomogli porobić z dzielnic państewka
samoistne. Ale później następcy ich stanęli na czele prądu
zjednoczeniowego. Przywrócenie królestwa zawdzięczamy papieżowi
Bonifacemu VIII i następnie prymasowi gnieźnieńskiemu Śwince. Nie obce
też były wpływy duchowieństwa przy kształtowaniu idei narodowej od
Bolesława Pobożnego kaliskiego aż do Przemysława i Władysława
Niezłomnego (Łokietka). W walkach z zakonem krzyżackim kościół objął
kierownictwo umysłów polskich i Kościół sam demaskował „chytrych
nieprzyjaciół Chrystusa”. Zbijane też były przez Kościół wszelkie
dynastyczne uroszczenia do Polski ościennych dynastii. Wziął Kościół w
swą opiekę Władysława Jagiełłę, popierał dynastię Jagiellońską i
przyczyniał się niemało do wytworzenia tego, co zowiemy ideą
Jagiellońską.
Nowa formułą kierunku uniwersalistycznego były unie, a formuła
„wolni z wolnymi, równi z równymi” wyrażała katolickie pojmowanie
uniwersalizmu najlepiej. Zawsze też Kościół polski strzegł autonomii
litewskiej i pruskiej. Czyż „unia” nie była politycznym rozszerzeniem
samorządu aż w stosunki międzypaństwowe? Nigdy państwo centralistyczne
nie byłoby się zdobyło na ideę polityczną tego rodzaju! Lgnęli ościenni
do Polski, pragnęli z nią związków prawnopolitycznych, ponieważ
pociągała ich polska państwowość, tj. decentralizacja samorządowa.
Bronił oczywiście Kościół samorządu własnego, co przytrafiło się jeszcze
raz za Kazimierza Jagiellończyka; poza tym rządy polskie uznawały
zawsze niezawisłość Kościoła. ale bo też Kościół stanowił jeden z
filarów państwa; a czyż lektura Długosza, Skargi, Starowolskiego,
Konarskiego nie stanowi dotychczas doskonałej szkoły patriotyzmu
polskiego? Sprzęgł polskość z katolicyzmem Skarga, gdy wielkim głosem
stwierdził, jako Polska jest „postanowienia Bożego”.
W dziejach naszych są tedy pewne pasma z wieczystej osnowy „de
Civitata dei”. wydobywajmy je na światło i starajmy się, by tych
czynników nie zabrakło w powołanej na nowo do życia Najjaśniejszej
Rzeczypospolitej, której państwowość, oby jak najrychlej opierała się na
etyce katolickiej. Należy przyjąć za Mickiewiczem i Krasińskim, że
misja dziejowa Polski polega na tym, by wprowadzić chrześcijańskiego
ducha do polityki.
Feliks Koneczny
—————
Feliks Karol Koneczny (1862–1949) – polski historyk i historiozof,
twórca oryginalnej teorii cywilizacji. W latach 1889–1890 prowadził
badania w archiwach watykańskich. Po powrocie pracował naukowo w
Archiwum Akademii Umiejętności. Następnie pracował w bibliotekach
Akademii Umiejętności i Uniwersytetu Jagiellońskiego, jednocześnie
działał m.in. w Klubie Słowiańskim, Towarzystwie Szkoły Ludowej i
Uniwersytecie Ludowym. W tym czasie publikował liczne artykuły w
czasopismach: „Czas”, „Przegląd Polski”, „Przegląd Powszechny”, „Głos
Narodu” i miesięczniku „Świat Słowiański”, którego był redaktorem. Od
1919 r. pracował na Uniwersytecie Stefana Batorego w Wilnie jako
zastępca profesora W 1922 r. uzyskał tytuł profesora. W latach 1922–1929
kierował katedrą historii Europy Wschodniej. Został zmuszony do udania
się na przedwczesną emeryturę z powodu nieprzychylnego nastawienia
sanacji.Po wojnie zatrudniony na Uniwersytecie Jagiellońskim, lecz
odsunięty od działalności dydaktycznej, w latach 1946–1948 publikował
liczne artykuły poświęcone głównie kwestiom samorządu i historii
gospodarczej w „Niedzieli”.